Look of The Day

dress / sukienka – NA-KD

shoes / buty – Guess

    I’ll probably wait for a true party for a few months, but I already have my outfit ;). This navy dress with a fine stripe print, owing to being tied around the waist and a deeper neckline, is really forgiving for our figure. Maybe some of you are still searching for a Valentine’s Day outfit?

   This pattern, borrowed from male wardrobe, has a long history behind it – from the British bankers from the turn of the 19th and 20th centuries to Winston Churchill to today’s Wolf of Wall Street. In the world of business and finances, a striped suit is supposed to be the symbol of strength and power (the so-called “power suit”). Thankfully, fashion no longer has any gender and the characteristic chalk stripes can be worn by women as well – and we don’t need to have any backstory to it.

* * *

   Na prawdziwą imprezę poczekam pewnie jeszcze dobrych kilka miesięcy, ale strój już mam ;). Ta granatowa sukienka w jasne prążki, dzięki wiązaniu w talii i dekoltowi, może sporo wybaczyć naszej sylwetce. A może któraś z Was poszukuje jeszcze kreacji na Walentynki?

   Ten deseń, zapożyczony z męskiej garderoby, ma za sobą długą historię – od brytyjskich bankierów z przełomu XIX i XX wieku, przez Winstona Churchilla, aż po dzisiejszego „Wilka z Wall Street”. W świecie biznesu i finansów prążkowany garnitur ma być oznaką siły i władzy (tak zwany „power suit”). Całe szczęście, moda nie ma już dziś płci i charakterystyczne  „chalk stripes” możemy nosić też my – i nie musimy sobie tym nic dodawać.

Chance for a beautiful evening

   At the beginning of January, I received an invitation to the premiere of CHANEL’s new fragrance. I knew that the boutique in Galeria Mokotów will be visited by editors-in-chief of the most important Polish fashion magazines, my blogging friends, and many other people with whom I’d eagerly talk for a bit. During that time, I, however, had other errands to run and I stayed in Tricity without any regrets – Warsaw could wait. I can’t really deny that I was really eager (and intrigued) to open the white package with the characteristic logo that the courier brought to my door a few days ago. Mademoiselle Chanel claimed that if there is a chance waiting ahead, you need to grab it – that’s why I treated the parcel as a chance for a romantic evening. A few drops that smell of jasmine, musk, and rose, a silken vintage shirt, and I’m ready for a date… in our living room :).   

   CHANCE EAU TENDRE is a variation of the already iconic fragrance of CHANCE, whose premiere took place in 2002. The new version is more intense. The campaign or, in fact, the advertising spot (directed by Jean-Paul Goude) deserves special attention. It clearly shows that the French brand places importance on freshness and modern approach in new products.

* * *

   Na początku stycznia dotarło do mnie zaproszenie na premierę nowego zapachu CHANEL. Wiedziałam, że do butiku w Galerii Mokotów przybędą redaktorki najważniejszych polskich magazynów modowych, koleżanki blogerki i wiele innych osób, z którymi miło byłoby zamienić kilka słów. W tym czasie miałam jednak inne sprawy na głowie i bez żalu zostałam w Trójmieście – Warszawa poczeka. Nie zaprzeczę jednak, że z wielką przyjemnością (i zaciekawieniem) otwierałam białą torebkę z charakterystycznym logo, którą kurier przyniósł pod moje drzwi kilka dni temu. Mademoiselle Chanel twierdziła, że jeżeli pojawia się przed nami szansa, to trzeba z niej skorzystać – a więc ja tę przesyłkę potraktowałam jako szansę na romantyczny wieczór. Kilka kropel pachnących jaśminem, piżmem i różą, jedwabna koszula vintage i jestem gotowa na randkę… w naszym salonie :). 

   CHANCE EAU TENDRE to wariacja na temat kultowego już zapachu CHANCE, którego premiera miała miejsce w 2002 roku. Nowa wersja jest bardziej intensywna, a na specjalną uwagę zasługuje kampania, a właściwie spot reklamowy (w reżyserii Jean-Paul Goude), który wyraźnie pokazuje, że francuska marka stawia na świeżość i nowoczesne podejście do kolejnych produktów.

