Dla wszystkich Walentynek domowe ciastka z masłem orzechowym i solą morską!

I’m inviting you over for home-made cookies with peanut butter and sea salt. They’re buttery – just as we like – and very crisp (however, if you’d like them chewy, you can replace peanut butter with crumbled fudges). After baking, they are soft for a while, but then they harden. Some dip them in milk, others in cocoa!

* * *

Częstuję Was dzisiaj domowymi ciasteczkami z masłem orzechowym i solą morską. Są maślane – tak jak lubimy i bardzo kruche (gdybyście jednak woleli ciągnące, to masło orzechowe zamieńcie pokruszonymi krówkami). Po upieczeniu są przez chwilę miękkie ale później lekko twardnieją. Niektórzy zanurzają je w mleku, inni w ,,kakałku”!

Ingredients:

100 g of butter + 4-5 tablespoons of peanut butter

Approx. 80-100 g of brown sugar

150 g of wheat flour

1 teaspoon of natural vanilla essence

1 egg

1 teaspoon of baking soda + 1/2 teaspoon of baking powder

handful of sea salt (it’s best to use coarsely ground)

* * *

Skład:

100 g masła + 4-5 łyżek masła orzechowego

ok. 80-100g brązowego cukru

150 g mąki pszennej

1 łyżeczka naturalnej esencji waniliowej

1 jajko

1 łyżeczka sody oczyszczonej + 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia

garść soli morskiej (najlepiej gruboziarnistej)

Directions:

  1. Sift flour, baking soda, and baking powder into a large dish. Preheat the oven to 170ºC.
  2. In a separate dish, whisk butter until smooth. Then, add one egg, vanilla essence, and peanut butter. When the dough becomes homogeneous, add sifted flour with baking soda and baking powder. Stir everything delicately until evenly combined.
  3. Use an ice-cream scoop to form small balls and place them evenly on a baking tray lined with parchment paper (place them around 5 cm from one another). Squash them with a fork and sprinkle with sea salt. Bake the cookies for 12-15 minutes (depending on their thickness and size). Take them out and cool them on a metal cooling rack – initially, they’ll be soft, but then, they’ll harden over time.

* * *

A oto jak to zrobić:

  1. Mąkę wraz z proszkiem do pieczenia i sodą przesiewamy do dużego naczynia. Piekarnik rozgrzewamy do 170 stopnic C.
  2. W oddzielnym naczyniu ubijamy masło na gładką masę, następnie dodajemy rozbite jajko, esencję waniliową i masło orzechowe. Kiedy masa będzie jednolita, dodajemy przesianą mąkę wraz z proszkiem i sodą. Mieszamy do połączenia się składników.
  3. Przy użyciu łyżki do lodów formujemy z masy kulki i rozkładamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia (zachowując odstęp ok. 5 cm). Zgniatamy widelcem i posypujemy solą morską. Ciastka pieczemy ok. 12-15 minut (w zależności od grubości i wielkości). Wyjmujemy i studzimy na kratce – z początku będą miękkie, ale później lekko stwardnieją.

Last Month

  I’ve never paid particular attention to the symbolism of January – the first month of the year. I always laughed under my breath at people who were meticulously creating lists of New Year’s resolutions or pompously claiming that the upcoming year would be a breakthrough as that’s exactly what their intuition told them. Fate is perverse as January has become an exceptional month for me. Since it’s slowly coming to an end, I encourage you to check out the photo summary of the last weeks as part of our monthly tradition.

* * * 

   Nigdy nie przywiązywałam szczególnej uwagi do symbolicznego znaczenia stycznia – pierwszego miesiąca w roku. Pod nosem śmiałam się z osób, które z pieczołowitością sporządzały listę noworocznych postanowień albo pompatycznie ogłaszały, że ten rok będzie dla nich przełomowy, bo intuicja im to podpowiada. Los bywa przewrotny, bo styczeń stał się dla mnie wyjątkowym miesiącem. A ponieważ zbliża się już ku końcowi to tradycyjnie zapraszam Was na zestawienie z ostatnich tygodni. 

