Top 5: Najlepsze stylizacje polskich blogerek z grudnia

    After returning home from a skiing trip, I was slightly overwhelmed by the professional duties (and laundry duties) so before I come back with a new post from the stunning Val di Fiemme, I’m publishing this article ad hoc for you. Maybe carnival parties are only a thing of the past and January is not really associated with crazy events anymore, but you should admit yourselves that it would be nice to break the dull weather aura with a crazy meeting with friends. Today’s summary is thus full of evening options – you’ll see dresses, sequins, and classic little black dresses in a refreshed edition.

* * *

   Po powrocie z nart przytłoczyły mnie trochę zaległości w pracy (i w praniu), więc nim wrócę do Was z kolejnym artykułem z pięknej doliny Val di Fiemme na szybko publikuję ten o wpis. Być może karnawałowe imprezy są już reliktem z przeszłości i styczeń mało komu kojarzy się teraz z imprezami, ale same przyznajcie, że miło byłoby przełamać tę ponurą aurę jakimś szalonym spotkaniem ze znajomymi. Dzisiejsze zestawienie zawiera więc wieczorowe propozycje – pojawią się sukienki, cekiny i klasyczne "małe czarne" w odświeżonym wydaniu.

 

MIEJSCE PIĄTE

@jestem_kasia

This month, Kasia presented a timeless outfit that will be ideal for all complexion types and for many events (even though I’m curious what’s the relevance of the unordinary hairdo interplaying with the outfit). A close-fitting black dress with a rounded neckline will be perfect when matched with delicate sandals, minimalistic jewellery, and, of course, red lips.

* * *

Kasia zaprezentowała nam w tym miesiącu ponadczasową propozycję, która będzie pasowała do każdego typu urody i na wiele okazji (chociaż ciekawa jestem na ile istotna jest tutaj niebanalna fryzura Kasi). Obcisła czarna sukienka z okrągłym dekoltem będzie świetnie wyglądać w zestawieniu z delikatnymi sandałkami, minimalistyczną biżuterią i obowiązkowo – z czerwoną szminką.

 

MIEJSCE CZWARTE

@lifeofboheme

Now, it’s time for a braver option. I’d eagerly put on this navy blue jersey dress with long sleeves and a turtleneck, but I’d choose a pair of more toned down shoes. Leather tight-fitting boots reaching over the knee are not really my kind of thing.

* * *

A teraz czas na odważniejszą propozycję.Chętnie włożyłabym tę dzianinową granatową sukienkę z długim rękawem i golfem, ale dopasowałabym bardziej stonowane buty. Skórzane dopasowane kozaki za kolana akurat do mnie nie przemawiają. 

 

MIEJSCE TRZECIE

@oliviakijo

Olivia proves that a little black dress doesn’t have to be tedious. She paired a silken strappy dress with slightly flared trousers with cuts. To top that up, she wore original pumps and a massive bracelet. I’d copy the top of this outfit without a blink.

* * *

Olivia udowadnia, że "mała czarna" nie musi być nudna. Jedwabną sukienkę na ramiączkach zestawiła ze spodniami z lekko rozszerzanymi nogawkami i rozcięciami. Do tego założyła oryginalne czółenka i masywną bransoletkę. Górę tego stroju skopiowałabym bez wahania. 

 

MIEJSCE DRUGIE

@_constance_d

What would be the carnival period without sparkly fabrics and sequins? Konstancja opted for a very chic set – a midi skirt and an airy long-sleeved top. A pair of black pumps and burgundy lipstick are ideal for this set.

* * *

Czymże byłby karnawał bez cekinów i błysku? Konstancja postawiła na bardzo szykowny komplet – spódnicę za kolano i luźną górę z długim rękawem. Idealnie do tego zestawienia pasują czarne czółenka oraz burgundowa szminka.

 

MIEJSCE PIERWSZE

@agatataner

A white nicely cut women’s suit is something that I’ve been trying to find unsuccessfully for a few seasons. Agata chose a top-quality one – by Magda Butrym. Such “ total look” doesn’t require many accessories – you just need confidence.

* * *

Biały, dobrze skrojony garnitur to coś, czego bezskutecznie szukam od kilku sezonów. Agata wybrała ten z najwyższej półki – od Magdy Butrym. Taki "total look" nie potrzebuje już wielu dodatków – wystarczy pewność siebie. 