 

Top 5: Najlepsze stylizacje polskich blogerek ze stycznia

    February is a crisis moment for all fashion lovers. Thick sweaters and woollen coats don’t seem as enticing as at the beginning of November – after so many months of wearing the same clothes, we start to crave something new. It can be clearly noticed in case of bloggers who are running away from the winter sets as much as they can. Let’s check their efforts at summoning spring.

* * *

   Luty to kryzysowy moment dla wszystkich modowych pasjonatów. Grube swetry i wełniane płaszcze nie wydają się już tak kuszące, jak na początku listopada – po wielu tygodniach noszenia tych samych rzeczy zaczynamy tęsknić za czymś nowym. Dobrze widać to u blogerek, które uciekają od zimowych zestawów, jak tylko mogą. Sprawdźmy jak próbują przywołać wiosnę. 

 

MIIEJSCE PIĄTE

@lifeofboheme

   It’s the first time you’ve seen Marta in the monthly fashion summary, but surely her Instagram profile can be a standalone inspiration. Her style is a combination of American grunge and Parisian vintage style. A lacquered olive coat and accessories – geometrical heeled booties and gigantic sunglasses – are playing the first fiddle in this outfit.

* * *

   Martę widzicie w tym zestawieniu po raz pierwszy, ale z pewnością jej instargamowy profil może stać się dla Was inspiracją. Jej styl to połączenie amerykańskiego grunge'u oraz paryskiego stylu vintage. W tym zestawieniu pierwsze skrzypce gra lakierowana kurtka w oliwkowym kolorze i dodatki – geometryczne botki na obcasie i wielkie okulary.

MIEJSCE CZWARTE

@dagmarajarzynka

   I don’t know whether I’ll come around to this type of shoes when the spring comes, but Dagmara looks really nice in classic sets that are broken with sporty details. A jersey dress has an ideal camel hue, and I wouldn’t mind the round handbag. 

* * *

   Nie wiem, czy na wiosnę przekonam się do tego typu butów, ale Dagmarze bardzo pasuje takie przełamanie klasyki sportowymi elementami. Dzianinowa sukienka ma idealny camelowy odcień, a tę okrągłą torebkę od razu bym przygarnęła.  

MIEJSCE TRZECIE

@adriannakruszewska

  Simple solutions are the best! Adrianna confirms that. This time, she opted for straight blue jeans, slightly heeled shoes, a black turtleneck, and a long coat in the same shade. If you’re going for simple options, it’s worth getting crazy with the accessories – this time Adrianna chose a small handbag with snake print and black cat eye sunglasses.

* * * 

   Bo proste rozwiązania są najlepsze! Potwierdza to Adrianna, która tego dnia postawiła na niebieske proste dżinsy, buty na mini-obcasie, czarny golf i długi płaszcz w tym samym odcieniu. Jeśli stawia się na prostotę warto zaszaleć z dodatkami – tutaj padł wybór na małą torebkę w wężowy motyw i czarne okulary w stylu "cat-eye".

MIEJSCE DRUGIE

@dominikatyminska

    It’s possible to notice a considerable dose of flippancy in Dominika’s outfit – it seems carelessly chosen, but it is always neat, it seems all black, but it doesn’t really seem dull. High boots and a large sweater uncovering the legs are a brave combination, but Dominika was able to balance everything.

* * *

   W stylizacjach Dominiki można dostrzec sporą dozę nonszalancji – niby jest trochę niedbale, ale zawsze schludnie, niby prawie wszystko jest czarne, ale wcale nie wygląda smutno. Wysokie kozaki i obszerny sweter odkrywający nogi to odważne połączenie, ale Dominice jakoś się udało to wszystko wyważyć. 

MIEJSCE PIERWSZE

@oliwiapakosz

   The whole Oliwia’s Instagram profile is maintained in vintage aesthetics – and the situation is similar in case of this set. White cigarette trousers, a light sweater, and accessories are an outfit that I’ll eagerly choose in… May ;). What about you? What is your favourite set?

* * *

   Cały Instagram Oliwii utrzymany jest w estetyce vintage – nie inaczej jest w przypadku tego stroju. Białe spodnie, jasny sweter i czarne dodatki to zestaw, w który z przyjemnością wskoczę… w maju ;). A Wam która propozycja podoba się najbardziej?

