31 Le Rouge

Wpis powstał we współpracy z marką CHANEL. 

 

  Gdy przy 31 Rue Cambon rozpoczynał się elitarny pokaz kolekcji, Coco Chanel siadała na szczycie schodów, które łączyły jej prywatny apartament z butikiem, i spoglądała na reakcję gości, sama pozostając niezauważoną. Było to możliwe dzięki pozbawionym ram lustrom, które układały się wokół kręconych schodów jak wachlarz. Przez lata było miejsce to stało się symbolem harmonijnej interakcji między światem designu i mody.

   Po latach dom mody CHANEL postanowił zainspirować się legendarnym wnętrzem butiku i stworzyć najbardziej ekskluzywną wersję pomadki. Jej opakowanie wykonane jest z fasetowanego szkła, przez które przebłyskuje metaliczny wkład i numer koloru pomadki pod wygrawerowanym monogramem CHANEL. Pozornie kruche etui jest w rzeczywistości solidne i funkcjonalne. Do wyboru mamy dwanaście oryginalnych odcieni w wymiennych wkładach, które wsuwa się jednym kliknięciem. A sama pomadka ujędrnia, wygładza i nawilża usta. Kolor na moich ustach to 1 Rouge Beige. Tutaj możecie przeczytać więcej. 

 

LOOK OF THE DAY

Wpis zawiera lokowanie marki własnej.

 

wełniany płaszcz – 303 Avenue

skórzane botki – Kazar (zeszłoroczna kolekcja)

dżinsy w kolorze spranej czerni – &Otherstories

torebka – Sain Laurent z drugiej ręki

kaszmirowy golf – La Ronde

 

Pierwsze świąteczne spotkania za nami. Na niezobowiązujące wystarczy mi długi płaszcz, no i ciut elegantsze buty niż śniegowce (które ostatni wiodą u mnie prym). W dzisiejszym zestawie nie dopatrzycie się niczego nowego – w ostatnim czasie, jeśli już przeglądam sklepy internetowe, to w poszukiwaniu prezentów, a galerie handlowe omijam póki co szerokim łukiem. A może po prostu niczego mi w szafie nie brakuje?

PROPOZYCJA NAKRYCIA ŚWIĄTECZNEGO STOŁU I PRZEPIS NA PIECZONEGO KURCZAKA

   Już niedługo jeden z najbardziej wyczekiwanych momentów w roku. Wigilia. Wszyscy z utęsknieniem czekamy na ten moment, kiedy cała rodzina może zasiąść przy wspólnym stole i celebrować rodzinne chwile. Dziś przychodzę do Was propozycją nakrycia wigilijnego stołu. Jasne barwy, grube tekstury i przede wszystkim perłowe światło. To, ono sprawia, że stół nabiera świątecznej magii, a dopełnieniem są nasi najbliżsi.

Skład:

(przepis na 4 – 6 osób)

1 kurczak zagrodowy

1 pomarańcza

garść świeżej żurawiny lub mrożonych porzeczek

4-5 gałązek rozmarynu

2 czerwone cebule

1 główka czosnku + 1 ząbek czosnku do natarcia mięsa

marynata:

4 łyżki oliwy z oliwek

1 łyżka musztardy

1 łyżka miodu

szczypta soli morskiej

A oto jak to zrobić: 

  1. Aby przygotować marynatę: w małym naczyniu łączymy wszystkie składniki. Całość dokładnie mieszamy do połączenia się masy.
  2. Kurczaka dokładnie myjemy, nacieramy skórkę przekrojonym ząbkiem czosnku i doprawiamy solą. Mięso przekładamy do żaroodpornego naczynia i obkładamy z każdej strony ćwiartkami cebuli, plastrami pomarańczy i żurawiną. Dodajemy przekrojoną w poprzek główkę czosnku i nakłuwamy kurczaka gałązkami rozmarynu. Na końcu polewamy mięso marynatą. Tak przygotowanego kurczaka najlepiej odstawić na parę godzin lub na całą noc. Pieczemy w rozgrzanym piekarniku pod przykryciem w 180 stopniach C (opcja: górka-dół) przez 1 godzinę 15 minut, a następnie ostrożnie zdejmujemy pokrywkę i pieczemy jeszcze przez 30 minut – dzięki temu, skórka powinna być chrupiąca.

 

Czy Święta tracą swą moc w dzisiejszym świecie? A jeśli tak, to jak ją odzyskać? PREZENTOWNIK na nowe czasy.

Wpis powstał we współpracy z Noteka, Sensum Mare, Wool so Cool, so linen! i Stag Jewels. 

 

  O tym, że w Święta nie chodzi tylko o prezenty zorientowałam się bardzo szybko. Konkretnie było to wtedy, gdy jako kilkuletnia dziewczynka podsłuchałam rozmowę mamy i taty. Właściwie była to regularna kłótnia o to, że mama ogarnęła już wszystkie prezenty, a tata nie potrafił nawet zrealizować listy zakupów na bigos i ogarnąć stojaka na choinkę. „Czyli Święty Mikołaj zna się z mamą!” – pomyślałam w pierwszym momencie, a potem doszło do mnie, że dla moich rodziców gwarancja prezentów wcale nie oznaczała jeszcze, że Święta będą udane. No tak. Nawet uczennica podstawówki czuła gdzieś w środku, że jeśli nie będzie choinki, a zapach bigosu (za którym w sumie nie przepadam) nie wypełni całego mieszkania, to jakoś tak dziwnie będzie te prezenty rozpakowywać.

