Top 5: Najlepsze stylizacje polskich instagramerek w czerwcu

    “Little black dress” is the immortal classic piece, but I think you’ll agree that a white dress is the best possible choice for the summer. It can be a boho-style lace dress with wide sleeves, a classic midi dress, or a simple plain men’s shirt. And maybe a frilly romantic one? Check out my choices presented by Polish Instagrammers last month.

* * * 

   "Mała czarna" to nieśmiertelny klasyk, ale zgodzicie się ze mną, że latem biała sukienka to najlepszy możliwy wybór. Może być koronkowa w stylu boho z szerokimi rękawami, klasyczna do połowy łydki lub gładka i prosta jak męska koszula. A może romantyczna z falbanami? Zapraszam Was do obejrzenia propozycji, które w tym miesiącu zaprezentowały na Instagramie polskie dziewczyny.

 

MIEJSCE PIĄTE

@kat.astro

I won’t lie that a white shirt is also one of my favourite summer pieces. It’s best when it’s slightly oversized and made of high-quality fabric – it’s most difficult to find a model that isn’t see-through. When we want to add such a set some style, we can use a leather belt (black or brown) to tie it at the waist. When it comes to such simple pieces, it’s great to remember about original accessories to avoid looking as if you just woke up in a men’s shirt.

* * *

Nie ukrywam, że biała koszula to również jeden z moich ulubionych typów. Koniecznie musi być lekko za duża i z dobrego materiału – najtrudniej znaleźć taki model, który nie prześwituje. Gdy chcemy nadać takiej stylizacji szyku można związać ją skórzanym (czarnym lub brązowym) paskiem w talii. Przy tak prostych rzeczach warto zadbać o oryginalne dodatki, by nie wyglądać tak, jakby dopiero co wstało się z łóżka w męskiej koszuli. 

MIEJSCE CZWARTE

@oliviakijo

A long jersey ribbed dress is a motif that frequently pops up at chain stores. I really like Olivia’s piece owing to the subtle slits and a V-neckline. This model won’t look tacky in a combination with minimalist accessories.

* * * 

Długa dzianinowa sukienka w prążek to motyw, który pojawia się w sieciówkach bardzo często. Podoba mi się ten, który ma na sobie Olivia, ze względu na subtelne rozcięcia i dekolt w serek. Ten model nie będzie wyglądał tandetnie w połączeniu z minimalistycznymi dodatkami.

MIEJSCE TRZECIE

@dagmarajarzynka

If you lack a white dress, you can create an outfit with the use of a skirt and a blouse in the same colour. I myself would never pair such buttons with an open-work blouse, but Dagmara attained a fantastic result. She breaks this romantic set with a modern accent – a visor cap.

* * *

Jeśli w naszej szafie nie mamy białej sukienki to spróbujmy stworzyć stylizację ze spódnicy i bluzki w tym samym kolorze. Sama nigdy nie połączyłabym takich guzików z ażurową bluzką, ale Dagmarze wyszło to świetnie. Ten romantyczny zestaw przełamuje nowoczesnym akcentem – czapką daszkiem.

MIEJSCE DRUGIE

@cgrabowska

I really like the white dress as part of an urban style. Chic cat eye sunglasses, medium-height sandals, nude handbag that will store all essential items, and you can run for a meeting with your friend to the nearby café or for a date with your beloved one.

* * *

Podoba mi się biała sukienka jako element mody miejskiej. Szykowne okulary w stylu "cat eye", sandałki na średnim obcasie, torebka w kolorze nude, która zmieści wszystkie niezbędne rzeczy i można biec na spotkanie z koleżanką w pobliskiej kawiarni lub na randkę z ukochanym.

MIEJSCE PIERWSZE

@weronikazalazinska

Undoubtedly, Weronika deserves the first place. The midi off-white dress with a romantic corset spaghetti strap top looks as it was created for the Cracow dweller. A complement to the whole outfit is the tied high-heeled shoes, small clutch, necklace, and delicately wavy hair.

