Last Month

   Próbuję od kilkunastu minut napisać jakieś sensowne zdanie, które krótko podsumowałoby ostatnie kilka tygodni – o pracy, życiu rodzinnym, codziennych trudnościach. Paru słów, które pozwoliłyby mi przejść dalej i pozwolić, aby to zdjęcia były narratorem. Po dwóch artykułach, długich jak reklama Apartu, taka odmiana powinna Wam chyba przypaść do gustu ;). Zapraszam do październikowej fotorelacji!

Patrząc pod nogi myślę: "listopad", ale w samej marynarce jest mi za ciepło. Szalona ta natura.1. Barwy jesieni. // 2. Szklanki po prawej, kubki po lewej. A za tydzień pewnie na odwrót ;). // 3. Trzy… dwa… jeden… radość i ulga, że premiera nowego projektu już za mną.  // 4. Nowości od Chanel. Z myślą o świątecznym makijażu. //

Wracając z inspirującego spotkania.

Złoto na paznokciach? Moja córeczka byłaby zachwycona! :)Wiele z Was pytało mnie o strój, który miałam tego dnia, więc podaję Wam wszystko na tacy: 
spodnie – z drugiej ręki Theory // golf – z drugiej ręki Sof Goat // torebka – YSL z drugiej ręki // pasek – Toteme // buty – Mango // 1. Listopad idzie, czyli szukamy ciepłych butów dla skrzatów. // 2. "Proszę się trzymać projektu" czyli zdanie, którego wykonawcy nie lubią najbardziej. // 3. Najlepsze urodziny na świecie, nawet jeśli ktoś podkradł mi balonik. // 4. Śniadania. Na zachetę trzy czekoladowe chrupki przykryte jabłkiem i jogurtem. // Zabawa w sklep. W Bobux znalazłyśmy idealne buty dla przedszkolaka i uczącego się chodzić bobasa. Są elastyczne i ocieplane naturalnymi materiałami (w tym wełną marynosową, która sprawdza się najlepiej). Jeśli chciałybyście sprawić maluchowi porządne buty na jesień i zimę, to mam dla Was kod rabatowy na wszystkie buciki marki Bobux – z kodem mle20 otrzymacie, aż 20% zniżki na zakupy. Kod ważny jest od dziś przez 3 dni. A to mięciutka wersja butków ze skóry – idealne na spacer w wózku, do samochodu, albo wtedy gdy Wasze dzieci nie chodzą jeszcze sprawnie na świeżym powietrzu. Łatwo się je wkłada, ale wcale nie tak łatwo je zgubić ;). 1. Jak można nie kochać jesieni?! // 2. Niby po remoncie, ale w moim mieszkaniu jeszcze nigdy nie było tak wielu starych rzeczy. Kinkiety z lat pięćdziesiątych dostały drugie życie. // Tuż przed zmianą czasu – kawa parzona przed wschodem słońca smakuje najlepiej ;). 1. Październik był miesiącem profilaktyki raka piersi. Z zainteresowaniem i radością obserwowałam ogromne zaangażowanie osób publicznych w promowanie badań profilaktycznych i samobadania. Oburzonym, którzy krytykowali te najbardziej przykuwające uwagę akcje, chciałabym tylko szepnąć, że dla wielu osób jest to bodziec do tego, aby zainteresować się tym tematem. Środki przekazu muszą być różne, aby dotarły do każdego z nas. Ja w październiku na usg się nie załapałam, ale w listopadzie to nadrobię (mam już termin!). // 2. Pierwsza kawa w nowej kuchni (ale jak moi baczni obserwatorzy zauważyli – zaparzona na starej kuchence). // 3. Zostaw pudełko z suchymi pastelami na podłodze i policz do dziesięciu, a przekonasz się jak szybko potrafi poruszać się twój bobas. // 4. Ten zapach!Jeszcze chwilę muszę poczekać nim ekspres wróci na blat mojej kuchni, ale na szczęście mam mieloną alternatywę od  Wild Hill Coffee. Uwielbiam tę kawę, ale cenię ją nie tylko za jej delikatny aromat. Cieszę się, że kawa, którą mamy w naszym domu, jest pyszna, zdrowa i uprawiana w zgodzie z naturą i z poszanowaniem ludzi. Wild Hill Coffee wybiera ziarna "single origin" z najlepszych, certyfikowanych, ekologicznych plantacji. Wiem, że Wy też ją pijecie, dlatego daję znać, że z kodem KASIAX otrzymacie 5% zniżki na kawy (kod jest ważny do końca roku). Jeden karton na godzinę. 
1. "Kochanie chcesz kawy? Może lepiej nie, bo znalazłam tylko jedną filiżankę." // 2. Przepis na pyszne śniadanie (lub deser – jak kto woli) znajdziecie na moim Instagramie. // 3. Zmiany nie tylko w La Ronde i MLE Collection – od dawna chciałam odświeżyć bloga, tak aby łatwiej Wam się z niego korzystało. // 4. To naprawdę cudownie, że szafy przyjadą dopiero za cztery tygodnie ;). // Skoro nie rozpakowałaś książek po remoncie, to co robi ta tutaj?! Chciałoby się odpowiedzieć, że brakuje mi na to czasu, ale już teraz gryzę się w język i myślę raczej "do tej pory robiłam inne, bardziej istotne dla mnie rzeczy". W każdym razie, ta książka stała się inspiracją do kolejnego artykułu na blogu, bo idealnie oddaje myśli, które targały mną przez kilka ostatnich miesięcy. Ciagle próbujemy kolejnych metod zwiększania produktywności i stosujemy przeróżne "life hacki", dzięki którym rzekomo możemy zoptymalizować swój dzień (wiele z nich tylko pogarsza sytuację). Cztery Tysiące Tygodni" próbuje odpowiedzieć na pytanie co zrobić, aby jak najlepiej wykorzystać ten absurdalnie krótki czas, który został nam dany – czas naszego życia, trwającego średnio cztery tysiące tygodni. Gorąco polecam!

