Najlepsze kosmetyczne hity roku 2020!

   Ranking kosmetycznych hitów przygotowuję dla Was już od dobrych kilku lat. Ten będzie jednak trochę inny niż wcześniejsze, bo i pielęgnacja wyglądała u mnie w tym roku inaczej. Nim dotarł do nas koronawirus byłam w ciąży z nakazem leżenia w łóżku aż do rozwiązania. To był naprawdę pyszny żart od losu, gdy po dziewięciu miesiącach siedzenia w domu okazało się, że na zewnątrz panuje epidemia, a ja nie mogę wychodzić na zewnątrz ani spotykać się z ludźmi. I to przymusowe uziemienie miało niemały wpływ na to, jakich kosmetyków używałam i czy w ogóle sięgałam po coś z kosmetycznej półki.

   W dzisiejszym rankingu praktycznie nie będzie kosmetyków kolorowych, bo nie miałam za wielu okazji do ich używania – jednym z niewielu pozytywnych newsów 2020 roku jest to, że rezygnacja z makijażu faktycznie poprawia stan skóry (czasem zastanawiam się nad tym, czy gdy pokonamy już wirusa i życie społeczne wróci do normy, więcej kobiet odpuści sobie makijaż w ogóle, albo przynajmniej zmniejszy jego intensywność). Druga zeszłoroczna rewolucja to kwestia rzadszego korzystania z wszelkich form profesjonalnych usług kosmetycznych. Wiosną tego typu miejsca były zamknięte, a później i tak niewiele było okazji aby wyglądać „jak milion dolarów” (jako osoba trudniąca się organizacją wesel coś o tym wiem). Poza tym z usług kosmetyczki korzystałyśmy często dlatego, bo chcieliśmy mieć kompleksową usługę wykonaną w krótkim czasie, którego nam zawsze brakowało. W tym roku czasu w domu większość z nas miała więcej i mogłyśmy o wiele rzeczy zadbać same. Zresztą wystarczy spojrzeć na natężenie reklam lamp do domowej hybrydy i tym podobnych rzeczy.

1.Najlepszy krem/podkład do twarzy.
   Jednym z nieuniknionych i najbardziej nieestetycznych wpadek 2020 roku, o których wcześniej nie słyszałyśmy, były ubrudzone od podkładu maseczki. Dla niektórych było to ułatwienie, bo szybciej znajdowało się odpowiednią stronę maseczki (taki żart), ale generalnie ściąganie maski na randce i zawieszenie jej na jednym uchu, tak aby spokojnie sobie zwisała, mogło trochę odstręczać. Dlatego, w tym roku podkłady poszły u mnie w odstawkę. Dobrym zamiennikiem okazał się być krem marki Phlov ”Diamond Look”, który jest według mnie czymś pomiędzy podkładem, rozświetlaczem a kremem nawilżającym. Ma mnóstwo złotych drobinek (bez obaw – skóra się błyszczy, ale wygląda to bardzo naturalnie), które nadają skórze młodszy, bardziej odświeżony kolor. Od kilku tygodni używam wyłącznie tego kremu i jak na produkt „trzy w jednym”, jestem super zadowolona. Doskonale sprawdzi się u osób, które nie lubią się mocno malować, a chciałyby uzyskać efekt naturalnie rozświetlonej skóry. Ponieważ maseczki zapewne jeszcze trochę pozostaną naszymi bliskimi przyjaciółmi, tym bardziej warto rozważyć ten produkt. Z jednej strony nie zostawia wspomnianych śladów, z drugiej: zastępuje delikatny makijaż. Teraz z kodem „MLE15” otrzymacie 15% zniżki na wszystkie kosmetyki Phlov.

2. Najlepszy kosmetyk na skórę pod oczami.
   Serum pod oczy „Esteticus” marki Basiclab przepisuję z poprzedniego rankingu. Minął rok, a on niezmiennie jest moim faworytem. Miałam okazję przetestować inne kremy pod oczy, ale wróciłam z podkulonym ogonem do tej małej buteleczki. Wygrywa moje rankingi, bo naprawdę szybko niweluje zmęczenie widoczne pod oczami. Jest to też świetny kosmetyk dla osób, które mają już lekkie zmarszczki – w serum znajduje się 10% stężenie peptydu, które w niecały miesiąc redukuje zmarszczki o 28%. Serum kosztuje 64 zł z kodem „Basic2020” kupicie je za niecałe 52 złote, to naprawdę jest świetna cena za taką jakość. Kod obejmuje wszystkie kosmetyki na ich oficjalnej stronie (poza zestawami).

