Last Month

   I always try to share my smile with you, but today it will be more difficult than usually. The blog has never been a space where I would air my grievances. Regardless of the problems and various crisis situations that I’ve faced over the past few years, I never allowed the negative emotions to cloud the content that you could find here. Today, it’s not about my smaller or larger concerns – all of us, without exceptions, are in dire straits and pretending that it doesn’t affect my mood would rather be a sign of ignorance than a sign of strength.

   In the last month’s photos, you can easily notice how our life has changed overnight. In the first half of March, everything was just beginning – the disturbing news from Italy were only starting to reach us, but the threat seemed to be far away. For the last several days, following the top-down guidelines, I’ve stayed home – for years, we’ve been talking about the importance of slowing down, so now everyone has slowed down…

* * *

   Staram się zawsze dzielić z Wami uśmiechem, ale dziś będzie to trudniejsze niż zwykle. Blog nigdy nie był dla mnie miejscem do wylewania swoich żali. Niezależnie od problemów i różnych kryzysów, które spotykały mnie w ostatnich latach, nie pozwalałam sobie na to, aby moje złe emocje przysłoniły treści, które tu znajdowałyście. Dziś nie chodzi jednak tylko o moje mniejsze lub większe troski – wszyscy, bez wyjątku, znaleźliśmy się w trudnej sytuacji i udawanie, że nie odbija się ona na moim nastroju byłoby nie tyle oznaką siły, co przejawem ignorancji.

W relacji z minionego miesiąca łatwo zauważyć, jak nasze życie zmieniło się z dnia na dzień. W pierwszej połowie marca ledwie czuliśmy na karku oddech zbliżającej się epidemii – z Włoch dochodziły niepokojące wieści, ale zagrożenie wydawało się być daleko stąd. Od kilkunastu dni, zgodnie z odgórnymi wytycznymi, siedzę jednak w domu – od lat dużo mówiło się o tym, że trzeba "zwolnić", no więc zwolniliśmy…

1.Warszawska kawiarnia. // 2. Wnętrze Authorrooms, w którym zatrzymaliśmy się na noc. Byliśmy w Warszawie całą rodziną, więc podróż w dwie strony jednego dnia nie wchodził w grę. // 3. Ta sukienka miała być naszą propozycją na Wielkanoc ;). // 4. Co wybierasz? Wszystko! //Plan był taki, aby kampanię letniej kolekcji MLE Collection zrealizować w marcu na Sycylii, ale wirus pokrzyżował nam plany. Dobrze, że w Warszawie też są fajne miejsca. Nad zdjęciami do MLE Collection zawsze pracuję zupełnie inaczej niż w przypadku bloga. Już teraz musiałyśmy fotografować produkty, które wejdą do sprzedaży późną wiosną – zadbałyśmy więc o odpowiedni anturaż i trochę poudawałyśmy, że jest ciepło. … że niby południowa Francja…a tak naprawdę północna Norwegia ;). 

Proszę nie sprzątać, nie dokończyłyśmy jeszcze zawartości słoików. 