Tuż po świętach, ale my nadal udajemy, że trwają w najlepsze. Rodzinnym spotkaniom nie było końca. Żegnamy choinkę ;). 1. To najpiękniejszy tort jaki widziałam! // 2. Niby huragany nie zdarzają się na tej części kontynentu… // 3. Sylwestrowe wspomnienia. // 4. Jagody, maliny, mus z białej czekolady… //Tortowa abstrakcja.1. Wiele z Was pytało mnie co to za marka zagościła w styczniu na jednym z Instastory, więc uprzedzając Wasze pytania – czapka i sweter są z Edited. // 2. Przepis na pyszne placuszki znajdziecie w ostatnim wpisie. // 3. Te szare dni na początku stycznia… // 4. W drodze z Warszawy… //Kilka kilometrów od Sopotu.Remont nie jest rzeczą, za którą przepadam, ale w tym jednym przypadku było!! Tu przygotowujemy się do położenia boazerii ściennej od FOGE (znajdziecie też w Castoramie).1. Francuskie śniadanie. // 2. Trzy godziny później i boazeria już jest! // 3. Moje piękne morze. // 4. W końcu śnieg i trochę mrozu. //Kokosowa nowość w mojej łazience czyli naturalna maska do włosów marki Botanicum. Przywraca blask i bardzo ułatwia rozczesywanie. No i ten super zapach!A tu inny kosmetyk do włosów – Negin, przepraszam! 1. Wystarczy cieszyć się z małych rzeczy. // 2. Wiele z Was uznało, że to właśnie ten sweter, jest zimowym ulubieńcem z MLE Collection. // 3. W końcu, po wielu pochmurnychi dniach, pojawiło się niebieskie niebo! I humor od razu lepszy. // 4. Przy kawie zawsze pracuje się najlepiej. //Książka, którą widzicie na zdjęciach powyżej to "Rok uważnego życia" autorstwa De Kwant Jocelyn, która jest prawdziwą biblią dla zabieganych. Jeśli w pośpiechu pędzicie przez każdy dzień, to ta książka pozwoli Wam na chwilę "stanąć w miejscu" i cieszyć się małymi rzeczami. 1. Mój codzienny makijaż. // 2. Lubię, gdy budzi mnie słońce.  // 3. Mój piękny Gdańsk… // 4. Portos musi wypróbować, czy nowy dywan nadaje się do spania.  //Sporo z Was prosiło, aby powtórzyć nazwy kosmetyków, których użyłam do makijażu przy tym stories. A więc: róż – CHANEL "Joues Contraste" odcień 430, żel do brwi – CHANEL "Le gel sourcils" transparent, tusz do rzęs – CHANEL "Le volume revolution", rozświetlacz CHANEL "Le lion"".
„Gdańsk dzieli się dobrem.” P.A.1. Kto nadmucha balony? // 2. Bo pozowanie leży w jego naturze. // 3. Spacer, czy to w ogrodzie, czy w lesie, zawsze jest dla Portosa największą radością. // 4. Zdrowo i smacznie. Nie zapomnijcie o wiórkach kokosowych, słonym karmelu i orzechach pekan! Brownie life. 

Czekając na powrót zimy.

Niby tak zimno, a tyle gorącej miłości wokół. Spokojnego wieczoru!

