Look of The Day – Roman memories

leather shoes / skórzane buty – RYŁKO

my mom's coat / beżowy płaszcz mamy – Zara 

trousers & sweater / spodnie i sweter – MLE Collection

bag / torebka – CHANEL 

    I publish today’s Look of the Day post with only a few photos of Rome, which I visited last week. This super short trip (I spent only 38 hours in the capital of Italy) had a very exceptional aim – together with my family I participated in an audience with Pope Francis – and it was a huge experience as you can imagine.   

   The problem was that I caught the flu on the day before and I felt really mediocre for the whole time (which is probably visible in the photos), but I never parted with my camera nonetheless. Despite the fact it was really beautiful in Rome weather-wise, I felt shivers running down my spine all the time and I had to put my mum’s coat on top of my cashmere sweater. As usual, I wanted to see everything, but we were quickly running out of time so we just visited Tonnarello Restaurant, about which I had read in the guide, and took a short run around the main landmarks in the late afternoon. Apart from the already mentioned coat, I also wore a black set, my favourite handbag, and my dream moccasins – elegant, borrowed from a men’s wardrobe, and still very very comfortable.

* * *

   Dzisiejszy wpis z cyklu "Look of The Day" pozwoliłam sobie połączyć z dosłownie kilkoma zdjęciami Rzymu, do którego zawitałam w poprzedni weekend. Ten ultrakrótki wyjazd (w stolicy Włoch spędziłam zaledwie 38 godzin) miał wyjątkowy cel – wraz ze swoją rodziną uczestniczyłam w audiencji u Papieża Franciszka, co jak łatwo się domyślić, było nie lada przeżyciem. 

   Pechowo dzień wcześniej złapała mnie grypa i przez cały wyjazd czułam się kiepsko (co chyba widać na zdjęciach) ale z aparatem i tak się nie rozstawałam. Choć w Rzymie pogoda była piękna, to mnie co chwilę przechodziły dreszcze i na swój kaszmirowy sweter musiałam założyć jeszcze płaszcz pożyczony od mamy. Jak zwykle chciałam zobaczyć wszystko, ale czasu było tak niewiele, że późnym popołudniem popędziliśmy tylko do restauracji Tonnarello, o której czytałam w przewodniku i przeszliśmy się po Zatybrzu. Poza wspomnianym wcześniej płaszczem mamy, miałam na sobie czarny zestaw, ulubioną torebkę i wymarzone mokasyny – eleganckie, w męskim stylu i jednocześnie bardzo, bardzo wygodne. 

MLE Collection – fall/winter 2019/20

   Each time when I sit on the floor of my living room with samples of thousands of yarns and fabrics, I’m motivated by one thing – creating a garment for a woman who doesn’t want to resign from anything. I’m 32 years old, I work, raise a child, care about my house, I need to look fashionable even though I won’t be chasing after trends, and, at the same time, I pay much attention to the conditions in which a given product was produced. I believe that for MLE’s customers it is important that all clothes are sewn in Poland. We order fabrics from Polish wholesalers and still we are able to keep the prices at the level of popular chain stores never at the expense of the quality of fabrics and yarns. It’s not that simple and it often requires sewing certain models in a limited number (by the way, thank you very much for being so understanding when a given size is out of stock an hour after it went online). I know that many of you are planning ahead when they want to do some shopping. You analyse the contents of your wardrobe and know what to search for so I’m not surprised by the questions about the availability of products or whether there will be a black or grey coat in the collection or how many sweater models will be available. Today, I’m publishing a considerable number of photos featuring products that are still waiting for their premiere. The only thing that’s missing is a short alpaca coat that will be available this Friday and a patterned sweater which is our Christmas gem.

   The photos were taken by girls from 2InCreatives. Polina and Dasha – it’s always a pleasure to work with you!

* * *

   Za każdym razem, gdy siadam na podłodze swojego salonu z próbkami tysięcy przędz i materiałów, przyświeca mi jedna myśl – stworzyć ubranie dla kobiety, która nie chce z niczego rezygnować. Mam trzydzieści dwa lata, pracuję, wychowuję dziecko, dbam o dom, muszę wyglądać modnie, chociaż nie mam zamiaru ganiać za trendami, a jednocześnie przywiązuję dużą wagę do tego, w jakich warunkach został wyprodukowany dany produkt. Wierzę w to, że dla Klientek MLE ma znaczenie fakt, że wszystkie ubrania szyjemy w Polsce, materiały zamawiamy z polskich hurtowni, a mimo to, staramy się utrzymać ceny na poziomie popularnych sieciówek nie schodząc z jakości tkanin i przędzy. Nie jest to łatwe i często wymaga szycia konkretnych modeli w ograniczonej liczbie (przy okazji dziękuję Wam za wyrozumiałość, gdy godzinę po wstawieniu produktu brakuje już rozmiarów). Wiem, że wiele z Was planuje zakupy z wyprzedzeniem, analizuje zawartość szafy i wie czego szukać na dany sezon, toteż nie dziwią mnie pytania o to kiedy dana rzecz będzie dostępna lub czy pojawi się czarny albo szary płaszcz, albo ile modeli swetrów jeszcze wejdzie do sklepu. Publikuję więc dziś sporo zdjęć z produktami, które czekają jeszcze na premierę. Brakuje na nich jedynie krótkiego płaszcza z alpaki, który pojawi się już w ten piątek i swetra ze wzorem, czyli naszej świątecznej perełki. 

