
Grudzień od zawsze był moim ukochanym miesiącem w roku. Planuję każdy jego dzień, aby wycisnąć jak cytrynę ten nastrój i nie żałować później, że już się skończył. Od kilku lat uczę się też zwalniać, nie brać na siebie zbyt wiele w tym czasie, bo właśnie w około świątecznych tygodniach najwyraźniej widzę to, co w moim życiu jest najważniejsze i daje mi najwięcej szczęścia. Mam nadzieję, że u Was było idealnie. U nas, no cóż – prawie.
Przygotowanie tych comiesięcznych zestawień to dla mnie zawsze przyjemność, ale dziś miało to niemal terapeutyczne właściwości :). Wczytując się w ten wpis zapewne zrozumiecie dlaczego. Mam nadzieję, że być może ktoś z Was również poczuję się lepiej, gdy tu do mnie zajrzy.
1. Hej Zimo! Cudownie, że dotarłaś tak szybko! // 2. Ostatnio za mało uwagi poświęcałam mojej biblioteczce – w każdym tego słowa znaczeniu. // 3. To znak, że święta coraz bliżej. // 4. Szukamy eleganckich zestawów dla czteromiesięcznego bobasa. // 
Rób zdjęcie, bo ja prowadzę! (zgodnie z przepisami Tato ;)).
Idziemy na sanki!
Ja bym tak mogła codziennie. Tylko Pan Nene trochę oszroniony. Cały ten look znajdziecie tutaj.
1. Heń za saniami renifera… To ilustracja z książki "Zimowa przygoda Olego". // 2. Gdy dzieci chorują wszystko staje w miejscu. Chodzę na paluszkach i podczytuję, gdy usną po lekarstwach. // 3. To nie wieczór, to była zaledwie piętnasta. Grudniowe dni szybko zamieniały się w noce. // 4. Grafika od Vogue'a. Oprawić? // 
Jak zima to herbata, a jak herbata to koniecznie z dobrym miodem. Ja swoje zapasy rozdałam pod choinką, ale kolejna miodowa paczka od Apimelium już do mnie dotarła. To najfajniejsza subskrypcja jaką kiedykolwiek miałam :).

