Last Month


Wpis powstał we współpracy z marką Lierac, Rodziną Pasieki Sadowskich oraz Wild Hill Coffee.
 

  W tym tygodniu kończy się luty. Potem marzec minie bardzo szybko i już będziemy mieć Wielkanoc. Nim się obejrzymy przyjdzie piękne lato, a potem złota jesień i zacznie się czekanie na Święta. Właściwie można powiedzieć, że rok 2024 niebawem się skończy ;). To taki nieśmieszny żart oczywiście, ale upatrywanie przyjemności tylko w wydarzeniach, które dopiero są przed nami, na własne życzenie zabieramy sobie teraźniejszość.

  Chociaż niepoprawna ze mnie fanka zimy, to zwykle o tej porze roku oczami wyobraźni widziałam już drzewa owocowe upstrzone białymi kwiatami, tymczasem były one zaśnieżone i pogrążone w zimowym śnie. Przyznaję, że zdarzało mi się na tę przeciągającą się zimę narzekać. No cóż, to lekcja dla mnie, aby bardziej cieszyć się tym, co daje nam los – okazuje się bowiem, że luty wcale nie musi być biały i mroźny, może być też błotnisty i mokry. Tym razem próbowałam go więc polubić takim jakim jest, bo kto wie, co przyniesie nam przyszłość?

  Ona przyjdzie. Zapewniam Was. Czego byśmy nie zrobiły, o czym byśmy nie zapomniały i jak mocno nie marudziły – ona jest już tuż za rogiem i nic jej nie powstrzyma. Nie marnujmy więc czasu na jej wyglądanie, skoro zawita do nas nawet bez wcześniejszego zaproszenia. A tymczasem, u progu przedwiośnia zapraszam Was na fotorelację z ostatnich tygodni.

"Jak wydaje się Wam, że wygląda Trójmiasto w lutym” kontra „Jak najczęściej wygląda Trójmiasto w lutym” ;). Moim zdaniem mieszkam w najpiękniejszym miejscu na świecie, ale to nie oznacza, że każdy dzień tutaj jest idealny.Gdy Twój strój świetnie wpisuje się w szaro-błotniste otoczenie. 
Dla lutowej równowagi. Aromatyczna zupa warzywna i wizyta w Baloli. To pierwsze jest dla mnie codziennością, na to drugie chciałabym częściej mieć czas. Jedziemy z tym poniedziałkiem! Jestem już po dwóch spotkaniach i teraz siedzę nad ważnym dla mnie tekstem. A ten magazyn o podróżach znalazł się tutaj całkowicie przypadkiem…Ostatnie dni przed kampanią. Dopinamy najdrobniejsze szczegóły – od harmonogramu wejść poszczególnych produktów przez potwierdzenie ostatnich zleceń na szycie, aż po poprawki wykończenia dziurek na guziki. Zwracamy uwagę na najmniejsze detale, abyś Ty już nie musiała ;). No i nasza odsłona "Never ending story" czyli współpraca branży kreatywnej z informatyczną. My tu o letniej kolekcji, sukienkach i szortach, a tak naprawdę wszystkie już jesteśmy myślami w kolejnym sezonie…
Tłusty czwartek i test pączków! Ta rolka podbiła Wasze gusta. Jeśli szukacie w Trójmieście sprawdzonych miejsc z pączkami to podaję moje top miejsca: Pączuś (one & only ), Kaisser (jeśli macie zjeść w Tłusty Czwartek tylko jednego pączka to postawcie na tego z Kaissera ), Cappuccino Cafe (a po pączku zjedzcie tam jeszcze rzemieślnicze lody ), Oficyna w Gdyni (jeśli szukacie pączków w zdrowszej wersji to tylko tam).Błękit, szarość i biel, czyli próba wywołania wymarzonej pogody. 
Idealne Walentynki w domu nie istnie…. a czekaj! Ten wieczór może nie był spektakularny, ale na ostatnią chwilę nie wymyśliłabym nic lepszego (tego dnia jakoś nikt nie kwapił się do opieki nad naszymi dziećmi ;)). Chwila dla nas, odrobina słodyczy z własnego piekarnika i kanapa. 
Ten chlebek migdałowy wyszedł super! Tak jak obiecałam na Instagramie dzielę się z Wami przepisem na pyszny migdałowo-cynamonowy chlebek: 

Składniki: 

 2 jajka

160 g masła 

170 g cukru (ja użyłam brązowego) 

180 g maślanki 

240 g mąki pszennej (ja użyłam typ 450) 

1,5 łyżeczki proszku do pieczenia 

pół łyżeczki soli 

100 g migdałów 

opcjonalnie: miód 

(pasta migdałowa) 

50 g masła migdałowego 

70 g brązowego cukru 

50 g masła (zwykłego) 

50 g drobno posiekane migdały

1 łyżeczka cynamonu 

Sposób wykonania: 

1. Rozgrzej piekarnik do 180 stopni i przygotuj formę wyłożoną papierem do pieczenia. Masło utrzyj z cukrem na wysokich obrotach przez 5-6 minut. Dodaj jajka i ubijaj przez dodatkową minutę. Dodaj połowę maślanki i ponownie wymieszaj. Do ciasta przesiej mąkę, cynamon i proszek do pieczenia, wymieszaj. Zanim wszystko się połączy, dodaj resztę maślanki. 