Koszt za buteleczkę 30ml to 45zł z kodem „MLEx21” kupicie je o 21% taniej. To również jest świetny produkt w dobrej cenie. Kod będzie aktywny do 15 stycznia – działa na wszystkie produkty ze strony miyacosmetics.com

3. Najlepsze serum do twarzy.
   Maseczki ochronne nie są obojętne dla naszej skory – zawilgocona powierzchnia maseczki jest idealnym środowiskiem do rozwoju drobnoustrojów. Jestem tego dobrym przykładem bo czerwone krostki wyskakują mi idealnie w obręczy maski. W lecie ten problem nie występował, bo było ciepło (a maski nosiliśmy tylko w pomieszczeniach) – niestety, przy kilku stopniach maseczka już po paru minutach robi się wilgotna od środka. A to idealne środowisko dla bakterii. Aby uodpornić naszą skórę należy wybierać kosmetyki z probiotykami. Serum Miya „Beauty Jab” jest świetnym kosmetykiem do codziennej pielęgnacji skóry problematycznej – mieszanej, przetłuszczającej się, tłustej, z trądzikiem różowatym oraz ze skłonnością do powstawania zaskórników (Kasia nie ma w sumie żadnej z tych typów skóry, ale zdarzają jej się wypryski i wtedy używa tego produktu). Serum zawiera kwas azelainowy i glicynę, które regulują wydzielanie serum, ponadto działają matująco i uelastyczniająco. Prebiotyki równoważą mikroflorę bakteryjną, a postbiotyk „Lactobacillus Ferment” sprawia, że serum wykazuje działanie przeciwbakteryjne. Przy regularnym stosowaniu serum cera staje się widocznie zregenerowana, zrelaksowana, znikają również niedoskonałości, wyrównany zostaje jej koloryt. Ponadto dłużej zachowuje świeżość dzięki uregulowanej pracy gruczołów łojowych. 

Liftingująca maska do twarzy Senelle– za 65ml trzeba zapłacić 139zł – to nie jest mało, ale maska jest wydajna. Na twarz nakłada się cienką warstwę. Myślę, że ta tubka wystarczy na kilka miesięcy przy stosowaniu nawet dwa razy w tygodniu. Z kodem „MLE15” możecie zrobić zakupy ze zniżką 15% na cały asortyment (promocja trwa tylko przez 14 dni do 21.01).

4. Najlepsza maska na twarz.

   Maskę do twarzy marki Senelle.pl poleciła mi kosmetyczka wtedy, gdy trwał totalny wiosenny lockdown i wiadomym było, że mogę zapomnieć o zabiegach. Byłam wtedy świeżo po porodzie i moja cera wyglądała marnie (delikatnie mówiąc). Maska Senelle to jest absolutny „must have”. Po pierwszym zastosowaniu widać już różnicę – cera jest gładka i promienna.

   Maska dosłownie naszpikowana jest najlepszymi aktywnymi składnikami (całą listę możecie zobaczyć tutaj), a mój ulubiony z tych wszystkich to ekstrakt z nektaru australijskiego kwiatu Kangaroo Paw, który pobudza syntezę tenazyny-X, pro-kolagenu I, elastyny oraz zwiększa siłę skurczu fibroblastów, dzięki czemu błyskawicznie zmniejsza widoczność zmarszczek i szorstkość skóry, redukuje wiotkość, zwiększa elastyczność, a jego działanie jest natychmiastowe i długoterminowe. Ekstrakt ma potwierdzone badaniami działanie redukujące zmarszczki wokół oczu i zmarszczki okolic szyi. UWAGA: Redukcja zmarszczek wokół oczu o 5% w stosunku do placebo jest widoczna już po 1 godzinie od nałożenia kosmetyku z 2-procentowym stężeniem tego ekstraktu, a po 28 dniach stosowania – widoczna wartość ta rośnie do 10% w stosunku do placebo. W przypadku skóry okolic szyi wartości te wynoszą odpowiednio 3 i 30 proc., choć u niektórych osób 4 tygodnie stosowania tej maski zaobserwowano spadek 65 procentowy.