"Cztery tysiące tygodni" to lekka, filozoficzna, a przy tym wyjątkowo praktyczna książka o alternatywnej ścieżce życia, jaką jest pogodzenie się z naszymi ograniczeniami. Ten moment gdy bezwiednie patrzysz za okno i nagle widzisz dziewczynę ubraną w MLE! 1. Im dłużej interesuję się tematem mody "vintage" tym bardziej widzę, jak bardzo spadła jakość produkowanych dziś ubrań. Nie wiem ile lat ma ta marynarka, ale nosi się ją dziesięć razy lepiej niż sieciówkowe projekty. // 2. Obiad (prawie) jak u mamy. Nowość w Charlotte to ta okazja, aby zrobić ustępstwo (trwam dalej i to bez poczucia straty w diecie "mięso raz w tygdniu"). // 3. Dokąd mnie poprowadzicie?  // 4. Zaraz wyjdzie słońce! // Gdy znajdujesz krzesło, które ulubiona JestemKasia często wykorzystuje do zdjęć, ale na twoim telefonie nie wygląda tak korzystnie ;). Zajrzałam tu po gorącą kawę i ruszyłam do studia na zdjęcia do polskiej edycji Vogue'a. Surrealistyczny moment. Surrealistyczny, ale miły – cytując klasyka z "Notting Hill".Dżinsy od LeBrand, skórzana marynarka od Magdy Butrym czy też biały komplet od The Row – takie prerełki widziałabym u siebie w szafie. Przygotował je na sesję do Vogue'a Kacper Kujawa. Miło gdy ktoś zdolny odświeża twój styl! Warszawa u progu jesieni. 1 i 3. Trochę słodyczy na wynos dla najbliższych. I dla mnie też. // 2. Te przedwojenne klatki schodowe w Warszawie… // 4. Zachodzące światło i misterne zdobienia. Czemu dziś już tak nie budujemy?Taki niepozorny projekt, a wyglądał super! Jeszcze parę kadrów z sesji. Prosto ze zdjęć poleciałam na wywiad z Karą Becker – trochę się tą rozmową stresowałam, ale później buzie nam się nie zamykały i chyba wyszedł z tego całkiem fajny materiał. Dobrze, że światło było ładne, bo prosiłam, aby zdjęcia nie były retuszowane :)1. Mój zapach. Nie zmieniam go od lat. Czasem zdarza mi się dodawać do niego jakieś sezonowe akcenty (na zimę na przykład Bohoboco "Black Peper") // 2. Gdy pierwszy raz od ponad roku czeka cię noc bez dzieci i oczywiście budzisz się przed świtem. // 

A cały ten look mogłyście zobaczyć tutaj. Cieszę się, że ta zeszłoroczna kurtka z MLE tak Wam się nadal podoba!

1. "To co, zabieramy trochę słodyczy pod pachę i ruszamy do domu?" // 2. Stroje już gotowe! // 

1. Ktoś bardzo chce pomóc przy wkręcaniu żarówek. // 2. "Być może" czas już na śniadanie. Dawno mnie tu nie było – śniadania nadal wyśmienite.  // 3. Blogowanie w trasie. // 4. Miała być Hermiona, ale wyszło trochę bardziej jak Hagrid.  // Czekamy na sowę z listem z Hogwartu…1. i 2. W tym roku niezbyt straszne były nasze stroje, ale jako zwarta grupa pędząca przez "Monte Cassino" chyba robiliśmy wrażenie ;). Zwłaszcza, że wśród nas były dwa dementory i jeden patronus. // 3. A dzień później przyjęcie dla najmłodszych. // 4. Słodkości dojadane po "halloween". Gałki oczne z lukru i palce z ciasta francuskiego już się skończyły. // 

Zupełnie niestraszna, ale za to bardzo słodka – Elza.1. A Ty? Co robiłeś w ten weekend?  // 2. Hedwiga na mojej kanapie. Sama uszyłam ten tapczanowy kostium ;). // 

[…] Jeśli marka odzieżowa chciałaby naprawdę stać się marką ekologiczną to… niestety nie może produkować ubrań. Proste. I trudne do przełknięcia jednocześnie. […] Ten artykuł był dla mnie ważny i cieszę się, że w końcu się tutaj pojawił. Jeśli jeszcze nie czytałyście, to zapraszam tutaj

1. No i przyszedł! W najnowszym Vogue  miałam okazję opowiedzieć o przyszłości mody i La Ronde. // 2. Ja kadruję, ty naciskasz spust migawki! // 3. Już po Halloween, więc znowu zamieniamy się w mugoli. // 4. Moja medytacja. // Portos z utęsknieniem patrzy na morze.1. Październikowe niebo. // 2. Smutny dzień dla króliczka z Mysiego Domku, który zagubił się w wielkiej piaskownicy. Po długich (bardzo, bardzo długich) poszukiwaniach trzeba było pogodzić się z faktem, że zakopywanie króliczka może nie skończyć się najlepiej. 

