LOOK OF THE DAY

pierścionek i kolczyki – YES

szary sweter – Mango (dział męski)

szare dzianinowe spodnie – Soft Goat

buty – Adidas (model Samba w wersji wegańskiej)

puchowa kurtka – 303 Avenue

skórzana torebka – Arket 

  „Przede mną sześciogodzinna podróż pociągiem do Krakowa, a więc komfort to podstawa” – pomyślałam, gdy pozostałe sprawy z wyjazdem na sesję miałam już pozałatwiane. Nie zastanawiając się zbyt długo sięgnęłam po dzianinowy komplet, który w rzeczywistości kompletem nie jest (sweter ukradłam dawno temu mężowi) ale pasuje do siebie idealnie, wygodne buty, ciepłą lekką kurtkę, poręczną torebkę i moją ulubioną dzienną biżuterię. Kolczyki i pierścionek są tak zaprojektowane, że nie przeszkadzają mi w ogóle, oczywiście nigdy nie uczuliły, a dają mi poczucie, że nawet telepiąc się przez pół Polski, nie zapomniałam o swoim stylu.

  I jeszcze kilka słów o biżuterii – w marcu marka YES rozpoczęła współpracę z Fundacją Kosmos dla Dziewczynek, której wynikiem są kosmiczne bransoletki symbolizujące kluczowe wartości dla każdej młodej osoby. Cała kwota ze sprzedaży bransoletek zostanie przekazana na konto Fundacji, która realnie pomaga kształtować dziewczynkom świat równy, pozbawiony stereotypów i pełen możliwości. Tutaj link do akcji

 

  Wpis powstał we współpracy z marką YES. 

Look of The Day

[Artykuł zawiera lokowanie produktu]

 

kolczyki z perłami – Stag Jewels

biała koszula z grubej eleganckiej bawełny – MLE

spodnie w kant – MLE (dostępne już na początku marca)

wełniana kurtka z szalem – Style In

torebka – YSL z drugiej ręki

skórzane botki – Kazar

 

   Co wkłada na siebie kobieta gdy musi wyglądać bardziej elegancko, ale na co dzień jej garderoba składa się głównie z legginsów i swetra? Nie żebym pisała o sobie, ale to jest mój zestaw z piątku, kiedy moja rutyna dnia została nieco zaburzona i zamiast odbierać córeczkę z przedszkola czułam się jak na szczycie świata ;). Wybór padł na białą koszulę, spodnie o nowoczesnym kroju (już je uwielbiam), klasyczne dodatki i coś, co przykuje oko – piękne kolczyki z nieregularnymi, dużymi perłami. Pozostałe dwa modele, która widzicie na zdjęciu poniżej znajdziecie tutaj i tutaj. Z kodem 20KASIA otrzymacie aż 20% rabatu na biżuterię w Stag Jewels (kod ważny jest do 19 marca). 


Wpis powstał we współpracy z marką Stag Jewels.

 

 

Look of The Day. A właściwie „style diary”

   Szybki spacer z psem wczesnym rankiem? Podrzucanie dziecka do przedszkola na ostatnią chwilę? Dodatkowe punkty w planie dnia, które wymuszają na nas niespodziewane wyjście do miasta? Pośpiech nigdy nie jest dobrym doradcą i to naturalne, że ubrania w codziennej gonitwie schodzą na dalszy plan. Między innymi z tego powodu postanowiłam nie robić osobnego wpisu z jednym banalnym zestawem, tylko połączyć trzy stylizacje, które włożyłam w minionym tygodniu – lepiej widać wtedy jak te same rzeczy przeplatają się ze sobą w ostatnich tygodniach. 

 

Zestaw 1

kamizelka – Nakd z drugiej ręki

szalik – Burberry (ma już swoje lata więc nie wiem czy nadal dostępny)

szary sweter – własność męża (Mango)

okulary przeciwsłoneczne – Luvlou

grube legginsy – Gatta

buty – Kazar

 

Zestaw 2

wełniana marynarka – MLE

grafitowy sweter z golfem – COS 

czapka z daszkiem – Polo Ralph Lauren

sportowe buty – Skechers (mam ponad 5 lat i super się trzymają)

grube legginsy – Gatta

torba – Style In

 

Zestaw 3 

rozszerzane czarne dżinsy – Zara

czarny prosty sweter – prototyp MLE

długi płaszcz w jodełkę – 303 Avenue

wełniana czapka – Wool so Cool

skórzana torebka – Arket

trampki – Converse

Look of The Day

kolczyki – YES (mój ukochany model, noszę od prawie dekady i za nic bym się nie zamieniła)

płaszcz (z wełną z recyklingu) i golf – Birgitte Herskind 

skórzane brązowe śniegowce – Kazar 

okulary przeciwłoneczne – Luvlou

szare legginsy – 4f 

torba – Stylein (mam ją już ją od dawna, pokazywałam ją m.in. tutaj i tutaj)