Asia w kardiganie Mackay czeka już na śniadanie.Tym razem w Warszawie mieliśmy wyjątkowego pomocnika!Warszawska Wozownia była naszą kolejną lokalizacją. 1. Tyle nieodkrytych miejsc… // 2. I niezjedzonych rogalików… // 3. I świeżych brioszek… // 4. Na zdjęciach zawsze jest też dużo śmiechu! //Ostatnia nasza wizyta na psiej plaży.
1. Kolejni koledzy Portosa poznani na spacerze. Przez kwarantannę Portos musiał ograniczyć spotkania z psimi znajomymi. // 2. Mały kawałek świata. // 3. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem (lub kawą). To cud, że mój laptop jeszcze nie oberwał. // 4. Niebo nad sopockim molo.  // Gdy zobaczyłam tę szafkę nocną, wiedziałam, że po nią wrócę! :) To stary mebelek, ale na pewno można gdzieś upatrzeć coś podobnego. Piątek w domowym biurze. Tutaj wciąż jeszcze myślałam, że nasze plany z MLE Collection uda się zrealizować. Mój wymarzony model. Upinamy i podpinamy. To ostatni moment na poprawianie prototypów.
1. Ten wzór i opalona skóra… // 2. Bałagan. // 3. Stokrotki, niezapominajki, tymianek – czyli zakupy do ogródka w moim ulubionym Narcyzie. // 4. Portos zawsze zaśnie we właściwym miejscu i o właściwym czasie.  //Wizyta w showroomie Iconic w Gdańsku.Super miejsce i piękne rzeczy. Słodkie poranki.W ostatnich tygodniach prezentuję przede wszystkim styl domowo sportowy :). Tę białą kurtkę kupiłam jeszcze nim okazało się, że będę w niej chodzić głównie do ogrodu :).  Model od CARRY jest idealny, ale od razu uprzedzam, że wybrałam większy niż normalnie rozmiar (M) dzięki czemu kurtka jest oversizowa i (przy opuszczonych rękach ;)) sięga za pupę.  1. Tak pięknie kwitła a teraz marznie. Pogoda oszalała. // 2. W mojej garderobie ostatnio więcej bieli. // 3. Mamo wstawaj, wstawaj! Jest już 5:30! // 4. Peeling, który pozwala mi teraz przetrwać bez zabiegu dermapen :). //Naturalny peeling enzymatyczny to nowość od MIYA Cosmetics. Jestem pewna, że wiele z Was zna już tę markę i ceni sobie jej produkty. Pamiętam bardzo dobrze, że pytałyście o kod zniżkowy i w końcu go mam! Jeśli macie ochotę wypróbować peeling, bądź pozostałe kosmetyki od MIYA Cosmetics, to wystarczy, że w koszyku użyjecie kodu mlexmiya20 i od razu otrzymacie 20% rabatu na wszystkie produkty w cenach regularnych (kod jest ważny 7 dni).1. Ostatki z gałązek Magnolii.  // 2. Najlepszy zjadacz kanapek na świecie. // 3. Chyba w końcu zaczniemy doceniać ten nasz malutki ogródek… // 4. Lubię tu siedzieć i patrzeć na wędrujące światło. //Sweter do kostek to jest to!I tu oto znalazły miejsce moje ogródkowe zakupy. Póki co nie ufam pogodzie i nie sadzę ich do ziemi. 1. To jest najpopularniejszy wpis tego miesiąca. Przeczytajcie o zdrowiu psychicznym w czasie kwarantanny. // 2. Trampkowy zespół. // 3. Kto trzyma zabawki w pokoju dziecka? Na pewno nie ja ;). // 4. Tak małe torebki były ostatnio modne, gdy chodziłam do przedszkola, ale cieszę się, że wróciły do łask. On mówi „ja się nimi zajmę, a ty spokojnie sobie popracuj” a ja mówię „to patrz i licz do dziesięciu”.Ten wpis znajdziecie tutaj1. Nietypowa ale niezwykle urokliwa odmiana tulipanów. Nie widać na pierwszy rzut oka, ale wyglądają trochę jak rośliny owadożerne :)  // 2. Przerwa w pracy. // 3. Wiosenny rumianek na naszej ukochanej kołderce. // 4. Zlew nigdy nie zawodzi. Zlew zawsze znajdzie dla ciebie zajęcie. //A tu już rumiankowa kołderka w całej okazałości. Ten piękny wzór stworzyła pani Agata, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych. To już drugi komplet pościeli od Layette który trafił do naszego domu (mam też wersję zimową). Na stronie znajdziecie także między innymi ręczniczki czy prześcieradła z tym motywem, ale również wiele innych akcesoriów.1. Chciałybyśmy pójść na plażę albo do babci :(. // 2. Tę tartę pokazywałam Wam na Instastories i wiele z Was pytało mnie o przepis. Dla tych co przegapili link odsyłam tutaj (chociaż prawda jest taka, że trochę go zmodyfikowałam). // 3. Zostań w domu. Można spędzić miło czas i napić się… soku, albo poćwiczyć jogę jak ta pani na obrazie. // 4. Nasze okno na świat. //Pobudki coraz wcześniejsze. 1. Szukamy ptaszków do pary. // 2. Pobiliśmy w tym miesiącu rekord jeśli chodzi o ilości placków z jabłkami, racuchów i domowych frytek. // 3. No i skończyły nam się drożdże. A więc teraz kruche tarty.  // 4. Efekt uniesienia u nasady do pozazdroszczenia ;).  //

Portos ma już poranną jogę za sobą.Łóżko mnie zjadło i jestem mu za to wdzięczna.Biuro, kawiarnia, restauracja i salon kosmetyczny w jednym. Na długie godziny przed kompem polecam nie tylko pyszne kanapki, ale jakiś kosmetyk pod ręką. Skoro nie można wyjść i podziwiać wiosny, sprowadziłam ją sobie do domu.Ten fotel jest przyczyną niekończących się pytań, dlatego postanowiłam dodać jego zdjęcie w całej okazałości. To kolejny stary mebel, któremu postanowiliśmy dać nowe życie. Fotel ma ponad sto lat i należał do pradziadka mojego męża. I kolejne pytanie, które pojawia się bardzo często – boazeria ścienna, którą mamy w pokoju dziecka to nie jest dzieło stolarza – można ją kupić w sklepie internetowym i zamontować samemu.                              Coraz cięższy ten pakunek. 
Ostatnie zapasy.Polecam tę książeczkę wszystkim mamom, które chcą pomóc dzieciom chociaż trochę zrozumieć dzisiejszą sytuację. Pewnego poranka szkoła dla wilczków zostaje zamknięta. Wielki zły wilk musiał zatem zająć się czternaściorgiem swoich dzieci! Znajoma historia, prawda? W bardzo delikatny sposób są tu ujęte różne rodzinne trudności, którym trzeba umieć zaradzić. Bardzo podoba mi się ta opowieść. Ta książeczka jest super!1. Ulubiona scena z książeczki "Wielki Zły Wilk i czternaście małych wilczków", kiedy wszyscy wspólnie czytają. // 2. Sobotnie śniadanie. // 3. Kawa i praca. // 4. Tak zwane "odkłaczanko". //Ulice Sopotu. 
Mniej więcej rok temu. Dwa tygodnie temu mój kolega Psycholog powiedział mi, że niedługo będę tęsknić nawet za zwykłą jazdą samochodem. Wolałabym żeby się mylił…