5. Najlepszy żel do mycia ciała.
   Malinowy żel do mycia ciała z biosiarczkową wodą od – dobrze Wam już znanej marki – Balneokosmetyki, okazał się dla mnie najlepszy w walce z rogowaceniem mieszkowym – czyli czerwonymi krostkami na ramionach (częste u osób cierpiących na skazę białkową lub nietolerancję laktozy). Poza tym doskonale wypełnia podstawowe zadania, które stawiamy przed żelem do mysia ciała – nawilża ciało na tyle dobrze, że bardzo często odpuszczam sobie użycie balsamu.
Do tego EKO Formuła, zawiera 94% składników naturalnych i jest wegański. Za 200ml zapłacicie 31zł. Oczywiście marka przygotowała dla Was kod więc teraz możecie go kupić o 20% taniej. Kod to – „styczeń", będzie ważny przez cały miesiąc i upoważnia do zakupów ze zniżką 20% na wszystko.

6. Najlepszy peeling do ciała.
   Peeling do ciała to mój ulubiony kosmetyk. Zużywam ich masę. Przynajmniej raz w tygodniu nacieram nim całe ciało. W dobie pandemii i ciągłego siedzenia w domu miałam więcej czasu i mogłam przeprowadzić trochę eksperymentów. Przez dobre trzy miesiące używałam go przynajmniej raz w tygodniu i efekty są super. Nigdy nie miałam tak gładkiej i zadbanej skóry.
Mam dwóch faworytów: o zapachu róży z Phlov i o zapachu migdałów od Barwy. W dzisiejszym rankingu zwycięża ten drugi. W bardzo przyjemny sposób rozprowadza się po ciele – cukier zmienia się w delikatny krem o zapachu migdałów, jest też drobny więc nie daje tego nieprzyjemnego uczucia drapania. Daję mu 10 na 10 punktów. Teraz z kodem "MYSTIC_ALMOND" otrzymacie 15% rabatu na kosmetyki z serii Barwy Harmonii.

Marka Phenome również przygotowała dla Was kod rabatowy – #MLE30 upoważnia do 30% zniżki na cały asortyment (promocja będzie ważna tylko przez tydzień).

7. Najlepszy balsam do ciała.
   Ten kosmetyk przyda Wam się zwłaszcza teraz podczas sezonu grzewczego i chłodnych wieczorów. Przez to, że siedzimy w domu, nasza skóra może być bardziej wysuszona. Jeśli w lecie nie używamy balsamu – pół biedy. Zimą niestety „efekty” pojawiają się bardzo szybko. Jeśli macie problem z przesuszeniami to w pierwszej kolejności dbajcie o to żeby pić więcej wody w ciągu dnia – nawet 3 litry dziennie. Drugi krok to zaopatrzenie się w dobry balsam do ciała. Mój ulubiony jest od polskiej marki Phenome. "Warming"– rozgrzewające masło do ciała z olejkiem mandarynkowym i imbirem pachnie obłędnie, szybko się wchłania i nie pozostawia ciała tłustego – można śmiało się po jego wmasowaniu ubierać. Nie oznacza to jednak, że jego działanie jest krótkotrwałe – nawet wieczorem widzę, że skóra nadal jest gładka i nie pojawiają się te paskudne przesuszone „rybie łuski” na łydkach ;).

   Ten rok był inny. Jednak jeśli chodzi o pielęgnację, to nie mogę uznać go za rok stracony. Więcej czasu w domu, więcej czasu na wnikliwą ocenę kosmetycznych zakupów. Przy dobrych wiatrach – okazja do odpoczynku dla naszej cery. W mojej kosmetyczce pojawiły się nowe perełki. Koniecznie napiszcie w komentarzach czy u Was też są jakieś nowości na łazienkowej półce? I co pandemia zmieniła w Waszej pielęgnacji?

bluzka – Na-kd / spodnie – Zara / stolik – Gubi (nap.com.pl) / dywan – Westwing / kanapa – Ikea / pokrowiec na kanapie – Bemz / kieliszki – H&M Home

*  *  *

 

 

LOOKS OF THE YEAR

1. // 2. // 3. // 4. //

   Być może część z Was stwierdzi, że to odgrzewane kotlety, ale naprawdę sporo z Was pytało o zestawienie moich ulubionych stylizacji z całego roku. Co bym zmieniła? Chociaż często słyszę, że w moich zestawach jest za mało kolorów, to z perspektywy czasu stwierdzam, że najbardziej podobam się sobie w czerni i bieli ;). Rzadziej nosiłam też czarne rurki, których miałyście już serdecznie dosyć. Trendem, który pokochałam, chociaż zupełnie bym się tego nie spodziewała, były kolarki i marynarki z mocnymi ramionami. Najbardziej upragnionym elementem garderoby były… dresy i ubrania do chodzenia po domu. Zaskakującym dodatkiem minionego roku, w najmniejszym stopniu nie wynikającym z mody, były oczywiście maseczki. 