   „Nie boisz się, że coś cię ominie w związku z tym, że mniej czasu spędzasz ostatnio w mediach społecznościowych?” – to pytanie padło z ust mojej znajomej i wywołało u mnie, ku mojemu własnemu zaskoczeniu, lekką irytację. A nawet jeśli tak właśnie jest, to co w związku z tym? Przecież wiadomo, że to odczucie tak naprawdę nie minęłoby nawet wtedy, gdybym dzień w dzień skrupulatnie przeglądała wszystkie storiski. Nie dojdę do kresu Internetu – zawsze będzie jeszcze coś do obejrzenia, przeczytania i poskrolowania.

   „No ale przecież to część twojej pracy” – padło kolejne zdanie, które zbiło mnie z tropu. „Oczywiście, ale to nie znaczy, że mam w ten sposób usprawiedliwiać nieproduktywne siedzenie w internecie” – i po tej odpowiedzi zmieniłam już temat. W każdym razie, mam nadzieję, że w tym tygodniu udało Wam się korzystać z dobrodziejstw wirtualnego świata na Waszych zasadach i nikogo w Waszym otoczeniu to nie zdziwiło.

   Dziś mam dla Was zdjęcia z porannego spaceru, którego celem było nasze sopockie lodowisko. Kilka okrążeń w łyżwach na nogach i człowiekowi od razu robi się cieplej!

Wpis powstał we współpracy z marką YES. 

 

Time for Venice

klasyczny zegarek – Kazar

rozszerzane czarne spodnie – Theory znalezione w La Ronde

walizka – Rimowa (kupiona ponad dziesięć lat temu za pierwszy większy projekt :))

sweter z zamkiem – Max Mara z drugiej ręki

botki na niskim klocku – Massimo Dutti

   Wszystko powinno być zaplanowane jak w zegarku, ale niestety nie zawsze mi się to udaje. W każdym razie, w słuzbowych sprawach musieliśmy na chwilę pojawić się we Włoszech i ułatwiły nam to bezpośrednie bilety z Gdańska do Wenecji. Słynne miasto na wodzie to dla mnie zawsze wymarzony cel podróży. Zwłaszcza późną zimą, gdy nawet Plac św. Marka wydaje się wręcz opustoszały. 

   Gorąco polecam Wam dokument "I love Venice" (znajdziecie na przykład na Netflixie) o mieszkańcach jednego z najczęściej odwiedzanych przez turystów miejsca na świecie. Dlaczego je opuszczają? Jak walczą ze zmieniającym się krajobrazem miasta? Co powinniśmy wiedzieć, aby nie przyczyniać się do jego upadku? Chociaż dokument ma już dziesięć lat to w uniwersalny sposób pokazuje to, co dzieje się z dzisiejszym światem, jak ciężko wypracować rozwiązania, które pozwalałyby przetrwać pięknym tradycjom, a jednocześnie nie zostać w tyle. Może znajdziecie czas dziś wieczorem?

Wpis powstał we współpracy z marką Kazar. 

Last Month

   Nie tęsknie jeszcze za wiosną. Zimowy sen mógłby trwać dłużej i czuję się trochę nieswojo, gdy widzę na drzewach pierwsze pąki. Nasz wyjazd w ukochane włoskie góry dał mi na szczęście piękną namiastkę mojej ukochanej pory roku i nie śmiem prosić o więcej.  

   Styczniowa codzienność to powrót do starych obowiązków, a jednocześnie próba wdrożenia nowej rutyny. Dzieci rosną, a wraz z tym zmienia się mój schemat dnia i pracy – natknęłam się ostatnio na ciekawy raport o tym, jak kariera i zarobki kobiet zależne są od liczby posiadanych dzieci. To trudny temat, ale gorąco zachęcam, aby przeczytać ten tekst. Być może świadomość niektórych zjawisk pozwoli nam choć trochę się przed nimi bronić?  