Dziś rano świętowaliśmy czyjeś urodziny. Wszystkiego najlepszego Kochanie. Albo raczej: wszystkiego najnormalniejszego! Nam wszystkim!

* * * 

 

Słodkie wspomnienia z Warszawy, czyli zdjęcia produktów MLE które Wam obiecałam.

Gdyby ktoś powiedział mi tamtego dnia, że za kilka tygodni będę musiała diametralnie zmienić swój styl życia, a pójście z koleżankami do kawiarni na śniadanie stanie się niedostępnym dla nikogo marzeniem, to pewnie kazałabym się tej osobie puknąć w głowę.

Koronawirus bardzo szybko pokrzyżował nam nasze służbowe plany. Na początku marca zrezygnowałyśmy z planowanej miesiącami kampani reklamowej we Włoszech. Kilka Czytelniczek wypomniało mi wtedy, że przesadzam i niepotrzebne sieję panikę (dziś chciałabym aby miały rację), ale dla nas było jasne, że nawet najlepsze działania promocyjne nie są warte narażania czyjegoś zdrowia. 

Spotkałyśmy się więc na szybko w Warszawie i przy okazji wizyty w szwalni, przygotowałyśmy parę zdjęć naszych nowych produktów. Zdjęć jest mało, bo nowe okoliczności uniemożliwiły nam uszycie trzech modeli. Mamy co prawda prototypy, z którymi wykonałyśmy zdjęcia, ale rozpoczęcie ich produkcji nie jest w tym momencie możliwe. 

Takiej czarnej, klasycznej szmizjerki od dawna brakowało w mojej szafie. Sukienka wejdzie do sprzedaży w kwietniu. Tej sukienki już na pewno nikomu nie oddam ;). Jeśli szukacie czegoś eleganckiego i wygodnego zarazem to ten model na pewno Was zachwyci. Wprowadzamy go do sprzedaży już jutro. Ta sukienka jest już w sprzedaży. To kolejny model, który z powodzeniem można nosić wczesną wiosną, a latem łączyć go z klapkami albo sandałami. Przy tym produkcie wykorzystałyśmy wysokogatunkową wiskozę. Biała sukienka z ażurowej bawełny powinna wejść do sprzedaży w kwietniu. 
Sukienka na jedno ramię w końcu została przez nas ostatecznie zatwierdzona – niestety, z uwagi na obecną sytuację musieliśmy wstrzymać się z jej produkcją aż do końca kwietnia. Z kolei kardigan, o który pytałyście mnie w komentarzach nareszcie jest już dostępny. 

 

Top 5: Najlepsze stylizacje polskich blogerek #zostańwdomu

  This time, the ranking of the best Instagram outfits is slightly unusual because that’s what the situation in which we live is right now. The prevailing epidemic forced the greater part of society to stay at home and that’s not different when it comes to my colleagues in the blog industry. On the profiles, you can see homes, sweatsuits, and unmade beds. Inspiring? Or maybe irritating?

* * *

   Tym razem ranking najlepszych instagramowych stylizacji jest nietypowy, tak jak sytuacja, w której wszyscy się znaleźliśmy. Panująca epidemia zmusiła sporą część społeczeństwa do zostania w domu i nie inaczej jest z moimi koleżankami po fachu. Na ich profilach możemy zobaczyć domowe pielesze, dresy i nieposłane łóżka. Inspirujące? A może irytujące?

MIEJSCE SZÓSTE

@patiness_official

A white shirt borrowed from your boyfriend – it’s a classic piece that has been present in Hollywood productions for years. Despite the fact that I prefer “keeping it buttoned up” and dress as usual, it’s really nice to look at such a picture.

Biała koszula pożyczona od chłopaka – to klasyka, którą od lat widzmy w hollywoodzkich produkcjach. Chociaż ja wolę w tych dniach "trzymać fason" i ubierać się tak jak zawsze, to miło popatrzeć na taki obrazek. 