* * *

Niewątpliwie miejsce pierwsze należy się Weronice. Sukienka za kolano w odcieniu złamanej bieli z romantyczną gorsetową górą na ramiączkach wygląda, jakby była szyta na krakowiankę. Uzupełnieniem stylizacji są wiązane buty na obcasie i mała czarna torebka do ręki, naszyjnik i włosy ułożone w delikatne fale.

 

 

 

 

Look Of The Day – Dlaczego ubrania, które mają być dla wszystkich, tak naprawdę nie leżą na nikim?

dress / sukienka – MLE Collection

basket / koszyk – RobotyRęczne 

sunglasses / okulary – Celine

sandals / sandały – TKEES

   

   I was already thinking about a black well cut linen dress when I was preparing last year’s MLE Collection. However, I found appropriate fabric too late as I had really high and transparent expectations – it was supposed to be fine and delicate so that it would be perfect for heat waves, yet still maintain its durability, and the close-fitting cut was supposed to highlight the waistline, instead of showing the bra line or the drawbacks of figure. When I was polishing the last prototype in February, I was really proud of myself – the straps were ideally covering the bra, and each of my five friends who tried it on admitted that it’s an ideal piece. So, the design went to the sewing workshop. 

   A few weeks later, similar models started to mushroom at chain stores. It didn’t come as a surprise as the motif of linen and wooden buttons are back in vogue again. However, I was surprised that a pair of seemingly similar dresses can look so different. I tried on a few models and I was able to admit with satisfaction that my meticulousness and obsessions sometimes result in something great. Even though it was all about details, the chain store counterparts of the summer “little black dress” didn’t allow me to feel even half as good as in the one that you can see in the photos. There’s nothing to be surprised about – small companies release a few, sometimes several, designs and polish them so that a potential customer sees the difference. 

   This model is available in two colours – the light one is almost out of stock, but the store has been enriched with several cuts that I was promising already in the spring time. For example, you can find there the dress from this post and my favourite piece that I hang on a tree in the garden for it to dry whenever I wash it as I am well aware that I will soon want to put it on. 

* * *

O czarnej dobrze skrojonej sukience z lnu myślałam już przy tworzeniu zeszłorocznej kolekcji MLE Collection. Za późno jednak znalazłam odpowiedni materiał, bo miałam co do niego wyśrubowane i jasno sprecyzowane wymagania – musiał być na tyle cienki i delikatny, aby dobrze nosiło się go w upały, a jednak na tyle solidny, aby przy dopasowanym fasonie podkreślał jedynie talię, a nie odciśnięty stanik czy mankamenty sylwetki. Gdy w lutym dopracowałam ostatni prototyp, byłam z siebie naprawdę dumna – ramiączka idealnie zakrywały stanik, a każda z moich pięciu koleżanek, która go mierzyła, przyznała, że leży na niej jak ulał. Projekt ruszył więc do szwalni. 

   Kilka tygodni później w sieciówkach, jak grzyby po deszczu, zaczęły pojawiać się podobne modele, co akurat w ogóle mnie nie zdziwiło, bo motywy lnu i drewnianych guzików przechodzą teraz prawdziwy renesans. Zaskoczona jednak byłam tym, jak z pozoru bardzo podobne sukienki mogą wyglądać zupełnie inaczej. Przymierzyłam kilka modeli i z satysfakcją stwierdziłam, że moja drobiazgowość i natręctwa czasem wychodzą mi na dobre. Chociaż chodziło o detale, to w sieciówkowych odpowiednikach letniej "małej czarnej" nie czułam się nawet w połowie tak dobrze, jak w tej, którą widzicie dziś na zdjęciach. Nie ma czemu się dziwić – małe firmy wypuszczają w ciągu sezonów kilka, czasem kilkanaście modeli i dopracowują je tak, aby potencjalna klientka widziała różnicę. 

   Ten model powstał w dwóch kolorach – jasny jest już niestety prawie wyprzedany, ale w sklepie pojawiło się ostatnio sporo innych modeli, które zapowiadałam jeszcze wiosną. Znajdziecie na przykład sukienkę z tego wpisu i mojego ulubieńca, którego tuż po wyciągnięciu z pralki wywieszam na drzewie w ogrodzie by wysechł jak najszybciej, bo wiem, że lada moment znów będę chciała go włożyć. 