  Wigilia oczywiście się odbyła, chociaż w popisowym daniu taty brakowało suszonych śliwek, a drzewko stało nieco przekrzywione – jak się pewnie domyślacie te drobne niedociągnięcia zupełnie mi nie przeszkadzały. Liczyło się to, że kluczowe elementy scenariusza zostały zachowane – a to, że nie wyglądały one jak z hollywoodzkich filmów nie miało znaczenia. Przypominam sobie tamte emocje za każdym razem, gdy tylko zaczyna mi się wydawać, że można postawić znak równości między radosnymi i perfekcyjnymi Świętami (właściwie to gonitwa za tym drugim może skutecznie zniszczyć to pierwsze). Ale wyciągnęłam z tego też inną lekcję – nie ma Świąt bez rytuałów, symboli, rodzinnych dziwactw… no i pracy, które je poprzedzają. Tych kilka składowych musi się pojawić, aby ożywić prawdziwego Ducha Świąt. To one sprawiają, że Boże Narodzenie jest czymś wyjątkowym, czymś zupełnie innym niż po prostu kilka dni wolnego.

  Tak się jednak składa, że – chociaż w dzisiejszej rzeczywistości wiele rzeczy ze świątecznej listy jest prostszych do zorganizowania i teoretycznie zajmuje mniej czasu – to coraz częściej gubimy po drodze jakiś istotny pierwiastek magii. A im bardziej go szukamy i im większą choinkę kupujemy, tym bardziej zagubieni się czujemy. Nasi rodzice i dziadkowie nie zgłaszali nigdy podobnych rozterek, a przecież nikt chyba nie pokusi się o stwierdzenie, że było im łatwiej w powojennej rzeczywistości czy w czasach głębokiego PRL-u… W takim razie w czym rzecz?! Dlaczego im więcej mamy, im łatwiej nam jest w codziennym życiu, tym mniej cieszą nas Święta?

  Przy okazji tegorocznego prezentownika, z pomocą antropologów i filozofów, postaram się odpowiedzieć na te pytania, no i znaleźć na nie panaceum. Mam nadzieję, że te kilka akapitów będzie dla Was jak szczypta gwiezdnego pyłu, którego aura zostanie z Wami aż do ostatniego dnia grudnia.  

 

1. Kalendarz Adwentowy na miarę 2023 roku.

   Wszystkie serwisy informacyjne ogłosiły wielką nowinę: ci z nas, którzy wcześniej dekorują na Święta swoje domy są statystycznie rzecz ujmując szczęśliwsi. Co za ulga! Czyli to jednak nie jest wariactwo, że pierwszego grudnia wyciągam z szafki kubki z reniferami, słucham tylko jednej składanki zaczynającej się od „The little drummer boy”, a pani w pasmanterii zamyka drzwi na trzy spusty, gdy tylko widzi, że moja uśmiechnięta i żądna wstążek twarz zagląda przez witrynę. Oczywiście, jak zwykle trochę przesadzam, ale jestem jedną z tych osób, które cały czas muszą brać sobie na wstrzymanie, aby nie odpalić świątecznego nastroju zbyt szybko. Dziś opieranie się przed tym jest trudniejsze, bo odkąd w nasze życie wdarły się najpierw telewizja i galerie handlowe, a teraz media społecznościowe, to od początku listopada właściwie biegniemy przez pole minowe. Każdy próbuje zdetonować w nas świąteczny nastrój.

   „No ale właściwie czemu Kasia tak sama siebie strofujesz? Jeśli masz na to taką ochotę, to po prostu zacznij wcześniej!” – pewnie część z Was chciałaby mi powiedzieć. Aha! Czekałam na tę prowokację! Świetnie zdaję sobie sprawę z tego, jakie spotkają mnie konsekwencje, jeśli za szybko włączę w swojej głowie tę bożonarodzeniową machinę.

  No to gdzie przechodzi ta cienka granica, która wskaże nam kiedy jesteśmy szczęśliwsi, gdy szybciej zaczynamy przeżywać Święta, a kiedy ten cudowny czas oczekiwania traci swój urok i tuż przed Gwiazdką jest już tak obeschnięty jak gałązki choinki kupionej w połowie listopada?

  Wydaje mi się, że odpowiedź na to pytanie powinna zawierać w sobie informację „jak”, a nie „kiedy”. Uczepię się tej choinki, bo to dobry przykład, no i budzi sporo grinczowej kontrowersji. Przystrajanie świątecznego drzewka, gdy za oknem liście jeszcze zielone, jest jak pyszny obiad, który zaczynamy jeść, chociaż jeszcze nie zgłodnieliśmy po śniadaniu, jak sukces, na który wcale nie zasłużyliśmy, jak ślub i dziecko z mężczyzną, który przed chwilą ustąpił nam miejsca w pociągu… Ostatni przykład nieco przejaskrawiony, ale myślę, że przekaz czytelny. Jest wiele rzeczy, które mogą nas odpowiednio nastroić – nie trzeba od razu zaczynać od finałowych atrakcji. Jeśli ubierzemy choinkę w listopadzie, to jakoś mniej radości jej widok przyniesie nam w Wigilię. Mówiąc wprost: podekscytowanie dobrze jest stopniować.