MIEJSCE PIĄTE

@oliviakijo

A date with your beloved man via Skype? This outfit will be ideal. Olivia’s husband is a doctor and we’re all keeping our fingers crossed for him (and for all healthcare professionals).

Randka z ukochanym przez skype'a? Ten zestaw będzie idealny. Mąż Oliwii jest lekarzem i bardzo mocno trzymamy za niego kciuki (jak za całą służbę zdrowia!).

MIEJSCE CZWARTE

@agnieszkasolon

Cycling leggings and a basic t-shirt – is there anything that could be more comfortable? In late spring, this outfit will be surely ideal under an “oversized” blazer with a belt and heeled sandals. Hopefully, we can use such options then.

Legginsowe kolarki i basicowy t-shirt – czy może być coś wygodniejszego? Późną wiosną ten strój z pewnością sprawdzi się idealnie z "za dużą" marynarką, paskiem i sandałami na obcasie. Obyśmy mogli wtedy skorzystać z takich propozycji. 

MIEJSCE TRZECIE

@juliakonstancja

Can there be anything more comfortable than this sweatsuit set? At MLE Collection, we had two such sets and there wasn’t a week that I wouldn’t wear one of them. I wouldn’t probably go for a white set, but Julia looks superb in it.

Czy może być coś bardziej wygodnego niż dresowy komplet? W MLE Collection miałyśmy dwa takie zestawy i nie ma tygodnia, żebym nie włożyła któregoś z nich. Na biały chyba bym się nie zdecydowała, ale Julia wygląda w nim super. 

MIEJSCE DRUGIE

@cajmel

Even though I really like jersey dresses, I never get anything like that because I can’t really make up my mind. Maybe it’s the pronounced beauty of Karolina that makes it look not like pyjamas.

Chociaż bardzo podobają mi się takie dzianinowe sukienki, to sama jakoś nigdy nie mogę się na nie zdecydować. Być może to wyrazista uroda Karoliny sprawia, że nie wygląda to jak pidżama. 

MIEJSCE PIERWSZE

@nataliakopiszka

First place goes to my favourite outfit ;) If you haven’t read my last post (which had become the most popular post of the month within minutes), you should definitely catch up – you’ll know why you should wait with such an outfit until Saturday.

Miejsce pierwsze zajęła moja ulubiona stylizacja. ;) Jeśli nie czytałyście ostatniego wpisu (który w zaledwie kilkadziesiąt minut stał się najpopularniejszym wpisem miesiąca) to koniecznie to nadróbcie – będziecie wiedziały dlaczego z taką stylizacją powinnyśmy poczekać do soboty. 

Look of The Day, który warto przeczytać, a nie tylko zobaczyć.

   Taking the opportunity that many of you are visiting the blog in expectation of a Sunday post (and that’s right), I’ve decided to pursue it and sneak in a few pieces of information that might come in handy in the following days. I’m not a virologist or an epidemiologist, and the online world is rife with information on how to maintain appropriate hygiene and avoid infection. That’s why I decided to focus on another issue that hasn’t been taken up by the media yet, and it is, indeed, connected with my original profession of a psychologist.  

   Most of us have decided to undergo isolation at home out of their own free will. Despite the fact that we feel healthy, we approach the situation with responsibility and we change our lifestyle. So far, it hasn’t been too hard: it’s weekend for which we are waiting with longing, and lazing around on the couch doesn’t seem such a bad perspective. Additionally, probably many of you are thinking that tomorrow you are going back to work. In the meantime, the disruption of the everyday Monday-Friday routine causes more uncomfortable effects for our mental state. Even though tomorrow, the day after tomorrow, and two days after tomorrow our mood can be maintained at a high level, after seven days, our voluntary quarantine may take its toll – it’s better to be aware of that beforehand and know how to cope with some mechanisms of our mind than crawl up the walls afterwards.  

   But let’s start from the very beginning. Our brain in order to function properly needs stimuli. Both too many and too few of them may be the cause of stress and result in the decrease of performance. As much as we are able to imagine that too many stimuli can be irksome (it’s enough to recall how we feel after a birthday party of a seven-year-old child), it’s hard to believe that doing nothing may be, in fact, harmful. And yet, it happens.  

   For many years, psychologists have been conducting experiments and studies on the effects of staying in isolation. The objects of their analysis were, among others: Chilean miners, trapped underground for two months, emigrants facing social isolation, sailors, members of polar expeditions or space missions. Regardless of the fact whether the studied group was forced to stay in isolation by the external factors (for example, due to a catastrophe) or took action voluntarily (astronauts, Himalayan climbers) – all people went through the same changes in behaviour that are a result of lack of external stimuli. 