 

 

Look of The Day w stylu Safari, czyli gdy dobre kino zagląda ci do szafy.

shorts, sunglasses & swimsuit / szorty, okulary i kostium – NA-KD

linen shirt / lniana koszula – Seaside Tones

leather belt / skórzany pasek – H&M

basket / kosz (z dziurą ;)) – Mango

shoes / klapki – Saint Laurent

   I’ve got a weak spot for movies which take place in beautiful sweltering places, and whose scenography and costumes show the ambiance of the far south well. The genre doesn’t matter then – it can be an epic melodrama like “The English Patient”, a romance story from “Out of Africa”, adventure “Indiana Jones” or “Octopussy” from the agent 007 saga.    When the Polish streets are taken over by a heat wave, the above titles may be useful not only as an evening entertainment. The so-called “safari style” has its perfect place in Hollywood productions and it is the most practical, yet elegant, face of summer fashion.  

   The functionality of safari style is a result of its history – in accordance with its name, it comes from Africa, which in the 19th and 20th centuries became a fashionable destination of the adventurous European elite. We shouldn’t have any positive association with it – its precursors would spark common revulsion, but with the course of years, the practicality of safari style was appreciated not only by poachers and colonisers.  

   The identification mark is the sandy and desert colour palette – sandy beiges, white, browns, or mellow khaki hues. In Africa, clothes were supposed to protect against the sun, wind, and have light construction. Thus, it shouldn’t surprise us that suit jackets have no lining and come with large pockets that can store binoculars ;). My today’s outfit is a very subtle reference to safari style – it wouldn’t be practical in the Sahara, but at the beach in Rewa – of course.  

   From this set, I highly recommend shorts – they fit ideally and also come in denim colour. This month, you can buy them at a lower price (similarly to this bathing suit and sunglasses), as I’ve got a discount on all non-discounted products at NA-KD. Use the code “MLEXX15” to get a 15% discount.

* * *

   Mam pewną słabość do filmów, których akcja rozgrywa się w pięknych upalnych miejscach, a scenografia i kostiumy dobrze oddają klimat dalekiego południa. Nie liczy się już wtedy nawet gatunek – może to być epicki melodramat, jak „Angielski pacjent”, historia romansu z „Pożegnania z Afryką”, przygodowy „Indiana Jones” czy „Ośmiorniczka” z sagi o agencie 007. 

   Gdy na polskie ulice wylewa się żar, powyższe tytuły mogą posłużyć nam nie tylko, jako wieczorna rozrywka. Tak zwany „styl safari”, świetnie odgrywający swoją rolę w hollywoodzkich produkcjach, to najbardziej praktyczne, a zarazem eleganckie oblicze mody letniej.

   Funkcjonalność stylu safari wynika z jego historii – zgodnie ze swoją nazwą wywodzi się z Afryki, która w XIX i XX wieku stała się modnym kierunkiem żądnej przygód europejskiej elity. Nie powinien więc kojarzyć nam się zbyt dobrze – jego prekursorzy budziliby dziś powszechną odrazę, ale z biegiem lat użyteczność stylu safari docenili nie tylko myśliwi i kolonizatorzy.

   Znak rozpoznawczy to przede wszystkim pustynna paleta barw – piaskowe beże, biel, brązy, czy zgaszone odcienie khaki. W Afryce ubrania musiały chronić przez słońcem, wiatrem i mieć lekką konstrukcję. W żakietach nie powinien więc dziwić brak podszewki, no i kieszenie – na tyle duże aby zmieścić w nich lornetkę ;). Mój dzisiejszy strój, to bardzo subtelne nawiązanie do stylu safari – raczej nie sprawdziłby się na Saharze, ale na plaży w Rewie – jak najbardziej.