Zdjęcia wykonały dla nas dziewczyny z 2InCreatives. Polina i Dasha – z Wami zawsze fajnie popracować!

Zaczynam od tuniki, którą pokochałyście (sprzedało się jej ponad 300 sztuk :O). Zostało nam jeszcze kilka eMek i to by było na tyle. Ale! W piątek pojawi się drugi kolor, który prezentuje się równie dobrze. 
Pod karmelowym płaszczem widzicie fragment nowości. W przyszłym tygodniu możecie się z kolei spodziewać tego szarego płaszcza. 
Gruby szary płaszcz w moim ulubionym kroju z obciąganymi guzikami. Będzie pasował i na wieczór i do trampek. 
Po prawej nasza dzianinowa tunika, którą już widziałyście ale golf po lewej wciąż czeka na premierę. Pierwszy prototyp tego swetra powstał na początku tego roku – musiał być przeze mnie przetestowany, bo chciałam aby był naprawdę zjawiskowy. Wykonany jest z bardzo delikatnej wełny merynosowej, która nie gryzie ani trochę. Jest bardzo ciepły i chociaż nie lubię neologizmów to w tym wypadku "instafriendly" pasuje jak ulał. 

Ten płaszcz pojawi się pewnie dopiero w listopadzie ale warto na niego czekać. Tak! To właśnie ten sweter po lewej stronie wchodzi do sprzedaży w piątek. Gdy praca pozwala ci wracać myślami do dzieciństwa! Kiedyś potrafiłam pojechać na oklep w teren, dziś boję się nawet zakłusować ;). Mój wierzchowiec nazywa się Faworyt (dla znajomych Fawcio). Ma 17 lat ale jest tak zadbany, że na aukcji w Janowie nikt by się nie zorientował, że ma do czynienia z seniorem. Dzięki uprzejmości Pałacu w Ciekocinku (gorąco polecam to miejsce) do sesji mogłyśmy zaprosić właśnie tego wspaniałego rumaka. 

Z moją drogą Asią, z którą pracuję nad MLE Collection już czwarty rok! A na początku miał być tylko biały t-shirt… ;)

 

 

Look of The Day

earrings with pearls / kolczyki z prawdziwymi perłami – YES

cashmere sweater and jacket / sweter i marynarka – MLE Collection 

leather trousers / skórzane spodnie – Talinder (stara kolekcja)

leather boots / skórzane kozaki – Bianca Di

bag / torebka – Mango

Each season, the motif of a “uniform” is clearly visible when you look at my clothes. The uniform is something that I wear most often during a particular period. Today’s set is an ideal match for my lifestyle and the current weather. Of course, it is still slightly different from what I was showing you during the same period last year. I subtly introduced a few new trends – there are more beige colours, and I replaced a pair of black boots with something bolder. And just as you have foreseen some time ago, I need to wave goodbye to the hoop rings as they are too tempting for the little hands. That’s why I went back to my favourite model with pearls that will never go out of fashion (you can find more beautiful earring in the link under the first photo).

* * *

Co sezon pojawia się u mnie motyw "uniformu" czyli stroju, który noszę w danym czasie najczęściej. Dzisiejsze zestawienie idealnie pasuje do mojego trybu życia i obecnej pogody, ale rzecz jasna różni się nieco od tego, który przedstawiałam w tym samym czasie w zeszłym roku. Subtelnie wprowadziłam do niego trochę nowych trendów – jest więcej beży, a czarne zamszowe kozaki zastąpiłam czymś odważniejszym. No i, tak jak przewidziałyście jakiś czas temu, z kolczykami typu "koła" muszę się na jakiś czas pożegnać, bo za bardzo kuszą małe rączki. Wróciłam więc do mojego ukochanego modelu z perłami, który nigdy nie wyjdzie z mody (więcej pięknych kolczyków znajdziecie w linku pod pierwszym zdjęciem). 

Last Month

    When I was uploading photos for today’s post, it was hard for me to believe that so many things happened over the last few weeks. I selected and deleted some of the photos to avoid boring you (in the beginning, there were more than 130 of them), but it still seems to me that this time the September “Last Month” is a cluster of many random events, strange dishes, and places – one cannot help the feeling that no two photos match each other. The truth is that this chaos is quite a nice representation of reality ;). Check out a few (or rather a few dozen) snapshots from the first autumn days. Crazy but at the same time absolutely exceptional :).

* * *

   Gdy wgrywałam zdjęcia do dzisiejszego wpisu ciężko było mi uwierzyć, że tyle się w ciągu tych kilku tygodni wydarzyło. Zrobiłam selekcję i usunęłam trochę zdjęć aby Was nie zanudzić (na początku było ich ponad sto trzydzieści) ale i tak wydaje mi się, że tym razem wrześniowy "Last Month to zbitek wielu przypadkowych zdarzeń, dziwnych potraw i miejsc – ciężko oprzeć się wrażeniu, że nic do siebie nie pasuje. Prawda jest tak, że ten chaos w sumie dobrze odwzierciedla rzeczywistość ;). Zapraszam na kilka (albo raczej kilkadziesiąt) ujęć z pierwszych jesiennych dni. Szalonych, ale jednocześnie absolutnie wyjątkowych :). 