  Jestem pełna wyrozumiałości dla tych, którzy chcą Święta wcześniej. I chyba wiem dlaczego tak bardzo nas to kusi. Szykujemy się do Świąt kilka dobrych tygodni. W naszej kulturze tak naprawdę jeden wieczór, czyli Wigilia, ma nam dostarczyć pełen wachlarz emocji i wrażeń uznawanych za najważniejsze w czasie Bożego Narodzenia. Spotkanie z rodziną, odświętna kolacja, prezenty, pasterka, śpiewanie kolęd… dużo tego. Jeśli kumulujemy całą naszą nadzieję, podekscytowanie i przede wszystkim oczekiwania tylko wokół tego jednego dnia, to presja faktycznie może stać się nieznośna (a na dodatek po Świętach możemy czuć niedosyt). Nie dziwi więc, że chociaż część tego nastroju próbujemy zapewnić sobie wcześniej. No i super. Pamiętajmy tylko, że robiąc to zbyt powierzchownie i bez odpowiedniego porządku te emocje mogą tracić swą moc. Poniekąd, to przecież właśnie ich ulotność sprawia, że tak je doceniamy.

  Aby pomóc Wam – i sobie samej przede wszystkim – tworzę swój własny kalendarz adwentowy. Bez czekoladek (niestety), ale z tą samą ideą: aby dzień po dniu, sprawiając sobie małe świąteczne przyjemności, czekać cierpliwie do 24 grudnia. Do tej pory była to wizyta w „Ogrodzie świateł” w Orłowie i na jarmarku świątecznym w Gdańsku, własnoręczne wycinanie ozdób z dziećmi (niżej znajdziecie więcej szczegółów) czy testowanie najprostszych z możliwych słodkich przepisów. Ważne, aby te rytuały nie były nastawione na efekt, ale na działanie. No i żeby świadomie pozwoliły nam odliczać czas do Świąt.

  Byung-Chul Han, humanista i filozof, w swoim eseju dla grudniowego magazynu Znak pisze że „[…] Rytuały czynią ze świata miejsce pewne. Są w czasie tym, czym w przestrzeni jest mieszkanie. Sprawiają, że czas nadaje się do zamieszkania. Sprawiają, że można się po nim poruszać jak po domu. Porządkują czas, organizują go. […]”. Święta Bożego Narodzenia i te kilka tygodni, które je poprzedzają to największy i najbardziej czytelny w naszej kulturze zbiór rytuałów w roku. A skoro – według uczonych – mają one dla nas działanie wręcz terapeutyczne, to korzystajmy z nich i umeblujmy nimi czas do Świąt.  

Moje kolczyki to model Gulia earrings gold od Stag Jewels, a sweter znalazłam w naszym La Ronde. 

 2. Czym różni się zwykły dzień wolny od świętowania? Wysiłkiem, który wcześniej trzeba wykonać.

  Profesor nauk humanistycznych i antropolog kulturowy, Waldemar Kuligowski, mówi, że „[…] Przede wszystkim nie ma święta bez wysiłku. Każde święto wymaga przygotowania. Jeśli nie poświęcamy czasu, sił, energii, pieniędzy, to nie możemy mówić o święcie. Tak samo było w społeczeństwach plemiennych. Jeżeli chcemy zachować jakiekolwiek rudymenty święta, tak musi być i dziś. To są te drożdże, na których święto może wyrosnąć. W przeciwnym razie mamy do czynienia ze zwykłym dniem wolnym. […] (obecny numer magazynu Znak).

  O nastrój świąteczny trzeba zawalczyć. Nie mam, co do tego wątpliwości. Rewolucja technologiczna, przemiany społeczne i pokoleniowe sprawiły, że nasza codzienność wygląda zupełnie inaczej niż naszych rodziców i dziadków, ale tradycje kochamy te same. Nie widzę nic złego w tym, aby usprawnić pieczenie pierników i ciasto przygotować w termomixie, ale nie przesadzałbym z ekspresowymi rozwiązaniami, bo możemy wpaść w pułapkę. Sto razy bardziej poczujemy magię Świąt ubierając własnoręcznie najbrzydszego iglastego drapaka, niż gdy w naszym salonie stanie czterometrowa, idealnie ubrana choinka, którą zamówiliśmy u profesjonalnej firmy (co ja się tak tej choinki uczepiłam? Chyba z zazdrości, że sama jeszcze nie mam!).

  Skoro w tytule tego artykułu pojawia się słowo „prezentownik” to ciężko nie wspomnieć o tym, co planuję podarować najbliższym. Nie wiem, czy w Waszych rodzinach jest podobnie, ale u nas co roku, ktoś na początku grudnia robi tak zwaną „wrzutkę” i próbuje przekonać resztę, aby w tym roku robić prezenty tylko dzieciom. Kuszące, nie powiem… ale jakoś nikt tematu na dłuższą metę nie podłapuje. Dzielę się więc z Wami moją listą i mam nadzieję, że okaże się dla kogoś z Was przydatna. 

Delikatna biżuteria.

  Na zdjęciu powyżej widzicie kolczyki od Stag Jewels – przyszły w pudełku i właściwie są już gotoweladnym  na prezent. Gorąco polecam też bardziej klasyczne modele: Manon i Nina (albo ten bardziej odświętny, który mam na zdjęciach). Dla moich Czytelniczek mam specjalny świąteczny rabat: – 20% z kodem MLE20XMAS , który będzie aktywny do 26 grudnia. 

Idealne kosmetyki.

A to taki prezent ode mnie dla Was. Na kilka dni przed publikacją tego artykułu zapytałam jeszcze Waszą ulubioną markę – Sensum Mare – czy przed Świętami można liczyć na jakąś zniżkę. Z kodem MLE, otrzymacie 20% zniżki (w tym również na zestawy). 