 

 

 

Look of the Day – Family Trip on Passo Rolle

Ugg shoes / buty Ugg on eobuwie.pl

cashmere sweater, gloves & cap / kaszmirowy sweter, rękawiczki i czapka – H&M Premium

high waisted washed jeans / grafitowe dżinsy z wysokim stanem – Nakd

white jacket / biała kurtka – Nelly 

   A few days after Christmas, together with my whole family, I departed for the Italian mountains. Last year, I missed this pleasure – since I was pregnant, we stayed with my husband in Tricity and we could admire Dolomites only thanks to the hundreds of photos that were sent by my mother and sister-in-law. This year, we were even happier for this opportunity as, first of all, we really misted our beloved Val Di Fiemme and, secondly, we couldn’t wait to show this place to the new family member. A spell of relaxation in the mountains with a small baby (and a crazy Springer Spaniel) is characterised by its own rights so we focused on trails that we can do on foot. Only thanks to the grandparents’ courtesy were we able to ski. But already on the second day of the trip we knew that trips with the baby and the dog bring the greatest pleasure, even if crazy snow rallies need to wait for another time.   

   Covering Passo Rolle trail on the first day of the new year is already a family tradition. It wasn’t different this time. Equipped with sledge (found under the Christmas tree), we departed through the pass that is overlooked by Pale Di San Martino creating probably the most scenic view in the whole Dolomites. At the end of the trail, you’ll find a mountain chalet that is available for walkers – skiers won’t get here. Those who enjoy Tyrolean kitchen will surely be pleased with the local menu – you’ll find here, among others, Canederli with sage (something like potato dumplings) or the famous strudel. The walk, because it certainly wasn’t a hiking trip, lasts around an hour, even if you take into account the multiple stops for taking photos. I should already get used to the hospitality of Italians towards dogs, but I’m still surprised by the thoughtfulness with which they approach our pet friends. Even in the “dining room”, the hosts see no problem if the pets want to warm up and take pleasure in spending time by their owners. There was a German Shepherd lying under another table, Neapolitan Mastiff two tables away, and our Portos was silently waiting under a children’s chair (here, he could get the largest number of treats). Outside, there was a black Cocker Spaniel basking in the sun, a Golden Retriever, a white dog named Arizona, and one sweet mongrel that reached the summit under his owner’s down jacket.  

   What can I tell you about my outfit? My white down jacket was great, even though I wasn’t expecting that this seemingly light and pleasant walk will warm us up to such an extent. Under the down jacket, I had a thin cashmere turtleneck with a cotton undershirt. In the backpack, I had winter hats (when the sun starts to set, it quickly become cold), and I put on the only shoes that are ideal in a winter town and during such winter trips (it’s the first time I’ve had Uggs in brown and I’m really happy with this choice).  

   If any of you dream about a trip to Val di Fiemme, I’ll be pleased to write a separate post about why this region is so exceptional in my opinion. And since on Instagram, numerous questions appeared concerning a trip with a dog, you can check out the most popular post in the history of this blog – "Travelling with a dog around Europe".

* * *

   Kilka dni po Świętach Bożego Narodzenia, wraz z całą moją ferajną, wyruszyłam we włoskie góry. W zeszłym roku ominęła mnie ta przyjemność – ze względu na ciążę zostaliśmy z mężem w Trójmieście i Dolomity mogliśmy podziwiać tylko dzięki setkom zdjęć wysyłanych przez moją mamę i bratową. W tym roku cieszyliśmy się więc podwójnie na ten wyjazd, bo, po pierwsze, jak nigdy byliśmy stęsknieni za naszą ukochaną doliną Val Di Fiemme, a po drugie, nie mogliśmy się doczekać, aby pokazać to miejsce nowemu członkowi rodziny. Wypoczynek w górach z małym dzieckiem (i szalonym spanielem) rządzi się oczywiście swoimi prawami, więc skupiliśmy się na szlakach, które można pokonać pieszo. Na narty wybraliśmy się tylko dzięki uprzejmości dziadków, ale już drugiego dnia wyjazdu wiedzieliśmy, że wycieczki w czwórkę dają nam najwięcej radości, nawet jeśli szalone zjazdy muszą przez to zostać odłożone na kiedy indziej.