   Z tego zestawu polecam Wam przede wszystkim szorty – świetnie leżą i wystepują również w kolorze dżinsu. W tym miesiącu możecie je kupić ze zniżką (podobnie jak kostium i okulary), bo mam dla Was zniżkę na cały nieprzeceniony asortyment w sklepie NA-KD. Użyjcie kodu MLEXX15 aby otrzymać 15% rabatu.

Look of The Day – „Working Girl”

Sandały – Aldo on eobuwie.pl

light sweater / cienki sweter – H&M

white trousers / białe spodnie – Mango (stara kolekcja)

basket / koszyk – RobotyRęczne

sunglasses / okulary – Komono

   Today, fashion is considerably more favourable for working women and fledgling mothers. I can still remember times (that I hope won’t come back), when the indicator of the style was high heels and close-fitting pencil skirts. I really like both of them, but today, I leave them for special occasions.   

   It isn’t only about the fashion – fortunately, it’s increasingly more difficult to put us into stereotypes resulting from our gender. In Japan, for example, a young artist and writer, Yumi Ishikawa, has initiated the #KuToo movement, whose name comes from words: shoes and pain (they sound similar in Japanese). The petition demanding the abolishment of the requirement to wear high heels at work has been already signed by more than 20 thousand people.   

   In turn, in 2017, in The Telegraph, a receptionist who was given the sack because she didn’t want to wear high heels to work said: “Wear a tie and high heels for nine hours, and I guarantee you that your tie won’t be the first thing that you’d like to take off”. Makes you thing, doesn’t it?

* * *

   Moda jest dziś znacznie łaskawsza dla kobiet pracujących i świeżo upieczonych mam. Pamiętam jeszcze czasy (które mam nadzieję nie wrócą) kiedy wyznacznikiem stylu były wysokie szpilki i dopasowane ołówkowe spódnice. Bardzo lubię i jedne i drugie, ale dziś rezerwuję je raczej na specjalne okazje. 

   To chyba nie jest zresztą wyłącznie kwestia mody – na szczęście coraz trudniej jest nas wcisnąć w stereotypy wynikające z płci. W Japonii, na przykład, młoda artystka i pisarka Yumi Ishikawa zainicjowała akcję #KuToo, której nazwa pochodzi od słów: buty i ból (w języku japońskim brzmią one podobnie). Pod petycją domagającą się zniesienia wymogu noszenia szpilek w pracy podpisało się już ponad 20 tysięcy osób. 

   Z kolei w 2017 roku, na łamach "The Telegraph" recepcjonistka, która została zwolniona z pracy, bo nie chciała nosić szpilek powiedziała: "Załóż na dziewięć godzin krawat i szpilki, a gwarantuję, że to nie krawat będziesz chciał zdjąć w pierwszej kolejności". Daje do myślenia prawda?

LOOK OF THE DAY – warm evening and summer dress

earrings & rings / kolczyki i pierścionki – YES

dress / sukienka – MLE Collection (jeszcze dostępna)

bag / torebka – Mango

sandals / sandały – Tkees

   I’m not always able to take up the topic of clothes with my friends – there are also guys to talk about waiting in the queue (and this topic is a bottomless pit), kids, and professional plight or the grand finale of “The Game of Thrones”. However, if in between the analysis of my friend’s relationship and the critical commentary on Jon Snow’s demeanour, a digression concerning clothes appears, it always goes the same in June – “I thought that I’ve got plenty of summer dresses, but nothing that I had was appropriate for a heat wave in the city”. What about you?  

   Last week, I received plenty of questions about the round earrings from this post that I’ve also got on in today's photos – you can find them (similarly to my ring and band) at this store.

* * *

   Nie zawsze udaje mi się poruszyć z moimi przyjaciółkami temat ubrań – w kolejce do obgadania czekają jeszcze faceci (a ten temat nigdy się nie kończy), dzieci, zawodowe perypetie czy finał "Gry o tron". Jeśli jednak między analizą związku koleżanki "x" a krytyką postępowania Jona Snow pojawi się jakaś dygresja dotycząca garderoby, to w czerwcu właściwie zawsze brzmi ona tak samo – "myślałam, że mam mnóstwo letnich sukienek, ale gdy przyszło, co do czego, to nic nie nadawało się na upalny dzień w mieście". A jak jest u Was?