2. Włóż 1/3 ciasta do formy i dodaj pastę migdałową (rozłóż ją w miarę równomiernie, najlepiej przemieszać ją cienkim patyczkiem tak aby powstały "esy-floresy".  Powtórz proces jeszcze raz i dodaj migdały na wierzch. Piecz chleb około 45 minut.

Bajka i ciasto z lodami. Nie wiem kogo z naszej piątki najbardziej cieszył ten plan na wieczór. 

Disney'owski klasyk o miłości. 

Jutrzejszy dzień będzie długi. Robimy wiosenno-letnią kampanię dla MLE. Ten moment to zawsze zwieńczenie wielomiesięcznej pracy. Jeśli gdzieś popełniłyśmy błąd, to teraz jest już zbyt późno, żeby go naprawić ;).Alain de Botton ze swoją "Architekturą szczęścia" i Katarzyna Zajączkawska z "Odpowiedzialną modą". No i witamina C, bo chyba coś mnie bierze. Warszawo! Jesteś dziś dla nas łaskawa z tym słońcem. Mamy wynajęte studio, ale naturalne światło zawsze jest w cenie. Za każdym razem, gdy zaczynamy myśleć o kolejnej kampanii, zaczyna się dyskusja na temat tego, czy pokazać nasze projekty na profesjonalnej modelce (moje stanowisko), czy jednak na mnie (stanowisko zespołu). Jak dla mnie sesja wizerunkowa MLE wypadłaby lepiej, bardziej profesjonalnie, gdyby przed obiektywem stała dziewczyna, która wie co robi i ma do pozowania większe predyspozycje. Może Wy pomożecie mi przekonać Asię, aby nie ciągać już na zdjęcia 37-letniej matki dwójki dzieci i postawić na młodszą (i wyższą) gwardię? Zastanawiałyście się kiedyś ile trwa taka sesja zdjęciowa? Zaczęłyśmy punkt ósma, skończymy po szesnastej. Czyli typowy dzień w pracy tylko nerwy większe.
Czternaście stylizacji, białe tło i dwa krzesła. Ten pierwszy na górze to własność Asi, ten na dole z taboretem wypożyczyłyśmy z Iconic Tells a Story
Oto nasza wspaniała grupa! W tym wpisie możecie zerknąć kiedy mniej więcej pojawią się poszczególne produkty. Ten zestaw na górze to koszula i szorty. Olivia zestawiła go z eleganckimi dodatkami, ale podejrzewam, że ja będę w nim śmigać z trampkami i klapkami. 
Koniec! Jeśli zaraz czegoś nie zjemy to atmosfera się zagęści. ;) Wybrałyśmy się do The Eatery i chyba nie będziemy zawiedzione. 
1. "Zamówmy kilka rzeczy, aby móc spróbować wszystkiego i po prostu się podzielmy". // 2. Tak. Znalazł się. // 3. Marchew i mielony. Polecam z czystym sumieniem. // 4. Bardzo dopracowany koncept. Kuchnia polska z nowoczesnym akcentem, nienachalny minimalistyczny wystrój i polskie klasyki filmowe z lat 90-tych. Bardzo podoba mi się to miejsce! //Super miejsce to Eatery. Czekam, aż ktoś zdolny zrobi coś podobnego w Trójmieście. A teraz teleportujemy się do mojego ukochanego miejsca. Jakiś czas temu napisałam długi artykuł o dolinie Val Di Fiemme. Tutaj macie link jeśli chciałybyście się dowiedzieć, co jest w tej krainie tak wyjątkowego, że wracam do niej od ponad dwudziestu (!) lat. Miejsce, który nigdy mi nie spowszednieje. Czuję się w tu jak u siebie.
Moje Passo Rolle. Nie ma tu najnowocześniejszych wyciągów i setek tras narciarskich, ale ja i tak kocham to miejsce. Szczytu nie zdobędziemy, ale mamy tu nasz ulubiony szlak, który kończy się u podnóży tej skały. Kiedyś we dwoje, później z sankami i niemowlakiem, a teraz w czwórkę. Z roku na rok coraz ciężej. Ale także weselej. Ile czasu można spędzić z dziećmi przy zamarzniętym źródełku? Zaskakująco dużo!… aż tak dużo, że gdy dochodzimy do schroniska ktoś nieoczekiwanie ucina sobie drzemkę.  Najlepsze ocieplane legginsy na świecie. Nie spadają i nie rozciągają się. Niestety z sieciówki, ale chyba można dla nich zrobić wyjątek. Znajdziecie je tutajW które wycelować śnieżką? :D 1. Cortina d'Ampezzo. Kilkadziesiąt lat temu odbywały się tu zimowe igrzyska olimpijskie… i niebawem szykuje się powtórka! // 2. Ten sweter ma chyba z dziesięć lat i zawsze jedzie ze mną w góry (jest z RobotyRęczne). Za to ta kurtka… w przyszłym sezonie same się przekonacie! 