***

Makaron mogę jeść całą zimę! Spaghetti z indykiem, kaparami, wędzoną papryką, oliwkami z sosem pomidorowym

I take out a jar of raspberry tomatoes from the larder that we were so eagerly preparing by the kilogramme with my mother at the beginning of September. Already a year ago, I knew that they would save many winter dinners – when it comes to our preferences, we can eat pasta all year long. Seriously, we’ll never get fed up with it. It doesn’t matter how much I’ll prepare, it will always be not enough. The same happens with parmesan. I hope that you’ll like this recipe as well. I’m eagerly waiting for the weekend when I’ll be able to catch up on some reading and prepare chocolate cake as I’m still stocked up on chocolate Santas :)

 *   *   *

  Wyjmuję ze spiżarki słoik pomidorów malinowych, które z Mamą przerabiałyśmy kilogramami na początku września. Już rok temu wiedziałam, że będą nam ratowały niejeden zimowy obiad – bo jeśli o nas chodzi, to makaron możemy jeść cały rok. Serio, nigdy nam się nie znudzi. Ile bym go nie ugotowała, zawsze będzie mało. Podobnie z parmezanem. Mam nadzieję, że i Wam ten przepis się spodoba. A ja z utęsknieniem czekam na weekend, kiedy będę mogła nadrobić zaległości książkowe i upiec jakieś dobre ciasto czekoladowe, bo mikołajów znów pod dostatkiem :)

 

Ingredients:

(recipe for 4-6 persons)

approx. 500 g of cooked spaghetti pasta

1 large onion

6-8 dried tomatoes in oilpiece of turkey breast (I most often buy tenderloin)

2 canned tomatoes (whole or chopped, it’s up to you)

3-4 garlic cloves (I like to add more)

1 tablespoon of dried oregano + 1 teaspoon of hot paprika + 1 tablespoon of smoked paprika

1 generous tablespoon of capers

handful of black olives

sea salt and freshly ground pepper

clarified butter for frying

served with: grated parmesan, parsley

* * *

Skład:

(przepis na 4-6 osób)

ok. 500 g ugotowanego makaronu spaghetti

1 duża cebula

6-8 suszonych pomidorów w oleju

kawałek piersi z indyka (najczęściej proszę o polędwiczkę)

2 puszki pomidorów (w całości lub pokrojone, obojętne)

3-4 ząbki czosnku (ja lubię więcej)

1 łyżka suszonego oregano + 1 łyżeczka ostrej papryki + 1 łyżka wędzonej papryki

1 czubata łyżka kaparów

garść czarnych oliwek

sól morska i świeżo zmielony pieprz

do smażenia: masło klarowane

 do podania: tarty parmezan, natka pietruszki

A oto jak to zrobić:

  1. W rozgrzanym garnku żeliwnym podsmażamy na maśle posiekaną w kostkę cebulę i czosnek. Dodajemy zioła, pokrojone w kawałki mięso z indyka i smażymy. Następnie dorzucamy oliwki, kapary, suszone pomidory w oleju i pomidory w puszczce. Mieszamy, zmniejszamy ogień i dusimy przez 15 minut. Na końcu doprawiamy solą i pieprzem (ewentualnie dodajemy nieco więcej ziół).
  2. Gotowy sos podajemy z ugotowanym al dente makaronem, tarty parmezanem i posiekaną pietruszką.

Nie mam czasu na sylwestrowe przekąski, czyli jak w kilka minut przygotować najlepszą pastę do pieczywa?

 

Sometimes the path to preparing New Year’s Eve supper is very long and steep – you don’t have enough ingredients or you get shivers down your spine whenever you think about the upcoming hours spent in the kitchen – as Christmas has just ended. The list of excuses can be extended, but it shouldn’t be a pretext to give up on the entertainment. In order to simplify the decision, I’ve prepared a recipe for bread spread made of smoked sprats – the recipe is borrowed from my father-in-law who, by the way, perfectly knows how to host hordes of hungry people! The spread is ideal with white bread or flatbread.