   The study conducted by J.T. Shurley in the 60s of the previous century showed that in an environment with scarce stimuli already after a few hours, you may experience first symptoms: hallucinations, loss of spatial orientation, and mostly fear and the need to flee and terminate the participation in the experiment. Don’t worry, I’m not writing that to scare anyone – laboratory experiments always include extreme circumstances on purpose in order to precisely see, in black and white, the phenomena that take place inside of our mind. At home, we won’t fall prey to such a situation, but we already should start thinking how to cope with a decreased number of events in our lives. Just as scientists after a few hours want to terminate the study, after a week of isolation, we will also feel the need to meet with friends, and we can’t do that right now.  

   Our situation is considerably easier in comparison to the situation of a space station or submarine crew, not to mention people who were somehow trapped and risk their lives. However, the mechanisms taking place inside of our minds are the same – the difference is the intensity. Thus, we can use similar tool to cope with the so-called sensory hunger. The most important principle that is best to be implemented from tomorrow morning is maintaining fixed periods of activity and rest. Get up from bed at the same time that you do on a regular basis, do your tasks between the same hours as before, and only then get back to pleasures. So if you need to switch to remote work, the situation is a lot easier because you have no other choice. However, it’s worth preparing a space at home that would be your “home office”, don’t switch on the TV and just tick off consecutive tasks from your list. If you are on an administrative leave, create a list of the less pleasant but useful things (washing the fridge, fixing a broken drawer, doing some cleaning in the documents, etc.) that you need to do before a certain hour. The stronger the routine and the regime, the longer you’ll maintain good mood and positive approach. Only after everything is complete, you can take some rest and relax – and now you need to resort to your creativity. Television and a book are too little. Recall card and party games, take out puzzles, and maybe you’ll try a family workout with Chodakowska or Lewandowska?  

   The changing mood and its decrease are the main enemy of such a situation. After a longer period of spending time in the same group of people within a small space, it’s really easy for conflicts to start. Even if we spend this time with people that we love the most in the world. Why? Because quarrels are extremely stimulating – something has finally started happening. There is great likelihood that within a few days it’ll be a lot easier for us to lose control over our actions and emotions. Skirmishes aren’t really a remedy for staying in isolation. You need to determine the activities that you’ll do alone at the very beginning so that each person has time for themselves. You can still walk out the dog (of course, away from clusters of people), clean the balcony, or prepare a home-based SPA in your bathroom. Such trivial activities will allow us to keep our cool. The more so that the studies conducted by J.F Terelak involving the residents of an Antarctic station showed that people who are forced to spend time with one another enjoy contacting each other less. Additionally, the smaller the group, the faster it happens. Pay attention to taking breaks while being together so that you can enjoy the time when you can again sit together on the couch in front of a TV screen.  

   Scientists claim that one thing that helped the Chilean miners who were trapped underground was the fact of maintaining contact with people above the ground. They were regularly informed on the progress of the rescue operation, they were mobilised, and their spirits were being continuously kept up. The miners were also able to contact their nearest and dearest – it was very limited but it still allowed them to keep their sanity. At the moment, we shouldn’t pay each other visits, but we have many tools that will allow us to maintain constant contact with our families and friends – we should use them. A simple instant message that goes “how are you?” will be a blissful stimulus for a person who is spending another day alone and who up to a certain point had been the life and soul of the party. It’s also worth sending such messages to a number of people – first of all, it will be a nice gesture, secondly, each response will be a small but important portion of stimuli.  

   Our isolation from the outside world is extremely comfortable – we can sit at our homes, talk on Skype with our nearest and dearest, we have something to eat, air to breathe, and beds to sleep in – from a psychological point of view these things are very relevant – the inflow of information is totally unobstructed. Television and the Internet allow us to stay up-to-date with everything that is going on at the moment outside of our four walls. Besides, psychologists are unanimous that sometimes the sole thought of the processes that take place in our minds helps us to control ourselves to a certain extent. If we know that during the upcoming days we can be more irritated and depressed due the decreased number of stimuli and limited freedom, we’ll be better at noticing negative consequences and at counteracting them.  

   To finish off, I’d like to write a few words to all those who would be eager to undergo such a home voluntary quarantine, but for some reasons they need to work. I can imagine that reading about how to cope with boredom may not be inspiring for you. But the more people can fight the temptation to leave the house, the faster the society returns to its previous state. The more discipline we have, the better for those who are fulfilling their public duty. Doctors, nurses, pharmacists, but also people working behind the counter, thanks to whom we can buy food – out of respect for their health and the risk that they take for our good, I ask all my readers to stay at home. 

Sources: “The Social Animal” by Elliot Aronson, "Człowiek w sytuacjach ekstremalnych: Izolacja antarktyczna oraz Introspekcje antarktyczne" Jan F. Terelak, "Dwa tysiące stóp pod ziemią" Jan F. Terelak Charaktery 11/2010.