    Rodzinną tradycją jest już pokonanie szlaku na Passo Rolle w pierwszy dzień nowego roku. Nie inaczej było tym razem. Uzbrojeni w sanki (znalezione pod choinką) ruszyliśmy przełęczą, nad którą królują szczyty Pale Di San Martino tworząc chyba najbardziej malowniczy widok w całych Dolomitach. Na końcu szlaku znajdziemy schronisko, dostępne tylko dla pieszych turystów – narciarze tutaj nie dotrą. Ten kto ceni sobie tyrolską kuchnię z pewnością ucieszy się z tutejszego menu – znajdziemy w nim między innymi Canederli z szałwią (coś w rodzaju pyz) czy słynnego Strudla. Spacer, bo wspinaczką nazwać tego nie można, trwa około godziny, nawet jeśli zakładamy liczne przystanki na zdjęcia. Powinnam być już przyzwyczajona do gościnności Włochów wobec psów, ale wciąż zaskakuje mnie to, z jak niezwykłą troskliwością są tutaj traktowani czworonożni przyjaciele. Nawet w „sali restauracyjnej” gospodarze nie widzą problemu aby psiaki mogły się ogrzać i cieszyć obecnością swoich właścicieli. Przy stoliku obok warował więc owczarek niemiecki, dwa stoliki obok mastif neapolitański, a nasz Portos czekał grzecznie pod dziecięcym krzesełkiem (w tym miejscu spada z nieba najwięcej). Na zewnątrz w słońcu wygrzewał się jeszcze czarny cocker spaniel, golden retriver, biały pies o imieniu Arizona oraz jeden słodki kundelek, który na górę dotarł pod kurtką swojej pani.

   Co mogę napisać Wam o stroju? Moja biała kurtka sprawdziła się super, chociaż nie spodziewałam się, że ten pozornie lekki spacerek aż tak nas rozgrzeje. Pod kurtką miałam cieniutki kaszmirowy golf i bawełnianą podkoszulkę. W plecaku na powrót naszykowałam czapki (gdy słońce zaczyna chylić się ku zachodowi bardzo szybko robi się zimno), a na nogi włożyłam chyba jedyne buty, które świetnie sprawdzają się w zimowym miasteczku i w trakcie takich właśnie eskapad (po raz pierwszy mam Ugg'i w kolorze brązowym i jestem z nich bardzo zadowolona).

   Jeśli ktoś z Was marzy o wyjeździe do doliny Val di Fiemme to chętnie napiszę dla Was osobny artykuł o tym, dlaczego ten region jest w moim przekonaniu taki wyjątkowy. A ponieważ już teraz na Instagramie pojawiło się mnóstwo pytań o organizację wyjazdu z psem, to odsyłam do najpopularniejszego wpisu w historii bloga "Z psem przed Europę". 

*  *  *

 

LOOK OF THE DAY – NEW YEAR’S EVE

sequin dress / cekinowa sukienka – MLE Collection

leather sandals / skórzane sandały na szpilce – Steve Madden

The post-Christmas clearance sale has also reached  MLE Collection warehouse. This week, we are discounting everything that is left from the winter collection by 30% (we also brought back a few sizes that have already been sold out). So that’s the final chance to buy products from this season – next week, we’ll be already introducing new items. In today’s post I’m bidding farewell to the previous year with a flagship MLE design – this dress has reached record sales, and since already at the stage of choosing the fabric we knew it would be a hot piece, we placed an appropriately big order (at last!). There are only thirteen items of this model left.

* * *

Poświąteczne porządki dopadły też magazyn MLE Collection. W tym tygodniu przeceniamy wszystko, co zostało nam z zimowej kolekcji o 30 procent (na stan wprowadziłyśmy też trochę rozmiarów, które wcześniej były wyprzedane). To więc ostatnia szansa, aby kupić produkty z tego sezonu – w przyszłym tygodniu wprowadzamy już nowości. W dzisiejszym wpisie żegnam więc miniony rok flagowym projektem MLE – ta sukienka pobiła u nas wszelkie rekordy sprzedaży, ale ponieważ już na etapie doboru materiału wiedziałyśmy, że będzie hitem zamówiłyśmy odpowiednie ilości (wreszcie!). Na nowe właścicielki czeka już tylko trzynaście sztuk tego modelu. 

Last Month

     In my movie rankings, you’ll find plenty of options whose final scene takes place during the Christmas time. This year, like the protagonist of “Bridget Jones's Diary” or “Miracle on 34th Street”, I had the feeling that suddenly everything is in the right place, and that the not so nice trials and tribulations from the last few months sink into oblivion and I don’t remember happier holidays than these. I hope that you’ve spent this time among your nearest and dearest and you smiled all the time. I’d like this month to last as long as possible. That’s why I was pleased to prepare today’s Last Month post – check out the photos from the last couple of weeks filled with the smell of tangerines, Christmas tree, sprinkled with flour for rolling out dough, and with lots of family love.