* * *

Czasami droga do przygotowania sylwestrowej kolacji jest bardzo długa – a to nie ma składników lub na myśl o kolejnych godzinach spędzonych w kuchni przychodzą nam dreszcze, przecież i tak, nikt nic nie będzie jadł – jesteśmy tuż po świętach. Lista wymówek może się wydłużać, ale nie powinna stać się pretekstem do zaniechania wspólnej zabawy. Aby ułatwić tę decyzję, przygotowałam dla Was przepis na pastę z wędzonych szprotek – przepis jest zapożyczony od mojego Teścia, który swoją drogą, doskonale wie jak ugościć tłumy głodnych gości! Pasta doskonała do jasnego pieczywa lub do pitty.

Ingredients:

1 package of curd cheese (approx. 250 g, it’s best to use fat curd cheese)

1 package of smoked sprats in oil (approx. 150 g, don’t use sprats in tomato sauce)

1 onion

2-3 tablespoons of hot olive oil

1 tablespoon of smoked paprika (according to your liking)

sea salt and freshly ground pepper

3-4 cucumbers in brine

served with: baguette, dill

* * *

Skład:

1 kostka twarogu (ok. 250 g, najlepiej tłusty)

1 opakowanie wędzonych szprotek w oleju (ok. 150 g, uwaga – nie w pomidorach)

1 cebula

2-3 łyżki oliwy pikantnej

1 łyżka wędzonej papryki (ilość wg własnego uznania)

sól morska i świeżo zmielony pieprz

3-4 ogórki konserwowe

do podania: bagietka, koperek

Directions:

  1. Dice the onion finely. Place it in a salad bowl and add whole sprats with oil, curd cheese, diced cucumbers, and smoked paprika. Stir everything thoroughly and knead with a fork (you can slightly blend it). Season everything with hot olive oil*, salt and freshly ground pepper.

* instead of hot olive oil, you can use plant oil; you can also add 1 tablespoon of tomato passata.

* * *

A oto jak to zrobić:

  1. Cebulę siekamy w drobną kosteczkę. Przekładamy ją do salaterki i dodajemy całe szprotki z olejem, twaróg, pokrojone w kostkę ogórki i wędzoną paprykę. Całość dokładnie mieszamy i ugniatamy widelcem (możemy lekko zblendować). Doprawiamy pikantną oliwą*, solą i świeżo zmielonym pieprzem.

*  zamiast pikantnej oliwy może być olej roślinny; można dodać 1 łyżkę przecieru pomidorowego.

Dice the onion finely. Place it in a salad bowl and add whole sprats with oil, curd cheese, diced cucumbers, and smoked paprika.

Cebulę siekamy w drobną kosteczkę. Przekładamy ją do salaterki twaróg, pokrojone w kostkę ogórki, wędzoną paprykę i całe szprotki z olejem.

Season everything with hot olive oil, salt and freshly ground pepper.

Pastę doprawiamy pikantną oliwą, solą i świeżo zmielonym pieprzem.

Serve on white bread with slices of cucumbers in brine and dill.

Podajemy na białym pieczywie z plastrami ogórków konserwowych i koperkiem.

If you want to share your tried and tested recipes for this occasion, I’ll be glad to read them. Post-Christmas hugs :*

Jeżeli chcielibyście się podzielić swoimi sprawdzonymi przepisami na tę okazję, to chętnie poczytam w komentarzach. Ściskam Was poświątecznie :*

Jak się uporać z pierogami ruskimi w wersji bezglutenowej?