   W lutym chciałabym zrobić „tyyyle rzeczy” – mam głowę pełną pomysłów i mnóstwo motywacji. W La Ronde otworzymy nową sekcję, w której też będziecie mogły mieć swój udział – ten projekt daje mi mnóstwo satysfakcji, każdego dnia uczymy się czegoś nowego i mamy poczucie, że dokładamy małą cegiełkę do wielkiego odrodzenia branży mody w zgodzie z klimatem. W MLE kończymy wiosenno-letnią kolekcją i już ruszamy z kolejną, planujemy też kampanię na koniec miesiąca. Liczba tematów, o których chciałabym zrobić podcast rośnie szybciej niż góra brudnych naczyń w moim zlewie. Dokańczam właśnie największą w historii bloga modernizację tej strony i zupełnie nie widzę w tym wszystkich czasowych deficytów. Idę o zakład, że pod koniec miesiąca moje ambitne ulegną… hmm… powiedzmy, że „poluzowaniu”, ale obiecuję, że do „Last Month” i tak zdjęcia będę robić! W styczniu uzbierałam ich dla Was ponad sto – jeśli możecie sobie zrobić krótką przerwę to zapraszam do mojej retrospekcji. 

 Za kilka sekund każda z nich pobiegnie w swoją stroną. (Ta czerwona kreacja po prawej została chwilę wcześniej skradziona z szafy mamy.)1. Krupnik jako dzieło sztuki ;). // 2. Słoneczne wycinanki. Przez 31 dni stycznia słońce pojawiło się w moim mieście nie więcej niż trzy razy. // Ten wpis będzie dla mnie dobrą zgapą w zbliżających się miesiącach ;). 
Podobno zainteresowanie tak duże, że trzeba stać w kolejce. Nie zniechęcajcie się! Ja na pewno wybiorę się na tę wystawę jeszcze raz ("Fangor. Poza obraz" Pałac Opatów w Gdańsku).Pomarańczowy po lewej to mój ulubieniec. "Następnym razem idziemy z tobą, mamo."Park Oliwski z innej perspektywy. 1. "Ja już mamo wymyśliłam co dziś będziesz robić w pracy." // 2. Z tęsknoty za Toskanią. // Co starsza siostrzyczka ułoży, to młodsza … poukłada trochę inaczej. Każda wspólna gra to też lekcja (niełatwej) pracy w grupie. Modelowanie tych emocji i sprawiedliwe traktowanie bywa dla mnie wyzwaniem. Tu na zdjęciu widzicie grę w domino ze zwierzątkami od Muduko, które nie po raz pierwszy nas zaskakują (i ratują w kryzysowych sytucjach). Z kodem DOMINO otrzymacie 20% zniżki na wszystkie nieprzecenione produkty w sklepie MUDUKOGra została wykonana z ekologicznych i bezpiecznych materiałów. Wnętrze pudełka kryje w sobie niespodziankę zaprojektowaną przez @mama_z_kartonu! "Teraz jest idealnie! Mogę iść dalej!"
Gdy mama dwoi się i troi, aby czas epidemii RSV w przedszkolu minął jakoś łatwiej.
Ja jestem zachwycona i wolę jej wersję Kłapouchego od mojej. 
A później, z zawiązanymi oczami, będziemy przyczepiać Kłapouszkowi ogon.
1. Gotowi na sanki. // 2. Nasz tyrolski kącik, czyli jedna z wielu agroturystycznych restauracji w Val Di Fiemme. // Witaj Cortino! Dziś będziemy ją zwiedzać śladami Jamesa Bonda. Pierwszy kierunek – szczyt Tofana. 1. W Tyrolu wegetariańskie dania nieco rzadziej są pierwszym wyborem, ale to gnocchi z grzybami bije najlepsze żeberka na głowę. // 2. Moje wełny. // 3. Szybka kawa i lecimy na stok. // 4. Można się przyzwyczaić do takich widoków, ale powoli wraca tęsknota za morzem. // Mam cię! To tu się chowa całe słońce, które nie dociera zimą do Trójmiasta! Poranek w Rothenburgu.W kapciach na kolację?1. Kurtka – 303 Avenue, kominiarka – Arket, rękawiczki – COS, torebka – Saint Laurent (z drugiej ręki), okulary – Toteme. // 2. Przeglądając przypadkowy włoski magazyn o wnętrzach. Idealnie! // Czekoladowa babeczka z awokado? A może pączek z jogurtem i łososiem? No i mleko z sokiem jabłkowym na koniec – wiadomo! Duże śniadanie i można lecieć na śnieg. 
1. Uciekliśmy w góry przed kolejną falą wirusów. // 2. Passo Rolle – przepiękny szlak dla spacerowiczów. // 3. Znowu przerwa na jedzenie… // 4. … które zresztą było wyśmienite… // `W oczekiwaniu na pizzę…