   Każda stylizacja jest podlinkowana pod numerami – pomyślałam, że być może niektóre z Was będą chciały do nich wrócić. A może macie swój "numer jeden"?

5. // 6. // 7. // 8. //

9. // 10. // 11. // 12. //

13. // 14. // 15. // 16. //

17. // 18. // 19. // 20. //

21. // 22. // 23. // 24. //

25. // 26. // 27. // 28. //

29. // 30. // 31. // 32. //

33. // 34. // 35. // 36. //

37. // 38. // 39. // 40. //

Last Month

 

Grudzień dobiega końca, a wraz z nim ten przedziwny rok, który wielu z nas dał się we znaki. Nie przepadam za podsumowaniami i rozliczaniem się z przeszłością. Nie wszystkie chwile w 2020 roku były szczęśliwe, ale ja wolę myśleć, że ostatnie dwanaście miesięcy po prostu sporo mnie nauczyły. Za to święta i przygotowania do nich, nawet jeśli inne niż kiedyś, były piękne i bardzo nastrojowe. Powspominam więc z Wami jeszcze przez chwilę te pachnące pierniki, ubieranie choinki, prezenty i mnóstwo miłości płynącej z każdej strony. 

Świaaatłooo… Słońce w grudniu to produkt bardzo deficytowy. 
1. Dysproporcja. // 2. "Zabieram go do domu, czy wam się to podoba, czy nie!" // 3. Tego ranka miał spaść śnieg, ale wyszło jak zawsze. // 4. Gałązki tego nietypowego ostrokrzewu znalazłam w Narcyzie – gdyńskiej kwiaciarni. //Karne stópki za to, że mama zostawiła telefon bez opieki.Prezenty znalezione w bucie się nie zmarnowały! Wszystkie czekoladowe resztki wykorzystaliśmy do pieczenia tego genialnego piernikaBrawo mamo! A teraz przestań się już wysilać z tym ciastem, tylko po prostu zjedzmy czekoladę! Bezglutenowa mieszanka. 
1. Zaczynamy! // 2. Pierwsza próba i już sukces. // 3. Zamieniłam stalową misę z Kitchen Aid na szklaną i ta jest dużo fajniejsza. // 4. To się tu nie mieści. Muszę pomóc i trochę zjeść. A tak wygląda obrona piernika przed Portosem. Gdyby ciasto było bliżej krawędzi prawdopodobnie rano już by go nie było. 1. Blask pereł. // 2. Ulubione sopockie widoki. // 3. W tym roku obyło się bez kupowania nowych kompletów lampek. Te, które kupiłam trzy lata temu w Ikea nadal działają bez zarzutu. // 4. Kilka słów. //Gdańsk i Garnizon – tutaj chodzimy teraz na niedzielne spacery. Mamy tam plac zabaw, księgarnię z pyszną kawą i Ping Ponga na obiad ;). 1. Jodła czy świerk? // 2. Na Instagramie pokazywałam Wam tę fotoksiążkę oprawioną w len, którą możecie zaprojektować i zamówić tutaj. Z kodem KASIALUX otrzymacie 30% zniżki (kod działa tylko do trzeciego stycznia). // 3. Świąteczny król deserów. // 4. Balsam, dezodorant i mgiełka do włosów o zapachu Chanel No 5. //