   It’s not a whim or a short-term fashion that sparked the idea for today’s post. Already a long time ago I promised my readers (with whom I’ve been corresponding on the topic of gluten-free Christmas Eve) that I’d prepare a post with a gluten-free version of dumplings with potato and cottage cheese stuffing. As it turns out, there’s such a need among my readers so I’ve decided to get a slightly better preparation. I love dumplings – that’s something that you surely are aware of – and dumplings with potato and cottage cheese stuffing have a special place at our home. Instead of cottage cheese, I add sheep cheese and combine it with onion fried on butter and garlic with mashed potatoes. The stuffing shouldn’t be too dry so I add sour cream. However, the difficulty doesn’t lie in the preparation of the stuffing, but in the dough itself. In order to keep the appropriate dense texture, most of the recipes offer combining different flours (unfortunately, I’m not convinced by dumplings made with cassava or coconut flour – not in case of dumpling with potato and cottage cheese stuffing! :P). Therefore, I’ve decided to try out a mix of buckwheat flour and potato flour. After rolling it out, the dough is slightly more delicate in comparison to traditional dough prepared with the use of wheat flour; therefore, I pay particular attention to a quick forming of the dumplings to prevent them from drying out (then, the dumplings might become crumbly and start to fall apart; you can add some more oil if that’s the case with you). After cooking the dumplings, it’s important to dry them slightly in a pan with butter, owing to which they will acquire great smell and even better taste!

*   *   *

   To nie fanaberia, ani krótkotrwała moda podpowiedziała mi temat dzisiejszego wpisu. Już dawno obiecałam moim Czytelnikom (z którymi koresponduję od kilku tygodnia w tematach bezglutenowej wigilii), że przygotuję wpis z wersją pierogów bezglutenowych. Jak się okazuje, rzeczywiście jest taka potrzeba, więc postanowiłam się nieco lepiej przygotować. Kocham pierogi – to zapewne wiecie – a ruskie, zasługują w naszym domu na specjalną uwagę. Zamiast twarogu dodaję bryndzę i łączę z przesmażoną na maśle cebulką i czosnkiem oraz tłuczonymi ziemniakami. Farsz nie powinien być zbyt suchy, więc dodaję kwaśną śmietanę. Trudność jednak nie polega w przygotowaniu farszu, lecz w samym cieście. Aby zachować wiążącą konsystencję, większość przepisów oferuje łączenie różnych mąk (do mnie niestety nie przemawiają pierogi z tapioki lub mąki kokosowej – nie przy ruskich! :p). Postanowiłam zatem wypróbować mąkę gryczaną z mąką ziemniaczaną. Po rozwałkowaniu, ciasto jest ciut delikatniejsze, od tego tradycyjnego z mąki pszennej, dlatego zwracam uwagę, żeby dość szybko formować pierogi i uniknąć przesuszenia (wówczas, mogą się kruszyć i rozpadać; można wtedy dodać więcej oleju). Po ugotowaniu, ważne, żeby podsmażyć trochę na maśle, dzięki czemu ładnie pachną i jeszcze lepiej smakują!

Ingredients:

(recipe for approx. 20-15 pieces)

dough:Approx. 250 g of buckwheat flour

150 g of potato flour

4-5 tablespoons of plant oil

250 ml of boiling water

filling:

approx. 500 g of peeled and cooked potatoes

2 red onions + 5-6 garlic cloves

250 g of sheep cheese

2-4 tablespoons of sour cream

sea salt / freshly ground pepper

* * *

Skład:

(przepis na ok. 20-15 sztuk)

ciasto:

ok. 250 g mąki gryczanej jasnej

150 g mąki ziemniaczanej

4-5 łyżek oleju roślinnego

250 ml wrzątku

farsz:

ok. 500 g obranych i ugotowanych ziemniaków

2 czerwone cebule + 5-6 ząbków czosnku

250 g bryndzy

3-4 łyżki kwaśnej śmietany

sól morska / świeżo zmielony pieprz

Directions:

1. Combine the flours while adding boiling water and oil little by little. When the ingredients are combined, knead the dough until smooth. Cover it with a linen table napkin.

2. In a hot pan with melted butter, fry chopped garlic and onion. When the ingredients become brownish, place them in a pot and add cooked potatoes and sheep cheese. Knead everything with a fork (of course, we can mash them beforehand). Season everything with sour cream, sea salt, and freshly ground pepper in the end.

3. Roll the dough out on the pastry board and cut out circular pieces (e. g. with the use of a glass). Place some filling in the middle of each piece. Fold the pieces in half. Use your finger to dab a little water around the edge of each piece before sealing. Cook the dumplings in a large pot with salted water until they flow out. Before serving, it's worth frying the dumplings on butter with some onion. Serve with sour cream.