  Ja zamówiłam pod choinkę zestaw Regeneracja i nawilżenie skóry suchej.  Zawiera on kultową linię ALGORICH oraz ALGOTONIC – odżywczy i nawilżający tonik w mgiełce, który jest bestsellerem marki (wpadł chyba za pudełka, gdy śpieszyłam się z ich ukrywaniem, bo nie widać go na zdjęciu – w gwoli ścisłości w zestawie są trzy produkty). 

Bo ktoś zawsze musi je przecież dostać na Święta!

„Ojej… jak widziałam, że pokazujesz te skarpety w swoim prezentowniku to myślałam, że będą dla mnie…” – usłyszałam od kogoś kilka lat temu, gdy pokazywałam te puchate cuda w jednym z wpisów. No cóż, moja para ma już pięć lat, a nadal trzyma się świetnie – w prezencie dam jednak nowe ;). Jeśli macie w rodzinie kogoś, kto kocha wełniane, dobrej jakości rzeczy, to z całą pewnością zakocha się we wszystkim, co można znaleźć w ofercie marki Wool so Cool. Z kodem MLE otrzymacie 10% zniżki (kod działa do 10.12).

Lniany obrus o idealnych wymiarach. 

Wymarzony prezent, który dostałam wcześniej i czekał w szufladzie na wyjątkowa okazję. Obrus, taki duży i świetnej jakości, to według mnie bardzo symboliczny podarunek o wielkiej wadze. Jest on niejako zapowiedzią życia rodzinnego wypełnionego spotkaniami wokół stołu. Warto mieć chociaż jeden, biały i wystarczająco duży, tak aby nie dać się zaskoczyć, gdy pojawi się okazja. Ten mój uszyła dla mnie polska marka so linen! (jeśli zamówicie obrus do końca weekendu, to macie gwarancję dostawy na Święta, jednakże ważne, aby w notatkach dodać dopisek "obrus na Święta").

Papierowe skarby.

Kartki świąteczne od takich marek jak Cudowianki, All The Ways To Say czy Kartotek Copenhagen to tylko niektóre perełki, które możecie znaleźć w NOTEKA. Mam kogoś, kto co roku marzy o kalendarzu i notatniku i wiem, że mój tegoroczny wybór na pewno sprawi mu radość. Jeśli też szukacie dla kogoś papierniczych produktów najwyższej jakości to kod MLE2023 da Wam -10% na zakupy. Kod jest ważny do końca tygodnia, czyli do 10.12. 

3. Magia przekazywana z pokolenia na pokolenie.

  W ostatnich latach internet huczy od wszystkich tych „lekcji uważności”, o umiejętności bycia „tu i teraz”. Świąteczne rytuały bardzo ułatwiają nam wejście w ten stan. Im jesteśmy starsi, obarczeni mniejszymi lub większymi zmartwieniami, tym coraz trudniej jest nam odnaleźć w sobie tę beztroskę i umiejętność cieszenia się z drobiazgów. Ale w świątecznym czasie jest to naturalne i przychodzi nam bez większego wysiłku. Dajemy sobie przyzwolenie na to, aby zanurzyć się we własnej krainie dzieciństwa i poważne, dorosłe sprawy odłożyć na chwilę na bok.

  Rodzicom jest pewnie trochę łatwiej – przedświąteczny czas to okres, w którym jesteśmy najbliżej z naszymi dziećmi. Nie tylko dlatego, że mamy do wykonania wiele domowych czynności i siłą rzeczy robimy je razem z nimi, ale także dlatego, że chętniej wchodzimy wtedy w ich świat. W świat magii, latających reniferów, marzeń i zimowych krain. Chcemy przekazać im to, co sami czuliśmy, gdy byliśmy mali i to jest dla nas ogromna motywacja do pracy. W wielu rodzinach to właśnie chęć przekazywania tradycji młodszym pokoleniom jest tym, co podtrzymuje tę najsłodszą, wyjątkową atmosferę. A więc, Droga Mamo, Drogi Tato, staram się ze wszystkich sił aby Święta były dla moich dzieci magiczne, bo najpierw to Wy sprawiliście, że były magiczne dla mnie.

Od rodziców nie raz słyszałam, że za dziecka pierwszy świąteczny nastrój udzielał im się zwykle w trakcie lepienia łańcucha z papieru. Ozdoby trzeba było robić samemu, bo innych opcji po prostu nie było. Dziś jest znacznie łatwiej, ale czy lepiej? Na blogu od tygodni pojawiały się pytania o moje papierowe gwiazdy w oknach, a że podobne wszędzie są już wykupione, to wracam do Was z szybką rolką na Instagramie. Wystarczy kilka torebek na kanapki, klej do papieru (ja mam od dawna ten kultowy od Coccoina na bazie skrobii ziemniaczanej, wody i naturalnego migdałowego aromatu), ołówek i nożyczki. Zobaczcie jakie to proste!