Uff! Ocalała! Staraliśmy się wymieniać na nowe tylko to, co absolutnie niezbędne. Baterie zostały :). 

Zmywam makijaż wcześniej i nakładam grubą warstwę kremu. W końcu mamy piątek! Ten żółty słoiczek od Say hi  jest dla mojej twarzy tym, czym kubek ciepłej herbaty z imbirem i miodem w poniedziałkowy wieczór. Marka Say Hi mówi „Hi” skutecznym, ale łagodnym dla skóry składnikom i „Bye” substancjom drażniącym, alergizującym i wysuszającym skórę. Te piękne kolory wszystkich produktów są w 100% dziełem natury. Bezpieczne dla kobiet w ciąży i karmiących. Wegańskie i nietestowane na zwierzętach. Z kodem MLE20 dostaniecie aż 20% rabatu na wszystkie produkty (z wyjątkiem zestawów), które i tak mają już przystępną cenę. Kod ważny do końca listopada.I te zapachy! Bardzo fajne te kosmetyki!1. Kochana Monika na pierwszej wizycie po remoncie! Miło znów usiąść z Tobą w pozycji sowy i napić się gorącej (a czasem już zimnej ;)) kawy! // 2. Kiedy to ty wybierasz mężowi poranną prasę…

[…] La Rondé ma przekonać klientki, że moda z drugiej ręki może być ich pierwszym wyborem. – Stworzyłam tę markę z myślą o kobietach, które do tej pory nie chciały lub nie potrafiły kupować odzieży używanej. Nie miały na to czasu albo nie sprawiało im to takiej przyjemności. Tych, które mają potrzebę zaprzestania zakupów z pierwszej ręki, jest naprawdę sporo… […]. Cały wywiad znajdziecie teraz w listopadowym numerze. 

Po krótkim przeszkoleniu u kochanej Doroty Porębskiej rozpoczęłam swoją przygodę z fotografią studyjną. 1. Za obiektywem stała tego dnia Alicja. Gdy pomyślę, że na upartego mogłabym być jej mamą to… chyba jednak trochę dziwnie :D (Alę znajdziecie tutaj). Na zdjęciach powyżej pracujemy nad kolejną selekcją w La Ronde – puszystymi swetrami. Większość rzeczy z tego wieszaka trafiło już w Wasze ręce. ;) Od kochanej pani Ewy z Narcyza. Cieszę się, że teraz znów będę mogła tam częściej zaglądać. To wyjątkowe miejsce. 

Golf Forli (to ten z lamówką w kolorze ecru) odłożyłam sobie, mojej mamie, teściowej i córce koleżanki ;). 

1. To co? Mamy to? // 2. Mamusiu, postanowiłam zrobić porządek w spinkach. Nie musisz dziękować. // 3. Trudne decyzje przy porannej kawie. Entliczek pętliczek… wybieram pierwszą z prawej. // 4. Chyba czas na kurs makijażu, bo szkoda, aby taki prezent się zmarnował. // 

Jak to szło? "Sweater Rabbeather"? Zaciągnijmy skarpety na nogi (lub jeśli jest się królikiem to na uszy) i ogrzejmy się, ale nie przy przegrzanym laptopie, tylko wtulając się  w tych, którzy są obok. Miłego wieczoru i dziękuję Wam za wizytę tutaj! :)

 

 

LOOK OF THE DAY

buty za kostkę – RYŁKO

 kurtka z kapturem – Max Mara (sprzed kilku kolekcji)

wełniany szalik – Burberry z szafy męża

skórzane spodnie – Tallinder

   Dzisiejszy poranek z kawą w dłoni. Wczoraj udało nam się przebierane przyjęcie z motywem przewodnim Hogwartu (co nieco można jeszcze zobaczyć na moim Instagramie) więc dziś miło było zafundować sobie dłuższy spacer i poobgadać miniony wieczór. No i cały ten tydzień! Trochę się u mnie działo i mam nadzieję, że kolejne dni będą już spokojniejsze. Póki co gonię męża, żeby przeczytał mój wywiad w Vogue, a Was wypada mi jedynie do tego zachęcić ;). 

   Cóż mogę powiedzieć o dzisiejszym zestawie? Uwielbiam ten weekendowy luźniejszy styl – kurtkę, która od dawna służy mi niczym peleryna niewidka (niepozorna ale ukochana), wygodne buty i stonowane kolory, które pozwalają mi nie myśleć za dużo o tym, co do czego pasuje. 

La Rondé – obrót rzeczy doskonałych

   „To normalne, że się trochę denerwuję, prawda?” – spytałam, patrząc Portosowi prosto w jego czarne jak węgiel oczy. Wyglądał, jakby wszystko rozumiał. Spoglądał co rusz na mnie i na ekran mojego laptopa (i na jabłko, które miałam w dłoni), przestępując niecierpliwie z łapy na łapę.  Teoretycznie wszystko jest już gotowe, chociaż, jak to zwykle bywa przy nowych przedsięwzięciach, o połowie problemów dowiem się dopiero wtedy, gdy projekt ruszy. Dziś rano nie znalazłam już jednak żadnego logicznego powodu, który miałby powstrzymać mnie przed udostępnieniem gotowej strony w internecie. A więc  ruszamy z La Rondé.

