Look of The Day

shoes / buty – Vagabond on eobuwie.pl

dress / sukienka – MLE Collection (wkrótce dostępna)

gray cashmere sweater / szary kaszmirowy sweter – H&M

basket / jasny koszyk ze skórzanymi uchwytami – Heidi Hawaii

picnic basket / piknikowy kosz – no name

   Trójmiasto zazieleniło się aż miło, wróciłam więc do starych polnych ścieżek, które na nowo trzeba wydeptać. W zeszłym tygodniu padło wiele pytań o trampki, które widzicie dziś na zdjęciach. Podaję więc do nich dokładny link. Na sukienkę musicie jeszcze chwilę poczekać, ale zapewniam Was, że warto – ja z pewnością będę ją często nosić w nadchodzących miesiącach. Miłej niedzieli!

 

 

Jak odczarowałam szpinak czyli drożdżowe placuszki z żółtym serem, kminkiem, fetą i duszoną cebulką

I know many people who avoided spinach like the devil in their early years. That doesn’t come as a surprise – it was probably watered downed and far from seasoned (flashbacks from the school canteen :P). I renounced the taste for many many years! Fortunately, tastes change and I simply adore  stewed onion with spinach, feta cheese, and a generous pinch of caraway seeds. It’s a slightly similar situation to potato and cheese dumplings – sometimes the dough is totally unnecessary. The recipe is slightly “at a guess” because the truth is that, regardless of the amount of cheese that we add to spinach, it’ll still be delicious. The dough is worth pinning out well so that it isn’t too heavy after frying. They are best served hot, sprinkled with caraway seeds and fresh basil!

*   *   *

Znam wiele osób, które w dzieciństwie unikały szpinaku jak ognia. Trudno się dziwić – pewnie był rozwodniony i zupełnie nieprzyprawiony (przebłyski ze szkolnej stołówki :P). Wyparłam ten smak na wiele, wiele lat! Na całe szczęście smaki się zmieniają i za duszoną cebulą ze szpinakiem, fetą i porządną szczyptą kminku wprost przepadam. To trochę jak z farszem do pierogów ruskich – czasami ciasto bywa zbędne. Przepis jest trochę ,,na oko”, bo prawda jest taka, że bez względu na to, ile sera dodamy do szpinaku i tak będzie dobre. Ciasto warto dobrze rozwałkować, żeby po usmażeniu nie było zbyt ciężkie. Najlepsze są na ciepło, posypane kminkiem i świeżą bazylią!

Ingredients:

yeast dough recipe:

250 ml of lukewarm water

25 g of fresh yeast + 1 tablespoon of sugar

400 g of wheat flour

30 g of natural yoghurt

1 tablespoon of olive oilpinch of sea salt

filling:

2 bunches of fresh spinach

generous handful of caraway seeds (I prefer seeds than the ground up version)

2 medium-sized onions

1/2 of a pack of feta cheese

approx. 200 g of grated cheese

1 teaspoon of grated nutmeg

sea salt and freshly ground herb pepper

* * *

Skład:

Przepis na ciasto drożdżowe:

250 ml letniej wody

25 g świeżych drożdży + 1 łyżka cukru

400 g mąki pszennej

30 g jogurtu naturalnego

1 łyżka oliwy z oliwek

szczypta soli morskiej

Farsz:

2 pęczki świeżego szpinaku

dużą garść kminku (wolę w ziarnach, niż mielony)

2 średnie cebule

1 opakowanie fety

ok. 200 g startego żółtego sera

1 łyżeczka startej gałki muszkatołowej

sól morska i świeżo zmielony pieprz ziołowy

Directions:

1. To prepare the dough: In a wide bowl or on a pastry board, combine yeast with sugar. Wait until it starts to work and add sifted flour, salt, olive oil, yoghurt, and water. Knead the dough (I use the so-called dough hook) until it becomes smooth and bouncy. Cover the dough with a napkin and leave it in a warm place until it rises (it’s best to place it near an open oven).