  Antropolodzy są zgodni, że to, co wyróżnia święta na tle innych dni w roku, to nie tylko praca, którą wkładamy przed ich nadejściem, nie wystarczą też rytuały, nawet jeśli odegramy je perfekcyjnie. Ostatnie ogniwo nadaje sens całej reszcie. To symbole, idee, wartości. Dla dorosłych to one pełnią funkcję magii. Nawet jeśli dla każdego będzie to oznaczało zupełnie coś innego. Święty Mikołaj i renifery to oczywiście super sprawa i – jeśli do Świąt przygotowujemy się z dziećmi – świetnie spełniają one swoją rolę i napędzają nas do tworzenia odpowiedniej metafizycznej atmosfery. Ale co z resztą? Dla wielu z nas może to być po prostu możliwość spotkania z bliskimi po długim czasie, albo szansa na pojednanie. Przez wieki to religia była – i jest – dla naszej kultury wielkim źródłem duchowego uniesienia, ale równie dobrze może to być niesienie pomocy innym – już Dickens wiedział, że to najlepsze antidotum dla wszystkich Scrooge-ów, którzy w grudniu widzą tylko pędzącą konsumpcję (tu polecam inicjatywę Szlachetnej Paczki, która towarzyszy nam i mi osobiście już kolejny rok).

  Grunt to poszukac tego co na nas działa. Zbiór bożonarodzeniowych symboli nigdy nie został zamknięty. Wręcz przeciwnie. Dzięki temu, że kolejne pokolenia wciąż interpretują je na nowo i dokładają do nich cząstkę siebie Duch Świąt, nawet po dwóch tysiącach i dwudziestu trzech latach, żyje i co roku budzi na świecie anioły. Z każdym grudniowym dniem poczujemy to bardziej. 

No i mam tę swoją choinkę! :) Dziękuję za uwagę i z przyjemnością poczytam o Waszych bożonarodzeniowych dziwactwach, rytuałach i symbolach.

*  *  *

 

 

Look of The Day – Pierwsze świąteczne spotkania

Wpis powstał we współpracy z marką Masthew. 

 

bluzka – Masthew 

kolczyki "kółka" – YES

szerokie spodnie – Zara

buty – Jimmy Choo 

 

  Możesz pomyśleć, że Sopot o tej porze roku jest prawie opustoszały – i będzie w tym oczywiście nieco prawdy. Ale gdy przejdziesz się późnym popołudniem, albo nawet wieczorem, po naszym deptaku zobaczysz, że w każdej restauracji pali się światło – ciepłe i lekko przygaszone – a jeśli przyjrzysz się temu, co za oknem, zobaczysz roześmiane twarze i dłonie wznoszące kieliszki. Z trudem znaleźć gdziekolwiek wolny stolik, bo w przedświątecznym czasie każdy szuka okazji do spotkania.

  Tak było też w naszym przypadku. Weekend upłynął nam pod znakiem mniej i bardziej kameralnych spotkań. A skoro myślami jestem już w fabryce elfów, a w samochodzie gra od piątku moja grudniowa playlista, to ten zestaw wydał mi się idealny na ten wyjątkowy grudniowy wieczór.

 

Last Month

Wpis powstał we współpracy z marką Krosno, Printimi, Tori, Coloresca, Say Hi oraz wydawnictwem Olesiejuk.

 

  Listopad to perłowe światło o poranku, pierwsze przymrozki, przedwczesne rozmowy o tym, jak spędzimy tegoroczną Wigilię i oczywiście sporo pracy – branża kreatywna ma w tym czasie pełne ręce roboty. Dodałabym do tego kilka atmosferyczno-astrologicznych niespodzianek – halny w Zakopanem, zorza polarna, zamieć śnieżna w Sopocie i dziwna pełnia księżyca, przez którą nie spaliśmy z Portosem całą noc.

  Nim otworzę pierwsze okienko w moim kalendarzu adwentowym, który już od paru dni czeka na regale (o co zakład, że kilka zostało już opróżnionych bez mojej wiedzy?) zaproszę Was jeszcze na małą retrospekcję. Usiądźcie sobie wygodnie i powspominajcie razem ze mną ostatnie tygodnie jesieni.

 

Jedna z najbardziej poruszających kampanii reklamowych ostatnich lat przypomniała mi o tej książce. Zajrzałam, aby przeczytać wiersz "Portret kobiecy" wokół którego marka YES zbudowała całą narrację, ale później już przepadłam. "Metafizyka", "Pochwała złego o sobie mniemania", "Koniec i początek" czy "Kot w pustym mieszkaniu" – to tylko kilka utworów po przeczytaniu których ma się wrażenie, że poezja mogłaby uzdrowić świat, gdyby docierała do każdego.Gorąca herbata, ciepłe miękkie swetry, za oknem halny urywa głowy, a my grzejemy się w środku i czekamy, aż zgłodniejemy. Czy mogłoby być lepiej?

 W pierwszych dniach listopada ruszyliśmy większą grupą w stronę polskich gór (mój mini-przewodnik możecie znaleźć tutaj). Do Zakopanego przywiozłyśmy ze sobą niemal całą najświeższą kolekcję, więc miałyśmy co nosić. Plan był taki, aby zrealizować wszystkie materiały promocyjne dla MLE na najbliższe miesiące i jeszcze do tego skorzystać z uroków okolicy w prywatnym gronie. Cel został osiągnięty! 

W takiej scenerii mogłabym robić sesje zdjęciowe co tydzień! Po prawej koperty do Waszych zamówień – cieszę się, że każdy element naszych przesyłek wygląda (i pachnie!) dokładnie tak jakbym chciała :). Uwierzcie mi na słowo, że ta wieża przetrwała jeszcze trzy kolejki!

Po bardzo intensywnym "Black Friday" (a właściwie to "Black Week") będziemy mieć dla Was kolejne niespodzianki. 

Gdyby nie ta listopadowa szaruga za oknem to na nic zdałyby się te struktury, kolory, ściegi i warkocze. Uwielbiam nosić swetry, projektować je i dbać o nie. 