    Po ostatnim artykule zasypałyście mnie pytaniami, na czym ma właściwie polegać „ten mój nowy projekt”. Przez ostatnie dwa lata sporo myślałam o tym, że ideę mody cyrkularnej „kupują” wszyscy. Dlaczego więc nie wszyscy z niej korzystają? Ponad połowa Polaków nigdy nie kupuje w second-handach – ja, odkąd skończyłam studia, też przez wiele lat nie zaglądałam do sklepów z odzieżą używaną. W przeszłości lumpeksy były dla mnie sposobem na to, aby coś markowego kupić taniej. Jako studentka miałam też zdecydowanie więcej czasu, aby przed zajęciami czekać niczym łasica na otwarcie lumpeksu w dniu dostawy. Razem z moją przyjaciółką dopingowałyśmy się i chwaliłyśmy przed sobą nawzajem swoimi łupami, ale nie był to dla nas jakiś szczególny powód do dumy wobec szerszego grona. Gdy już ktoś spytał nas o to, skąd mamy sweter, odpowiadałyśmy szeptem na ucho albo puszczałyśmy oko do siebie i rzucałyśmy krótkie: „później ci zdradzę”.

    Dziś sporo się w tej kwestii zmieniło. Pamiętam, jak tuż przed ubiegłymi Świętami Bożego Narodzenia moja mama jak zwykle zadzwoniła do swojej przyjaciółki, która od 30 lat mieszka we Francji, aby złożyć jej życzenia i ponarzekać na świąteczne przygotowania. Gdy doszło do tematu prezentów, przyjaciółka powiedziała, że pozwoliła córce wybrać sobie pod choinkę jakąś markową rzecz, ale wyłącznie pod warunkiem, że będzie ona z drugiej ręki. A od nowego roku w ogóle ustaliła ze swoimi dziećmi, że nie kupują już nowych ubrań (pomijając bieliznę i buty). Nie jest to, jakby powiedzieli złośliwi, tylko snobistyczna moda „na bogatym Zachodzie”, chociaż widać wyraźnie, że we Francji te zmiany są już bardziej powszechne niż u nas.  Zakup rzeczy z drugiej ręki coraz rzadziej wynika tylko z potrzeby oszczędzania. Coraz więcej osób, które z łatwością mogłyby pozwolić sobie na produkty z wyższej półki i co miesiąc wychodzić z ekskluzywnego butiku z naręczem toreb, czuje te zmiany i nie chce stać obok nich. Kryzys klimatyczny, nadprodukcja, konsumpcjonizm, pandemia – te zjawiska na stałe przewartościowały nasze potrzeby i codzienne wybory. Odczuwamy napięcie między chęcią posiadania nowej rzeczy, a konsekwencjami tej decyzji dla planety. Chcemy być lepsi dla świata, ale jednocześnie nie chcielibyśmy być gorsi dla siebie. A czy jest coś bardziej ekologicznego, niż marka, która niczego nie produkuje, co więcej, daje drugie życie pięknym ubraniom?

    Chciałabym, abyśmy kupowali rzeczy używane nie dlatego, że musimy, ani dlatego, że nasze sumienie nie pozwala nam zrobić inaczej. Moim celem jest aby kobiety zaczęły kupować odzież z drugiego obiegu, bo chcą i lubią. Aby stała się ona ich pierwszym wyborem. Wiem, że u wielu z Was wciąż pojawiają się w związku z tym obawy. Śledząc media społecznościowe i dyskusje na ten temat zauważyłam, że dominuje kilka z nich:

– Nie chcę „grzebać” i tracić czasu.  

– Stać mnie na nowe.  

– Odrzuca mnie zapach w second-handach.  

– Te ubrania na pewno są zniszczone.  

– Nie wiem, gdzie znaleźć dobry second-hand.  

– Nie wiem, czy to, co wybiorę, rzeczywiście ma jakąś wartość.  

Moje wybory z La Rondé. Szary garnitur już ze mną został (widziałyście go zresztą w różnych wersjach na blogu), ale marynarka czy dżinsowa kurtka to produkty, które teraz są dostępne – wyczyszczone, naprawione i gotowe do noszenia. 

   Chociaż dziś umiejętność wyszukania perełek wśród używanej odzieży to zdecydowanie powód do dumy, wiele z nas wciąż ma opory. La Rondé chce zaprosić również te bardziej wymagające Klientki, które stawiają na zrównoważoną modę, ale trudno im znaleźć wartościowe ubrania z drugiego obiegu. Nie tylko ze względu na bariery związane z nieprzyjemnymi doświadczeniami w second-handach, ale również na brak pewności, czy dany zakup spełni ich oczekiwania. Ułatwiamy ten proces i oferujemy Wam skrupulatnie przygotowaną selekcję ubrań. Moda z drugiego obiegu może być piękna i użyteczna – misją La Rondé jest wyręczenie konsumentek z tego, co w zakupach ubrań używanych najbardziej uciążliwe. Dzięki temu projektowi nie musisz szukać, aby znaleźć.