Miłość do cukrowego groszku i przepis na ekspresowe curry

*   *   *

Od tej porze roku najchętniej wsiadłabym w samolot i poleciała w dalekie strony. Nie muszę mieć żadnych luksusów, basenów i przysłowiowych drinków z palemkami (chociaż świeżym kokosem bym nie pogardziła ;P). Marzę wyłącznie o promieniach słonecznych – nieco dłuższych niż nasze orłowskie, które wyjrzały dzisiaj na kilka minut. Ale to jeszcze nie czas na podróże – mam kilka osobistych spraw do uporządkowania, może w dalszej przyszłości. Tymczasem zapraszam Was na mini egzotyczny obiad, który robię w try miga i też poprawia mi humor!

Skład:

(przepis na 4-6 porcji)

1 duża polędwica z indyka, może być kurczak (zawsze biorę na oko, ok. 300 g)

1 szczypior z cebulką

1 puszka mleka kokosowego (im tłustsze tym lepiej)

5 – 6 cm kawałek świeżego imbiru

1 łyżka sosu rybnego (opcjonalnie)

1 czerwona papryka

2-3 ząbki czosnku

2-3 łyżki czerwonej pasty curry

duża garść (ok. 250 g) groszku cukrowego

1 opakowanie grzybów Shimeji (mogą być zwykłe pieczarki)

1 puszka pędów bambusa (opcjonalnie)

do podania: makaron ryżowy, lub ryż jaśminowy, świeża kolendra

do smażenia: olej kokosowy

A oto jak to zrobić:

  1. Na rozgrzanej patelni lub w żeliwnym garnku podsmażamy delikatnie cienkie plastry imbiru, plastry czosnku, posiekaną cebulkę od szczypiorku oraz kawałki mięsa. Dodajemy czerwoną pastę curry i kawałki papryki. Mieszamy i dalej smażymy.
  2. Gdy mięso jest już gotowe dolewamy mleko kokosowe i pokrojone grzyby*. Całość mieszamy i pozostawiamy pod przykryciem na 4-5 minut. Na końcu dodajemy groszek cukrowy** i posiekamy szczypior i pędy bambusa. Ponownie mieszamy. Doprawiamy pieprzem i solą (ewentualnie pastą curry – wg własnego uznania oraz sosem rybnym). Podajemy na ciepło z ryżem lub makaronem ryżowym i posiekaną, świeżą kolendrą.

*  niedawno odkryłam grzyby Shimeji – to japońska odmiana grzybów, nie należy ich spożywać na surowo, więc jeżeli zdecydujecie się na nie, to trzeba min. 5 minut podgotować w curry.

** groszek cukrowy pakowany jest na tzw. tackach – dostępny w Lidlu lub Piotrze i Pawle, nie warto kupować mrożonego.

Na rozgrzanej patelni lub w żeliwnym garnku podsmażamy delikatnie cienkie plastry imbiru, plastry czosnku, posiekaną cebulkę od szczypiorku oraz kawałki mięsa. Dodajemy czerwoną pastę curry i kawałki papryki. Mieszamy i dalej smażymy. Gdy mięso jest już gotowe dolewamy mleko kokosowe i pokrojone grzyby*. Całość mieszamy i pozostawiamy pod przykryciem na 4-5 minut. Na końcu dodajemy groszek cukrowy i posiekamy szczypior oraz pędy bambusa. Ponownie mieszamy. Doprawiamy pieprzem i solą (ewentualnie pastą curry – wg własnego uznania).

Curry podajemy na ciepło z ryżem lub makaronem ryżowym i posiekaną, świeżą kolendrą.

LOOK OF THE DAY – Stay at Home

long sweater / długi kardigan – RISK

joggers / dzianinowe spodnie – Stefanel

wool slippers / wełniane kapcie – RobotyRęczne

silk top / jedwabny top – MOYE

   I spent the last few days at home so I’ve decided that it’s a good occasion to show a typical home outfit this time. The more so that we can experience real homewear fashion these days. I enjoy combining clothes in similar hues, especially if these are made from soft jersey.

   I created today’s outfit using products by Polish brands (except for trousers) and made from natural fabrics.

* * *

   Ostatnie kilka dni spędziłam w domu, więc uznałam, że to dobra okazja, aby tym razem pokazać typowo domowy strój. Tym bardziej, że jesteśmy dziś świadkami prawdziwej mody na „homewear”. Ja najbardziej lubię łączyć ubrania w podobnej palecie barw, najlepiej z miękkich naturalnych dzianin.

   Dzisiejszy zestaw stworzyłam wykorzystując produkty polskich marek (wyjątkiem są spodnie) i z naturalnych materiałów.