Podobno teraz już wszystko zasypane. Na Kasprowy tylko z nartami! (Tak naprawdę drżę na samą myśl, gdy przypomnę sobie mój pierwszy – i jedyny – zjazd z Kasprowego. Nogi mi się trzęsły i miałam ochotę zabić mojego chłopaka – a teraz już męża – że naopowiadał mi bzdury o tym, jak prosty jest to stok :D.)

Szyszki i Jenga. Nasze najlepsze zabawki na wyjeździe. 

Powrót do domu i do moich ukochanych rozkminek wnętrzarskich. Odebrałam mój urodzinowy prezent i zaraz będziemy go wieszać! 

– No dobrze. A te powiesisz czy będą podpierać ścianę jak reszta?

– …. być może. To był jeden z tych poniedziałkowych poranków, kiedy wszyscy na instagramie wrzucali relację ze swojej zaśnieżonej okolicy, a w Trójmieście bardziej od sanek przydałaby się kosiarka do trawy… 1. Na Instagramie urządziłam dla Was w tym miesiącu Q&A (znajdziecie je teraz w zapisanych relacjach). Padło pytanie o to, jak udało mi się dopracować każdy kąt w mieszkaniu…Kochane Czytelniczki, pamiętajcie, że Wy na Instagramie widzicie jedno, a ja wchodząc do kuchni widzę to… Ta lampa to jedna z wielu rzeczy, które nadal czekają na to, aż zbiorę się w sobie i ogarnę to, co samo ogarnąć się nie chce. // 2. Wracamy do starych puzzli. Te za którymi ta starsza nie przepadała, z jakiegoś powodu dla tej młodszej są najfajniejsze. Nawet takie drobne rzeczy przypominają mi, że każdy z nas jest inny i warto być wrażliwym na te różnice.  // 

Dzień Niepodległości i nasze nieporadne próby…

Mój mąż upierał się, że jego ładniejszy. Dajcie mi znać w komentarzach czy wolicie prawy czy lewy ;).

ps. wiem, że tradycyjny kotylion powinien być z zewnątrz czerwony a w środku biały, ale wstążkowe braki zdecydowały za nas. 

W listopadzie dotarła do mnie nowa (druga już!) książka Rozkosznego z jego cudownymi przepisami. „Nowe Rozkoszne. Polskie przepisy, które ekscytują” to zbiór przepisów z wyjątkową wizją Michała na współczesną polską kuchnię. Super odświeżenie!

Listopad zostawił mi wiadomość za wycieraczką. 

Liście wciąż trzymają się na drzewach, a ja nawet na długie spacery nie wkładam czapki na głowę. Mamy wrzesień czy listopad?! Sweter to oczywiście nasz Livigno

Jakoś mdło w tym domowym biurze pracującej mamy. Czy jakiś mały elf chciałby to naprawić?

W ruch idzie kolorowanka i farby od Coloresca . Kolorowanki są w formie rolki, więc łatwo można je rozwijać , gdy zobaczymy, że inwencja twórcza w danym miejscu już się wyczerpała ;). W specjalnie skompletowanym Zestawie Malucha znajdziecie farbki i kredki, szablony a także kolorowanki. Jeśli uważacie, że Waszym dzieciom też spodobają się takie przybory to kod MLE15 da Wam 15% rabatu i działa aż do końca przyszłego roku. 

A tutaj lepiej widać jak dzieci mogą wspólnie siedzieć przy stole i malować. Najważniejszą sprawą jest jednak bezpieczeństwo, dlatego farby przebadane są dermatologicznie. Dzięki czemu są bezpieczne dla malucha. Można nimi malować rączkami albo pędzelkiem. Farby są bezzapachowe, a kolory bardzo intensywne i trwałe. Nie przeszkadza to jednak w myciu rączek i praniu ubrań – wystarczy tylko woda i mydło.

Czasami zabawa "przeciąga" się bardziej niż zakładałam ;). 

W dzisiejszych czasach znalezienie odpowiedniego prezentu – nawet dla kogoś kogo prawie nie znamy – jest dużo łatwiejsze. Gdy chcę komuś podziękować albo sprawić przyjemność w przedświątecznym czasie, ale w gruncie rzeczy nie wiem, co obdarowywana osoba lubi, to z pomocą przychodzą wtedy gotowe i zaufane zestawy prezentowe od TORI. Nie wiem czy dobrze widzicie to na zdjęciach, ale paczka przychodzi w kartoniku, na którym narysowana jest świąteczna kamienica – naprawdę wygląda to pięknie. 

Tori to marka eleganckich upominków, które mają budzić skojarzenia z naturą i Polską. Takie prezenty to także super pomysł dla większych firm, więc jeśli macie swoją działalność odsyłam Was również tutaj

W moim prezencie znajduje się syrop z owocami dzikiej róży z Manufaktury Cieleśnica, świąteczna herbata White Christmas od BH&T i pierniczki z Owsianej Manufaktury. Ja bym się ucieszyła! :)

To wcale nie jest Nowy Jork pod mostem Williamsburg :D. To nasza piękna mroźna Warszawa, do której zawitałam w pośpiechu. 

No cóż… jakie łyżwy takie lodowisko!

Śniadania w Baken należą do tych najprzyjemniejszych chwil w stolicy. Tutaj nawet kawa z przelewu mi smakuje!

