Szara eminencja bloga:)

A dokładniej szaro-biało-kremowa!:)

Napotkałam na swojej drodze wiele osób, które nie lubią kotów. Po spotkaniu z moją kotką, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, weryfikowały one jednak swoje dotychczasowe poglądy i robiły wyjątek od reguły – Pępuszki bowiem nie da się nie lubić. Jest przyjazna, łagodna i zdecydowanie za bardzo lubi głaskanie, co czasami bywa naprawdę męczące:).

Moja kotka, z uwagi na rasę, wymaga odrobinę więcej troski niż normalny dachowiec. Jej futerko trzeba regularnie czesać. Ponieważ nie lubi wychodzić na dwór trzeba też dbać o jej pazurki (bo inaczej sama o nie zadba używając do tego fotela lub kanapy :D). Jej łagodne usposobienie nie idzie w parze z instynktem łowcy, ale od czasu do czasu lubi się bawić swoim pluszowym szczurem :). Jest też niezwykle wybredna jeśli chodzi o pokarm, ale według mnie zasługuje na wszystko co najlepsze, więc rozpieszczam ją jak mogę:).

Simon Tofield Simon's Cat for Magazine interview. 24 October 2009

LOVE

 

Navy blue, grid and gold = I am ready for autumn

Trends change – as we all know. There are, however, certain cuts, styles and colour combinations which always look good even though they might not be the hit of the season. Navy with red is an eternal combo; it’s elegant and pretty much suits everyone.  The same goes for jeans, a classic style of watch and pumps. To get this kind of look, you don’t have to study the latest collections from futuristic designers or shell out money on fashion magazines :)

jacket and bag / żakiet i torebka – Mohito

shirt / koszula – Abercrombie

jeans and shoes / jeansy i buty – Zara

sunglasses / okulary – Reserved

Follow my blog with bloglovin!

Trendy się zmieniają – to wiemy wszyscy. Istnieją jednak modele ubrań i połączenia kolorysyczne, które zawsze wyglądają dobrze, nawet jeśli nie są hitem sezonu. Zestawienie granatu i czerwieni jest wieczne, eleganckie i pasujące do wszystkich typów urody. To samo tyczy się jeansów, klasycznego zegarka i czółenek. Aby stworzyć taki zestaw nie trzeba studiować najnowszych kolekcji futurystycznych projektantów, czy wydawać pieniędzy na magazyny o modzie:).

No excuses! Run!

Być może dziwi Was to, że pierwszy post o sporcie pojawia się tutaj we wrześniu (a przecież wszystkie z nas chcą mieć piekną sylwetkę przed latem, a nie na Boże Narodzenie!), ale nie uważam, aby aktywności fizyczne ( a już na pewno nie bieganie) miały komukolwiek przynieść wymierne efekty, jeśli nie będą sprawiały przyjemności same w sobie. Pora roku nie ma więc tutaj zbyt dużego znaczenia.

O swoich sportowych nawykach napisałam odrobinę w poście, który pojawił się na stronie w tym tygodniu. A więc od 19 roku życia biegam co drugi dzień. Jeśli muszę wstać naprawdę bardzo wcześnie i po prostu szkoda mi tych 30 minut, które mogłabym spędzić na słodkim pochrapywaniu, to robię sobie dwudniową przerwę – wysiłek fizyczny nie może mieć znamion wewnętrznego terroru. Ma być przyjemnością, a nie przykrym obowiązkiem.

 

Mój jogging jest naprawdę krótki. Piętnaście minut to według mnie wystarczający czas, aby utrzymać kondycję (nie wiem czy wystarczający, aby utrzymać szczupłą sylwetkę – nie taki bowiem jest mój cel, jeśli chodzi o ruch). Obecnie nie jest to dla mnie żaden wysiłek, ale pierwsze próby ciągłego biegu przez tak długi czas były naprawdę nieprzyjemne, żeby nie powiedzieć bolesne:). 

Zaraz po bieganiu (póki tętno nadal jest przyspieszone) chwytam za mój ukochany Hula Hop, z którym nie rozstaję się od czasu trenowania gimnastyki artystycznej i kręcę nim najpierw pięć minut w prawą stronę, a następnie tyle samo w lewą. Wierzę (chociaż nie mam na to żadnych naukowych dowodów), że to dzięki temu moje ukochane pistacjowe czekoladki nie odkladają się w okolicach talii. Całość mojego treningu trwa około 25 minut. Można go wykonać w domu, na ulicy, na plaży, w lesie i jest zupełnie za darmo:).

Od czasu do czasu (co w tym przypadku oznacza nie częściej niż raz na pół roku :D) biegnę na dłuższy dystans (6 km). Nie wiem dlaczego to robię, ale domyślam się, że jest to jakaś wewnętrzna potrzeba sprawdzenia swoich możliwości:).

A więc, co mogę poradzić Wam, drogie czytelniczki?:) Jak najbardziej zachęcam do próbowania różnego rodzaju aktywności fizycznych – jeśli mój sposób na ćwiczenia Wam się spodobał, to według mnie jest on godny polecenia – nie sądzę, aby był dla kogoś niebezpieczny:). Jeśli jednak po kilku razach nie odnajdziecie w tym przyjemności, to nie zmuszajcie się i szukajcie dalej! Przez całe dzieciństwo nie cierpiałam lekcji wychowania fizycznego (jako niska i chuda dziewczynka  miałam naprawdę ogromne problemy w zaliczaniu dwutaktu i serwisu w siatkówce) i nigdy nie wierzyłam, że sport może mi sprawiać przyjemność (tak, to zdanie miało Wam dodać otuchy:)). Trzeba tę przyjemność po prostu znaleźć, a gdy już Wam się to uda, nie będziecie potrafiły przestać:).

Follow my blog with bloglovin!