Miód nektarowy wrzosowy. Można jeść łyżką!
1. Nie taki straszny ten poniedziałek. // 2. Pyszne zimowe drinki na firmowej wigilii (dziękujemy Patrycja!) // 3. W Iconic Design szykują się zmiany… na lepsze! // 4. Gdy świąteczny nastrój za mocno wejdzie… //
Elfy zasłużyły na coś dobrego! Sezon jesień / zima w MLE uznajemy za zakończony i ruszamy z wyprzedażami!
Chciałam napisać, że mamy jeszcze te sukienki, ale została już tylko czarna, po dwie sztuki z rozmiaru :). Standardowo przypominam o opcji "powiadom o dostępności" bo coś na pewno jeszcze wróci!
1. No dobra, to jak ma wyglądać świąteczny sweter na przyszły rok? Wiemy, że je kochacie! // 2. Czapki! Raz na jakiś czas bawimy się w robienie dodatków dla Was. // 3. A z tego swetra jestem taka dumna! // 4. I wiadomo kto w tym roku przebrał się za panią Mikołajową. //
Asia, bardzo Cię proszę, nie kradnij prezentów dla dziewczyn! Kurtka Asi to oczywiście MLE.
Coś słodkiego, dla każdego!
Eleganckie faktury zawsze do siebie pasują.
Zaproszenie. Zawsze potwierdzam obecność.
Moje cztery ulubione sylwetki z pokazu CHANEL Métiers d’art 2021/22.
Prezent numer 1 pod choinkę. "Wybór" to książka, która przeciwstawia się poczuciu bezradności – o powrocie nadziei i wiary w zwycięstwo demokratycznych wartości i demokratycznego świata. Ale to więcej niż apel – to również opowieść o drogach, które do tego prowadzą. Taty chwalić mi nie wypada, ale o współautorce chętnie coś napiszę. Anne Applebaum to jedna z najbardziej cenionych dziennikarek politycznych na świecie i laureatka wielu prestiżowych nagród ( w tym samego Pulitzera za książkę "Gułag").
1. Czytelnia. // 2. Owsianka z gruszką i jabłkiem z przepisu Oli. // 3. "Jabłonka Eli" – piękna i mądra książka dla dzieci. // 4. Mała papierowa choinka dzielnie zastępowała tę, którą mieliśmy sprowadzić do domu. Niech jeszcze postoi parę dni, tym bardziej, że igły się z niej nie sypią ;). //
Wiem, że wiele z Was czytało książkę "Szczerze" i przekazywało mi jej bardzo pozytywne recenzję (chociaż tę historię z Portosem to ja lepiej opowiadam :D), więc myślę, że "Wybór" też Was zainteresuje. Dlaczego Unia Europejska, chociaż jest potęgą, częściej bywa chłopcem do bicia? Jak podzieliliśmy się na obce sobie plemiona i czy potrafimy mimo tego wspólnie żyć? To tylko kilka pytań, które zadaje sobie mój tata i jego rozmówczyni. Jeśli szukacie nadziei na przyszłość w tym dziwnym świecie, to znajdziecie ją w tych zapiskach.
1. On: "Chcesz mandarynkę?". Ja: "Nieee, dziękuję". On: "A obraną?". Ja: " :D ". // 2. A kuku! Pobudka! // 3. Mój bezpieczny zwyklak. // 4. Przesyłka od Hermes, bardzo dziękuję! //
Uwielbiam ten koc! Jest miękki, ciepły, lekki ale nie "wiotki", nie gryzie i do tego ma nieoczywisty kolor i wzór. Znajdziecie go w sklepie Mongolian (100% wełny owczej, wymiary: 150cm x 200cm). Ja chyba kupię jeszcze jeden dla teściowej więc ostrzegam, że zaraz może go nie być ;). 
Pan Nene też zasługuje na opiekę w czasie rekonwalescencji ;).
1. Dziękuję za pamięć Droga Redakcjo! // 2. To silne ramię jest dla mnie podporą (w sensie, że dla ajfona ;D). // 3. Tę sesję uwielbiam. // 4. Zamieć. //
Czekały w szafie caly rok. Bridget byłaby dumna. Ten granatowy jest od marki Hackett (kupiony lata temu), bordowy to Pepa & Company, pierwszy z prawej – MLE, a środkowy jest w praniu i nie mam jak sprawdzić, ale upolowałam go na Zalando dawno temu.
I jeszcze jeden prezent! Ktoś tu chyba wie, że kocham notesy :). Ten jest od NOTEKA, która właśnie wprowadziła do asortymentu markę Antoinette Poisson. To paryska pracownia zajmująca się konserwacją i reprodukcją francuskich papierów dominoté – ręcznie stemplowanych i ręcznie malowanych dekoracyjnych wydruków, które zaczęły być wytwarzane we Francji ponad trzysta lat temu. Stoi za nią trzech konserwatorów, którzy zdecydowali się nadać drugie życie temu szlachetnemu rzemiosłu. Jeśli chciałybyście sprawić sobie coś z tej marki to mam dla Was kod rabatowy na -15 procent na całą ofertę – ważny do końca roku. Wpiszcie ANTOINETTE w trakcie realizowania zakupów i gotowe.
1. Motyw z bliska i pozłacane napisy. Są jeszcze inne wzory, koniecznie zobaczcie! // 2. Kasza gryczana i warzywa. Kolejne danie z życia wzięte. // 3. Gdy pod dwóch dniach przedświątecznych porządków masz taki bałagan jak nigdy wcześniej. // 4. Gotowa do wyjścia. //
Przyznać się, kto szedł na łatwiznę i wycinał jak najdłuższe paski aby szybko zrobić długi łańcuch? Pamiętam, jak kleiliśmy je z bratem i przez ostatnie ogniwa można było przełożyć głowę ;).
Jest i ona! :) Od lat starałam się nie kupować zbyt wiele ozdób, ale w tym roku ktoś zbił tyle bombek, że chyba mogę jednak zmodyfikować to postanowienie.
Wiele z Was poznało na pewno „Czułą przewodniczkę”, czyli Natalię de Barbaro. Tak właśnie zatytułowała swoją głośną książkę, która stała się autentycznym, mądrym i ciepłym przewodnikiem tysięcy Polek. „Kobieca droga do siebie” – bo tak brzmi podtytuł tej książki – okazała się bestselerem i wciąż znakomicie się sprzedaje. Ale pewnie nie wszystkie wiecie, że jest ona naprawdę renesansową postacią. Natalię poznałam (byłyśmy wtedy "na ty" więc zuchwale pozwalam sobie pozostać przy tej formie), kiedy z niezwykłym talentem i wrażliwością pomagała mojemu tacie w kampanii prezydenckiej. Jest świetną psycholożką, socjolożką, trenerką, strategiem kampanii, nauczycielką akademicką i – co może najlepiej oddaje jej naturę – poetką. Właśnie wyszedł kolejny tomik jej wierszy, niezwykłych, głęboko poruszających, a równocześnie kameralnych i dyskretnych. Nie dziwi więc, że już jej poetycki debiut został nagrodzony przez „Zeszyty Literackie”, i że tłumaczono ją na sześć języków. Tomik Krwawnik, mniszek, ułuda" to zbiór jej najlepszych wierszy oraz zupełnie nowych. Gdy jej Wydawnictwo poprosiło mnie o ich zrecenzowanie mało nie pisnęłam z radości – to niesamowite, jak ludzkie historie się przeplatają.
A teraz tęsknie za tym miejscem jak nigdy wcześniej…
Nie o takiej końcówce świąt marzyliśmy. Spędzimy tu na pewno jeszcze trochę czasu, ale w porównaniu do strachu, który przeżyłam, długi pobyt w szpitalu jest jak pstryczek w nos. Tym bardziej, że trafiłyśmy pod najlepszą możliwą opiekę. Personel Szpitala Polanki to dziś dla mnie prawdziwi bohaterowie. Jeśli nasz skarb wyjdzie stąd bez większego szwanku będzie to wyłącznie ich zasługa.
Podobno poezja dobra na wszystko. Po kilku bardzo nerwowych dniach w szpitalu, upomniałam się o stosik książek, które pozwalają mi wypełnić długie godziny oczekiwań na wyniki córeczki.