   W zeszłym tygodniu pojawiło się mnóstwo pytań o kolczyki w kształcie elipsy z tego wpisu, które mam na uszach również na dzisiejszych zdjęciach -znajdziecie je (podobnie jak mój pierścionek i obrączkę) w tym sklepie

Czy aby wypocząć trzeba wyjechać, czyli mój nowy zakątek w ogrodzie i wyczekiwany przepis na ciasto z morelami.

   In the past, I was a very impatient girl. I was constantly waiting for something, rushing somewhere, and counting down the days to the planned trips, and when they finally were about to fulfil, my restless spirit wouldn’t allow me to rest.   

   We won’t change our personality – under my skin, I feel that I’m only a thin sheet of paper apart from this busy and overworked person. A simple impulse is enough to make me go into the highest gear, but I’m proud of myself that I was able to tame this restless spirit.  

   I’d lie if I told you that this is only thanks to the hammock in the garden. The truth is that it is the opposite – my resting place is the effect of my inner change, and not its cause. This process took more than one day, week, month, or year, and it had little in common with buying anything. However, I am aware of the strong motivational influence of people who were able to find some strength during the weekend to do something for themselves and families despite the prevailing fashion for the catch phrase “I’m so important and busy, I don’t have time to organise any resting time for myself”.  For example, take care of your garden to adapt it for spending free time in the summer.

* * *

   Byłam kiedyś bardzo niecierpliwą dziewczyną. Wciąż na coś czekałam, gdzieś się spieszyłam, odliczałam dni do zaplanowanych wyjazdów, a gdy w końcu nadchodził upragniony czas odpoczynku, to nerwowy stan ducha i tak mnie nie opuszczał. 

   Osobowości nie zmienimy – czuję pod skórą, że od tej zalatanej osoby dzieli mnie bariera o grubości kartki papieru i wystarczy tylko odpowiedni impuls, abym znów wskoczyła na najwyższe obroty, ale jestem z siebie dumna, że udało mi się tego niespokojnego ducha trochę ujarzmić.

   Skłamałabym, gdybym powiedziała, że to zasługa hamaka w ogrodzie. W rzeczywistości jest dokładnie na odwrót – nowe miejsce do odpoczynku, to efekt mojej przemiany, a nie jej przyczyna. Ten proces trwał dłużej niż jeden dzień, tydzień, miesiąc czy rok i niewiele miał wspólnego z zakupem czegokolwiek. Wiem jednak, jak motywująco działały na mnie te osoby, które przekornie wobec mody na manierę „jestem bardzo ważna i zajęta, nie mam czasu organizować sobie odpoczynku”, potrafiły znaleźć siły w weekend, aby zrobić coś dla siebie i rodziny. Na przykład zadbać o ogród po to, aby móc spędzać w nim czas latem.

   As much as late autumn and winter are a perfect time to find an excuse for an evening spent on the sofa with a TV series and a bowl of spaghetti in your hand, repeating this plan for a whole year is almost laziness and has little to do with the ability to tune out and catch a breath ;). Quality rest should acquire different forms – depending on the season and what it has to offer. Even if we love books the most, we don’t have to be reading all the time in the same armchair.   

   In this post, I’d also like to share a few trivia. The first one is, of course, a recipe about which you’ve asked me countless times on Instagram. And that’s great because if, within a week, you’re already baking the third tray of the same pastry, it means that it really has to be great. I suppose that on the fourth time (that is probably tomorrow), I’ll do it with my eyes closed. This recipe is so simple and quick that even my significant other (who isn’t really into baking and pastries) is willing to help me on the upcoming occasion. Therefore, if you’d like to eat a fragrant pastry with fruit, but you’re not really keen on preparing it, that’s a solution to the problem. When the season for apricots is over, I’ll try preparing strawberry, huckleberry, or plum pastries, let me know whether you've managed to prepare and tag me on Instagram when posting a photo of the pastry.