2. To prepare the filling: cut the washed and dried spinach into pieces.

3. In a hot pan with butter, fry chopped onion with nutmeg and pepper. When the onion becomes brownish, add chopped spinach and fry it until it decreases in volume. When the spinach cools down, add feta cheese pieces, grated cheese, and caraway seeds. Stir everything until the ingredients combine and delicately season everything with salt (keeping in mind that feta cheese is already salty).

4. Again, knead the risen dough and divide it into tangerine-sized pieces. Form balls and roll them out into thin square-shaped pancakes. Place the filling in the middle of the pancake. Form the dough like croquettes preventing the filling from flowing out. In a hot pan with a little bit of grease (you can also use a dry pan), fry the pancakes until they become golden – on both sides. After frying, sprinkle them with caraway seeds and fresh herbs, e. g. basil.

* * *

A oto jak to zrobić:

  1. Aby przygotować ciasto: W szerokiej misce lub na stolnicy łączymy drożdże z cukrem, po chwili gdy zaczną pracować dodajemy przesianą mąkę, sól, oliwę, jogurt i wodę. Zagniatamy ciasto (korzystam z haka) do momentu, aż będzie gładkie i sprężyste. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce, aby wyrosło (najlepiej przy otwartym piekarniku).
  2. Aby przygotować farsz: umyty i osuszony szpinak kroimy na kawałki.
  3. Na rozgrzanej patelni z masłem podsmażamy pokrojoną w kostkę cebulę wraz z gałką muszkatołową i pieprzem. Gdy cebula się zarumieni dodajemy posiekany szpinak i smażymy, aż zmniejszy swoją objętość. Gdy szpinak wystygnie dodajemy kawałki fety, tarty ser i kminek. Całość mieszamy do połączenia się składników i doprawiamy delikatnie solą (pamiętając, że feta jest dość słona).
  4. Wyrośnięte ciasto ponownie zagniatamy i dzielimy na kawałki w wielkości mandarynek. Formujemy kulki i rozwałkowujemy na cienkie placki w kształcie kwadratu. Na środku placka kładziemy porcje farszu. Ciasto zawijamy jak krokiety, uważając, żeby nie wypłynął nam farsz.Na rozgrzanej patelni z odrobiną tłuszczu (można również na suchej) smażymy placki na złoty kolor – zarówno z jednej, jak i z drugiej strony. Po upieczeniu posypujemy kminkiem i świeżymi ziołami, np. bazylią.

Aby przygotować farsz: umyty i osuszony szpinak kroimy na kawałki. Na rozgrzanej patelni z masłem podsmażamy pokrojoną w kostkę cebulę wraz z gałką muszkatołową i pieprzem. Gdy cebula się zarumieni dodajemy posiekany szpinak i smażymy, aż zmniejszy swoją objętość. Gdy szpinak wystygnie dodajemy kawałki fety, tarty ser i kminek. Całość mieszamy do połączenia się składników i doprawiamy delikatnie solą (pamiętając, że feta jest dość słona).

Aby przygotować ciasto: W szerokiej misce lub na stolnicy łączymy drożdże z cukrem, po chwili gdy zaczną pracować dodajemy przesianą mąkę, sól, oliwę, jogurt i wodę. Zagniatamy ciasto (korzystam z haka) do momentu, aż będzie gładkie i sprężyste. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce, aby wyrosło (najlepiej przy otwartym piekarniku). Wyrośnięte ciasto ponownie zagniatamy i dzielimy na kawałki w wielkości mandarynek.

Formujemy kulki i rozwałkowujemy na cienkie placki w kształcie kwadratu. Na środku placka kładziemy porcje farszu. Ciasto zawijamy jak krokiety, uważając, żeby nie wypłynął nam farsz.