Spróbuję napisać Wam coś więcej, gdy tylko burza emocji nieco opadnie. Ten miesiąc kończy się zupełnie inaczej niż planowałam, ale bywa i tak. Mam świadomość, że mógł się skończyć o wiele, wiele gorzej i to bardzo podnosi mnie na duchu. Boję się to powiedzieć na głos, ale podobno najgorsze już za nami. Nie bardzo chciałam się tu użalać nad sobą (tym bardziej, że wszystko idzie ku dobremu) ale wiem, że moja nieobecność musiałaby być przez Was zauważona – udawanie przed Wami, że jest idealnie byłoby nieuczciwe, głupie i zupełnie nie w moim stylu. Jutro Sylwester więc wypadałoby złożyć życzenia – zdrowia dla Was i Waszych nabliższych. Doceniajcie każdy dzień i dbajcie o siebie nawzajem! Ja melduję się najszybciej jak to możliwe!
* * *

* * *
Skład:
Świeże drożdże mieszamy z ciepłą wodą i odstawiamy na 10 minut. Mąkę przesiewamy z szczyptą soli, dodajemy drożdże i wyrabiamy ciasto. Formujemy kule. Przekładamy do miski wysmarowanej oliwą, przykrywamy folią spożywczą i odstawiamy w ciepłe miejsce na 30 minut, tak by podwoiło swoją swoją objętość.
Z ciasta formujemy kulę, dzielimy ją na pół, każdą połowę na trzy kolejne równe części – które w efekcie końcowym dzielimy na 5 równych. Powinniśmy uzyskać 30 kształtnych kulek w wielkości dużego orzecha włoskiego.



Do każdej kulki umieszczamy kawałek sera gorgonzola i zawijamy.
Gdy wypełnimy wszystkie kulki serem, formujemy je na kształt choinki (patrz na poniższych zdjęciach). Drożdżową choinkę układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Pieczemy w rozgrzanym piekarniku w 180 stopniach C, opcja: góra-dół przez 20 minut. Wyjmujemy i posypujemy świeżym rozmarynem i płatkami chili. Możemy skropić oliwą z oliwek. Gorące bułeczki podajemy z gorącą konfiturą z żurawin.