* * *

   W moich filmowych rankingach znajdziecie sporo pozycji, których końcowa scena rozgrywa się w trakcie Świąt Bożego Narodzenia. W tym roku, niczym bohaterka "Dziennika Bridget Jones" czy "Mikołaja z 34 ulicy" miałam wrażenie, że nagle wszystko znalazło się na właściwym miejscu, że nie zawsze miłe przygody z ostatnich kilku miesięcy odchodzą gdzieś w dal i że nie pamiętam szczęśliwszych Świąt niż te. Mam nadzieję, że ten czas upłynął Wam wśród bliskich, a uśmiech nie schodził z Waszych twarzy. Chciałabym, aby ten miesiąc trwał jak najdłużej, dlatego z przyjemnością przygotowywałm dla Was dzisiejsze zestawienie – zapraszam do zdjęć z ostatnich kilku tygodni wypełnionych zapachem mandarynek, choinki, oprószonych mąką do rozwałkowywania ciasta na pierniki i z mnóstwem rodzinnego ciepła. 

Czyżby to kadr z kulinarnego bloga? Nie! To śniadanie u Zosi, na które uwielbiamy wpadać przed spacerem po Orłowie (ale jajko w koszulce to akurat dzieło jej męża ;)). 
1. Wspomniane wcześniej Orłowo. // 2. Moje ulubione dekoracje świąteczne. // Znacie tę legendę o tym, że to mężczyzna zawsze musi czekać na kobietę? U mnie jest dokładnie na odwrót. // 4. Mój zamrażalnik. W kolejnym odcinku ecostories, który możecie znaleźć na moim Instagramie, mówiłam o tym, w jaki sposób wykorzystać jedzenie, które zostanie nam po Świętach. Andrzejkowy wieczór. 1. Mini Wigilia firmowa. // 2. Ulubione skarpetki miesiąca. Pokazywałam je w tym wpisie. // 3. Szukamy idealnej choinki. // 4. Cekiny. Kiedyś ich nie znosiłam – dziś uwielbiam. //Uwielbiam to zestawienie kolorów. 
Gdy drzemka kończy się szybciej niż planowałam…Chciałam Wam polecić tę książkę, ale podobno jest teraz kompletnie nie do dostania :). Kupujcie jak tylko wróci do księgarni!
Biuro elfa. 1. Przygotowywanie świątecznych wieńców w pracowni florystycznej "Narcyz" to już nasza coroczna tradycja. // 2. Świąteczne artykuły w tym roku rozsadziły system! A raczej serwer :). Dziękuję Wam za ponad pięć milionów odwiedzin! Link do wpisu o świątecznych tradycjach znajdziecie tutaj. // 3. Wyprowadzamy Portosa. // 4. Eskpresowy poczęstunek dla dziewczyn z MLE Collection. Olej z nasion opuncji figowej i owoców róży rdzawej, mleczko pszczele, miód, olej arganowy to tylko kilka z wielu skutecznych i jednocześnie naturalnych substancji pozwalającyh zachować młody wygląd skóry. Marka Bioagadir wykorzystała je do stworzenia serum, które już po tygodniu poprawia wygląd skóry. Serum, mimo zawartości olejów jest niekomodogenny (nie zatyka porów) i sprawdzi się jako baza pod makijaż. To był jeden dzień… Nasza dama już wybrana. 
Biały kolor zimą to mój ulubiony pomysł na strój w stylu "dziewczyny Bonda". Cały wpis znajdziecie tutajOstatnie ustalenia i… właściwie zamykamy MLE Collection na okres Świąt. Ten sezon był dla nas naprawdę pracowity – w którymś momencie z trudem łączyłam już bycie mamą (zawsze na pierwszym miejscu), blogowanie i prowadzenie marki odzieżowej – wsparcie mojej kochanej asystentki Moniki było naprawdę nieocenione! Chwila wytchnienia, gorąca herbata i zdrowe ciasteczka to miłe zakończenie pracy.  Czajnik powyżej jest od marki Russell Hobbs (seria Inspire). Jeśli ktoś planuje zakup czajnika, tostera czy ekspresu do kawy, to kupując go tutaj i rejestrując zakup dowolnego produktu Russell Hobbs z serii Inspire lub Retro można odebrać gratis zestaw dwóch elektrycznych młynków do soli i pieprzu.Domek z piernika w wersji błyskawicznej. 1. Chwila oddechu. // 2, 3 i 4. Święta z dziećmi są najlepsze. //Wielbłąd runął na deskę dwie sekundy po zrobieniu tego zdjęcia. 
Gdy przygotowujesz zdjęcie na Instagram…… a wszyscy próbują pomóc. Świąteczne detale. Nie chcę tego sprzątać i żegnać na cały rok!Ubieramy się na zimowy spacer. A w moich nogach ukochany reniferek Portosa. Czapka od PomPoms towarzyszy mi już kolejny sezon. Jest wyjątkowo ciepła i zawsze dobrze leży. Chociaż Gosi ostatnio na blogu mniej (niebawem wróci do Was z nowym wpisem i się wytłumaczy ;)) to nie ma dnia, aby nie wysłała mi jakiegoś mema, linku do artykułu o skutecznych sposobach na usypianie dzieci czy książki, którą właśnie czyta. Dzielę się wieć z Wami jej ulubioną pozycją z ostatniego miesiąca. "Wszystko zaczyna się w głowie" autorstwa Karoliny Cwaliny-Stępniak (na zdjęciu widoczny jest również ten kalendarz) ma pomóc czytelniczce zrealizować swoje cele, chociaż Karolina od razu uprzedza, że nie zawsze będzie łatwo. Jeśli lubicie poradniki motywacyjne to Gosia melduje, że ten Wam się spodoba. I jeszcze raz! A ile razy Wy dorabiałyście w te Święta pierniczki?Świątecznhy bałagan. Ubieranie choinki zostawiliśmy w tym roku na sam koniec przygotowań, dokładnie tak, jak wtedy gdy byliśmy dziećmi i nie można się było za to zabierać przed Wigilią. Szukamy powoli pierwszej gwiazdki. Zaraz się przebieramy i ruszamy na pierwszą w życiu kolację wigilijną w czwórkę. 
Za kulisami. Karp z rodzynkami. Może nie dostałam najbardziej fotogenicznego kawałka, ale uwierzcie, że był genialny.Każdy chce wziąć na ręce tego małego skrzata. Spotykacie się na "resztkówkę"? To świetny sposób, żeby jedzenie się nie zmarnowało! 