    Ale jak to właściwie działa? Przede wszystkim zaprosiłam do współpracy dziewczyny, które zasłynęły w Internecie z talentu do wyszukiwania używanych rzeczy wysokiej jakości i zgodnych z obecnymi trendami (to grono wciąż się poszerza, ale w tym momencie mogę już ogłosić, że w naszym zespole są między innymi Kasia Szymków z JestemKasia i Oliwia Kijo). To one przeszukują serwisy aukcyjne, stacjonarne lumpeksy w całej Polsce, szperają w szafach swoich przyjaciółek i używają wszystkich umiejętności, aby wybrać dla Was to, co najlepsze. Nie tworzymy więc nowych kolekcji, ale kolekcjonujemy unikalne modele. Zamiast szwalni mamy intuicję. Wiemy, że aby znaleźć coś fajnego, niezbędny jest duży nakład czasu, wyczucie tego, co klasyczne i umiejętność rzetelnej oceny – kroju poprzez jakość materiałów aż po najdrobniejsze detale. Nie liczy się dla nas marka, ale skład materiałów i fason.

   Wiele z tych produktów pamięta jeszcze czasy, kiedy ubrania produkowano po to, aby spełniały swoją funkcję – czyli przez długi czas zdobiły i chroniły nasze ciała, a nie były jedynie źródłem chwilowej przyjemności, która mija wraz z włożeniem nowego ciucha do szafy. Kiedy marki nie cięły jeszcze kosztów produkcji na potęgę i zależało im na tym, aby ich produkt był wytrzymały i dobrej jakości. Jeśli ubrania w La Rondé wymagają drobnych napraw – zajmujemy się tym. Przerabiamy rękawy, doszywamy guziki, naprawiamy podszewki. Ubrania są odpowiednio przygotowane, odświeżone i zapakowane, tak aby doświadczenie zakupowe było równie przyjemne, jak w najlepszych butikach. Ale w La Rondé znajdziecie też na przykład sample MLE, które nie trafiły do masowej produkcji, bo ich uszycie okazywało się finalnie zbyt drogie albo w trakcie nanoszenia poprawek (a proces ten trwa zwykle wiele tygodni) docelowy materiał zdążył się wyprzedać. Próbujemy też różnymi kanałami odkupywać od Klientek nasze flagowe, najbardziej pożądane modele, sprawdzać ich stan i, jeśli nie budzi zastrzeżeń, dać im nową zadowoloną właścicielkę. Proponujemy spójną selekcję według własnego klucza. Dajemy gwarancje, że rzecz, którą kupicie, będzie wyjątkowa i gotowa do założenia. No i dostawy – lada dzień ruszamy z naszym pierwszym tygodniem tematycznym: „jesienne marynarki”, tak aby łatwiej było Wam robić zakupy, gdy poszukujecie konkretnej części garderoby. Kolejny to „warkoczowe swetry”.

Za naszą kampanię odpowwiedzialni byli: Jakub Pleśniarski (fotograf), Olivia Kijo (stylistka), Agnieszka Jarzembek (makijażystka), Arkadiusz Ukleja (stylizacja włosów), Aleksandra Ciapka (scenografia) oraz Cleo, Daga Jeż i Matylda Sokołowska w roli modelek. 

    Nie chcę, aby rewolucja w przemyśle odzieżowym wciąż dotyczyła tylko bardzo wąskich grup. Muszę ułatwić zmiany tym z Was, które są na nie gotowe, ale chcą, aby ktoś podał im pomocną dłoń. Doskonale rozumiem, że codzienne życie dostarcza nam zbyt wiele emocji, aby marnować czas na przeszukiwanie internetu w celu znalezienia ładnej niezniszczonej marynarki i jeszcze do tego brać na siebie ryzyko, jeśli nasz wybór okaże się nietrafiony.

    Moda od zawsze łączy przeszłość z przyszłością. Z jednej strony to, co wydarzyło się na świecie, wpływa na nią i ciągle ją zmienia. Polityka, przemiany społeczne, wojny, ekonomiczne katastrofy, choroby i wyschnięte rzeki. Moda stara się nadążać za tymi zmianami, a czasami je wyprzedza. Wyznacza nam, to co mamy nosić, jacy pragniemy być, na kim chcielibyśmy się wzorować. Nieustannie czerpie z tego, co było, a jednocześnie wciąż musi zaskakiwać i zmieniać się, by trwać. La Rondé to kwintesencja tego mechanizmu. Czerpiemy z przeszłości, bo nasze ubrania nie są nowe. A jednocześnie patrzymy dalej w przyszłość – gdy wszystko krąży wokół nowych kolekcji, my przewracamy świat mody do góry nogami. Jestem przekonana, że drugi obrót może być dobry nie tylko dla świata, ale też dla Twojej szafy i stylu.