  Na rozgrzanej patelni z odrobiną tłuszczu (można również na suchej) smażymy placki na złoty kolor – zarówno z jednej, jak i z drugiej strony. Po upieczeniu posypujemy kminkiem i świeżymi ziołami, np. bazylią.

Bruksela, czyli psy i jeden kot.

   While uploading the photos from my trip to my laptop, I noticed a few of them featuring Brussels pets. In the Belgian capital, I often came across happy dogs. I especially liked the lovely Sussex spaniel that I met in a park near the Square of Petit Sablon. He reminded me of Portos because he wasn’t to obedient and he beslubbered my trousers when I was scratching him behind his ear.

* * *

   Zgrywając na komputer zdjęcia z wyjazdu, wyłapałam kilka tych, na których uwieczniłam brukselskie czworonogi. W stolicy Belgii często napotykałam na swojej drodze szczęśliwe psiaki. Do gustu przypadł mi szczególnie uroczy Sussex spaniel w parku niedaleko placu Sablon. Przypominał mi Portosa, bo nie bardzo słuchał swojego pana i obślinił mi spodnie, gdy drapałam go za uchem. 

* * *

Look of The Day – day to night in Brussels

gold earrings / złote kolczyki – YES

beige suit and white top / beżowy garnitur i biały top – MLE Collection

black top / czarny top – MLE Collection (ale dostępny od przyszłego tygodnia)

brown leather bag / brązowa duża torebka – Theory 

bag & shoes / buty i torebka – CHANEL 

 

   I was really able to rest during the May Holiday. Those of you who are following my Instagram know that I’ve spent the last few days in Brussels, even though we had been mostly planning on lazing (fledging parents surely know that it’s really nice to visit the grandparents of your toddler for longer), we were still able to see a few new places. I thought I knew Brussels like the back of my hand, but I was so wrong (please see my guide around Brussels with tons of photos). We discovered many places with wonderful street food we had had no idea existed, Royal Garden in Laeken, which Queen Mathilde opens only for three weeks in a year, or small parks, where children and groomed dogs play from morning until evening.  

   Going back to the crux of the matter – as you can guess we had to find some place in the suitcase for clothes belonging to our new fellow traveller, so there was less space for my things. I treated the light beige suit as a universal outfit which, owing to the accessories, changes its whole character. I know that shorts are unavailable right now, that’s why you should definitely use the “back in stock notification” on the product page as we are expecting a supply next week.

* * *

   W majówkę udało mi się wypocząć jak nigdy. Ci z Was, którzy śledzą mój Instagram wiedzą już, że ostatnie kilka dni spędziłam w Brukseli i chociaż w planie mieliśmy głównie leniuchowanie (świeżo upieczeni rodzice na pewno wiedzą, jak miło jest odwiedzić na dłużej dziadków swojej pociechy), to udało nam się też zobaczyć kilka nowych miejsc. Myślałam, że Brukselę znam już jak własną kieszeń, ale bardzo się myliłam (odsyłam Was do mojego przewodnika po tym mieście z mnóstwem zdjęć). Odkryliśmy nieznane nam dotąd rynki z wspaniałym streetfoodowym jedzeniem, Królewskie Ogrody w Laeken, które Królowa Matylda otwiera tylko na trzy tygodnie w roku czy małe parki, gdzie dzieci i wypielęgnowane psy bawią się od rana do nocy.

   A wracając do meritum – jak się domyślacie, w walizce musieliśmy wygospodarować miejsce dla nowego towarzysza podróży, więc dla mnie zostało tej przestrzeni trochę mniej. Jasnobeżowy garnitur potraktowałam więc jako strój uniwersalny, który dzięki dodatkom zmienia całkowicie swój charakter. Wiem, że szorty są w tym momencie niedostępne, dlatego koniecznie użyjcie opcji „powiadom o dostępności” na stronie produktu, bo w przyszłym tygodniu spodziewamy się dostawy.