* * *

   Korzystając z tego, że sporo z Was zagląda na bloga, spodziewając się nowego niedzielnego wpisu (i słusznie), postanowiłam wykorzystać okazję i przemycić tutaj parę informacji, które za kilka dni mogą okazać się przydatne. Nie jestem wirusologiem czy epidemiologiem, a informacji o tym, jak zachować odpowiednią higienę i uniknąć zarażenia, jest w tym momencie mnóstwo, więc postanowiłam skupić się na innej kwestii, która nie została jeszcze w mediach nagłośniona, a wiąże się akurat z moim wyuczonym zawodem psychologa.

   Większość z nas postanowiło poddać się domowej izolacji z własnej nieprzymuszonej woli. Mimo tego, że czujemy się zdrowi, odpowiedzialnie podchodzimy do tematu i zmieniamy swój tryb życia. Póki co, nie jest to trudne: mamy weekend, na który zawsze czekamy z utęsknieniem, a leniuchowanie na kanapie nie wydaje się wcale taką złą perspektywą. W dodatku, pewnie wielu z Was cieszy się na myśl o tym, że jutro nie trzeba będzie iść do pracy. Tymczasem to właśnie zaburzenie tej codziennej poniedziałkowo-piątkowej rutyny wywołuje bardziej niekomfortowe skutki dla naszej kondycji psychicznej. I o ile jutro, pojutrze i popojutrze nasz nastrój może utrzymywać się na wysokim poziomie, o tyle po siedmiu dniach nasza dobrowolna kwarantanna może dać się mocno we znaki – lepiej wiedzieć zawczasu, jak poradzić sobie z niektórymi mechanizmami naszego umysłu, niż potem chodzić po ścianach.

   Ale od początku. Nasz mózg, aby funkcjonować prawidłowo, potrzebuje bodźców. Zarówno zbyt wielka, jak i za mała ich ilość może być źródłem stresu i spadku sprawności działania. O ile łatwo jest nam wyobrazić sobie to, że nadmiar bodźców może być irytujący (wystarczy przypomnieć sobie, jak czujemy się po imprezie urodzinowej siedmiolatka), o tyle ciężko uwierzyć, że „nicnierobienie” może być szkodliwe. A jednak.

   Od wielu lat psychologowie prowadzą eksperymenty i badania nad skutkami przebywania w izolacji. Obiektem ich analiz byli między innymi: chilijscy górnicy, uwięzieni pod ziemią przez dwa miesiące, emigranci doświadczający izolacji społecznej, marynarze, członkowie wypraw polarnych czy misji kosmicznych. Niezależnie od tego, czy badana grupa została do izolacji zmuszona przez czynniki zewnętrzne (na przykład w wyniku katastrofy), czy świadomie podjęła się działań, które wymuszały izolację (kosmonauci, himalaiści), u wszystkich osób zachodziły zmiany w zachowaniu, będące wynikiem ograniczenia dopływu bodźców.

  Badanie przeprowadzone przez J.T. Shurleya w latach 60-tych ubiegłego wieku pokazało, że w warunkach skrajnie ubogich bodźców już po kilku godzinach pojawiają się pierwsze zaburzenia: halucynacje, utrata orientacji przestrzennej, a przede wszystkim lęk, wielka potrzeba ucieczki i zakończenia udziału w eksperymencie. Spokojnie, nie piszę tego po to, aby kogokolwiek nastraszyć – eksperymenty laboratoryjne celowo tworzą ekstremalne okoliczności, aby jak najdokładniej, czarno na białym, zobaczyć zjawiska zachodzące w naszym umyśle. W domowych warunkach nic podobnego nam nie grozi, ale już dziś powinniśmy pomyśleć o tym, jak poradzić sobie z mniejszą liczbą wrażeń. Bo, tak jak badani po kilku godzinach chcą zakończyć badanie, tak my po tygodniu dobrowolnej izolacji będziemy chcieli umówić się ze znajomymi, a tego w obecnej sytuacji robić nie wolno.