No dobrze. Teraz widzę, że artykuł na blogu sprzed 4 lat wymaga odświeżenia, bo część polecanych miejsc zdążyła się zamknąć, a pojawiło się wiele nowych. Ale ogólne przesłanie chyba się nie zmieniło – trzeba chronić i szanować naturę. Solidarnie i z rozmysłem. Przy takim podejściu my także zyskujemy, bo nadal możemy cieszyć się jej pięknem. 1. Gdy tym razem to Ty możesz krzyczeć "Mamo! Pomóż!" ;). Wyjazdy z rodziną – tą dalszą i bliższą – to dla mnie najcudowniejszy czas w roku. // 2. Czy to jedno zdjęcie może być "mini-zamiennikiem" dla "Look of The Day"? ;). Żartuję! W tę niedzielę zapraszam Was na nowy cykl, czyli "Zapiski o modzie i stylu". Jestem bardzo ciekawa Waszego odbioru. "El Brite De Larieto" to moja ulubiona restauracją w Cortinie. Przynależy do agroturystycznego gospodarstwa, a jedzenie mają tam wyborne. 
1. Kluski w sosie grzybowym. To jest zbyt dobre! // 2. Słońce! Sama nie wiem czym się tu najadam bardziej – pysznym jedzeniem czy ciepłymi promieniami. // Tam, gdzie chmury tańczą wokół gór… 
Wracamy w stronę Val di Fiemme i wspinamy się (a raczej pchamy przed sobą naprawde dobrze obciążone sanki) na wysokość 2084 metrów nad poziomem morza. Po takiej eskapadzie najprostsze dania smakują wybornie. Koniec Karnawału obchodzi się też tutaj! I to hucznie!
Przy mojej całej miłości do Włoch… nasze pączki są lepsze.  Tylko oglądam, przysięgam! Mam własne w bardziej zakopiańskim stylu i też są super! Pamiętacie jak pisałam o słynnych butach z Cortiny w tym wpisie?Tydzień w górach, dwie godziny na nartach. Ale nadrobimy jeszcze to szusowanie! 1. Mój górski niezbędnik. Okulary to Celine, balsam to prezent od marki Chanel. // 2. Dostałam na Instagramie mnóstwo pytań o kurtkę. Mam ją chyba ze sto lat (a dokładniej sześć, bo kupiłam ją będąc w pierwszej ciąży) i prawdę mówiąc jej jakość jest słabiusieńka. Ale kolor ma piękny. ;) Wychodzę z założenia, że jeśli już coś mam, to albo noszę, albo przekazuję dalej. W jej przypadku wybieram nadal to pierwsze, bo jakoś ciężko mi się z nią rozstać. Jest z NA-KD. Wszędzie dobrze, ale w naszym domowym królestwie najlepiej! Księżniczki dobrze o tym wiedzą!Mamy słońce w Sopocie, więc ten dzień już zaczął się dobrze! I jeszcze dotarła do mnie paczka, na którą czekałam! W lutym rozpoczęłam testowanie kremu od Lierac w pięknym opakowaniu w nowoczesnym stylu. No i z wymiennym wkładem, tak aby szklany słoiczek mógł być użyty wielokrotnie. Lierac Lift Integral to krem, który ujędrnia, nawilża i wygładza skórę, dzięki unikalnemu połączeniu trzech składników aktywnych, które działają na jej podstawowe elementy: kolagen, elastynę, kwas hialuronowy, glikoproteiny. Kosmetyk w 98% składa się z substancji naturalnego pochodzenia. Testuję od trzech tygodni i polecam! Krem warty swojej ceny.Mamy młynek! To gwiazdkowy prezent ode mnie dla męża, bo do niedawna tylko on w domu robił kawę. Tym razem zamówiłam więc Wild Hill Coffee w ziarnach. Nie mówcie mi, że jeszcze nie słyszałyście o tej kawie?! No to opowiem Wam więcej, bo po jej poznaniu nie będziecie już chciały pić niczego innego!Chociaż mówi się o tym coraz więcej, to naprawdę niewiele osób zdaję sobie sprawę z wpływu kawy na planetę. Nasza część świata wyrządziła ogromną krzywdę ludziom i przyrodzie, a zamiłowanie do picia kawy ma w tym swój niechlubny udział. To geopolitycznie i społecznie złożony problem, który mieści w sobie całe spektrum odcieni szarości, dlatego tym bardziej doceniam marki, które w imię własnych wartości zachowują prawdziwą transparentność. Wild Hill Coffee potrafi wskazać dokładnie skąd pochodzi ziarno (jest to kawa single origin pochodząca z jednego, konkretnego regionu). Kawowce są uprawiane bez pestycydów. I to jest bardzo ważna informacja ponieważ kawy dostępne powszechnie w sklepach mogą zawierać śladowe ilości pestycydów (wątek zdrowotny jest istotny, ale to także kwestia etyki – uprawa bez pestycydów nie naraża zdrowia ludzi pracujących na plantacji). Są też inne korzyści.  Założycielka marki mówi: „Z dumą mogę napisać, że zbadałyśmy potencjał antyoksydacyjny wszystkich kaw, które od nas otrzymasz i choć kawa wyjściowo jest bogatym źródłem antyoksydantów, to Wild Hill Coffee może pochwalić się naprawdę wysokimi wartościami. I tak Ogniste zbocza Turrialba to aż 94,63% zdolności antyoksydacyjnej, Sen o La Jacoba 95,48%, a Gwiaździsta noc w Cajamarce 94,15%.” 

WSZYSTKIE kawy od Wild Hill Coffee są ekologiczne i posiadają Europejski Certyfikat Ekologiczny. Co to znaczy? Że ich uprawa, zbiór i wszystkie etapy produkcji są bardzo dokładnie udokumentowane. Jeśli parzycie kawę w domu, to spróbujcie chociaż raz przestawić się na tę uprawianą w zrównoważony sposób. W przypadku kawy bezkofeinowej ziarna zostały pozbawione kofeiny zdrową, bezpieczną metodą CO2. To stosunkowa nowa metoda, która nie wymaga szkodliwej chemii, a co najważniejsze, pozwala zachować bogaty smak i zapach kawy. Wild Hill Coffee jest przepyszna (według mnie nawet lepsza niż te od czołowych marek) więc dbanie o planetę jest w tym przypadku czystą przyjemnością. Kawowe obrazy. 