* * *

   O ile późną jesienią i zimą z łatwością można znaleźć usprawiedliwienie dla wieczoru na kanapie z serialem i miską spaghetti w ręku, o tyle powtarzanie tego schematu przez okrągły rok zakrawa o lenistwo i niewiele ma wspólnego z umiejętnością odcięcia się i złapania oddechu ;). Dobry wypoczynek powinien mieć różne formy – w zależności od tego, co dana pora roku ma nam do zaoferowania. Nawet jeśli najbardziej kochamy książki, to przecież nie musimy ich czytać non stop w tym samym fotelu. 

   W tym wpisie chciałabym również podzielić się z Wami kilkoma drobiazgami. Pierwszy z nich to oczywiście przepis, o który pytałyście mnie niezliczoną ilość razy na Instagramie. I słusznie, bo jeżeli w ciągu tygodnia pieczesz trzecią blachę tego samego ciasta, to znaczy, że musi być naprawdę dobre. Podejrzewam, że za czwartym razem (czyli pewnie jutro) zrobię je już z zamkniętymi oczami. Ten przepis jest tak prosty i szybki, że nawet moja druga połówka (która prawdę powiedziawszy zapaleńcem cukiernictwa nie jest) wykazała chęć wyręczenia mnie przy następnej okazji. Jeśli więc macie wielką ochotę na pachnące ciasto z owocami, ale równie mocno nie chce Wam się go robić, to właśnie znalazłyście rozwiązanie tego problemu. Gdy sezon na morele się skończy przetestujcie wersję z truskawkami, borówkami albo śliwkami i dajcie znać jak Wam wyszło, albo oznaczcie mnie na Instagramie przy zdjęciu wypieku. 

EXTREMELY SIMPLE RECIPE FOR YOGHURT PASTRY WITH APRICOTS

(or other fruit, according to your liking)

Ingredients:

(baking tray with a size of 20×30 cm, you can use a round one)

3 eggs

200 g of flour

150 g of icing sugar

120 ml of plant oil

1 small natural yoghurt

1 bar of white chocolate

1/2 kg of apricots

lemon zest from 1 lemon

1 teaspoon of baking powder

1 tablespoon of natural vanilla extract

 

* * *

BANALNE CIASTO JOGURTOWE Z MORELAMI

(lub innymi owocami, jak kto lubi)

Skład:

(forma o wymiarach 20 na 30 cm, można użyć okrągłej)

3 jajka

200 g mąki pszennej

150 g cukru pudru

120 ml oleju roślinnego

1 mały jogurt naturalny

1 tabliczka białej czekolady

1/2 kg moreli

skórka z 1 cytryny

1 łyżeczka proszku do pieczenia

1 łyżeczka naturalnego aromatu z wanilii 

Directions:

1. Wash the apricots thoroughly, cut them into halves, and dispose of the stones. 2. Whisk the eggs with sugar until light and airy. 3. Add a tablespoon of oil into a small pot and melt white chocolate on low heat (I don’t really feel like doing it with the use of a water bath, so I keep the bowl on heat for literally several seconds, and the, I place it aside – the delicate warmth will make the chocolate melt, but not burn). 4. Add yoghurt, vanilla extract, lemon zest, and the remaining oil to eggs and sugar, and I stir thoroughly. Slowly pour sifted flour with baking powder.  Add melted chocolate. After combining all ingredients, I turn on the oven to 180ºC. Line the baking tray with parchment paper. I like when the pastry contains many fruit pieces. That’s why I first cover the bottom of the baking tray with them (but keeping some space between them), I pour the pastry over them and add the rest (I always place the apricots with their inner parts up; otherwise, the juice will travel down during baking and it may water down the pastry). Pour the mixture into a baking tray lined with parchment paper. Bake for approx. 40-45 minutes (until it is slightly curdled). Sprinkle it with icing sugar before serving.