Świąteczny poranek z kawą w ulubionym kubku. Cieszymy się każdą chwilą!

* * *

 

Look of The Day – Christmas Eve & Best wishes

earrings / kolczyki – YES

dress / sukienka – MLE Collection 2020

leather shoes / skórzane sandały – Zara

The magic of Christmas is also about the final preparations, together with your nearest and dearest. Christmas Eve is all about the warmth of the hearth and home that is felt stronger in comparison to the one felt on regular days. These will be exceptional holidays for us – first Christmas with our daughter and I want to give my nearest and dearest the most precious gift – time. I’d like to take this opportunity to express my wishes for you. When meeting by the Christmas Eve table, remember only about the good deeds, done by you and others, and forget about grudges. Enjoy each Christmas moment, each guest, taste of traditional meals (even if you don’t really like the compote, just like me) and each carol sung together. Merry Christmas!

* * *

Magia Świąt Bożego Narodzenia to także ostatnie przygotowania, wspólnie z najbliższymi. Wigilia to ciepło domowego ogniska, które odczuwamy w te dni mocniej niż zwykle. To będą dla nas wyjątkowe Święta – pierwsze z naszą córeczką i chcę podarować moim bliskim najcenniejszy prezent – czas. Korzystając więc z okazji składam Wam życzenia już dzisiaj. Spotykając się przy wigilijnym stole, pamiętajcie proszę wyłącznie o dobrych uczynkach, cudzych i własnych, wyrzućcie z serc urazy i krzywdy. Cieszcie się każdą świąteczną chwilą, każdym gościem, smakiem tradycyjnych potraw (nawet jeśli nie przepadacie, tak jak ja, za kompotem z suszu) i każdą wspólnie odśpiewaną kolędą. Wesołych Świąt!

 

Dzień Świętej Łucji i przedostatnia niedziela Adwentu czyli jak wprowadzić świąteczny nastrój w domu.

   This year, our holidays will look different in comparison to previous years. That’s why I’m preparing with meticulousness previously unknown to me. First and foremost, already in November, I made it a point of honour to finish all professional matters until the second Sunday of Advent. It’s clear as daylight that the pre-Christmas period is very fruitful for clothing companies, but we at MLE Collection have already packed all the packages and gave up on promotional activities at the last moment in order to give you and ourselves some rest. Advertisers who wanted to purchase ads on the blog and Instagram two weeks before Christmas Eve were also sent away empty-handed. I won’t compensate the lost time to myself and my nearest and dearest even with the most expensive gift.   