 

Sklep internetowy:  La Rondé Brand

 

Nasz Instagram: larondebrand

 

 

 

*  *  *

 

[MARKA WŁASNA]

 

Look of The Day

marynarka – Toteme (z drugiej ręki)

sweter z golfem – grafitowy golf – La Ronde (znacie go już z poprzednich wpisów)

sweter narzucony na ramiona – ukradziony z szafy męża (Mango)

zamszowe kozaki – Stuart Weitzman (model sprzed paru lat)

skórzana torebka – YSL z drugiej ręki

spódnica z dzianiny – Soft Goat

   Dzisiejszy zestaw to kolejna wariacja na temat ubrań, które widziałyście już w tym miesiącu nie raz i nie dwa razy. O ile zaczyna mnie już męczyć termin "kapsułowa garderoba", bo widzę go już w każdym tekście dotyczącym mody, to sama idea jest mi ostatnio bliższa niż kiedykolwiek. Mam nadzieję, że Wy też to widzicie. 

   Dzianinowy komplet (który w rzeczywistości kompletem nie jest), płaskie buty i wełniana marynarka to zestaw naprawdę wielofunkcyjny. Wygodny, ciepły, trochę elegancki, a jednocześnie bardzo swobodny. Będąc w Warszawie obskoczyłam tego dnia spoktanie z marką CHANEL, wywiad do ulubionego magazynu, bieganie od ubera do ubera i wyczekany długi spacer po Łazienkach, który pozwolił mi zadowolić moją aplikację liczącą kroki ;).  

   Przypominam, że moja aplikacja jest wyjątkowa. STEPLER (tu możecie pobrać aplikację – link działa tylko na telefonach) ma zachęcać do ruchu i zdrowych nawyków. Liczy Twoje codzienne kroki i przelicza je na punkty, a te można później wymienić na nagrody (produkty, zniżki lub usługi – cały czas dodawane są nowe opcje więc warto być na bieżąco). Namacalne gratyfikacje to jedno, ale z mojego punktu widzenia najważniejszym zadaniem (które zresztą błyskawicznie aplikacja realizuje) jest wykształcenie w nas wewnętrznej motywacji do tego aby chodzić więcej. 

 

Look of The Day

skórzane botki – Kazar Studio  (w końcu znalazłam idealne)

marynarka – Toteme (do kompletu ze spodniami z tego wpisu)

grafitowy golf – La Ronde (z drugiej ręki, to ten sam co w tym wpisie)

dżinsy – Arket (nr ref. 0964755-006)

 torebka – YSL z drugiej ręki

   Nie wyobrażam sobie biegać po ulicy w butach lansowanych teraz przez Valentino i mam nadzieję, że czasy, w których kobiety brały na poważnie tego rodzaju trendy już minęły. Biorę tę i podobne kolekcje w nawias, a na pokaz, który odbył się w Rzymie staram się spojrzeć jak na artystyczne widowisko. Nie chciałabym aby gorsety, absurdalnie wysokie buty i inne elementy garderoby, które w codziennym życiu unieruchamiają kobietę znów uznawane były za coś pożądanego. I chyba widać to po moim dzisiejszym stroju – ja czuję się w nim kobieco i pewnie, ale może przesadzam w drugą stronę? :)

Last Month

   Gdyby ktoś nazwał mnie "jesieniarą" chyba bym się nie obraziła. Uwielbiam tę porę roku i rozpływam się na samą myśl o najbliższych tygodniach. Po remoncie rozkładałam dziś z powrotem kubki do kuchennych szafek i robię porządek w herbatach – trzeba być gotowym na październik i długie wieczory na kanapie. Domowe kąty to moja bezpieczna przystań i cieszę się, że powoli wraca w niej ład. Ten wrzesień będzie mi się już zawsze kojarzył z pyłem, życiem na kartonach i przede wszystkim bardzo intensywną pracą nad nowym projektem, o którym usłyszycie lada dzień. Jesień to czas zbiorów – moment, w którym natura chwali się najpiękniejszymi efektami swojej pracy. Mam nadzieję, że ta zasada tyczy się też mnie. 

Zamknięcie sezonu na Kaszubach. Lekcja biologii w plenerze i dużo błota na nogach Portosa.kurtka – Max Mara // czapka z daszkiem – COS // szary dres – 303 Avenue // kozaki – Khaite

Łowca trufli i jego pomocnica. 

1. Próbujemy polubić deszcz. // 2. Szczera i prawdziwa natura. Zrobimy z nich racuchy na podwieczorek. // Hygge to moje drugie imię. Suszymy skarpety po spacerze. Deszcz. Mgła. Mokra trawa. Portos w błocie. I gorące placki z jabłkami. Radość to nie kwestia pogody. Z koszem grzybów i zapasem jabłek. Wracamy do miasta.
Spotkania, rozmowy, dyskusje, pomysły i zmiany. To był bardzo intensywny miesiąc. To był ten moment, w którym z jednej strony czujesz przypływ radości, a z drugiej masz już wszystkiego dosyć. "Pamiętasz w którym kartonie jest ta książka co czytałem ją wiosną i prawidła do butów od garnituru?
– Chyba w tym samym co album ze zdjęciami ze ślubu i szachy."1. Przedszkole na budowie. Rodzice mierzą wnękę na szafę, a dzieci przygotowują nowe obrazy na ścianę. // 2 i 3. Dawno niewidziane podłogi. Po latach mieszkania tutaj naprawdę niewiele chciałam zmienić. Cyklinowanie wystarczy. // 4. Ostatni moment nim wyjmę z szafy wełniane skarpety. // "No dobrze mamo. Teraz już możesz się poczęstować.""U Kucharzy" w Sopocie. Miło. Pierwszy rzut oka i domyślam się, że wiele z Was od razu zorientuje się, że to muszą być Włochy. Powód wyjazdu był bardziej służbowy niż prywatny, ale gdy ważne sprawy zostały załatwione pozwoliliśmy sobie zatrzymać się przy jeziorze Como. Ta restauracja to restauracja "La Punta" w miasteczku Belaggio.Ależ tam było pięknie! Na wyjazd wzięłam swoją ukochaną koszulę z MLE i mam dla Was dobrą wiadomość- udało nam się zarezerwować jeszcze trochę materiału i ten model wróci lada moment (tutaj można podać mejla, aby otrzymać powiadomienie, gdy już pojawi się w sklepie). Gdy jestem we Włoszech… nie potrafię oprzeć się nawet najzwyklejszym potrawom dla dzieci. Jak oni to robią, że makaron z sosem pomidorowym smakuje tak genialnie?