James Beard, wybitny amerykański kucharz powiadał, że „jedynym powodem, dla którego suflet opada, jest to, iż wyczuwa nasz strach przed opadnięciem”. Ja musiałam być więc przerażona…Suflet cytrynowy opadł, ale w smaku był przepyszny. 

Praca z niemowlakiem na kolanach to trudne zadanie. Moje biuro wędruje więc po mieszkaniu wraz z ulubionymi zabawkami i Portosem oczywiście, który wszystkiego musi zawsze pilnować. 

Drobne przyjemności, gdy wena ucieka. Słodycze zawsze inspirują :D.Jakiś czas temu wspominałam na Instastories o nowej usłudze dla wszystkich moli książkowych. Jeśli skorzystacie z Empik Premium to możecie co miesiąc otrzymać do 15% rabatu na zakupy w salonach i do 20% specjalnej zniżki w sklepie online. To nie wszystko – w ofercie są też audiobooki i ebooki za 0 zł. Gdy ostatnio wybraliśmy się do kina na "Pewnego razu w Hollywood" okazało się, że użytkownicy tej usługi mają też zniżkę w kinie Helios.
A tu jeden z moich ukochanych widoków. Po roku wróciliśmy do naszej Prowansji. Wyjazd był krótki, ale naprawdę niezapomniany.Śniadanie jak z filmu.1. Chateau des Alpilles to miejsce dopracowane w każdym szczególe. // 2. Ślady po dziesiątym croissancie. // 3. Śniadanie dla trzech osób ;) // 4. Ta para! Mieliśmy szczęście i kilkoro naszych przyjaciół do nas dołączyło. //Śniadanie jest teraz prawdziwą żonglerką, bo co chwilę coś próbuje spaść ze stołu ;). 
1. Wymarzone miejsce na kolacje. // 2. Wizyta w winiarni. // 3. Gdy ze wszystkich sił chcesz, aby czas się zatrzymał. // 4.Taki wybór a ty nadal nie możesz wypić nawet łyka. //Są miejsca, do których zawsze chcesz wrócić. 1. Kiedyś byłyśmy młode i piękne. Teraz jesteśmy już tylko młode :D. // 2. Zdrowie! // 3. Widok w czasie śniadania. // 4. To się nazywa kolekcja! // Strój, który mam na sobie znajdziecie w tym wpisie.1. Espadryle to kwintesencja prowansalskiego stylu. // 2. Ciekawe, czy to będzie dobry rocznik… // 3. Winorośla dojrzewające w słońcu. // 4. Testowanie. // Wino z etykietą CP mogliście zobaczyć w filmie "Dobry rok". Cena nie jest jeszcze całkiem szalona – można kupić na specjalną okazję.1. Kapliczka. // 2 i 3. Jedno euro i tyle radości. // 4. Szukamy lodziarni. //I wracamy do domu. W ciągu kilku dni naszej nieobecności Sopot z zatłoczonego kurortu zmienił się w ciche i spokojne miasteczko. 1. Jedna z propozycji strojów z tego wpisu na długie jesienne dni. // 2. Biała koszula – ile sztuk macie? Nosicie do pracy czy wręcz przeciwnie? Ja naliczyłam pięć. // 3. Nie było łatwo, ale udało się! O tym jak ujarzmiłam światło w moim mieszkaniu możecie przeczytać w tym wpisie. Przeczytacie w nim też o tym, jakie lampy wybrałam i dlaczego nie były tak drogie. // 4. Jak zwykle na Jego życzenie – chałka w mleku i jajku. //Molo w Orłowie już nieco jesienne.

Ulica Długa w Gdańsku coraz piękniejsza.

To się nazywa porządny zapas! Wiem, że wiele z Was nie wyobraża sobie pielęgnacji właśnie bez wody micelarnej. Z przyjemnością podaję Wam więc kod rabatowy dający 20% rabatu na całą ofertę Synchroline na stronie dermakrem.pl. Wystarczy użyć kodu: SENSICURE do dnia 17 października (rabat nie łączy się z innymi promocjami). W tym sklepie znajdziecie właśnie tę aktywną wodę micelarną Sensicure psychio water system. Jest przeznaczona dla skóry wrażliwej, działa kojąco i zapewnia długotrwałe nawilżenie. Na pewno się u Was sprawdzi.I kolejna wyprawa. W drugiej połowie września wyrwałyśmy się z Trójmiasta do Ciekocinka, aby przygotować zdjęcia z nowymi modelami MLE Collection. W kartonie mamy ułamek tego, co znajdziecie w jesienno-zimowej kolekcji.Widok na padok. Ta dzianinowa tunika okazała się totalnym hitem. Ledwie weszła do sklepu a już jest prawie wyprzedana.
1. Mimo, że daleko to tak blisko. Tego dnia Portos został w Trójmieście, a jednak udało mi się znaleźć jego podobiznę i zatęsknić za tym łobuzem. // 2. To właśnie tutaj odbyła się sesja jesienno-zimowej kampanii MLE Collection. Pałac w Ciekocinku naprawdę warto odwiedzić. // 3. Rekwizyty. // 4. Nie ma to jak krótka wizyta w bibliotece ;). //Jeśli planujecie nakręcić film, którego akcja rozgrywa się na początku XX wieku to właśnie znalazłyście idealną lokalizację. 
1. Płaszcz już się wyprzedał, ale ten beżowy sweter jeszcze czeka na swoją premierę. Bądźcie czujne!  // 2. Jedna z tych książek to stuletnie wydanie Don Kichota! // 3. Znalezione podczas spaceru. // 4. Domek "prawie" na drzewie. //