Nigdy nie przypisuję zbiegów okoliczności jakimś nadprzyrodzonym mocom, ale to faktycznie zabawne, że ostatnim razem byłam tu przy okazji spotkania z Karą Becker, a dosłownie kilka minut wcześniej opublikowałam na blogu artykuł, w którym jest ona jedną z jego bohaterek – zapraszam Was serdecznie do tego wpisu, jeśli jeszcze nie miałyście okazji go przeczytać. 

Muzeum Sztuki Nowoczesnej – czekamy na Ciebie!

Na zewnątrz siarczysty mróz. Prosimy o trzecią dolewkę kawy i ogrzewamy dłonie na ciepłych kubkach. 

Ależ dziwna i jednocześnie wciągająca jest ta książka… Poranek, gdy w miniony wieczór przeczytało się o cztery rozdziały za dużo, zawsze jest jakiś taki powolny…

Spacer po ulicy Mokotowskiej to świetny pomysł na "Black Friday". Tutaj w sklepie Le Petit Trou, ale w sąsiedztwie znajdziecie też wiele innych polskich marek. Zakupy stacjonarne mają jednak swoj urok :). 

Wreszcie i ja trafiłam do tego słynnego baru Rascal! ;)
Ciekawe wnętrze, pyszne śniadanie, chociaż podobno to po zmroku są tutaj największe tłumy. Wszystko do nadrobienia przy kolejnej okazji!

Ależ ta Warszawa się zmienia! 

Spotkanie z CHANEL i planowanie przyszłych publikacji dla Was. Świąteczny makijaż w tegorocznym wydaniu jest piękny!

Właśnie o tym "perłowym świetle" pisałam we wstępie. Wszystko wygląda jak obsypane srebrnym brokatem. // 2. Nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności. Tuż przed wyjazdem z Warszawy, po ostatnim spotkaniu – czas dla duszy. Wystawa Picasso w Muzeum Narodowym nadal trwa! // 

Szykuję już dla Was kolejny odcinek podcastu – tym razem w świątecznym nastroju. A tym, którzy już wszystko odsłuchali i szukają więcej, polecam „Kroniki paryskie” Kary.

Portos dba o mój „work life balance” i zawsze w zdecydowany sposób pokazuje mi, że już czas kończyć i wyjść na spacer.

1. Wieczór wśród iluminacji świetlnych między Gdynią a Sopotem. // 2. Zmęczeni i zziębnięci rodzice chcieliby obejrzeć wieczorem serial o stulatkach."Kasiu, pokaż co masz dziś w swojej torebce?" No dobra… tak naprawdę zawsze mam jeszcze to. 

"Mała Księga mądrości Kubusia" to złote myśli najsympatyczniejszego niedźwiadka wszech czasów i innych mieszkańców ze Stumilowego Lasu. Ta publikacja sprawdzi się idealnie w przypadku tych osób, które kochają tę bajkę i zawsze uważały, że miś o bardzo małym rozumku tak naprawdę skrywa w sobie głęboką życiową mądrość. Z moim kodem "MLE" dostaniecie 13% rabatu (a dokładniej na 13,42% jeśli chcemy być tak drobiazgowi jak Królik ;)) ale za to łączy się z promocją na stronie ksiazki.pl. Wychodzi niedrogo, a książka jest naprawdę ładnie wydane :). Kod jest ważny tylko do 20 grudnia. 

Ten Puchatek to był mądry gość ;). Zastanawiałyście się kiedyś, dlaczego pierwszy śnieg wywołuje w nas tyle emocji? Czy chodzi o wspomnienia z dzieciństwa? A może  o to, że wystarczy nawet kilka centymetrów białego puchu, aby to, co szare i przygnębiające stało się nagle piękne i magiczne? Taka jestem wdzięczna, że ten przedświąteczny czas wygląda tak, jak za dawnych lat. Trójmiasto mrozów dawno nie widziało – korzystamy ile się da. Moje gwałtownie wybudzone ze snu zmysły otuli ciepła kawa… Wstrząśnięta, nie mieszana. Nic dziwnego, że zawsze wylana, skoro biegam z nią rano po całym mieszkaniu. Ale jeśli chodzi o to serum, to staram się nie uronić nawet kropelki! Markę Say Hi możecie już kojarzyć z moich poprzednich poleceń. Mowa o kremie Bright Vibes w pięknym żółtym kolorze, do którego dołączyło teraz serum Sunrise. Pielęgnacja zrobiona, kawa rozlana i wypita, mogę ruszać do pracy!

Ujędrniająco nawilżające serum Sunrise Serum od Say Hi posiada w swoim składzie najbardziej stabilną i aktywnie działającą formę witaminy C – a to oznacza, że będzie ona naprawdę skuteczna. Serum ma jedwabiste wykończenie po jego użyciu nie mam wrażenia, aby skóra była ściągnięta tylko ładnie nawilżona. Ten kosmetyk ma za zadanie zapobiegać przedwczesnemu starzeniu się skóry oraz zapewnić jej intensywne nawilżenie, sprężystość i blask. A ja mam wrażenie, że to serum jest dla mojej skóry niczym ciepły, delikatny, kaszmirowy sweter :). W krótkie, zimowe dni przydaje się tak porządna dawka przeciwutleniaczy. Do końca grudnia na hasło MLE20 otrzymacie -20% – skorzystajcie jeśli tylko macie ochotę!