(Spostrzegawcze oko zauważy, że mama nie zdążyła jeszcze ruszyć kawy.)

1. Mogłabym godzinami patrzeć na tę architektoniczną perfekcję. // 2. Dobrze mieć prawdziwego żeglarza za męża ;). // 

Zatrzymaliśmy się w prawdziwym domu pisarza. Warunki były nieco polowe (kuchenka na opał), ale klimat niezastąpiony. 

Można? Można. Tych dwóch kierowców nawet nie zwolniło! Willa Jamesa Bonda przed nami. Otwarta dla zwiedzających!

W słońcu upał, w cieniu mróz. No to wkładam wełniany sweter i klapki ;). Tego "pasiaka" znajdziecie tutaj – zostało jeszcze dosłownie kilka sztuk. 

Widoki jak z bajki. 1. Fawcio kolejny raz pomógł nam przy kampanii dla MLE. To oczywiście mieszkaniec stajni Pałacu w Ciekocinku. // 2. To był prawdopodobnie ostatni dzień w tym roku, kiedy tank top nie służył mi jeszcze jako podkoszulka pod sweter. // Gdańsk. Przedwojenna dzielnica po udanej rewitalizacji.Z aparatem do pracy! Oj dostaje ostatnio w kość ten mój Canon ;). Ten czas w roku, gdy chcesz jeszcze nosić baletki, ale ubierasz już ciepły golf po samą szyję. Sweter to prototyp MLE, spodnie to nasze niezawodne Alcamo (jedną parę skróciłam przed kostkę), baletki od Chanel, a torba to Arket. 1. Jesienne ciasto, na które czekam cały rok. Link do przepisu i do artykułu (który chyba nie stracił nic na swojej aktualności) znajdziecie tutaj. // 2. Mundurek. // Szukam aż znajdę. Całkiem fajne kinkiety znalazłam w maleńkim sklepiku w Gdyni Orłowo. 1. Klasyka w modzie. // 2. Gdy próbujesz przejść na weganizm, ale maślany diabeł kusi. // 

Zapewne tylko gdyńscy hipsterzy poznają to miejsce ;). Ostatnio często zaglądam do malutkiego lokalu "Flow". 

A gdy mam dłuższą przerwę między jednym, a drugim spotkaniem korzystam z czasu jak mogę. Nie wszystko muszę robić sama, ale korepetycje z grafiki komputerowej to coś czegoś potrzebowałam natychmiast. Na szczęście nie musiałam ciągle prosić o rady kolegów – znalazłam w Internecie mniej upokarzający sposób ;). Jeśli chcecie się czegoś nauczyć, a macie bardzo napięty kalendarz, nie chcecie tracić czasu na dojazdy no i zależy Wam na tym, aby przekazywany materiał był maksymalnie spersonalizowany (nie chcę się uczyć obróbki zdjęć, ale zasady kompozycji strony czy projektowanie "layotów" to coś, co bardzo przyda mi się w najbliższym czasie) to poszukajcie w internecie odpowiednich kursów. Na Tutore znajdziecie też inne opcję (na przykład kursy językowe) – sprawdźcie czego możecie się nauczyć pod okiem bardzo życzliwych specjalistów. 1. Lastryko w formie kafli? Hit czy kit? // 2. Dziękuję za przypomnienie! 3. Niestety, kurtka już wyprzedana, ale mam nadzieję, że będę mogła poinformować Was o powrocie pojedynczych rozmiarów. // 4. Gobelin. // Gotowe! Trochę biznesowych dyskusji, trochę nauki, filiżanka kawy i wracam do dzieci. Ale ja wcale nie lubię brązowego ;). 

Kolejny tydzień i kolejne spotkanie przy laptopach i kawie.

Nowa rutyna, którą uwielbiam. Bycie mamą przedszkolaka jest fajne! :)1. Ulubiona plaża poza sezonem. // 2. "Look of The Day" na jesienne dni bez owijania w bawełnę – gruby sweter i kurtka z kapturem. // Kochamy Ciebie, Lubiatowo. Szkoda, że chcą Cię zmienić. 1. Dobranocka dla córeczek przeczytana, to teraz wreszcie chwila dla mamy. // 2. Ten moment, gdy zmywasz z twarzy cały stres dnia… // 

Tonicum od marki Szmaragdowe Żuki to nawilżająca esencja tonizująca z prebiotycznymi cukrami. Cokolwiek to oznacza – mi ten tonik przynosi ukojenie, sprawia, że przez parę sekund myślę tylko o jego przyjemnym zapachu i o tym, jak pielęgnuje moją skórę. W składzie, zamiast wody znajdziemy świeże napary. Co ważne – tonik jest wielozadaniowy. Niby to tylko tonik, a super się sprawdza jako „podkład" pod serum olejowe, pod krem (gdy ten jest zbyt ciężki), jako poślizg pod masaż i jako dodatek do masek. 