* * *

A oto jak to zrobić:

1. Mąki łączymy ze sobą, dolewając stopniowo wrzątku i oleju. Kiedy składniki się połączą, zagniatamy ciasto, aby zrobiło się gładkie. Przykrywamy lnianą ściereczką.

2. Na rozgrzanej patelni na maśle, podsmażamy posiekany czosnek i cebulę. Gdy się zarumienią, przekładamy do garnka, dodajemy ugotowane ziemniaki i bryndze. Całość ugniatamy widelcem (oczywiście, wcześniej możemy ziemniaki przepuścić przez praskę). Na końcu doprawiamy śmietaną, solą morską i świeżo zmielonym pieprzem.

3. Ciasto rozwałkowujemy na stolnicy i wycinamy kółka (np. za pomocą szklanki). Na środku każdego kółka kładziemy gotowy farsz, zginamy w połowę. Przed sklejeniem warto zwilżyć brzegi wodą. Pierogi gotujemy w dużym garnku z osoloną wodą, do momentu aż wypłyną. Przed podaniem warto podsmażyć na maśle z cebulą. Podajemy z kwaśną śmietaną.

Roll the dough out on the pastry board and cut out circular pieces (e. g. with the use of a glass). Place some filling in the middle of each piece. Fold the pieces in half. Use your finger to dab a little water around the edge of each piece before sealing.

* * *

Ciasto rozwałkowujemy na stolnicy i wycinamy kółka (np. za pomocą szklanki). Na środku każdego kółka kładziemy gotowy farsz, zginamy w połowę. Przed sklejeniem warto zwilżyć brzegi wodą.

Cook the dumplings in a large pot with salted water until they flow out. Before serving, it's worth frying the dumplings on butter with some onion. Serve with sour cream.

* * *

Pierogi gotujemy w dużym garnku z osoloną wodą, do momentu aż wypłyną. Przed podaniem warto podsmażyć na maśle z cebulą. Podajemy z kwaśną śmietaną.

* * *

Last Month

   Today at night, first snow fell in Sopot. We’d been waiting for it slightly longer than in other places around Poland. Yet, I see that it won’t last even until this evening – it’s a pity that we need to wait for a snowball fight until later! There are few weeks ahead of us until Christmas – I’m curious wherther you’ve already started with first preparations and whether you are planning some new Christmas dishes this year, and maybe you’re still stuck in November with your thoughts?

   Check out the photo summary from the last few weeks – I hope that I was able to capture the ambiance of the autumnal Sopot and bring about a little bit of Chrstmas atmosphere!

* * *

   Dziś w nocy spadł w Sopocie pierwszy śnieg. Czekaliśmy na niego nieco dłużej niż w pozostałych zakątkach Polski, ale widzę, że nie dotrwa nawet do wieczora – jaka szkoda, że wojnę na śnieżki trzeba odłożyć na później! Przed nami kilka tygodni do Świąt Bożego Narodzenia – jestem ciekawa czy ruszyłyście już z pierwszymi przygotowaniami, czy planujecie w tym roku nowe potrawy na wigilijny stół, a może wciąż jesteście myślami w listopadzie? 

  Gorąco zapraszam Was na zestawienie z ostatnich kilku tygodni – mam nadzieję, że udało mi się uchwycić nastrój jesiennego Sopotu i wprowadzić już odrobinę świątecznej atmosfery!