W ramach współpracy Wild Hill Coffee zgodziło się przygotować dla Czytelniczek Makelifeeasier zniżkę w wysokości -12%. Wystarczy, że wpiszecie kod Kasia12 w trakcie dokonywania zakupów (kod jest ważny do 17 marca).

A teraz kontrowersyjny temat! Czy tylko ja słodzę kawę miodem? ;P W lutym pozamykałam kilka tematów, które mi ciążyły i sama jestem zdziwiona jak wiele nowej energii i sił mi to dało. Po raz kolejny przekonałam się, że działanie to dla mnie najlepsze antidotum na gorszy nastrój. No i praca w grupie. A że doczekaliśmy się w końcu większego stołu, to coraz częściej, nawet te liczniejsze spotkania, odbywają się u mnie. Tylko z robieniem kaw w kawiarce się nie wyrabiam ;). Pssst! Czy to nie wygląda jak pierwsze ślady wios… ?
Ileż to ja się nasłuchałam o Pasiece Rodziny Sadowskich! A potem przeczytałam rozbrajający opis początków tej pasieki… „Historia Pasieki Rodziny Sadowskich nie sięga dalekich pokoleń. W 2009 roku zaraz po maturze będąc nastoletnim mieszczuchem zacząłem swoją przygodę z pszczelarstwem. Szukając sezonowej pracy na najdłuższe wakacje życia (między maturą a studiami) postanowiłem pomagać w lokalnym gospodarstwie pszczelarskim. Od samego początku życie tych niezwykłych owadów mnie zafascynowało i wiedziałem, że chcę się zaopiekować własnymi ulami… wpadłem i nie było odwrotu.” Na zdjęciu widzicie miód z pyłkiem i propolisem od Pasieki Rodziny Sadowskich. Miód wielokwiatowy z dodatkiem pyłku pszczelego i propolisu. Posiada atuty miodu wiosennego zawierającego nektar z mniszka, akacji i rzepaku. Łączy w sobie wszystko co najlepsze z ula i tak też pachnie i smakuje. Polecam!  Z kodem Makelife10 otrzymacie 10% zniżki na zamówienie.Pasieka Rodziny Sadowskich ma w swoim asortymencie również mnóstwo innych produktów (nie tylko miodowych). Pasta pistacjowa to nasz ukochany dodatek (a może mój?) do naleśników, maliny i truskawki liofilizowane, do których z początku podchodziłam z rezerwą, a teraz stały się naszą ulubioną słodką przekąską, albo różnego rodzaju zakwasy i soki naturalne – wszystko najwyższej jakości. Kasia w swoim naturalnym środowisku :). 

Słońce wstaje coraz wcześniej, lepiej żeby nie nakryło nas w brzydkiej piżamie ;). Już miałam skończyć dla Was ten wpis, ale dosłownie w tej chwili wbiegła do mnie Asia z najnowszymi prototypami piżam na nowy sezon. Jak myślicie? W której najlepiej powitać pierwsze wiosenne mgły? :)

 

*  *  *

 

 

Kampania MLE wiosna/lato 2024 – styl podyktowany naszymi pragnieniami

Wpis zawiera lokowanie marki własnej. 

  W letniej garderobie funkcjonalność to świetny drogowskaz, ale styl powinien być podyktowany także naszymi pragnieniami, opowiadać o nas jakąś historię. Gdy pierwszy raz po zimie zaczynamy czuć nadchodzącą wiosnę, chcemy dać temu wyraz także w tym, co nosimy. W wiosenno-letniej kolekcji marki MLE chciałam aby projekty były odpowiedzią na to, czego kobiety potrzebują każdego dnia, a jednocześnie zwiastować nadchodzące wakacyjne odprężenie. Ponad dwadzieścia elementów tworzy kompletną bazę, która sprawdzi się w miejskiej przestrzeni i w dalekiej podróży.

  W kolekcji znalazły się marynarki i spódnice z parzonej wełny, swetry z bawełny i wełny merynosowej, spodnie z drobno plisowanego materiału czy lniane sukienki. Graficzne, harmonijne cięcia i fantazyjne tekstury, które nadają monochromatycznej palecie barw dynamiki, to główne cechy projektów. Poza flagowymi produktami, które możecie zobaczyć w kampanii, w kolekcji znajdą się także koszule, bluzy i topy, które można dowolnie miksować. Poszczególne elementy będą miały swoje premiery w każdy piątek – część z nich jest już dostępna.

  Wszystkie ubrania wykonane są w Polsce, w krótkich, limitowanych seriach. Poniżej znajdziecie większość naszych projektów na sezon  wiosna/lato wraz z przybliżonymi datami ich premier.

 

Zdjęcia: Dorota Porębska / Stylizacje: Olivia Kijo / Makijaż: Katarzyna Korszla / Fryzury: Patryk Nadolny

Marynarka i spódnica – 23.02.  // Top czarny – 8.03.

Komplet koszula i szorty – 19.04.

Sukienka w kratkę – druga połowa maja.

Sukienka z kieszeniami – 12.04.

Sweter – obecnie dostępny // sukienka – 29.03.

Wełniana kurtka – 29.03.

Bluzka – 12.04. // Spódnico-szorty – 22.03.

Sukienka z wycięciami – początek maja. 

Dzianinowa sukienka – druga połowa maja // Spodnie – obecnie dostępne.