   It’s not that the holiday fever, the never-ending “Last Christmas”, and even the increased movement on the streets don’t evoke a sort of excitement in me – the tension, like the one during rehearsals before a grand show, is an inseparable element of Christmas. We are all preparing for something exceptional, and the slight stage fright is even desirable. This year, the greatest magic happens at my house – far from the urban hustle and bustle and queues at the shopping malls – so this is what I’m focusing on the most. I want the real Christmas Spirit to be felt by all my nearest and dearest.

* * *

   W tym roku nasze Święta będą wyglądać inaczej niż wcześniej. Przygotowuję się więc do nich z nieznaną mi przedtem skrupulatnością. Przede wszystkim, już w listopadzie za punkt honoru postawiłam sobie zakończenie wszystkich zawodowych spraw do drugiej niedzieli Adwentu. To jasne jak słońce, że okres przedświąteczny jest dla firm odzieżowych bardzo owocny, ale my w MLE Collection spakowałyśmy już wszystkie paczki i zrezygnowałyśmy z działań promocyjnych „na ostatnią chwilę”, aby dać wytchnąć sobie i Wam. Reklamodawców, którzy chcieli wykupić reklamy na blogu i Instagramie na dwa dni przed Wigilią też odesłałam z kwitkiem. Nawet najdroższym prezentem nie wynagrodzę przecież sobie i innym straconego czasu.

    Nie jest tak, że świąteczna gorączka, niekończące się „Last Christmas”, a nawet wzmożony ruch na ulicach nie wzbudzają we mnie pewnego rodzaju podekscytowania – to napięcie, jak w czasie prób przed wielkim przedstawieniem, jest nieodłącznym elementem Bożego Narodzenia. Wszyscy szykujemy się przecież na coś wyjątkowego, lekka trema jest więc jak najbardziej pożądana. W tym roku największa magia dzieje się jednak w moim domu – daleko od miejskiego zgiełku i kolejek w galeriach – więc to na nim skupiam się najbardziej. Chcę, aby to tutaj, jak nigdzie indziej, moi bliscy czuli prawdziwego Ducha Świąt.

    In order to evoke the exceptional atmosphere from my childhood and pass it on to the new generation in the least modified form, I study articles and books about Christmas in the past and old Christmas traditions. I’ve got the feeling that the disappearance of this special aura over the last decade is a result of neglecting the seemingly unimportant rituals. In order for them to have appropriate power, they should be executed with appropriate timing (listening to Christmas songs already in November is cool, but it’s true that they lose their exceptionality already in mid-December) and order – as if we were crossing consecutive lines.   

   We wanted to wait until 6 December with the Christmas tree; however, when the day came, I thought that it’s too early. First, I will prepare the whole home, I’ll go through the Christmas tree balls and decorations, and send and “receive” all letters to Santa Claus, and clean the most cluttered corners of my flat – you need to leave the least pleasant for last. The distorted order wouldn’t allow me to build appropriate tension – if you know what I mean.

* * *

   Aby przywołać ten niezwykły nastrój z mojego dzieciństwa i nauczyć go nowego pokolenia w jak najmniej zmodyfikowanej formie, studiuję artykuły i książki o starych świątecznych i około świątecznych tradycjach. Mam bowiem wrażenie, że ulatnianie się tej wyjątkowej aury w ostatnim dziesięcioleciu wynika głównie z pominięcia pozornie nieważnych rytuałów. Aby miały one odpowiednią moc powinny być wykonywane w odpowiednim czasie (słuchanie świątecznych piosenek od listopada jest super, ale faktem jest, że przez to w połowie grudnia tracą już swoją wyjątkowość) i kolejności – jakbyśmy przekraczali następne kręgi wtajemniczenia.

    Z choinką mieliśmy poczekać do szóstego grudnia, gdy jednak nadeszły mikołajki stwierdziłam, że to jednak za wcześnie. Wpierw przygotuję całe mieszkanie, przejrzę stare bombki i ozdoby, wyślę i "odbiorę" wszystkie listy do Mikołaja i zrobię porządki w najbardziej zagraconych kątach mieszkania – najprzyjemniejsze trzeba przecież zostawić na koniec. Zaburzona kolejność nie pozwoliłaby zbudować odpowiedniego napięcia – jeśli wiecie co mam na myśli.