Jeśli chciałybyście wypróbować nowości od Szmaragdowych Żuków to mam dla Was kod rabatowy dający 15% zniżki na pojedyncze produkty (gotowe zestawy nie podlegają promocji). Wystarczy, że w koszyku zakupowym wpiszecie hasło MLE15 a tańsze zakupy zrobicie do 15 października. 

Wciągnęłam się w lekturę i nie mogłam przestać czytać, aż do… pierwszego przebudzenia w środku nocy. 

A o to przyczyna mojej bezsenności: książka "Mój mały zwierzaku". To powieść o fantazji, która chroni przed tym, co najstraszniejsze, i języku, który niesie zbawienie i nadzieję. Marieke Lucas Rijneveld jest uznawany za pisarza bardzo kontrowersyjnego i z całą pewnością podpisuję się pod tą opinią. Historia, którą spisał jest wstrząsająca – wciąga, ale i przeraża jednocześnie. Czytelnik sam nie wie czy aby na pewno chce zostać wpuszczony w ten mrok, ale z każdą kolejną stroną czuje, że już nie ma odwrotu.

"Niemięsny". Bardzo fajna knajpka na Jaskółczej w Gdańsku. 

1.Słodkie pobudki. // 2. Raz w tygodniu. // Portos złapał trop na molo. Ogromna prośba do wszystkich, którzy odwiedzają moje strony – na molo pies zawsze powinien być na smyczy, bo tak nietypowe dla niego otoczenie sprawia, że trudno przewidzieć zachowanie naszego przyjaciela.Następnym razem przyjdę tu już pewnie z czapką na głowie. 

Gdy tata zajmował się nadzorem budowlanym, to na oknie powstała rodzina dinozaurów. Proste w składaniu, efekty widać od razu, a czas w mało sprzyjających warunkach od razu mija przyjemniej. 

Stegozaur, diplodok, ichtiozaur, triceratops i tyranozaur – to właśnie takie dinozaury poznaliśmy układając tekturynki. To eko-puzzle, które mogę zabrać ze sobą wszędzie – niezłożony dinozaur zajmuje bardzo mało miejsca i spokojnie zmieści się w torebce, czy nawet teczce z dokumentami. W sklepie MUDUKO dostępne są również owady czy samochody. Od 2021 r. Wydawnictwo Muduko stosuje innowacyjną technologię Biocidal Coating, która została opracowana we współpracy z Wydziałem Inżynierii Materiałowej Politechniki Warszawskiej. Oznacza to, że powierzchni produktów nie trzeba dezynfekować; wystarczy okazjonalnie przetrzeć suchą ściereczką; użyty lakier jest hipoalergiczny i bezzapachowy; produkt jest trwały i odporny na ścieranie; produkt jest ekologiczny i tym samym bezpieczny dla środowiska naturalnego. Polecam każdej mamie! Na hasło ZABAWA2022 dostaniecie 20% rabatu na wszystkie produkty marki Muduko Hello. Zapraszam tuaj: www.sklep.muduko.com1 i 2. I voila! Diplodok gotowy. Zaraz, zaraz… a może to był stegozaur? // 3. Potęga. // 4. Gdyby ktoś myślał, że pozbędziemy się któregokolwiek elementu stolarki to uspokajam – wszystko zostaje w rodzinie :).//Poza sezonem.A tę część mieszkania jeszcze omijam szerokim łukiem – jak muszę, to przebiegam i staram się nie patrzeć ;). 

1. Apolejka i jej osiołek znaleziona za regałem. Fala wspomnień uderza we mnie z wielką siłą. // 2. Do wiosny! Pozdrówcie ode mnie wielbłądy. // 3. "Nie jest Ci zimno w stopy?". "Jest. A czemu pytasz?". // 4. "Muszę przeczytać rozdział do końca, bo jak skończę teraz to będę się bała zasnąć!" – znacie te wymówki?

Czajnik rozpakowany – jesteśmy uratowani! Podobno filiżanka herbaty potrafi zakopać nie jeden topór wojenny, a w remoncie pojawia się ich całkiem sporo, więc pijemy jej, ile się da ;).  

Na zdjęciu znajduje się herbata Kericho. Ja wybrałam czarną z wanilią, lawendą i płatkami róży. W torebkach.
Jeśli macie ochotę spróbować, to zapraszam tutaj. Z kodem MLE10 otrzymacie 10% zniżki na wszystkie produkty w sklepie Kerichogold.pl. Z promocji możecie korzystać do 10 października.To jest ten moment, w którym w ogóle nie widzę tego kurzu i tynku na parapecie ;). "Niby rozpoznaję swoje ulubione kąty, a jednak coś tu nie pasuje… gdzie jest moje legowisko i miski!? Czy dobrze rozumiem, że w takim razie śpię dzisiaj z Wami?"

Spokojnego wieczoru!