* * *

Sposób przygotowania:

1. Morele dokładnie myjemy, kroimy w połówki i usuwamy pestki. 2. Jajka z cukrem pudrem ubijamy na puszystą masę. 3. Do małego rondelka dodajemy łyżkę oleju i na małym gazie rozpuszczamy białą czekoladę (nie chce mi się tego robić w kąpieli wodnej, więc garnuszek trzymam na ogniu dosłownie kilkanaście sekund, potem stawiam obok – delikatne ciepło sprawi, że czekolada się rozpuści ale nie przypali). 4. Do jajek i cukru dodaję jogurt, aromat waniliowy, skórkę z cytryny i pozostały olej, dokładnie mieszam. Wsypuję powoli mąkę przesianą z proszkiem do pieczenia. Dodaję rozpouszczoną czekoladę. Po połączeniu wszystkich składników, włączam piekarnik na 180 stopni. Formę wykładam papierem do pieczenia. Lubię gdy w cieście jest dużo owoców, więc wykładam nimi najpierw spód blachy (tak aby się nie stykały), zalewam ciastem i dodaję resztę (zawsze przekrojoną częścią moreli do góry, w przeciwnym razie w trakcie pieczenia sok pójdzie w dół i może za bardzo rozwodnić ciasto). Pieczemy ok. 40-45 minut (do momentu, aż pośrodku będzie lekko ścięte). Jeśli zobaczycie, że ciasto za bardzo przypieka się od góry, to zmniejszcie temperaturę to 150 stopni. Przed podaniem posypujemy cukrem pudrem.

Mój notes do zapisywania przepisów jest ze sklepu NOTEKA (to tam kupuję większość papierniczych i biurowych gadżetów). Pochodzi z kolekcji The City Works zaprojektowanej przez austriacki duet – Sylvię Moritz i Rowana Ottesena. Okładka przedstawia panoramę Amsterdamu i wykonano ją dzięki technice druku tłoczonego, bez użycia farby (zobaczcie zdjęcie poniżej). Do wyboru jeszcze wiele innych miast :). Jeśli również chciałybyście sobie taki sprawić, to na hasło MLE otrzymacie zniżkę (rabat obowiązuje do 16.06).

    Did you happen to use a recipe that didn’t come out as the one executed by the author? In my opinion, it is an outcome of omitting the seemingly irrelevant instructions (for example, the one concerning the position of apricots). That’s why my favourite recipes (my mother’s duck with cranberry and apples, caramelised pears with cream, dulce de leche tart, and many others) land in the notebook. Despite the fact that I know how to do them, sometimes I simply forget about some instructions, or I simply omit a piece of it when talking to my friend because it seem obvious to me, and a great debacle during a dinner with parents-in-law is ready ;). I leave one page for “special notes” and, owing to that, all meals are a success.

* * *

   Zdarzyło Wam się korzystać z przepisu, który nie wyszedł tak jak autorowi? Według mnie to wynik pomijania przez niego z pozoru nieistotnych instrukcji (na przykład, tej o odwróconych do góry morelach). To dlatego moje ulubione przepisy (kaczka z żurawiną i jabłkami mojej mamy, karmelizowane gruszki z kremem, tarta kajmakowa i wiele innych) zapisuję w notesie. Niby wiem doskonale, jak je zrobić, ale czasem coś wypadnie mi z głowy, albo nie przekażę jakiegoś szczegółu przyjaciółce, bo mi wyda się on oczywisty i klapa na kolacji z teściami gotowa ;). Poświęcam jedną kartkę na "uwagi specjalne" i dzięki temu wszystkie potrawy zawsze wychodzą dobrze.

  Since we are in the culinary and pantry field, I’ll share my new jar tea supply (these are eco because I reuse the jars for my mother’s barley soup). The one that you can see in the photo is cornflower by Manufaktura Cieleśnica (have you heard about its magical properties?), but you can also find camomile and elder flowers in my drawer as well. I slightly regret that such nice eco-friendly products are so hard to find in regular stores. That’s why I go crazy whenever I go for on-line shopping – in Jadłosfera, I also bought a stock of rose preserve, whose taste cannot be replaced with anything else.