1. Wszystko spakowane? // 2. Faworyt był w tej sesji zdecydowanie najwytrwalszym modelem. // 3. Ręcznik na głowie to już chyba prawdziwe instagramowe cliche ;). // 4. Kolejne zakamarki pałacu. //

Cały backstage możecie cały czas zobaczyć na moim Instagramie w zapisanych relacjach. 
To był naprawdę długi dzień :).                      Bezglutenowy makaron w Serio.         1. Ulubieni goście zawsze mile widziani. Rozwiązujemy quiz o kosmosie. // 2. "Dary Natury" na Kolibkach. // 3. Dywan z liści. // 4. Zjadłabym wszystkie, ale wypada się podzielić. //Kurtka ma ponad pięć lat, sweter cztery, kalosze tak samo, a chustę noszę już nie wiem ile sezonów. Ta ostatnia wciąż jest w sprzedaży – uwielbiam ją, bo jest lekka i jednocześnie bardzo ciepła – w stu procentach z kaszmiru. Jeśli chciałybyście sprawić sobie taką samą, to mam dla Was kod rabatowy. Wystarczy, że użyjecie wpiszecie MLEJESIEN19 a otrzymacie 20% zniżki na całą kolekcję w MINOU Cashmere (kod ważny do 7 października).
Chciałabym napisać, że o tej godzinie dopiero się budzę, ale to nie byłaby prawda ;)                  Taki niepozorny był ten "look", a jednak trafił do pierwszej trójki najpopularniejszych wpisów miesiąca. Znajdziecie go tutaj.  

1. A tutaj kolejny w tym miesiącu pieczony naleśnik czyli "Dutch baby". Przepis znajdziecie tutaj. Pierwsze Czytelniczki już dały mi znać, że wyszedł super. // 2. Bezglutenowa owsianka z jabłkiem i cynamonem. 3. Moje ulubione półki w mieszkaniu. // 4. Zbiory zebrane w ostatni weekend. //

Gdy o 5.40 rano wiesz, że to jest już ostateczne przebudzenie to pozostaje ci tylko zapakować całą ekipę do samochodu i ruszyć na grzyby. W ten weekend w trójmiejskich lasach było chyba więcej grzybiarzy niż grzybów (a tych drugich też było sporo) ale my mamy swoje miejscówki. Chociaż z pełnego kosza została może 1/3 to w całym mieszkaniu pachnie teraz grzybowym risotto. Pamiętajcie, aby w lesie psa trzymać zawsze na smyczy (Portos, niczym świnia na trufle wywęszył kilka borowików) i nie wjeżdżać do niego autem.

Mój ulubiony kolor to październik ;). 

Cały zestaw (poza liściem) to oczywiście MLE.Ktoś tu ma już strój na jesienny bankiet ;). Sarenka, króliczek i wiewiórka – to właśnie takie zwierzątka zdobią sukienkę z najnowszej kolekcji marki Little Vintage.Najpiękniejszy bukiet na pożegnanie lata i przywitanie jesieni.W pierwszej chwili pomyślałam o tym, że ta książka nie jest dla mnie, ale po przeczytaniu kilku stron zmieniłam zdanie. ​A skoro już mowa o książkach to mam dla Was kolejną pozycję, która umili Wam długie chłodne wieczory. "Lekcje. Moja droga do dobrego życia"  autorstwa pięknej i znanej na całym świecie supermodelki – Gisele Bündchen – to osobista historia opisująca ludzi, wartości i wydarzenia, które ukształtowały życie Brazylijki. Książka zabiera czytelników w podróż, która zaczyna się od dzieciństwa spędzonego boso w małym mieście do czasów wielkiej międzynarodowej kariery, macierzyństwa i małżeństwa ze sportowcem, Tomem Bradym. 

A na koniec czas na chwilę wspomnień. Dostałabym angaż w "Jeziorze łabędzim"?