 

 Sukienka wiązana – początek czerwca. 

Top w kratkę – 15.03. // ​Plisowane spodnie – 8.03.

 

 

 

Marynarka – 22.03. // Ażurowe spodnie – początek czerwca.

 

 

Krótki top – 19.04. // Spódnica – obecnie dostępna.

 

Sweter – obecnie dostępny.
 
*  *  *

 

Look of The Day

kolczyki – YES 

sukienka – MLE (w środę znów dostępna)

zamszowe kozaki i torebka – Massimo Dutti (stara kolekcja)

rajstopy – Calzedonia 15 den

 

  Moje Drogie Czytelniczki, jak część z Was zdążyła zauważyć, rutynowy niedzielny wpis nie pojawił się wczoraj na blogu. Szybko chciałabym się wytłumaczyć z tej niefrasobliwości – niestety aparat, który towarzyszył mi od wielu lat, zaginął w bliżej nieznanych mi okolicznościach. Rano był, a wieczorem – gdy chciałam przegrać z niego zdjęcia na laptopa – już go nie było. Na nic przeszukanie całego mieszkania, zaglądanie do śmietnika („a może jakaś mała księżniczka postanowiła go po prostu wyrzucić nic mi nie mówiąc?”), a nawet chodzenie po podwórku („kto wie? Może Portos wziął go w pysk i wybiegł z nim gdy późnym wieczorem wyszedł na spacer?”), czy przekopywanie sterty prania („skoro zdarzają się przypadki wyprania kota, to dlaczego ja miałabym nie wyprać aparatu?”). Niestety żadne teorie, ani te logiczne ani kompletnie abstrakcyjne, nie przyniosły oczekiwanego skutku. Mam jednak ogromną nadzieję, że ten mój stary dobry przyjaciel się znajdzie, bo bez niego czuję się trochę jak bez ręki.

  Pozostał mi mój telefon i zdjęcia z niedawnego wyjścia do teatru. I chociaż nie były to jeszcze Walentynki to wchodząc do lobby wyremontowanego Teatru Wybrzeże czułam się jak na najcudowniejszej randce w życiu. A to był dopiero początek! W ogóle nie dziwi mnie to, że dorwanie biletów na większość spektakli to prawdziwa bitwa na smierć i życie. Od lat nie byłam na sztuce dla dorosłych ludzi (za to „Świnkę Peppę” w Teatrze Szekspirowskim polecam! ;)), ale teraz, gdy nieco łatwiej wyjść z domu wieczorem, trzeba będzie to nadrobić. Kreacji raczej mi nie zabraknie, bo widzę, że przez ostatnią dekadę modowy savoir-vivre trochę się w tym temacie zliberalizował. Kiedyś wyjście do teatru było okazją do włożenia najbardziej odświętnej z sukienek, dziś wystarczą chyba elegancka bluzka z dżinsami. A może lepiej stać przy utartych schematach? Przynajmniej w kwestii biżuterii nie mam wątpliwości. Ta od YES sprawdza się u mnie zawsze i wszędzie – w Walentynki, w teatrze i gdy biegnę spóźniona do przedszkola, bo cały ranek szukałam po kątach aparatu. 

CHANEL: wiosna/lato 2024 Haute Couture

  Oglądając pokazy haute couture CHANEL zawsze dopada mnie pewien dysonans: czy aby na pewno jest to prezentacja kolekcji ubrań? A może jednak teatralny spektakl? Albo balet w nowoczesnej adaptacji, na który nie sposób zdobyć biletów? Ten ostatni pomysł nie wydaje się zresztą wcale aż tak abstrakcyjny, bo marka od dziesięcioleci związana jest z baletem – bliskość tych dwóch światów łatwo dostrzec nie tylko w projektach Virginie Viard, ale także w polityce całego domu mody, które od wielu lat patronuje Operze Paryskiej. Założycielka marki przez całe swoje życie związana była ze światem tańca i teatru. Po jej śmierci postanowiono utrzymać wyznaczony przez nią kurs.

   W tegorocznej kolekcji nawiązania do baletu były bardzo bezpośrednie – zdominowały ją róże, plisy, tiule, białe rajstopy i spódnice w stylu „tutu”. Poniżej możecie zobaczyć sylwetki, które najbardziej mnie urzekły. 

 

Look of The Day – blask odzyskany z przeszłości

Wpis powstał we współpracy z marką Stag Jewels. 

 

klipsy – Stag Jewels (poza klispami vintage posiada także regularną kolekcję) 

wełniany płaszcz – MLE (poprzednia kolekcja)

golf z delikatnej wełny – Soft Goat

zamszowe kowbojki – Isabel Marant

dżinsy – Arket

 

  W dzisiejszym świecie modne jest właściwie wszystko. To my decydujemy o tym, jak nosić konkretne modele i czy będą one wyglądać na czasie. Ubieranie się w same topowe marki nie daje już nikomu gwarancji bycia "na topie". Liczy się pomysł i nasza osobowość. Trendy kreowane przez największe domy mody i ulicę dają nam nieograniczone możliwości i to my musimy im nadać oryginalności. Dowolność to słowo klucz. Z jednym małym wyjątkiem – nasz styl i zabawa trendami nie powinna być oparta o projekty z chińskiej wtryskarki, która w setkach tysiący wypuszcza na rynek dokładnie to samo. Wolnośc wyboru – jak najbardziej. Wybieranie kopii kiepskiej jakości – to już trochę gorzej. 