 

 

Last Month

The May Holiday atmosphere has been haunting me for a week now. I’ve been looking forward to the days when we can be all together so much – from the morning to the evening. Thus, I bid farewell to April with a smiling face, even though it’s hard for me to believe that it has passed so fast. Check out my photo summary from the last weeks – please promise me that after reading this post, you’ll close your laptops and put away your mobile phones. Let’s embrace this moment of respite.

* * *

Majówkowy nastrój ciągnął się za mną już od tygodnia. Bardzo wyczekiwałam tych wolnych dni, kiedy będziemy mogli być wszyscy razem – od rana do wieczora. Żegnam więc kwiecień z uśmiechem, choć trudno mi uwierzyć, że tak szybko minął. Zapraszam na fotorelację z ostatnich tygodni – obiecajcie mi tylko, że po przeczytaniu wpisu zamkniecie laptopy i odłożycie telefony. Cieszmy się tą chwilą oddechu!

1. Mazurki, beza,makowiec czyli wielkanocne resztki – wszystkie dla nas! // 2. Pamiętacie wpis o sprzątaniu? Jeśli nie macie planów na majówkę, będzie padało, grzmiało, a za oknem będzie sześć stopni, to zajrzyjcie tutaj. Być może ten wpis zmotywuje Was do porządków. // 3. Pierwsze porządki w ogrodzie, i sadzenie.  // 4. Widok na Wrzeszcz.  // Tak było na początku kwietnia…A tak pod koniec!Kolejne resztkowe danie. Przepis na ten makaron z karczochami, który na drugi dzień smakuje jeszcze lepiej, znajdziecie tutajPierwsza wyprawa do restauracji w nowym składzie. Mimo małych perturbacji, zaliczamy ją do tych udanych :). Ta knajpa to Ping Pong i warto do niej zajrzeć jeśli będziecie w Gdańsku :).  To zdjęcie nie ma walorów estetycznych, ale chciałam Wam pokazać co miałam na myśli pisząc o wietrzeniu poduch i dywanów w tym wpisie. A jeśli Szukacie jakiś oryginalnych mebli czy akcesoriów do domu to wiem gdzie możecie je znaleźć. Już w tym miesiącu odbędą się targi Warsaw Gift&Deco Show, na które bardzo chciałabym się wybrać (24-26 maja). W jednym miejscu znajdą się najciekawsze ekologiczne marki kosmetyczne i odzieżowe, stoiska z organiczną żywnością, stylowe wyposażenie wnętrz i wiele wiele innych ciekawych rzeczy. Ponadto wydarzenie przypada akurat w Dniu Mamy – może to fajny pomysł, aby wybrać się tam wspólnie? Wianek wielkanocny z źdźbłami trawy, piórkami i skorupkami jajek – własnoręcznie zrobiony w trakcie warsztatów zorganizowanych przez pracownie florystyczną "Narcyz". 1. Wracam do domu z nową ozdobą. // 2. Takie soboty lubię najbardziej. // 3. To pierwszy raz, kiedy w wazonie wylądowały kwiaty z mojego ogrodu. // 4. Sezon na szparagi rozpoczęty. //Niestety nie umiem rozbroić granatu tak, aby nie ochlapać całej kuchni sokiem. Mimo tego – uwielbiam!1. Chociaż uschnięte to nadal piękne. // 2. Prawie jak na "Wall Street".  // 3. Takie donice znajdziecie w Narcyzie – proste, ceramiczne, minimalistyczne.  // 4. Połączenie lilii i białej marynarki nie zawsze dobrze się kończy…   //W kwietniu nie mogło zabraknąć spacerów po lesie. Jedyny minus to kleszcze, które już się obudziły. Ponieważ obroże i wyciskane na kark specyfiki nie bardzo sprawdzają się u Portosa, to zdecydowaliśmy się w końcu na tebletki. Mam nadzieję, że będą skuteczne, bo zwierzęta również narażone są na groźne choroby przenoszone przez te nieznośne pajęczaki. A Wy jakie macie spoosby, aby się przed nimi chronić? Portosan również znalazł zajączka (tylko nie myślcie, że to pozostałości po nim). Nie udało mu się, co prawda zjeść całej kości, ale i tak mieliśmy go z głowy na parę godzin. 
Chociaż ciężko jest mi zacząć dzień bez kawy, to herbatę piję zdecydowanie częściej. Teraz wybieram te owocowe lub rumiankowe, ale w szufladzie mam też zawsze kilka torebek dobrej czarnej herbaty – dla mojej mamy, która jest jej prawdziwym amatorem. Jeśli Wy też cenicie sobie jakość to musicie poznać Newbyteas. Zestaw Crown Assortment Tisanes zawiera sześć rodzajów naparów w saszetkach – Chamomile (rumiamek), Peppermint, Rooibos Orange, Rosehip & Hibiscus, Summer Berries i Verbena. Wszystkie zamknięte w pięknym i eleganckim opakowaniu.Pamiętacie to zdjęcie z ostatniego wpisu "Last Month"? Ucieszyłam się bardzo gdy zgłosiła się do mnie Pani z firmy "Little Vintage" i zaproponowała…… prawie identyczny komplecik. Little Vintage to marka stworzona przez młodą mamę – Anię. Inspiracją dla jej kolekcji były właśnie rodzinne historie i stare zdjęcia. Na stronie znajdziecie nie tylko takie piękne rompery, ale też wiele innych pięknych ubranek, idealnych na przykład na prezent. 