* * *

 

 

 

Look of The Day – Goodbye my lover, goodbye black skinny jeans.

watch / zegarek – Daniel Wellington (model Iconic Link)

camel coat / karmelowy płaszcz – MLE Collection

cream trousers / kremowe spodnie – NA-KD

shoes / buty – Mango (stara kolekcja)

top / koszulka – MOYE

   If even I think that black skinny jeans aren’t an ideal solution to all possible events and occasions, it means that…it’s a fact. This element of wardrobe that I utterly love is often present in my outfits (even today, I combined it with a white t-shirt and a denim oversized jacket), but I’ve started to see certain limitations to it more clearly. Mostly, if I want to look chic and unorthodoxly, I should forget about black skinny jeans altogether. In such a case, a definitely better choice will be something in the hottest colours of the last seasons – vanilla, caramel, light beige, and all sandy hues.  

    I’d also like to proudly tell you that this caramel coat is available at MLE. However, it has already gone out of stock since Friday. Another supply will reach us on 16 October at the latest. The second novelty that you can see in the photos – Classic ICONIC LINK golden watch by  Daniel Wellington is available at a lower price with my discount code. It’s enough to use the code “MAKELIFEEASIER” to get a 15% discount. I’ve got the model with the smallest diameter of the dial.

* * * 

   Jeśli nawet ja uznaję, że czarne rurki nie są już idealnym rozwiązaniem na każdą możliwą okazję to znaczy, że… naprawdę tak jest. Ten ukochany przeze mnie element garderoby wciąż często mi towarzyszy (chociażby dziś połączyłam go z białym t-shirtem i dżinsową kurtką oversize), ale coraz wyraźniej widzę pewne ograniczenia. Przede wszystkim, jeśli chcę wyglądać wytwornie i nieszablonowo, to właściwie powinnam o czarnych rurkach zapomnieć. W takim wypadku, zdecydowanie lepiej sprawdzi się połączenie najmodniejszych kolorów ostatnich sezonów – wanilii, karmelu, jasnych beży i wszystkich piaskowych odcieni.

   Chciałam Wam się dziś pochwalić, że w MLE dostępny jest już ten karmelowy płaszcz, ale od piątku zdążył się wyprzedać. Kolejna dostawa dotrze do nas najpóźniej 16 października. Drugą nowość, którą widzicie dziśna zdjęciach, czyli złoty zegarek Classic ICONIC LINK od Daniela Wellingtona, możecie teraz kupić taniej z moją zniżką. Wystarczy użyć kodu MAKELIFEEASIER aby otrzymać 15% rabatu. Mój model to ten o najmniejszej średnicy tarczy. 

Co noszę, jem i jak dbam o siebie, gdy liście zaczynają spadać z drzew.

   Fall has breezily came into my bedroom when I opened the window last Monday to shake the pillow out – a pillow that fell to the floor at night and simply became Portos’s pillow. The combination of acute cold and the smell of soil and leaves are definitely a sign that the warm air won’t come back, and you can clean your wardrobes and take out preserves from the larder. For most, it’s a reason to complain, but I always preferred fall and winter to the other more popular seasons that I won’t name out of courtesy ;). Today’s post is a little return to the “While-awayers” that you often ask about. In a form of a short summary, I wanted to show you what I’m planning to wear in the upcoming seasons, how I fight the signs of fatigue on my face, and why I won’t show you the recipe for a lemon soufflé despite the plans – the famous “Dutch Baby” will be a better choice.

* * *

   Jesień bezceremonialnie wdarła się do mojej sypialni, gdy w miniony poniedziałek otworzyłam okno, aby wytrzepać poduszkę, która w nocy spadła na podłogę i  stała się w związku z tym poduszką Portosa. Połączenie przenikliwego chłodu, zapachu ziemi i mokrych liści to niewątpliwy znak na to, że ciepło już do nas nie wróci, w szafach można zrobić porządek, a ze spiżarki wyciągnąć słoik z konfiturą. Dla większości to powód do marudzenia, ale ja zawsze wolałam jesień i zimę od tych bardziej popularnych pór roku, których przez uprzejmość nie wymienię ;).   Dzisiejszy wpis to trochę powrót do „Umilaczy” o które często pytacie. W telegraficznym skrócie chciałabym pokazać Wam co planuję nosić w nadchodzącym sezonie, jak walczę z oznakami niewyspania na mojej twarzy i dlaczego na przekór planom wcale nie pokażę Wam przepisu na suflet cytrynowy – słynne "Dutch Baby" lepiej się sprawdzi. 

sweater with alpaca and merino wool / sweter z alpaką i wełna merynosową – MLE Collection // skirt / spódnica – H&M // high boots / kozaki – ZARA

   Times have come when even the greatest clothing brands are trying to show that they aren’t following fashion – the hottest current trend is resentment towards any trends. You don’t have to chase extravagant novelties to be ready for the fall/winter season. The September issues of fashion magazines have looked more or less the same for years – long light plait sweaters are always hailed the hottest must have pieces. However, if they are supposed to enthral our friends and make our life sweeter when we have to clear our car windows of snow, they can’t be just mediocre and underwhelming. To me, a good sweater that will last for a few years has to be of high quality, be a product created by local craftsman. I can wait for an ideal model even up to few weeks and then take care of it as if it was a pet – get rid of pills (you’ll recognise real wool by these small flocks), wash in hands, delicately spread for the fabric to dry, and enjoy a day together. I’ve got a few sweaters of this type. You can see them in older posts here, here, and here.