  Niech to będzie koronkowa bluzka po babci, czapka zrobiona na drutach dzięki filmikom na Youtubie, używany płaszcz wyszperany na olx-ie, albo odświeżona biżuteria „vintage”. Nie musi być drogo, ale niech nie będzie "tak samo".  Dziś widzicie na zdjęciach klipsy „vintage”, które zostały nieco odświeżone, aby wyglądały nowocześniej. Stworzyła je założycielka polskiej marki Stag Jewels i stale dodaje po kilka nowych modeli. Super pomysł! A jeśli wolicie coś bardziej klasycznego to w ofercie znajdziecie też tradycyjne model. Kod rabatowy: LOVEMLE15 da Wam 15% rabatu na wszystkie kolekcje i jest ważny do 14 lutego. Wybierzcie mądrze!

Last Month

Wpis powstał we współpracy z Newbytea, Mongolian, Treinta Y Tres, Muduko, Volvo, Pola.

 

  Tysiąc pięćset drobiazgów, o których zapominam. Pobudki w ciemnościach i płatki śniegu zamiast tuszu na rzęsach. Wieczory, które szybko przychodzą i dają mi znak, że znów nie zdążyłam zrobić tego, co zaplanowałam. Trochę już nieaktualne bożonarodzeniowe ozdoby wiszące w oknach domów na naszej ulicy. Może trzeba te 36 lat przeżyć, aby to, co kiedyś w styczniu wydawało mi się przygnębiające, dziś miało swój urok. A może to blog i ten cykl wpisów nauczyły mnie, że na rzeczywistość można patrzeć przez pryzmat złych, męczących i przygnębiających obrazów, albo wręcz przeciwnie – odsączać z tego, co nas otacza i spotyka tylko to, co piękne, budujące i dobre… Gdyby tylko było to takie proste jak wybór zdjęć z telefonu… :)

  Zapraszam Was do mojej comiesięcznej fotorelacji ze śniegiem, deszczem i odrobiną słońca. Macie już kubek herbaty w dłoni? To ruszamy!

 