   Nasza sytuacja jest o niebo łatwiejsza od załogi statku podwodnego czy stacji kosmicznej, nie mówiąc już o osobach, które zostały z jakichś powodów uwięzione i boją się o własne życie, ale mechanizmy zachodzące w naszym mózgu są takie same – różni się jedynie ich natężenie. Możemy więc wykorzystać podobne narzędzia, aby poradzić sobie z tak zwanym głodem sensorycznym. Najważniejszą zasadą, którą najlepiej wprowadzić od jutra, jest utrzymywanie stałych pór aktywności i wypoczynku. Wstajemy o tej samej porze co zawsze, obowiązki wykonujemy w tych samych godzinach co wcześniej i dopiero później pozwalamy sobie na przyjemności. Jeśli macie pracować zdalnie, to sytuacja jest ułatwiona, bo nie macie innego wyjścia. Warto jednak przygotować sobie w domu coś na kształt biura, nie włączać telewizora i odhaczać kolejno wykonane zadania. Jeśli jesteście na przymusowym urlopie, zróbcie listę mniej przyjemnych, ale pożytecznych rzeczy (umycie lodówki, naprawa niedziałającej szuflady, porządek w papierach na biurku, itd.), które musicie wykonać do konkretnej godziny. Im mocniejszy reżim sobie w tym temacie narzucicie, tym dłużej zachowacie dobry nastrój i pozytywne nastawienie. Dopiero później możecie pozwolić sobie na relaks, ale i tu potrzebna będzie Wasza kreatywność. Telewizor i książka to za mało. Przypomnijcie sobie gry towarzyskie i karciane, wyciągnijcie z szafy puzzle, a może dacie się też namówić na rodzinne treningi z Chodą lub Lewą?

   Zmienność nastroju i jego obniżenie jest głównym wrogiem ludzi w takiej sytuacji. Po dłuższym czasie przebywania w tej samej grupie na małej powierzchni zawsze łatwiej o konflikty. Nawet jeśli jesteśmy z osobami, które kochamy najbardziej na świecie. Dlaczego? Bo kłótnie działają niezwykle stymulująco, nareszcie coś się dzieje. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że za kilka dni znacznie łatwiej damy się wyprowadzić z równowagi. Awantury nie są jednak remedium na przebywanie w izolacji. Trzeba zawczasu ustalić czynności, które codziennie będzie się robić w pojedynkę, tak aby każde z nas miało też czas dla siebie. Wciąż można wyprowadzać psa, (oczywiście z daleka od skupisk ludzkich), robić porządki na balkonie czy urządzić domowe SPA w łazience. Takie trywialne czynności pozwolą nam zachować spokój. Tym bardziej, że badanie przeprowadzone na mieszkańcach stacji antarktycznej przez J.F. Terelaka pokazało, że ludzie skazani na siebie coraz mniej cieszą się z wzajemnych kontaktów. Na dodatek im mniejsza grupa tym szybciej dochodzi do tego zjawiska. Zwróćcie więc uwagę na to, aby robić kontrolowane przerwy w byciu razem, tak aby móc ucieszyć się z tego, gdy znów spotkacie się na kanapie przed telewizorem.

   Badacze twierdzą, że jedną z rzeczy, która pomogła przetrwać uwięzionym pod ziemią chilijskim górnikom, był fakt nawiązania łączności „z górą”. Regularne informowanie ich na temat postępującej akcji ratowniczej mobilizowało uwięzionych i podtrzymywało na duchu. Górnicy mieli też dzięki temu kontakt z bliskimi – bardzo ograniczony, ale jednak znaczący dla ich psychiki. My nie powinniśmy się teraz nawzajem odwiedzać, ale mamy do dyspozycji bardzo wiele narzędzi umożliwiających stały kontakt z naszymi rodzinami i przyjaciółmi i musimy z nich korzystać. Zwykły sms o treści „jak się czujesz?” będzie upragnionym bodźcem dla osoby, która kolejną dobę spędza w samotności, a do tej pory jej życie towarzyskie kwitło w najlepsze. Warto rozesłać takie wiadomości do kilku osób – po pierwsze, im będzie miło, po drugie, każda odpowiedź będzie dla nas małą, ale ważną porcją wrażeń.

   Nasza izolacja od świata zewnętrznego jest niezwykle komfortowa – możemy siedzieć w naszym domu, rozmawiać przez Skype'a z najbliższymi, mamy co jeść, czym oddychać, gdzie spać i – co z psychologicznego punktu widzenia niezwykle istotne – dopływ informacji jest całkowicie niezakłócony. Telewizja i internet pozwalają nam być na bieżąco ze wszystkim co dzieje się poza naszymi czterema ścianami. Poza tym, psychologowie są zgodni, że czasem sama świadomość zachodzących w naszej głowie procesów pozwala je w pewnym stopniu kontrolować. Jeśli wiemy, że w nadchodzących dniach możemy, w wyniku mniejszej ilości bodźców i ograniczenia naszej wolności, być bardziej rozdrażnieni i przygnębieni łatwiej wyłapiemy te negatywne konsekwencje i będziemy mogli im przeciwdziałać.

   Na koniec chciałam napisać kilka słów do tych wszystkich, którzy chętnie poddaliby się takiej domowej, dobrowolnej izolacji, ale z różnych powodów muszą pracować. Domyślam się, że czytanie o tym, jak radzić sobie z nudą, może być dla Was irytujące. Jednak im więcej ludzi będzie umiało poradzić sobie z pokusą wychodzenia z domu, tym szybciej wszystko wróci do normy. Im bardziej będziemy zdyscyplinowani, tym lepiej dla tych, którzy spełniają teraz swój obywatelski obowiązek. Lekarze, pielęgniarki, farmaceuci, ale też osoby pracujące na kasie, dzięki którym możemy kupić jedzenie – z szacunku dla ich zdrowia i ryzyka jakie podejmują w imię szerszego dobra, proszę wszystkie Czytelniczki, aby zostały w domu. 