1. "Poddaję się". // 2. Dzień Niepodległości. // 3. Długie spacery i walka z wiatrem. // 4. Mój bezpieczny kąt przy łóżku. //Listopadowy Sopot. Te pustki mogą w niektórych wzbudzać przygnębienie, ale według mnie jest po prostu pięknie. Tak się składa, że gotuję i piekę głównie wieczorami i popołudniami, gdy jest już całkiem ciemno i zdjęcia w mojej kuchni wychodzą fatalnie. Najczęściej uwieczniam więc śniadania, ale i o tym zwykle zapominam. Na śniadanie najczęściej robię coś w rodzaju polskiej wersji modnych "bowli". Bazą jest jogurt naturalny, a dodatki zależą od tego, co mam akurat w lodówce. Tu wersja zimowa, czyli podduszone jabłka z ogrodu teściowej, cynamon, płatki migdałów, orzechy laskowe i miód spadziowy. Pokruszyłabym jeszcze na wierzch trochę herbatników bezglutenowych, gdybym tylko miała je w spiżarce.Przepis na ciasto Santiago i moje książkowe rekomendacje to najpopularniejszy wpis minionego miesiąca. Pękam z dumy, bo wiele z Was go przetestowało, a efektami dzieliło się na Instagramie. Bardzo się cieszę, że przepis się sprawdził!A tu zdjęcie, które nigdy nie wylądowałoby na Instagramie ;). Szukam sposobów na przyrządzanie czerwonego mięsa, bo muszę jeść je teraz częściej niż zwykle. I kolejna nasza śniadaniowa przekąska. Jogurt, płatki migdałów, świeża gruszka, cynamon, syrop klonowy i suszona żurawina. Prawda, że zdrowo?Sztorm nad Bałtykiem. 1. U niektórych już Święta – ja wstrzymuję się do szóstego grudnia ;). // 2. To był moment… // 3. Gdy masz taki dzień jak ten, ale ktoś robi dobry uczynek i zabiera cię na śniadanie. // 4. Już ich nie ma – teraz czas na śnieg! //Power girls! Moja pierwsza listopadowa wizyta w Warszawie.  W piątek do oferty MLE Collection wejdzie ostatni produkt z tej kolekcji… 1. W drodze. // 2. Dobrze, że w domu obowiązuje taki "dresscode". // 3. Ten sweter przy pierwszej dostawie wyprzedał się w ciągu godziny. Teraz ten ciepły jak kołdra bestseller znów jest na stanie// 4. I chwila relaksu. Co teraz czytacie? //Taki pakiet na zimę to jest coś. Wiecie, jak lubię pokazywać Wam polskie marki ekologiczne, a myślę, że tej jeszcze nie znacie. Kosmetyki Alkemie urzekły mnie swoim składem i ładnymi opakowaniami. Marka korzysta wyłącznie z surowców pochodzących ze zrównoważonych, ekologicznych źródeł. Z całego zestawu przetestowałam już maskę i krem na noc – żadnych zastrzeżeń!Kot i drzewo, czyli trochę mniej straszna dynia.  1. Sok z buraka… // 2. Portos czeka aż w końcu będzie mógł "pobawić się" tym wieńcem. // 3. Sweter w alpejskie wzory ze stuprocentowej wełny merynosowej ogrzeje największego zmarźlucha. //Fotografia przeżywa ostatnio prawdziwy renesans i pewnie wiele z Was planuje kupić fotograficzne gadżety na święta. W związku z "black friday", mam dla Was super promocję! Jeszcze do 30 listopada (do północy) możecie skorzystać z rabatu promocyjnego od marki OLYMPUS! To jest aż 25% rabatu na wszystkie aparaty PEN: E-PL9, E-PL8 I PEN F, (akcesoria oraz obiektywy STANDARD I PREMIUM). Pełna lista obiektywów objętych akcją rabatową znajduje się tutaj (wyjątkiem są obiektywy PRO). Wystarczy, że użyjecie kodu „olymle” (koniecznie napisane małymi literami). Udanych zakupów!1. Mój ulubiony odcień czerwieni. // 2. Portos przygotowuje się do sezonu "morsów". // 3. Wysyłacie bliskim tradycyjne kartki? Ja dodaję je zwykle do upominków. // 4. Uwielbiam ten sweter! //Może to trochę za wcześnie aby powiedzieć, że "Święty Mikołaj przybywa do miasta" ale rozpakowując paczkę od kuriera z naszym nowym płaszczem trochę tak się czułam. Byłam pewna, że zawładnie Waszym sercem tak jak moim, ale nie spodziewałam się, że tak szybko się wyprzeda! Zostało nam dosłownie siedem sztuk z rozmiaru S, pod koniec tygodnia pojawi się jeszcze kilka sztuk z każdego rozmiaru. Idealna książka na jesienną melancholię. W "Atlasie Szczęścia" Russel Helen zawiera zasady szczęścia każdej kultury z osobna. Chcecie pokonać strach? Pokonajcie go jak Islandczycy, którzy mają przeświadczenie, że wszystko się jakoś ułoży. Pogubiliście się w życiu? Zobaczcie, jak w tej sytuacji radzą sobie Chińczycy, którzy szukają swojego xìngfú – celu, który nada działaniom głębszy sens. Zbyt wiele spraw na głowie? Z pomocą przyjdą Włosi i opanowana przez nich do perfekcji sztuka słodkiego nicnierobienia, czyli "dolce far niente". Podoba mi się też to, jak została wydana! Portos nie zjadł tego dnia śniadania, więc na spacerze zaopatrzył się w bagietkę (to oczywiście żart – nie ma możliwości, aby Portos nie zjadł śniadania). Wygląda zabawnie, ale prawda jest taka, że trzeba na niego (i na każdego psiaka) bardzo uważać – pies wywącha i połknie wszystko, a konsekwencje mogą być bardzo groźne. 