Styczeń zaczęłam z przytupem i zupełnie inaczej niż w poprzednich latach. No i muszę przyznać, że tęsknię za tą Malagą i towarzystwem przyjaciół. Oby ziściły się te wszystkie piękne życzenia noworoczne, które składaliśmy sobie o północy na "Palmeral de las sorpresas". A jeśli chciałybyście zobaczyć jak wyglądała moja podróż, to zapraszam Was do mojego subiektywnego przewodnikaPowrót do domu był wspanialszy niż się spodziewałam, bo Trójmiasto wyglądało jak z baśni o królowej śniegu. A jeśli myślicie, że zdjęcie po prawej przedstawia wieczór, to jesteście w błędzie :). Tak wyglądał Sopot, gdy wczesnym rankiem wyszłam z Portosem na spacer. Śnieg dalej sypie, ale ja już widzę na horyzoncie, że w ciągu dnia wyjdzie dla nas słońce.1. Ten widok powinien być początkiem jakiejś pięknej zimowej opowieści dla dzieci. // 2. Już ósma rano! Czy Ty nie powinieneś kłaść się spać, a nie nam tu dalej świecić?Nie dalej jak za kwadrans pewnie wszyscy zaczną wielkie odśnieżanie. Ciekawe czy w moim domu ktoś już wstał i zaparzył mi gorącej kawy? Dziękuję Chanel za to, że od czasu do czasu pozwalasz mi wstąpić do swojego świata. I za ten miniony rok pełen pięknych przygód! Prezent od takiej marki, to jak obsypanie mnie gwiezdnym pyłem. No i mam to za sobą. Nie znam nikogo kto czerpie przyjemność z rozbierania choinki, ale gdy już się z tym obowiązkiem uporam, to zawsze jest mi lżej. Może to z tęsknoty za gwiazdkowym nastrojem, który muszę schować do pudełek? A może dlatego, że nie lubię pożegnań, nawet jeśli dotyczy to tylko drzewka?No i mamy biurko! Teoretycznie to moja nowa przestrzeń do pracy, w praktyce – nie uwierzycie – nadal siedzę przede wszystkim przy kuchennym stole. Na instagramie sporo z Was prosiło mnie o przypomnienie kodu do TYLKO (strony na której zamawiałam biurko). Jeszcze tylko do końca stycznia możecie z niego skorzystać. Wystarczy wpisać kasia44, aby dostać aż 44% rabatu na zamówienie (przy kwocie minimalnej – 1500 zł). Jeśli planujecie remont, przemeblowanie, albo brakuje Wam czegoś w mieszkaniu, ale nie macie czasu na ogarnięcie projektu, to TYLKO może Wam pomóc rozwiązać problem. Ta marka przez ostatnie lata podbijała zagraniczne rynki i w ogóle mnie to nie dziwi. Dzięki technologicznym rozwiązaniom możesz u nich spersonalizować meble, które zwykle trzeba było zamawiać pod wymiar u stolarza. Tomiska, do których często wracam. 
Barwy zimy chętnie przełożyłabym na nowe projekty w MLE. Dopiero co skończyłyśmy tworzyć wiosenno-letnią kolekcję (chociaż w sumie parę modeli wciąż czeka na ostateczną decyzję i przeróbki), a nasze myśli już krążą wokół przyszłorocznej jesieni. Uwielbiam dzianiny w odcieniach błękitów, a ten próbnik wyjątkowo mi sie spodobał. Gdy wychodzisz z Portosem na spacer, to każde zejście z pagórka jest jak jazda na sankach ;). Mróz szczypie w nos, a śnieg skrzypi pod butami. Jest pięknie! Zimą wreszcie mogę "zdążyć" na wschody słońca. Molo w śniegu to widok warty odmarźniętych rąk!Ludzi jakby trochę mniej niż w wakacje ;). 
1. Molo i nasza Trójmiejska plaża to miejsca, które od samego powstania bloga pomagały mi walczyć z poczuciem wypalenia i twórczej frustracji. // 2. Te buty! W ogóle nie dziwię się, że stały się tak popularne! Chociaż na początku przyglądałam się im z lekką konsternacją… Podaję Wam link bo wiele z Was pisało mi, że są ciężko dostępne. // A Wasze jednorożce co jedzą na śniadanie? 1. Poniedziałek. To już druga kawa dzisiaj i, dokładnie tak samo jak ta pierwsza, jest już kompletnie zimna. // 2. Spotkanie MLE pod znakiem dresów –  mają być idealne, tak abyście nie chciały ich już nigdy ściągać! // Zdrowa przekąska, która jest dobrą alternatywą dla słodyczy. I dzieci również ją uwielbiają (moje ulubione czipsy z jabłek to te od Pola).Ostatnio mój ulubiony kącik w całym mieszkaniu. Długo wzbraniałam się przed narożną kanapą, bo wydawała mi się "taka za mało tradycyjno-klasyczna". Zabawne, jak przez lata, wraz ze zmianą stylu życia, potrafimy zmieniać nasze przekonania. Wiem przecież od dawna, że "ładne" nie powinno stać przed tym co "użyteczne" tylko iśc w parze – w przeciwnym wypadku sami utrudniamy sobie funkcjonowanie w naszym mieszkaniu. Wszystkie moje "rozkminki" zostały cierpliwie wysłuchane przez kochaną Izę z Iconic Design w Sopocie i po długich dyskusjach znalazłyśmy w końcu kompromis. Chociaż dziś mogę chyba powiedzieć, że jednak konsensus (i to nie jest reklama). Chipsy powstają ze specjalnej odmiany jabłek Pola, które są bardzo słodkie i chrupkie. Nie zawierają cukru, ich słodkość jest naturalna. W jednej paczce Pola snacks mieści się jedno całe jabłko (polecam też wersję z cynamonem – oczywiście składniki dodawane do chipsów są również naturalne). Z kodem mle10 otrzymacie 10% rabatu na tą zdrową przekąskę (kod jest ważny aż do 29 lutego).Amarylis to jeden z moich ulubionych styczniowych kwiatów. Niby środek zimy, ale dobór kolorów jakoś przyśpiesza bicie serca. Koniec stycznia od wielu lat zdominowany jest w naszym domu tematem WOŚP. Tym razem też udało nam się zebrać całkiem sporo! Ta i ta aukcja trwa dalej! Gdy już w styczniu wiesz, że nie zobaczysz w tym roku nic słodszego. Pierwsze występy za nami. Celowo piszę "za nami" bo mam wrażenie, że to ja stresowałam się najbardziej ;). 