Zero śniegu, ale za to mnóstwo świątecznej magii. (wszystkie moje ubrania ze zdjęcia nie są z tego sezonu ;\). 1. Szukamy tej jednej jedynej! // 2. Piękne, ale niestety nie dla mnie ;). // 3. Na kanapie też można imprezować. // 4. Ten artykuł był najpopularniejszym wpisem w ostatnim półroczu. O czym ja teraz będę dla Was pisać skoro jest po świętach?! //
Zabieramy się za przystrajanie. Ten dzianinowy dres sprawił, że moja skrzynka została zasypana pytaniami od Was. Już niebawem pojawi się w MLE – ma super skład, jest wygodny i ciepły. O takim właśnie marzyłam!
1. Lubię te kolory. // 2. O! I znowu ten piernik. // 3. Robisz zdjęcie czy kręcisz film? // 4. Każdy kąt w świątecznym klimacie. //I kolejny słoneczny poranek, który trzeba było uwiecznić. 1. Pracownia elfów. // 2. Wstążki i sznurki, które zbieram po Wigilii, aby były na przyszły rok :D. // 3. Jednak świerk. // 4. Chleba nie piekę ale Elizę uwielbiam. //W MLE Collection wyprzedaż ruszyła pełną parą. Wciąż możecie kupić mój ukochany krótki brązowy płaszcz czy wełnianą bomberkę.1 i 4. Ale chyba nie byłam aż tak grzeczna… // 3. Sprzątania było pełno, ale zabawy jeszcze więcej. //Starałam się nacieszyć tym czasem tak mocno, jak tylko było to mozliwe. A i tak, jak zawsze, trochę mi smutno, że to już po…
1. Papierowe ozdoby coraz milej widziane. // 2. Udany prezent. // 3. Lepimy bezglutenowe pierogi i jest to zajęcie beznadziejne. // 4. Wigilia, którą zapamiętamy do końca życia. 
Małe przemeblowanie. Mieszkamy tu niecałe 4 lata, a już nam trochę ciasno ;). Świąteczny poranek i nowy kubek, w którym kawa smakuje jeszcze lepiej. Nawet ten bałagan w tle mi nie przeszkadza. Małe kosmetyczne odkrycie. Jeśli, tak jak ja, od dawna chciałyście znaleźć coś lżejszego niż podkład i dobrze rozświetlić makijażem cerę, to na pewno będziecie zadowolone z tego kremu bb od MIYA CosmeticsA tak krem wygląda na skórze. Najbardziej kolorowa rzecz w mojej szafie. Uwielbiam ten dres od polskiej marki HIBOU​. Trochę musiałam poczekać, aby wróciła pełna rozmiarówka, ale cierpliwość się opłaciła :). Dlaczego ten koktajl jagodowy tak się cieszy?Ten prezent przyniósł mi pan kurier. W naszym domu zużycie miodów w ostatnim miesiącu zdecydowanie przekroczyło unijne normy, więc kolejny zapas od Apimelium miodowa paczka był jak najbardziej mile widziany. Jeśli jeszcze nie próbowałyście miodów od Apimelium to trochę Wam zazdroszczę, bo gdy raz się ich posmakuje, to wszystkie inne wypadają już potem jakoś blado ;). Dosłownie był i zniknął. W 2020 roku śniegu w Trójmieście było tyle, co na tym zdjęciu. Wełniane warstwy. Szal jest z Cos-a, sweter to MLE, spodnie z Massimo Dutti, buty z Arket. 
A kurtka, o którą masowo pytałyście na stories jest z Didriksons (wybrałam rozmiar 34). To najcieplejsze okrycie wierzchnie, jakie miałam! Na trójmiejskim biegunie polarnym sprawdza się idealnie. 

Plaża w drugi dzień świąt. Zostawiam Was z tym widokiem i przy okazji kieruje w Waszą stronę najlepsze życzenia na nowy rok. Oby był lepszy niż ten poprzedni! A panu 2020 już dziękujemy :).  

 

 

LOOK OF THE DAY – przerwa świąteczna

tights / rajstopy – FIORE (model Jane)

black body / czarne body – Zara (kiedyś pokazywałam je już we wpisie z garniturem)

little bag with belt / mini torebka na pasku – CHANEL

jacket / żakiet – z drugiej ręki

Zawsze staram się przeciągnąć tę świąteczną atmosferę najdłużej, jak tylko się da. Uparcie dziś sobie powtarzam, że jeszcze wcale nie jest po świętach, że choinka jeszcze trochę postoi i że co najmniej do Sylwestra mogę nadal słuchać kolęd i świątecznych piosenek. Lodówka wypełniona jest po brzegi, więc mój brzuch łatwo będzie oszukać – z jego punktu widzenia kolacja wigilijna trwa nieprzerwanie od czwartku. Nasze bożonarodzeniowe przyjęcia były nieco okrojone w składzie, sporo czasu spędziliśmy też na świeżym powietrzu, aby móc spotkać się z całą rodziną, ale mimo tych niedogodności będę wspominać ten czas z uśmiechem na ustach. Mam nadzieję, że Wam też udało się poczuć prawdziwego ducha świąt. 

Dzisiejszy zestaw to taka kombinacja, która powinna sprawdzić się w czasie żegnania roku 2020 na kanapie. Prawdopodobnie nie wychylę nosa za drzwi, więc nie będę przed Wami udawać, że potrzebuję butów ;). Pojawią się pewnie jednak jakieś wideorozmowy i to skutecznie zmotywuje mnie do przebrania dresów w coś innego (chyba). Będzie też pewnie trochę tarzania się po dywanie z brzdącem i Portosem (dzień jak co dzień). 