W czasach nadmiaru i dostępu do wszystkiego kupowanie prezentów powinno być łatwizną. Tymczasem coraz rzadziej udaje się nam podarować coś, co wzbudzi w najbliższych autentyczną radość i zaskoczenie. No i to miłe uczucie, że ktoś naprawdę o nas pomyślał, a nie tylko „słajpnął” kartą kredytową w Empiku. Mamy sklepy internetowe, porównywarki cenowe, centra handlowe, dostęp do produktów z Indii, Nowego Jorku i Gwatemalii – przy tych możliwościach to naprawdę powinien być banał, a nie jest! Jeśli wydaje się Wam, że nie mam racji, to przypomnijcie sobie opowieści naszych rodziców o tym, że w ich młodości najbardziej upragnionym prezentem pod choinkę była siatka pomarańczy. Proste, prawda?

Jestem szczęśliwa gdy widzę, że Czytelniczki Makelifeeasier.pl tworzą własne rzeczy, które okazują się być idealne w każdym calu. Tak jest w przypadku Oli, która pisze 









* * *
Skład:
Masło przekładamy do rondla wraz z czekoladą, dolewamy wodę lub mleko i dodajemy cukier. Podgrzewamy do rozpuszczenia składników. Zostawiamy do lekkiego wystudzenia, następnie dodajemy do mleka w proszku i energicznie mieszamy.
Na koniec mieszamy z bakaliami oraz kawałkami herbatników.
Masę wykładamy do foremki i wyrównujemy, dociskając palcami. Wkładamy do lodówki na całą noc lub kilka godzin.