Ta wełniana boss manka z szylkretowymi guzikami to kolejna propozycja od MLE Collection. Uwielbiam nosić ją z golfem i czarnymi rurkami. 

Wracamy ze świątecznych weekendowych zakupów. Wciąż nie mam większości prezentów! Ta bluza to coś, czego potrzebowałam! Świetnie pasuje do czerni i jest ciut dłuższa niż ta, którą mam już w szafie. W HIBOU Essentials pojawiło się kilka nowości, w których znajdziecie właśnie to beżowe cudo ze zdjęcia. I kolejny wyjazd do Warszawy w tym miesiącu. 

Do tak pięknie przystrojonego biura aż miło wpadać! Szkoda, że nie moje ;)). W Warszawie przygotowywałam zdjęcia, które pokażę Wam już w piątek – cieszę się, że zimowa kolekcja MLE już prawie za nami ;). 

Kolejny powrót do domu i lekarstwo na moją bezsenność. Dziękuję MOYEPortos wprawdzie nie ma umowy o pracę, ale razem obmyślamy strategię firmy i planujemy kolejne plenery na sesje zdjęciowe. Gdy tylko nauczy się wystawiania faktur dostanie obiecany awans. Nie wiem kiedy znów do niej wskoczę, ale naprawdę fajnie było dla Was przygotowywać ten wpis ;P. Wiele z Was pyta o moją zastawę, która pojawia się czasem na zdjęciach. To Sansoucci od Rosenthala. Oczywiście w wersji vintage, bo ta nowa zupełnie do mnie nie przemawia. Już od kilku lat zbieram talerzyk po talerzyku – mam już prawie kompletny serwis obiadowy, do deserowego jeszcze sporo brakuje. Szukam głównie na Allegro albo pchlich targach. Coroczna tradycja, czyli udział w warsztatach Pracowni Florystycznej Narcyz w Gdyni. To jedno z moich ulubionych miejsc w Trójmieście. Znajdziecie tam niebywały wybór kwiatów, iglaków, ostrokrzewów, naturalnych ozdób i wszystkiego co można sobie wymarzyć.  Nie macie wrażenia, że ta poduszka z przodu bardzo przypomina Portosa? Miłego wieczoru!

***