Last Month

  I’ve never paid particular attention to the symbolism of January – the first month of the year. I always laughed under my breath at people who were meticulously creating lists of New Year’s resolutions or pompously claiming that the upcoming year would be a breakthrough as that’s exactly what their intuition told them. Fate is perverse as January has become an exceptional month for me. Since it’s slowly coming to an end, I encourage you to check out the photo summary of the last weeks as part of our monthly tradition.

* * * 

   Nigdy nie przywiązywałam szczególnej uwagi do symbolicznego znaczenia stycznia – pierwszego miesiąca w roku. Pod nosem śmiałam się z osób, które z pieczołowitością sporządzały listę noworocznych postanowień albo pompatycznie ogłaszały, że ten rok będzie dla nich przełomowy, bo intuicja im to podpowiada. Los bywa przewrotny, bo styczeń stał się dla mnie wyjątkowym miesiącem. A ponieważ zbliża się już ku końcowi to tradycyjnie zapraszam Was na zestawienie z ostatnich tygodni. 

Tuż po świętach, ale my nadal udajemy, że trwają w najlepsze. Rodzinnym spotkaniom nie było końca. Żegnamy choinkę ;). 1. To najpiękniejszy tort jaki widziałam! // 2. Niby huragany nie zdarzają się na tej części kontynentu… // 3. Sylwestrowe wspomnienia. // 4. Jagody, maliny, mus z białej czekolady… //Tortowa abstrakcja.1. Wiele z Was pytało mnie co to za marka zagościła w styczniu na jednym z Instastory, więc uprzedzając Wasze pytania – czapka i sweter są z Edited. // 2. Przepis na pyszne placuszki znajdziecie w ostatnim wpisie. // 3. Te szare dni na początku stycznia… // 4. W drodze z Warszawy… //Kilka kilometrów od Sopotu.Remont nie jest rzeczą, za którą przepadam, ale w tym jednym przypadku było!! Tu przygotowujemy się do położenia boazerii ściennej od FOGE (znajdziecie też w Castoramie).1. Francuskie śniadanie. // 2. Trzy godziny później i boazeria już jest! // 3. Moje piękne morze. // 4. W końcu śnieg i trochę mrozu. //Kokosowa nowość w mojej łazience czyli naturalna maska do włosów marki Botanicum. Przywraca blask i bardzo ułatwia rozczesywanie. No i ten super zapach!A tu inny kosmetyk do włosów – Negin, przepraszam! 1. Wystarczy cieszyć się z małych rzeczy. // 2. Wiele z Was uznało, że to właśnie ten sweter, jest zimowym ulubieńcem z MLE Collection. // 3. W końcu, po wielu pochmurnychi dniach, pojawiło się niebieskie niebo! I humor od razu lepszy. // 4. Przy kawie zawsze pracuje się najlepiej. //Książka, którą widzicie na zdjęciach powyżej to "Rok uważnego życia" autorstwa De Kwant Jocelyn, która jest prawdziwą biblią dla zabieganych. Jeśli w pośpiechu pędzicie przez każdy dzień, to ta książka pozwoli Wam na chwilę "stanąć w miejscu" i cieszyć się małymi rzeczami. 1. Mój codzienny makijaż. // 2. Lubię, gdy budzi mnie słońce.  // 3. Mój piękny Gdańsk… // 4. Portos musi wypróbować, czy nowy dywan nadaje się do spania.  //Sporo z Was prosiło, aby powtórzyć nazwy kosmetyków, których użyłam do makijażu przy tym stories. A więc: róż – CHANEL "Joues Contraste" odcień 430, żel do brwi – CHANEL "Le gel sourcils" transparent, tusz do rzęs – CHANEL "Le volume revolution", rozświetlacz CHANEL "Le lion"".
„Gdańsk dzieli się dobrem.” P.A.1. Kto nadmucha balony? // 2. Bo pozowanie leży w jego naturze. // 3. Spacer, czy to w ogrodzie, czy w lesie, zawsze jest dla Portosa największą radością. // 4. Zdrowo i smacznie. Nie zapomnijcie o wiórkach kokosowych, słonym karmelu i orzechach pekan! Brownie life. 

Czekając na powrót zimy.

Niby tak zimno, a tyle gorącej miłości wokół. Spokojnego wieczoru!

***