* * * 

   Skoro już jesteśmy przy kulinarno-spiżarkowym temacie, to pochwalę się moim nowym zapasem herbat w słoikach (czyli ekologicznie, bo wykorzystam je potem do przywożenia krupniku od mamy). Ta ze zdjęcia to chaber bławatek od Manufaktura Cieleśnica (słyszałyście o jego magicznych właściwościach?), ale w mojej szufladzie znajdziecie też rumianek i kwiaty czarnego bzu. Trochę żałuję, że takie ładne ekologiczne produkty ciężko znaleźć w stacjonarnych sklepach, dlatego, gdy już zbiorę się do zakupów przez internet to trochę szaleję – w Jadłosferze kupiłam jeszcze zapas konfitury z róży, której smaku nie da się niczym zastąpić.

Mogę zgadywać, że w komentarzach pojawiłoby się sporo pytań o tę sukienkę, gdybym Was nie ubiegła i sama o niej nie napisała ;). Nawet jakbym chciała się do czegos przyczepić to nie mam do czego – i bardzo się cieszę, bo to projekt polskiej (i względnie niedrogiej) marki  Cat Cat Studio. Znajdziecie ją w SHOWROOM (jeśli jeszcze nie słyszałyście o tym sklepie to koniecznie zajrzyjcie). 

    I’ve noticed that post that are all about books are not that interesting for you. It makes me slightly sad because I was really pleased to tell you everything about my favourite novels, but since some of the readers ask me about my current reads, and I’m well aware that the bookstore novelties are… how to put it nicely… not always worth recommending, that’s why I’m trying to sneak in a few interesting titles. "Leonardo da Vinci" by Isaacson Walter is a book that you won’t be embarrassed to take out on your flight (I’d like to send best regards to all of the fans of Grey – especially that I don’t belong to this circle), and, simultaneously, you’ll be surprised by the intertwining of a gripping story and the biography of this great artist and man of science. The Times prepared an article claiming that with “such a down-to-earth presentation of the genius, Isaacson deserves the highest recognition and appreciation”. Eight hundred pages and one hundred and fifty colourful illustrations should be enough on holidays, but you’ll be surprised yourselves by how quick you’ll read this conspicuous book.

* * *

   Zauważyłam, że wpisy stricte książkowe nie spotykają się ze zbyt dużym zainteresowaniem z Waszej strony. Trochę mnie to smuci, bo z przyjemnością spoilerowałabym wszystkie moje ulubione powieści, ale ponieważ niektóre Czytelniczki pytają mnie o to, co teraz czytam, a wiem dobrze, że księgarniane nowości są… jakby to ująć delikatnie… nie zawsze godne polecenia, to staram się przy okazji takich wpisów jak dziś przemycić ciekawy tytuł. "Leonardo da Vinci" autorstwa Isaacsona Waltera, to książka, której nie będziecie się wstydzić wyciągnąć w samolocie (pozdrawiam wszystkie fanki Grey'a, do których też o zgrozo należę), a jednocześnie zaskoczy Was mistrzowskim spleceniem porywającej powieści z biografią tego wielkiego artysty i uczonego. Na łamach magazynu "The Times" można było przeczytać, że "za tak ludzki portret geniusza Isaacson zasługuje na wyrazy najwyższego uznania". Osiemset stron i sto pięćdziesiąt kolorowych ilustracji powinno Wam wystarczyć na wakacjach, ale same zdziwicie się, jak szybko łykniecie to pokaźne tomidło. 

  I know that it’s the middle of the week, and probably many of you have other problems on your mind that are difficult to forget despite the fact that the clock strikes 5, but I dream that you comeback home and try to get some rest by doing something different than usual and try to enjoy the weather. Maybe on your way back home, you’ll have a chance to buy apricots in a grocery store? :) Have a peaceful evening!

* * * 

   Wiem, że jest środek tygodnia i pewnie wiele z Was ma na głowie trochę trosk, o których ciężko zapomnieć wraz z wybiciem godziny siedemnastej, ale marzy mi się, abyście po powrocie do domu spróbowały odpocząć robiąc coś innego niż zwykle i skorzystać z pogody. A może w drodze z pracy uda Wam się kupić w warzywniaku morele? :) Spokojnego wieczoru! 

* * *