 

Źródła: "Człowiek – istota społeczna" Elliot Aronson, "Człowiek w sytuacjach ekstremalnych: Izolacja antarktyczna oraz Introspekcje antarktyczne" Jan F. Terelak, "Dwa tysiące stóp pod ziemią" Jan F. Terelak Charaktery 11/2010. 

Look of The Day

jacket / marynarka – Calvin Klein on Modivo.pl

ecru sweater / sweter z golfem w kolorze ecru – MLE Collection

high boots / wysokie kozaki – Pretty Ballerinas

leather bag / skórzana torebka – Atomy

rings & earrings – YES

   If I were to choose one thing that would appropriately express my style over the years despite the changing trends, it would be a blazer. It’s best if its black, lose at the waist, and not that short. The one that you can see in today’s photos is a slightly oversized cut and that’s what it should be like. On purpose, I chose a larger size than usually as I’m currently in love exactly with such cuts.

* * *

   Gdybym miała wybrać jedną rzecz, która na przestrzeni lat i mimo zmieniającej się mody dobrze wyrażało mój styl to byłaby to marynarka. Najlepiej czarna, luźna w pasie i niezbyt krótka. Ta z dzisjeszych zdjęć jest "ciut oversizow" i taka właśnie miała być. Z premedytacją wybrałam większy niż zwykle rozmiar, bo właśnie w takich fasonach jestem teraz zakochana. 

LOOK OF THE DAY – Make Trends Real

coat / płaszcz – MLE Collection (pojawi się najszybciej w okolicach jesieni)

hoodie and sweatpants / dresy z delikatnej wełny – MLE Collection (ostatnie sztuki)

black leather bag / czarna skórzana torebka – Atomy Store

white trainers / białe buty sportowe – Asics

   While I was recently browsing through Instagram, I came across a photo added by one of the most well-known American influencers. It was depicting the owner of the account wearing clothes from the latest collections by top fashion designers, 12-centimetre stilettos, and… holding 2 greyhounds on a leash (probably borrowed from a passerby as the influencer is not a dog owner herself). I was sure that such shots were reserved for fashion magazines from the beginning of the century and that women search online mostly for outfits that are appropriate for a given situation instead of unreal-looking divas – but maybe I’m wrong. That’s why I need to applaud a few of our native girls – the sets presented by Polish bloggers sometimes look slightly eccentric and are not always elegant, but they are rather practical.   

   Since for a longer period of time, I’ve been walking my dog out with a sizeable tot in a scarf, the above-mentioned images seem even funnier to me. And even though the trends are continuously changing and I’m into different clothes than a few years ago, the conclusions to which I came while writing "Elementarza Stylu" have hardly changed. Even the most beautiful clothes won’t come in handy if your everyday duties won’t allow you to wear them. It’s even worse if you decide to wear them despite their impracticality.

* * *

   Przeglądając ostatnio Instagram natknęłam się na zdjęcie dodane przez jedną z najsłynniejszych amerykańskich influencerek. Przedstawiało główną zainteresowaną, w ubraniach z najnowszych kolekcji czołowych projektantów, dwunastocentymetrowych szpilkach i… z dwoma chartami na smyczy (prawdopodobnie pożyczonymi od przechodnia, bo influencerka psa nie ma). Byłam pewna, że takie kadry zarezerwowane zostały dla magazynów modowych z początku tego stulecia, a kobiety w sieci szukają dziś przede wszystkim strojów adekwatnych do sytuacji, a nie odrealnionych diw, ale być może nie mam racji. Tu muszę pochwalić kilka naszych rodzimych dziewczyn – zestawy polskich blogerek są być może czasem ciut ekscentryczne, nie zawsze eleganckie, ale przynajmniej da się w nich żyć. 

   Ponieważ od dłuższego czasu każdego dnia śmigam na spacer z psem, a w chuście mam jeszcze pokaźnego brzdąca, to wspomniane wcześniej obrazki bawią mnie coraz bardziej. I chociaż trendy wciąż się zmieniają, podobają mi się inne rzeczy niż jeszcze kilka tam temu, to wnioski do których doszłam w trakcie pisania "Elementarza Stylu" wcale się nie zmieniły. Nawet najpiękniejsze ubrania nie bardzo się przydadzą, jeśli codzienne obowiązki nie pozwolą ich nosić. A jeszcze gorzej, jeśli zdecydujesz się w nich chodzić, pomimo, że utrudniają życie.