 Nie sądzę aby ktoś produkował rajstopy z myślą o tym, aby przetrwały spotkanie z łapami Portosa, ale te faktycznie są niezwykle wytrzymałe – po kilku godzinach zabawy z dziećmi, ucieczką przed "nerfem" i rozpakowywaniem prezentów na  kolanach nie dopatrzyłam się nawet jednego zaciągnięcia. Jeśli same chciałybyście przetestować rajstopy od marki Fiore, to mam dla Was kod rabatowy! Hasło FIOREMLE upoważnia do 20% rabatu na wszystko. Jest ważny do trzeciego stycznia i obowiązuje również na produkty z wyprzedaży (czyli na kolekcję Rendez-vous, AW20/21). 

For You.

Aromatyczny kurczak w marynacie z czerwonym winem, sosem sojowym, miodem, rozmarynem i śliwkami. Czas na rodzinny obiad!

*    *    *

Podobno najlepszą przyprawą jest głód. Ja uważam, że najlepszą przyprawą jest sprawdzony sos lub marynata, która odmieni nawet najbardziej powszechne danie. Tak jest z dzisiejszym przepisem – tuszkę kurczaka marynuję w sosie sojowym z czerwonym winem, czosnkiem, rozmarynem, z dodatkiem suszonych śliwek i miodu. Połączenie słodkich i słonych smaków – wzbogacone o sos sojowy – źródło znanego już nam umami, daje nam zupełnie inną odsłonę pieczonego dania. Tu ogromną rolę odgrywa też czas. Im dłużej pozostawimy mięso w marynacie tym lepiej, gdyż nabierze wyrazu i aromatu, a po upieczeniu skórka będzie bardziej chrupiąca. Następnego dnia pozostaje nam tylko wstawić danie do piekarnika. To sprawne rozwiązanie, gdy w dni świąteczne mamy pełne ręce roboty, a czas ucieka jak szalony.

Skład:

1 kurczak zagrodowy

4 łyżki sosu sojowego

2 łyżki oleju roślinnego, np. rzeapakowy

4 jabłka

4-6 suszonych śliwek (może być świeża lub suszona żurawina)

2 łyżki miodu

1 lampka czerwonego wina (wytrawne)

4 ząbki czosnku

kila ziarenek czarnego pieprzu

2-3 gałązki rozmarynu

do podania: słodki sos chili

A oto jak to zrobić:

1. Aby przygotować marynatę: w mały naczyniu łączymy sos sojowy, miód, olej, czerwone wino i cienkie plastry czosnku. Całość dokładnie mieszamy do połączenia się składników.

2. Kurczaka dokładnie myjemy, nacieramy skórkę przekrojonym ząbkiem czosnku i doprawiamy solą. Mięso przekładamy do żaroodpornego naczynia i obkładamy z każdej strony ćwiartkami jabłek. Dorzucamy suszone śliwki i gałązki rozmarynu. Na końcu polewamy mięso marynatą. Tak przygotowanego kurczaka najlepiej odstawić na parę godzin lub na całą noc. Pieczemy w rozgrzanym piekarniku pod przykryciem w 180 stopniach C (opcja: górka-dół) przez 1 godzinę 15 minut, a następnie ostrożnie zdejmujemy pokrywkę i pieczemy jeszcze przez 30 minut – dzięki temu, skórka powinna być chrupiąca.

Aby przygotować marynatę: w mały naczyniu łączymy sos sojowy, miód, olej, czerwone wino i cienkie plastry czosnku. Całość dokładnie mieszamy do połączenia się składników.

Kurczaka dokładnie myjemy, nacieramy skórkę przekrojonym ząbkiem czosnku i doprawiamy solą. Mięso przekładamy do żaroodpornego naczynia i obkładamy z każdej strony ćwiartkami jabłek. Dorzucamy suszone śliwki i gałązki rozmarynu.

Na końcu polewamy mięso marynatą. Tak przygotowanego kurczaka najlepiej odstawić na parę godzin lub na całą noc.

Mięso pieczemy w rozgrzanym piekarniku pod przykryciem w 180 stopniach C (opcja: górka-dół) przez 1 godzinę 15 minut, a następnie ostrożnie zdejmujemy pokrywkę i pieczemy jeszcze przez 30 minut – dzięki temu, skórka powinna być chrupiąca.