    Decorating the house is not only highlighting the value of the upcoming holidays. It’s mostly medicine for the grey aura behind the window. The closer the Christmas, the darker it becomes. The days are shorter, and night is becoming infinitely longer. With such a dark aura, on 13 November, Saint Lucia heralds that there are only eleven days until Christmas Eve. This date is not coincidental – for centuries, it was believed that it’s the darkest and the most dull days of the year. In the past in Poland, there was a custom to start all Christmas preparations on that day as lighting candles and decorating houses brought hope for lighter days. According to folklore beliefs, non-compliance to this date could lead to discord in the family. That’s why I undusted the old tradition and meticulously decorated the flat during the last weekend. Thus, I’ll get to the crux of this article (I usually create Christmas articles of considerable length, and introductions are infinitely long) and I’ll briefly tell you about my favourite ways for Christmas decorations.

* * *

   Przyozdobienie domu nie tylko podkreśla wagę zbliżających się Świąt. To przede wszystkim lekarstwo na szarą aurę za oknem. Im bliżej Bożego Narodzenia, tym ciemniej. Dni są coraz krótsze, a noc zdaje się wydłużać w nieskończoność. W tę ciemność, 13 grudnia, wkracza święta Łucja zwiastując, że od Wigilii dzieli nas już tylko jedenaście dni. Ta data nie jest przypadkowa – przez wieki wierzono, że to najciemniejszy i najbardziej ponury dzień w roku. W dawnej Polsce zwyczajowo rozpoczynano tego dnia przygotowania do Świąt, bo zapalanie świec i przyozdabianie mieszkań przynosiło nadzieję na jaśniejszy czas. Według wierzeń ludowych, nieprzestrzeganie tego terminu mogłoby wywołać niezgodę w rodzinie, więc odkurzyłam tę starą tradycję i w miniony weekend skrupulatnie przyozdobiłam mieszkanie. Przejdę więc do sedna tego artykuły (teksty o Bożym Narodzeniu zwykle wychodzą mi wyjątkowo długie, a wstępy ciągną się w nieskończoność) i pokrótce opowiem Wam o moich ulubionych sposobach na świąteczne ozdoby.

Składane gwiazdy z papieru. Można je z łatwością złożyć i przechowywać. Moje są dosyć proste, ale w Skandynawii, w której te ozdoby są bardzo popularne, można kupić prawdziwe ażurowe dzieła sztuki. 

Uwielbiam ten moment, gdy otwieram nowy notatnik lub kalendarz. Zawsze obiecuję sobie (tak jak to miało miejsce w podstawówce w przypadku zeszytu od polskiego), że teraz będę go prowadzić bardzo starannie i pisać w nim tylko piórem. No cóż… niestety zbyt intensywnie z nich korzystam, aby takie postanowienie miało szanse powodzenia. Mój „pamiętnik na 5 lat” który pełni u mnie rolę notatnika jest piękny – zresztą jak wszystkie produkty ze sklepu Escribo. Jeśli szukacie wysmakowanego i jednocześnie użytecznego prezentu to koniecznie skorzystajcie z mojego kodu MLE2019 aby uzyskać 10% zniżki. Jest ważny do 10 stycznia :).

      In many countries all over the world, St. Lucia’s Day is a day that celebrates lights (the name Lucia comes from the Latin word “lux” which means light). In Sweden, the date is celebrated in a special way – a procession of “maids” in white clothes, wearing wreaths, and holding candles in their hands is marching along the main streets of the city. However, in our Polish culture, there are plenty of references to the magic of light – we’ve got Rorate Masses, when the delicate light of candles that we light before the dawn is the only that we can find in the church. Light is a symbol that accompanies us from the beginning until the end of Christmas preparations. From the candle lit on the first Sunday of Advent to Christmas tree lights. We also shouldn’t forget about the first falling star, without which you can’t start the Christmas Eve supper. Following that lead, it’s easy to conclude that the longed-for atmosphere at our house can be attained through appropriate use of light. At my house, warm lights on a transparent cable that are located above the bed (hanging by the window handles) and on the photos (those that haven’t been hung yet ;)). I was able to find models that turn off automatically after eight hours.