* * *

   Nadeszły czasy, w których nawet największe marki odzieżowe starają się pokazać, że wcale nie podążają za modą – najmocniejszym trendem jest teraz niechęć wobec trendów. Wcale nie trzeba ganiać za ekstrawaganckimi nowościami, aby być gotową na jesienno-zimowy sezon. Wrześniowe numery modowych magazynów od lat wyglądają z grubsza podobnie – długie warkoczowe jasne swetry zostają obwieszczone jako „must have must havów”. Jeśli jednak mają one oczarować nasze koleżanki, a nam osłodzić odśnieżanie szyb w samochodzie to nie mogą być byle jakie. Dla mnie, dobry sweter, który posłuży mi przez lata musi być wysokiej jakości, być efektem pracy lokalnych rzemieślników i mieć swoją wagę (dobra przędza nie jest lekka). Na idealny model mogę czekać nawet kilka tygodni, a potem dbać o niego prawie jak o zwierzątko – ściągać zmechacenia (prawdziwą wełnę rozpoznasz właśnie po tych niesfornych kuleczkach), prać w rękach, delikatnie rozkładać do wyschnięcia i cieszyć się na samą myśl o wspólnym dniu. Mam w szafie kilka takich swetrów, zobaczycie je w starych wpisach tutaj, tutaj i tutaj.  

   This sweater simply went in and out of our warehouse. Yesterday, we received another batch and we were quickly able to complete our stock so that you didn’t have to wait until Friday.

Ten sweter właściwie wszedł i wyszedł z naszego magazynu. Wczoraj dostałyśmy jednak kolejną dostawę i szybko uzupełniłyśmy stany magazynowe, żebyście nie musiały czekać do piątku. 

handmade socks / ręcznie robione skarpety – Wool so cool // jeans / dżinsy – Reformation // sweater / sweter -MLE Collection // t-shirt – NAKD 

    The set that you can see above is my favourite way to survive, when I know that the weather won’t allow me to take a long walk with the stroller and I’ve got so much computer work that I’d like to wrap in a carpet. In the end, it turns out that I spend the whole day on a mat surrounded by rabbits, porridge, and with my hair beslubbered.

   Ten zestaw powyżej, to z kolei mój ulubiony sposób na przetrwanie, gdy wiem, że pogoda nie pozwoli mi na długi spacer z wózkiem, mam tyle pracy na komputerze, że chciałabym zawinąć się w dywan, a i tak okazuje się, że cały dzień spędzam na macie wśród gangu królików, kaszek i z obślinionymi włosami. 

   The last eight months are definitely the happiest time of my life. At the same time, it was a very difficult time for my skin. Sleepless nights pester me, breastfeeding sluices your organism out of all the best things, hormonal changes don’t help, and there’s a little… how to put it…less time for manicure and face masks ;). That’s why applying cream has become like a visit in the SPA. Below, you will find all the products that I use at the moment in my everyday routine – for each of this cosmetics (even though they are by different brands), I was able to get a discount code so you can buy the whole set or only items that you need at the moment.

* * *

   Ostatnie osiem miesięcy to bez porównania najszczęśliwszy czas w moim życiu. Jednocześnie był to jednak bardzo trudny okres dla mojej skóry. Nieprzespane noce dają mi się już mocno we znaki, karmienie wypłukuje z organizmu wszystko co najlepsze, zmiany hormonalne nie pomagają, a czasu na maseczki i manicure jest jakby to powiedzieć… nieco mniej ;). Nakładaniem kremu rozkoszuję się więc niczym wizytą w SPA. Poniżej znajdziecie wszystkie produkty, które stosuję w tym momencie do codziennej pielęgnacji –  na każdy z kosmetyków (chociaż są z różnych firm) udało mi się zdobyć dla Was kod zniżkowy, więc możecie kupić cały komplet lub tylko to, czego akurat potrzebujecie.

    Hydrophilic oil for make-up removal and cleansing by Szmaragdowe Żuki is produced by hand, vegan, an ideal for people whose skin becomes irritated after the application of traditional gels. The oil is easy to rinse off – after it comes into contact with water, it emulsifies changing into milk so you don’t have to be afraid that it will leave an unpleasant film on your skin. I use it while showering in the morning and in the evening, when I need to remove makeup. If you haven’t already tested anything from this Polish brand, I’ve got a 15% discount with the code MLE15 on all products (the offer is only valid until the end of September!).

* * * 

  Hydrofilowy olejek do demakijażu i mycia twarzy od Szmaragdowych Żuków jest ręcznie tworzony, wegański i idealny dla osób, które tradycyjne żele do mycia twarzy podrażniają. Olejek zmywa się całkowicie – po zetknięciu z wodą emulguje zamieniając się w łatwo spłukiwalne mleczko, więc nie musicie się obawiać, że na skórze pozostanie nieprzyjemny film. Stosuję go rano pod prysznicem i wieczorem, gdy muszę zmyć makijaż. Jeśli jeszcze nie testowałyście nić od tej polskiej marki to mam dla Was 15% rabatu na hasło MLE15, na wszystkie produkty (oferta jest ważna tylko do końca września!).