I co roku zawsze to samo… spacery, serca na maskach samochodów, pierwsza śnieżka za kołnierzem. Tęskniliśmy za zimą!Micky, Minnie i Pluto. Ale nie mam pojęcia po co ten opis, przecież sami byście się domyślili :D.  Portos i jego śnieżne bombki. Codzienność, czyli plama na nowym dywanie, buty, na które trochę czekałam, czekolada konsumowana w ukryciu przed dziećmi i praca, która ze stołu przeniosła się na podłogę.Adwentowe kalendarze to jedna z tych rzeczy, które sprawiają, że już samo oczekiwanie na Święta ma w sobie magię. Na otwarcie pierwszego okienka czekamy cierpliwie do pierwszego grudnia (chociaż wiem, że będzie to trudne), ale do jednego misia udało im się dorwać!

Ozdoby świąteczne zamawiamy tylko tu! Narcyz w Gdyni wie, że te naturalne są najpiękniejsze. 

Ciocia Monika użala się nad Portosem w chorobie, a on z tego korzysta ile się da.

W naszym mieszkaniu są też takie kąty. Nauczyć dwie dziewczynki porządku to trudne zadanie i w sumie nie wiem, czy wciąż wierzę w osiągnięcie tego celu. Gdy mam wrażenie, że moje metody wychowawcze jakoś średnio działają, staram się sobie przypomnieć, co pojawiało się w mojej głowie, kiedy słyszałam „posprzątaj pokój”. Tego rodzaju instrukcji nie potrafiłam przełożyć na działanie, ale „posprzątanie pokoju najlepiej zacząć od pozbierania z podłogi i komody wszystkich spineczek do pudełka” brzmiało już znacznie lepiej. Z dystansu wydaje się to przecież oczywiste – my, dorośli też potrzebujemy planu, aby zacząć.

 Skoro już mowa o świecie dziewczynek – polecam Wam gorąco magazyn Kosmos. Tak jak przeszukujemy solennie rynek wybierając pierwszy idealny materac czy buty dla naszego dziecka, nie mniej starannie powinniśmy pochylić się nad tematem doboru magazynów do samodzielnego czytania. W „Kosmosie” grupa redaktorek czuwa nad każdym słowem i bierze odpowiedzialność za to, co trafia do Twojego dziecka. Podoba mi się, że w łagodny sposób są tam poruszane tematy trudne dla dzieci, a dla nas – rodziców wychowanych w zupełnie innej rzeczywistości – obce. Jeżeli Twoja córeczka potrzebuje wzmocnienia w relacjach rówieśniczych, w każdym numerze znajdzie dział: poczuj siebie, wytłumaczony prostym językiem. Dowie się na przykład jak zareagować na wykluczenie z grupki whatsuppowej ( bardzo popularny niestety problem). Tutaj link do prenumetary

Ten etap w życiu, kiedy od ciuchów bardziej cieszą nowe świece i szmatki kuchenne :D. 

Robimy przegląd porcelany i szkła przed świętami. Liczymy straty z całego roku – brakuje czterech kieliszków do wina i jednego głębokiego talerza do zupy! Wśród ozdób świątecznych też jakieś manko! gdzie są papierowe gwiazdy? Nasze pierwsze próby odtworzenia ich w domu niestety okazały się nieudane. Ale nie poddajemy się! :)

Planujecie zaprosić gości w któryś dzień Świąt? Jeśli brakuje Wam kieliszków lub szklanek na taką okazję, to spieszę z pomocą. Te od naszej polskiej marki Krosno są niezastąpione. Teraz w ofercie pojawiła się bestsellerowa kolekcja w nowym wydaniu. Kieliszki i szklanki wzbogacone zostały o złoty detal nawiązujący do lat 20. XX wieku. Od samego patrzenia można nabrać ochoty na przyjęcie, prawda?

Jeśli chcecie uzupełnić braki w Waszym kredensie to Kod KASIA20 da Wam 20% zniżki na wszystkie produkty nieprzecenione w sklepie  krosno.com.pl

Takiego kieliszka nie powstydziłby się nawet Wielki Gatsby ;). Polskiej produkcji!Nigdy nie mam czasu, aby zrobić to porządnie, ale skoro teraz jest to takie proste…

… to aż żal nie skorzystać. Dziś przyszła do mnie fotoksiążka od Printimi z wszystkimi naszymi zdjęciami z wakacji. Strony w fotoksiążce są szyte, dzięki temu zużywa się mniej kleju a fotoksiążka jest trwalsza i wygodniejsza w użytkowaniu. Do dyspozycji jest aż 150 stron i różne formaty. Można nawet wybrać kolor tłoczenia napisu na okładce – do wyboru jest złoto, srebro i mosiądz. Fotoksiążkę projektuje się samemu, proces jest bardzo prosty – w pierwszej kolejności projektuje się okładkę a później wgrywamy zdjęcia (ja wgrałam swoje z telefonu) i układamy wedle uznania. Wszystko jest intuicyjne.

Jakość wydruków jest naprawdę świetna. Wybrałam duży format albumu i to była dobra decyzja. Jeśli chciałybyście zamówić podobny album dla siebie albo dla bliskich to tylko teraz z kodem MLE otrzymacie dodatkowe -10% (naliczane w koszyku) na produkty w świątecznej ofercie na stronie Printimi (kod działa do 13.12.2023). 

Ależ fotogeniczne są te okolice Como! 

Portosowi ostatnimi czasy wolno więcej. Właściwie to nie wiem dlaczego tak go wcześniej goniłam z kanapy, skoro termofor z niego idealny!

Witaj grudniu! Mamy wobec Ciebie plany! 

A Wam jak zawsze dziękuję za chwilę uwagi – mam nadzieję, że widzimy się znów lada moment!

*  *  *