* * *

   W wielu krajach na całym świecie Dzień Świętej Łucji to inaczej Dzień Światła (imię Łucja pochodzi od łacińskiego słowa "lux" – światło). W Szwecji obchodzi się tę datę szczególnie – orszak „panienek” w białych strojach, wiankach na głowach i ze świecami w dłoniach maszeruje głównymi ulicami miast. Ale w naszej polskiej kulturze odniesień do magii światła też nie brakuje – mamy przecież roraty, kiedy to delikatne światło świec, które zapalamy przed świtem jest jedynym jakie znajdziemy w kościele. Światło to symbol, który towarzyszy nam zresztą od początku do końca świątecznych przygotowań. Od świeczki zapalanej w pierwszą niedzielę adwentową aż po lampki wieszane na choince. Nie wspominając już o pierwszej gwiazdce, bez której kolacja wigilijna nie może się rozpocząć. Idąc tym tropem łatwo wywnioskować, że upragnioną atmosferę w naszym domu uzyskamy właśnie dzięki odpowiedniemu wykorzystaniu światła. U mnie sprawdzają się lampki o ciepłej barwie na przezroczystym kablu, które mam nad łóżkiem (zaczepione o klamki okienne) i na obrazach (tych niepowieszonych ;)). Udało mi się znaleźć takie modele, które wyłączają się automatycznie po ośmiu godzinach.

Tak bardzo się cieszę, gdy polecane przeze mnie rzeczy dobrze się u Was sprawują. Nie dalej, jak wczoraj czytałam wiadomość od jednej z Was, która ze sklepu Mongolian kupiła rękawiczki (pokazane przeze mnie prawie rok temu) i jest nimi zachwycona. Ja z kolei dopiero co odpakowałam parę tych długich pięknych skarpet z wełny owiec mongolskich. Zajrzyjcie do tego sklepu – na pewno znajdziecie coś dla siebie lub bliskich.  

    Another decorative element that I use is paper stars that can hung in windows. Now, you can get them anywhere (Leroy Merlin, OBI, IKEA), but I recommend only those that can be folded flat as they are later easy to store. And now I’ll fluently go into another digression and, at the same time, my rule number one – at home, I’ve got only decoration that can be useful for at least a few years or are fully natural, like holly sprigs or pine sprigs. Everything that is plastic and disposable doesn’t catch my attention in the slightest. It’s not only about ecology or appearance, it is about the practicality of reusable adornments. The whole action of taking a dusted box out of the storage place and going through the Christmas tree balls, adornments, cards, and other knick-knacks that are hidden inside is, in my opinion, the most atmospheric December moment. 

   That’s probably some symptom of being old as in the past, I wanted my Christmas tree to be minimalist and in one colour palette, and now, I want it to be full of memories. That’s why I’ve got Christmas tree balls in the shape of stars that my mum remembers from her childhood, a souvenir from New York in the form of a dinosaur from the Natural Museum History, a plush mouse from my first visit in Brussels, and many other items that would appear a shiny disarray to another person. For me, these create a small history of my life. 

* * *

   Innym elementem wystroju, który wykorzystuję, są papierowe gwiazdy do powieszenia w oknach. Teraz można je dostać wszędzie (Leroy Merlin, Obi, IKEA), ale ja polecam tylko takie, które można złożyć na płasko, bo łatwo je potem przechować. I tu płynnie przechodzę do kolejnej dygresji i jednocześnie mojej zasady numer jeden – mam w domu tylko takie ozdoby, które mogą służyć mi co najmniej kilka lat, albo są całkowicie naturalne, jak gałązki ostrokrzewu czy sosny. Wszystko to, co plastikowe i jednorazowe nie zwraca mojej najmniejszej uwagi. Nie chodzi zresztą tylko o ekologię czy wygląd i użyteczność wielorazowych ozdób. Cały proceder wyciągania z pawlacza przykurzonego kartonu i oglądanie ukrytych w nim bombek, ozdób, kartek i innych drobiazgów, które tak dobrze pamiętam z poprzednich lat, uważam za jeden z najbardziej nastrojowych grudniowych momentów.

  To pewnie jakiś objaw starości, bo kiedyś chciałam, aby moja choinka była minimalistyczna i w jednej tonacji kolorystycznej, za to dziś chcę aby była pełna wspomnień. Są więc bombki-gwiazdy, które moja mama pamięta jeszcze ze swojego dzieciństwa, pamiątka z Nowego Jorku w postaci dinozaura z Muzeum Historii Naturalnej, pluszowa myszka z pierwszej wizyty w Brukseli i wiele innych przedmiotów, które komu innemu wydałyby się błyszczącym bałaganem, a dla mnie są jak mała historia życia. 

 

* * *

dziecięcy sweter z reniferem – ZARA // jasny golf i spódnica w groszki – MLE Collection