    Very rarely do I show cosmetics like serums on the blog because I’m not such an avid fan of these. That’s why I was slightly prejudiced to another cosmetic of this type. However, now I can’t really imagine my night time routine without patting this mixture into my face and neck. The advanced revitalizing and anti-ageing ALGORICH serum for dry and very dry skin by Sensum Mare will surely live up to your expectations. I already saw the effects after three days – or otherwise my sight is deteriorating ;). If I managed to convince you, remember about the discount code that you can use for all products in the Sensum Mare online store . It is enough to insert the code MLE and you'll get a 15% discount. (The code cannot be used with other offers and discount codes).

* * *

   Bardzo rzadko pokazuję na blogu kosmetyki typu "serum" bo nie jestem ich wielką amatorką. Byłam więc ciut uprzedzona do kolejnego produktu tego typu, ale teraz nie bardzo wyobrażam sobie wieczornej pielęgnacji bez wklepania tej mikstury w moją twarz i szyję. Zaawansowane serum rewitalizujące i przeciwzmarszczkowe do cery suchej i bardzo suchej ALGORICH od Sensum Mare na pewno sprosta Waszym oczekiwaniom. Ja widziałam efekty już po trzech dniach – albo wzrok już mi się pogorszył ;). Jeśli Was przekonałam to pamiętajcie o kodzie rabatowym na cały asortyment w sklepie online Sensum Mare. Wystarczy, że w podsumowaniu zakupów użyjecie kodu MLE a otrzymacie 15% rabatu. (rabat nie łączy się z innymi promocjami). 

   After using the serum, I apply a thick layer of night cream. Also by Love Me Green. It contains the magic Gatuline ingredient, also known as Bio-Botox. It decreases fine wrinkles and they are an increasingly common phenomenon. It also contains the royal jelly extract, argan oil, aloe, and Shea butter stimulating cell regeneration. This product can also boast COSMOS certificate. In this case, I’ve got a code that will give you a 20% discount on all products. It’s enough to use the following code while finishing your order at Love Me Green: LMG202019 (valid until 15 November).

* * *

   Po użyciu serum nakładam na twarz grubą warstwę kremu do stosowania na noc. Ten od Love Me Green zawiera magiczny składnik Gatuline, znany również jako Bio-Botox. Zmniejsza on drobne zmarszczki, a tych powoli nie brakuje. Zawiera też wyciąg z mleczka pszczelego, olej arganowy, aloes czy masło Shea, który stymuluje odnowę komórek. Ten produkt posiada również certyfikat COSMOS. W tym przypadku mam dla Was 20% kod zniżkowy na cały asortyment. Wystarczy, że wpiszecie w podsumowaniu ten kod: LMG202019 (ważny do 15 listopada) w sklepie Love Me Green.

   All right. The truth is that I just opened this jar, but I’d been using Reti Age Cream Anti Aging by Sesderma long before I was pregnant, and since I saw the effects already at that time, I decided to buy another jar. It is a very strong anti-wrinkle cream which will reduce discolouration, improve skin texture, and complexion. Despite the active ingredients, the skin tolerates the cream very well. The presence of growth factors improves the protective barrier and skin regeneration. The antioxidant  cocktail in the form of Ergotein, vitamin C and E and Pterostilbene protects against external factors.  
   In topestetic, you’ll find multiple sets at discounted prices. Reti Age is also available at a discounted price in the 1+1 promotion. If you are pondering whether this cosmetic line is appropriate for your skin type, you can also consult the cosmetologist available on the website.

* * *

    No dobrze. Prawda jest taka, że dopiero co otworzyłam ten słoiczek, ale Reti Age Cream Anti Aging od Sesderma używałam jeszcze na długo przed tym jak zaszłam w ciążę, a ponieważ już wtedy widziałam efekty to postanowiłam zaopatrzyć się w kolejną sztukę. To naprawdę silny krem przeciwzmarszczkowy, który redukuje przebarwienia, poprawia teksturę i koloryt skóry. Mimo aktywnych składników tolerancja kremu przez skórę jest bardzo wysoka. Zawartość czynników wzrostu przyczynia się do wzmocnienia bariery ochronnej i regeneracji skóry. Koktajl antyoksydacyjny w postaci Ergotioneiny, wit. C i E oraz Pterostilbenu chroni przed czynnikami zewnętrznymi. Cała linia Reti Age swoją siłę opiera na działaniu 3 molekuł retinolu zamkniętego w nanosomach.
   W sklepie topestetic dostępnych jest wiele zestawów promocyjnych na produkty tej marki i krem Reti Age jest również aktualnie w promocji 1+1. A jeżeli zastanawiacie się czy ta linia będzie odpowiednia dla Waszej skóry skorzystajcie z konsultacji z kosmetologiem na stronie sklepu."

   Now, I’d like to proceed to the most pleasant part of this post. I was trying to prepare a lemon soufflé, but my audacity had been punished – of course, it lost its bulk and even though it had a delicious taste I wouldn’t dare to show the effect on the blog. Maybe next time… Today’s recipe is tried and tested, delicious, simple, and very famous – even though probably not that popular in our country. "Dutch Baby” looks like a complicated French dessert. It comes from the USA and is nothing different than a…. baked pancake. Another way to prepare it makes the texture of the pastry considerably better, and the dessert itself (or breakfast) looks as if it was taken from Julia Child’s cookbook. I added pear and a little bit of sugar (the original recipe doesn’t feature it) so that the pastry is little sweeter.