1. i 3. Gdy po piętnastu latach blogowania, tworzenia "kontentów" marketingowych dla Klientów i własnej marki, doczekasz się w końcu lustra, które obejmuje całą sylwetkę. Zostało stworzone na zamówienie według mojego projektu przez firmę z Gdańska – Portamet. // 2. W ładnym talerzu wszystko smakuje lepiej. Ten od Aoomi mam już od dłuższego czasu. 4. Gdy orientują się, że we dwie mogą mnie załaskotać na śmierć, a nie na odwrót. //  Gdy w domu są pączki, które czekają na sfotografowanie…1. MLE szykuje coś dla Was na Walentynki :). // 2. i 3. Jeśli chodzi o owocowe smaki to ten wygrywa. // 4. Prawdziwa magia kolorów od Newbytea. //Przed… …i po! Tak to właśnie wygląda, gdy przychodzi do ciebie cały zespół i każdy sam wybiera herbatę z mojej szafki ;). Na zdjęciu widzicie kilka moich ulubionych smaków od Newbytea – Green Lemon, Verbena, Strawberry&Mango, Marrocan Mint, Earl Green, Summer Berries i chyba moja "top of the top" – Rooibos Orange.  A to nowość i też pyszna! Wiem, że jest tu wiele fanek dobrej herbaty więc podejrzewam, że ucieszy Was kod KASIA15, dzięki któremu otrzymacie 15% rabatu na cały asortyment w sklepie Newbytea (kod jest ważny do 14 lutego).1. Królową selfie raczej nie zostanę, ale nowe lustro uwielbiam. // 2. A ten talerz to staroć – ukradłam go kiedyś z szafki mamy, a ona wcześniej kupiła go na rynku staroci. // 3. Śnieg z deszczem. Ciężko odnaleźć w nim urok, ale i tak się staram. // 4. "Zimowanie" od Katherine May. // Gdy zima przestaje być biała i piękna… 1. Z cyklu "moje ulubione warzywo miesiąca". W styczniu plebiscyt wygrywa kalafior z sezamem i dużą ilością pieprzu. // 2. Śnieżyca za oknem. Będą sanki i bałwan! // Gdy na zewnątrz chlapa roku najlepiej włożyć kalosze i grube skarpety. Te zakolanówki są od Mongolian.Wykonano je w 70% z wełny owiec mongolskich i 30% z wiskozy. Ciepłe, miękkie, nie podrażniają skóry i jeszcze na dodatek w idealnym kolorze.  A tu artykuł w Vogue o Ewie Juszkiewcz i jej przełomowej współpracy z LV. Ciekawe czy pod spodniami narciarskimi te skarpety też się sprawdzą?Z mlekiem czy bez?
Ja tam lubię rude zwierzęta ;). Dziękuję Muduko za tę super grę (chyba wiem z kim zagram niebawem jedną partyjkę).… a tymczasem ulubioną grą naszych dzieci pozostaje "Znajdz Pluszaka". Reguły sę proste i już po pierwszej rundzie można zacząć prawdziwą rozgrywkę. Nie wiem czy to zasługa tych słodkich obrazków, czy może efektu zaskoczenia (zwierzaka znajdujemy zadając proste pytania), ale naprawdę wciąga! :) Z hasłem RUDY otrzymacie 20% rabatu na wszystkie nieprzecenione gry w sklepie Muduko.  Zaczynamy przystrajanie, bo ktoś jutro kończy 5 lat! Jeśli szukacie sklepu z ładnymi ozdobami na przyjęcia urodzinowe to polecam merimeri (pewnie większość z Was świetnie go zna, ale ja go odkryłam dopiero teraz i od razu się zakochałam). Tę girlandę złożymy po przyjęciu i użyjemy jeszcze nie jeden raz!Ja wiem, że wszyscy tak mówią… ale naprawdę nie mam pojęcia kiedy to minęło. 
No cóż, a ten mój tęczowy tort wygląda (i smakuje) nieco inaczej…
Gdy przeziębiona mama pisze artykuł do późna…Gdy trochę chorujemy… na szczęście mamy różowe okulary. Zabawa z masą solną. Gdy widzę ile radości przynosi dzieciom, to inaczej patrzę później na te wszystkie nowoczesne zabawki. Czujemy się już lepiej. Wychodzimy z domu i nie marudzimy!Ekhm…a może znów czuję się niewyraźnie?Za oknem wichura i śnieg z deszczem. W środku ciepło i przyjemnie. No i mnóstwo miejsca na stole! Wiedziałam, że pan Karol z E-stone da radę! Jeśli szukacie prawdziwego mistrza kamieniarstwa to dobrze trafiłyście. Ja wiem, że zima nie zawsze wygląda pięknie, słońce świeci rzadko, a śnieg topnieje i zamienia się w błoto. W te mniej urocze lutowe dni zajrzyjcie do artykułu o "Zimowaniu po polsku". Już po kilku dniach wskoczył on na podium w rankingu najpopularniejszych wpisów ostatnich miesięcy. Ależ to moje Trójmiasto rośnie! ;)A dziś odwiedzimy jedno z moich ulubionych miejsc!
Treinta Y Tres, czyli hiszpańska restauracja na trzydziestym trzecim piętrze. Czy może być lepsze miejsce, aby powspominać nasz wspólny wyjazd do Andaluzji? Od niedawna w niedzielę, pojawił się tu nowy cykl wydarzeń – spotkania, podczas których zachwycimy się bogactwem śródziemnomorskich smaków i autentycznym klimatem słonecznej Hiszpanii z wyśmienitymi daniami w formie nieograniczonego bufetu oraz autorskimi koktajlami. W czasie brunchu na 32 piętrze Olivia Star odbywają się animacje dla dzieci, więc to też fajna opcja dla rodziców. Szukamy domu babci i dziadka. Poza bufetem, jest też kilka opcji na zamówienie. Tu makaron "Cacio e pepe" ze składników najwyższej jakości. Mieliśmy jeść, a nie robić zdjęcia! 
Atmosfera jest tutaj niezobowiązująca, a jedzenie sprostałoby najbardziej wymagającym gustom. Gorąco polecam! Brunch odbywa się co niedzielę od 13:00 do 18:00. Chłopaki powiedzieli, że zostają do wieczora!
1. A kanapki na wynos można robić? :D // 2. Wrócimy tu niebawem! // Czy ktoś wypatrzy tutaj spaniela, który właśnie wyszedł o fryzjera? (I jego panią, która od pół roku nie ma czasu, żeby samej się umówić? :D) Robimy szybki spacer i wracamy do naszego VolvoMusimy kiedyś zrobić "przed i po" Portosa. Od dziś nosi przydomek "Lejdi Portosana". Ach! Cóż to jest za wynalazek! Podgrzewana kierownica!
Kilka słów, których pewnie się teraz nie spodziewacie: te sto par oczu na jedwabnej apaszce symbolizuje sto osób. Dziewięćdziesiąt cztery z nich ma źrenicę bez koloru – bo to przypadki przemocy, których się nie zgłasza. Dwadzieścia z nich ma łzę w oku, bo symbolizują gwałt. Projekty od Spadiory coraz częściej stawiają na mocny przekaz, co – moim zdaniem – jest słusznym kierunkiem dla mody. Cały zysk ze sprzedaży "Twilly" marka przeznacza na Fundację SEXEDPL (natomiast z apaszki ze zdjęcia 15% zysku).  I wykorzystam jeszcze ten moment, aby napisać tu o Antyprzemocowej Linii Pomocy pod numerem 720 720 020. Pamiętaj, że zawsze możesz poprosić o pomoc."Home-office" w styczniu składa się z wełny, miodu i herbaty.

Czekam aż za oknem wróci taki widok, ale w najbliższych dniach chyba się na to nie zapowiada ;). Dziękuję za Waszą uwagę!

*  *  *