Natura to najzdolniejsza malarka.

Tę książkę pokazywałam Wam już na Instastory, ale historia tak mnie wciągnęła, że musiałam się nią podzielić też tutaj. "Mam na imię jutro" autorstwa Damiana Dibbena, jest czymś w rodzaju kryminału, w którym głównym bohaterem jest pies. Będą łzy, napięcie i radość – na majówkową podróż jak znalazł!Tak się jakoś złożyło, że w kwietniu wiele bliskich mi osób obchodzi swoje urodziny. Na dodatek są to te osobniki, które nie bardzo potrafią sprecyzować, co chciałyby dostać w prezencie, bo do rzeczy materialnych nie przywiązują większej wagi. Dobrym pomysłem zawsze jest spotkanie, tort i kilka godzin wspólnie spędzonych. Miłe wspomnienia to najcenniejsza rzecz, jaką można podarować. A jeśli uważacie, że przyjęcie to za mało, koniecznie zajrzyjcie do serwisu prezentmarzen.com – można tam zarezerwować takie atrakcje, jak skok na bungee, rajd sportowym samochodem czy lot paralotnią (ja wybrałam to ostatnie i mogę gorąco polecić). Może zawsze chcieliście spróbować sportów ekstremalnych albo macie kogoś kto marzy o locie balonem?1. Chwila dla mnie. // 2. Uwielbiam ten moment w roku, gdy w około nie jest jeszcze zielono, ale drzewa owocowe obsypane są kwiatami. // 3. Gotowe na wesele! 4. Eustomy i piwonie. //

Ostatni "Look of The Day" wywołał na blogu małe poruszenie i od razu wskoczył na pierwsze miejsce najpopularniejszych wpisów miesiąca. Tym razem musiałam poprosić kochaną Anię z bloga mammamija.pl aby stanęła za aparatem (Ania jest też założycielką firmy seasidetones), bo mąż bujał wózek, moja mama w Brukseli, a Gosia i Asia pełniły rolę modelek :). Na szczęście na Anię zawsze można liczyć. Kto pierwszy ten lepszy! Wszystkie weselne modele są już na stronie sklepu MLE Collection. Śpieszcie się, bo sztuk zostało niewiele! 

Na koniec mam dla Was popcorn na drzewie ;). Życzę Wam cudownej majówki i przesyłam pozdrowienia… ze słonecznej Brukseli!