* * *

   A teraz chciałabym przejść do najprzyjemniejszej części tego wpisu. Próbowałam przygotować dla Was suflet cytrynowy, ale moje zuchwalstwo zostało ukarane – oczywiście opadł i chociaż w smaku był wyśmienity, to nie śmiałabym pokazać efektów na blogu. Może następnym razem… Dzisiejszy przepis jest za to sprawdzony, pyszny, prosty i bardzo sławny, chociaż u nas chyba niezbyt popularny. "Dutch Baby" ("holenderski niemowlak") wygląda jak jakiś skomplikowany francuski deser, a tymczasem pochodzi ze Stanów Zjednoczonych i jest niczym innym jak… pieczonym naleśnikiem. Inny sposób przygotowania powoduje jednak, że konsystencja ciasta jest o niebo lepsza, sam deser (lub śniadanie) wygląda jak z książki kucharskiej Julii Child. Ja dodałam do niego gruszkę i ciut cukru (oryginalny przepis go nie zawiera), aby ciasto samo w sobie było słodsze. 

 Wszystkie produkty znalazłam w Jadłosferze – jeśli sklep internetowy może mieć duszę, to tak jest właśnie w tym przypadku. Od razu widać, że asortyment wybierany jest z ogromnym zaangażowaniem. Ja wciąż nie mogłam przestać myśleć o marokańskiej paście orzechowej, która zjedliśmy w ciągu dwóch dni, więc przy okazji zrobiłam tam kolejne zakupy.  Konfitura z rabarbaru z różą, syrop z gruszki z wanilią oraz cytrynki z imbirem i miodem to idealne dopełnienie mojej jesiennej spiżarki (i perfekcyjne dodatki do tego przepisu). 

Ingredients for 2 portions:

3 eggs

1/2 glass of milk (125 ml)

1/2 glass of wheat flour

1 tablespoon of icing sugar

1 tablespoon of clarified butter (only using a traditional method)

1 teaspoon of vanilla or almond essence

1 pear

served with: icing sugar, syrup with pear and vanilla, sour cream

* * *

Składniki na dwie porcje:

3 jajka

1/2 szklanki mleka (125 ml)

1/2 szklanki mąki pszennej

1 łyżka cukru pudru

1 łyżka masła sklarowanego (tylko tradycyjną metodą)

1 łyżeczka esencji waniliowej lub migdałowej

1 gruszka

do podania: cukier puder, syrop z gruszką i wanilią, śmietana

Directions:

1. Take eggs and milk out of the fridge and wait until they reach room temperature (you can also place the eggs in warm water and heat up the milk a little bit).

2. Preheat the oven to 220ºC. Use the over function with upper heating element switched on – without convection mode. Wash, dry, stone, and slice the pear.

3. Whisk eggs with icing sugar until thick and fluffy. Add milk, flour, vanilla essence, and a pinch of salt. Place a spoonful of clarified butter in the pan that you can put in the oven (or a flat heat-resistant dish).

4. Mix the whole contents of the bowl. Take the pan out of the oven and pour it onto the pastry. Place the pear on top and put it back inside the oven. Bake for 15 minutes. The pastry should rise and be crispy on the outside and ideally soft on the inside.

5. Take it out of the oven. Pour some syrup over it. Sprinkle it with icing sugar and eat with your fingers. Real gourmets will enjoy a combination with creamy ice-cream.

* * *

Przygotowanie:
1. Wyjąć jajka i mleko z lodówki i poczekać aż uzyskają temperaturę pokojową (lub jajka włożyć do ciepłej wody, a mleko minimalnie podgrzać).

2. Piekarnik nagrzać do 220 stopni C. Koniecznie wybierzcie tryb w którym włączony jest górny opiekacz – bez termoobiegu. Gruszkę umyć, wysuszyć, wyciąć pestki i pokroić w plastry. 

3. Do miski wbić jajka i cukier puder i utrzeć trzepaczką na puszystą masę, dodać mleko, mąkę, esencją waniliową i szczyptę soli. Nałożyć łyżkę masła klarowanego na patelnię, którą można włożyć do piekarnika (lub płaskie naczynie żaroodporne) wstawić do rozgrzanego piekarnika. 

4. Zawartość miski dokładnie wymieszać aby powstała jednolita masa. Wyciągnąć patelnię z piekarnika, wlać na nią ciasto, ułożyć na wierzchu gruszkę i szybko wstawić z powrotem. Piec przez 15 minut. Ciasto powinno urosnąć, być chrupiące z zewnątrz i idealnie miękkie w środku. 

5. Wyjąć z piekarnika, polać syropem, posypać cukrem pudrem i jeść palcami. Prawdziwym smakoszom polecam dodać gałkę lodów śmietankowych.

coat / płaszcz – Zara // jeans / spodnie – Reformation // flats / baletki – Chanel // t-shirt – MLE Collection