1. Tu gdzieś powinna być wieża Eiffla. Listopad w Paryżu jest chyba najpiękniejszy. // 2. Zaczęliśmy zdrowo… potem było już gorzej. // 3. Pierwsze próby tłumaczenia, że muzeum to nie plac zabaw. // 4. Paryż o wschodzie słońca. Pokój na poddaszu, prawie jak w naszym ukochanym filmie o… szczurku. // 
1. Może to nie jest tak ładne zdjęcie, jak reszta podobnych na Instagramie, ale ja przynajmniej naprawdę kogoś odwiedzałam ;). // 2. Kto mnie odklei od witryny? // 3. Gdy przychodzisz do restauracji z wcześniej zrobioną rezerwacją i dowiadujesz się, że paryska wersja stolika dla rodziny z dwójką dzieci wygląda właśnie tak :D.// 4. Czy to ukryte wejście do fabryki czekolady? //
Przenieśmy te parę stolików do Trójmiasta!
1. Szalony umysł. // 2. Zupa cebulowa w Cafe de Flore. Miejsce trochę przereklamowane, ale i tak chciałabym tam wrócić. // 3. "Mamo, to babcia czy dziadek?" // 4. Taką pogodę to ja rozumiem! //
Dziesięć tysięcy kroków za nami. Ten "look" możecie zobaczyć w pełnej krasie
1. Tutaj psiaki też piją z kieliszków! // 2. Drogi Mikołaju, wybierz cokolwiek z tego sklepu. // 3. Przypadkowa paryska ulica. // 4. Bocianie nóżki. //
W Cafe Charlot koniecznie trzeba spróbować ślimaków. I awokado z sosem balsamicznym… i burgerów!
Tuż obok moich ukochanych Jardin du Palais Royal…
1. Jeden dzień i niekończąca się liczba wspomnień. Disneyland. // 2. "Mamo nie kradnij mojego wózka. Masz swój!" // 3. Biegniemy na kolejną wystawę! // 4. Bo z Paryża jest tylko godzina drogi pociągiem do Brukseli! Z moją ukochaną mamą na wystawie Hockney'a. //
Plac Sablon. Jak dobrze tu wrócić po tak długim czasie…
1. Pamiątka. Wykupiliśmy dwa przejazdy na karuzeli w Ogrodach Tuleryjskich. "Przy dwóch przejazdach trzeci jest gratis!" – usłyszeliśmy. Nie mieliśmy już jednak czasu, aby go wykorzystać, więc w ramach rekompensaty nasza córeczka dostała od kasjera ten żeton. Do wykorzystania w przyszłości! // 2. Ten fotel z Iconic Design! Aż żałuję, że nie mam biura! // 3. Stoisko staroci. Dajcie mi się rozejrzeć… // 4. Powroty do domowej rutyny… Po takich podróżach ta codzienność wydaje się być taka prosta i słodka :). //
Kalendarz elfów. Zapisuję najważniejsze grudniowe daty. Skreślam, podkreślam i dopisuję. Ten minimalistyczny kalendarz jest od
1. Z goździkami, cytryną, miodem lipowym, gwiazdką anyżu… czy czegoś brakuje tej herbacie? // 2. Świecznik od mamy na imieniny. // 3. A czego Wy używacie jako zakładki do książki? :) // 4. Za oknem zaraz spadnie pierwszy śnieg, a w domku tak ciepło… //
Słynna Mary Poppins i kawałek disney'owskiej historii. To fragment nietypowego poradnika, których z założenia nie lubię, ale czasem warto zrobić wyjątek…
…w przypadku poradników stosuję ważne kryterium – każda rada musi być poparta twardymi danymi, a nie być jedynie wynikiem beztroskich rozważań autora. Na liście listopadowych książek do przeczytania znalazła się więc pozycja pod tytułem "
1. Kątem oka zerkam co to za cisza w sypialni. Wchodzę i nie wierzę – obydwie zasnęły! // 2. Moje liceum… Tu się poznaliśmy i kradliśmy sobie zeszyty z plecaków ;). // 3. "Mamo, usiądź na ławce. Mamo, zejdź z ławki. Nie, mamo usiądź, ale nie tak. Mamo, nic nie rozumiesz. Gdzie jest tata?" // 4. Zapiski artystów. //
Kto się skusi na słodziutką gałkę oczną?
1. Pierniczki z żyrafą i krokodylem, czyli jak
Szykuję się małe zmiany, ale pozytywne!
1. W czasie wyprzedaży przez nasz magazyn przeszedł istny huragan… Ale! Na pewno sporo rozmiarów wróci, więc kolejny raz przypominam o opcji "powiadom o dostępności" :). Znajdziecie ją na stronie każdego produktu. // 2. Wstawanie z łóżka nie jest takie proste, gdy dwa łobuziaki nie pomagają… // 3. Śnieżka w przybliżeniu. // 4. Ten krem lubię tak bardzo, że… chętnie go komuś podaruję, bo wiem, że będzie to udany prezent. //
Na pewno znacie kogoś kto lubi dostawać kosmetyki. Ja znam nawet kogoś kto lubi dostawać konkretnie te od Sensum Mare ;). W tym roku wybrałam jeden z zestawów (
A może jednak sobie zostawię? :D
Warszawa i jej niespodzianka. Pierwszy śnieg z samego rana.
1. Pierwsze śniadanie w ukochanej Charlottcie na Placu Zbawiciela w nowym składzie. Mogło być gorzej :). // 2. Obiecuję, że będę nosić co najmniej do siedemdziesiątki :). // 3. Skończyły się instagramowe poukładane zdjęcia… // 4. Puk puk… //
To będzie ciężki poniedziałek… Cynamonowa herbata dla wszystkich!
Gdyby ktoś potrzebował trochę sianka pod obrus, to w Pałacu Ciekocinko coś się znajdzie ;).
"Mamoooo, tata idzie!"
… a mama tak się starała, żeby było fajnie, a i tak z tatą nie ma żadnych szans.
Lektura dla najmłodszych na grudzień, czyli "
Choinka póki co papierowa. Więcej takich ozdób znajdziecie we wpisie
Kiedy mój mąż zobaczył pudełko od
1. O kilka naleśników za dużo. A może jednak za mało? // 2. Nowa wersja zdjęcia, które rok temu pożyczyła ode mnie Zara ;). // 3. Do naleśników, do tostów, do owsianki… miała być w prezencie, ale nie mogłyśmy się oprzeć. // 4. Gdy trochę za często oglądasz z dziećmi jeden film…//
Naleśniki z mascarpone, czekoladą i konfiturą z pomarańczy. Mniam!
Ale jak go zbierzesz to przepis nam nie wyjdzie! Każdy kto oglądał "Ratatuj" wie doskonale o co chodzi :D. 


Choinkowe skarby. Pod koniec wpisu znajdziecie kod rabatowy na kilka z tych ozdób, które mam już od zeszłego roku. 







Wczorajsze popołudnie, zamiast na spacerze, spędziłam wśród pudełek, rozplątując kable od lampek i szukając miejsca dla świątecznego wieńca. Wszystko poprzekładam pewnie jeszcze z pięć razy, połowa ozdób nadal leży w kartonach, a dyskusje o prezentach na WhatsApp'ie póki co prowadzą do nikąd („ale że tory do Duplo dla twojego męża?!”). I niech tak będzie – świąteczna kurtyna dopiero podnosi się do góry. Niech nie opada zbyt szybko na nasze własne życzenie.