Po tylu latach powroty smakują najlepiej… Ty wciągasz swoją mamę do środka, ja biegnę po tatę, ty łapiesz tego białego dużego, ja kładę się na podłodze i krzyczę, że chcę tego z prawej i wtedy moja mama wejdzie spytać co się stało, a my już będziemy przy kasie. Trzy… dwa… jeden – start!
1. Polecam El Brite De Larieto w Cortinie D'Ampezzo – fajna, regionalna kuchnia, piękne widoki, niezobowiązująca atmosfera i świetnie ubrani goście. // 2. Włoskie dyskusje o słońcu, śniegu i winie. // Mamy dwie godziny na zjeżdżanie! To co? Zaczynamy od cappuccino? 1. Ktoś tu pytał w komentarzach czemu już nie bierzemy ze sobą Portosa. Bez obaw – Portos, jak zawsze, przejechał z nami ponad tysiąc czterysta kilometrów i bawił się świetnie. Tutaj na głównym placu w Rothenburgu w trakcie postoju. Gdybyście chciały poczytać o długich podróżach z czworonogiem (które były dla nas świetnym treningiem przed podróżami z dziećmi) to polecam artykuł "Z psem przez Europę"Przecieramy górskie szlaki w dosłownym znaczeniu. U góry to chleb zamoczony (chyba) w delikatnym słodkim cieście i podsmażony na karmelu (nie w gębie), a poniżej to serek mascarpone z czekoladowym ciastem. Nie wiem, co tam jeszcze dodano do tych deserów, ale nic z nich nie zostało. Słodkie powroty do domu. Walczymy z przesuszoną skórą, próbujemy zrobić śniadanie z resztek, nadrabiamy zaległe projekty i leczymy niekończący się katar. (szlafrok – H&M, trencz – MLE w sprzedaży w lutym, golf – Soft Goat)Najdelikatniejsze i polskie, czyli szkło od KROSNO Glass. Jeśli w Waszym kredensie brakuje jeszcze kieliszków do uroczystego świętowania to postawcie na te od naszej rodzimej firmy Krosno Glass. Nie znajdziecie takiego eleganckiego szkła w sieciówkach. Z kodem KASIA20 otrzymacie 20% zniżki na zakupy w KROSNO a kod ważny jest aż do 10 lutego. 1. Pasmo wesołego świętowania. Co roku staramy się spotkać z okazji urodzin bloga i MLE. // 2. Równe cztery lata temu zaczął się najważniejszy dzień w moim życiu, który wszystko zmienił. Nie mogę uwierzyć, że to tak szybko minęło! // 3. // 4. Zdrówko. Kieliszki pochodzą z kolekcji Shake. To oczywiście sok jabłkowy. // Lata mijają, ale niektóre osoby (i psy) nigdy się nie zmieniają. 
Hummus, poszatkowany jarmuż, marchew i liście sałaty, oliwki z migdałami, winogrona, orzechy… i oczywiście paczka czipsów. Kto zgadnie, która miska została opróżniona najszybciej? Ile to już lat? Jedenaście? Kawał życia z tym blogaskiem :).My jej urządzamy królewską sypialnię, a ona woli spać na naszych głowach. Pewnie podświadomie czuje, że tęsknimy w nocy!Gdy poniedziałkowy ratunek przychodzi z najmniej spodziewanej strony.Chodzę i szukam odpowiedniego miejsca na ścianie.Swetry z MLE Collection, które nadal noszę i uwielbiam. Najstarszy jest z bodajże 2018 roku i wygląda jak nowy! "Mamusiu, musisz to wszystko przeczytać nim tata wróci z pracy". Urodzinki. Paluszki, pączki i chipsy. Może niezbyt modnie i bez wielkiej pompy, ale dla nas było idealnie. Kochamy wszystkich gości i wciąż nie opuszcza mnie uczucie wdzięczności, że nasza córeczka ma wokół siebie tyle kochających serc. 
Przypominajka! W tym roku MLE Collection przygotowało dla Was dwie wyjątkowe aukcje z okazji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Linki do nich znajdziecie tutaj (kolekcja zimowa) i tutaj (kolekcja wiosenna). Jak wiadomo, nie zawsze można dorwać nasze projekty – wygrana w aukcji gwarantuje każdą rzecz z kolekcji. Wymarzona biała koszula w końcu trafiła też do mojej szafy. Uwielbiam ten idealnie odszyty kołnierzyk, szlachetny materiał, krój, który daje mnóstwo możliwości. Domowe biuro. I wielka drabina w tle. Czyli standardowy poniedziałek.1. Minimalizm w stylu lat dziewięćdziesiątych to podobno teraz najlepsza inspiracja dla biurowych stylizacji. // 2. Moje wymarzone wnętrze… powiedziałabym, że to ciągła gonitwa za czymś co łączy w sobie klasyczny i przytulny domek z nowoczesnością i minimalizmem. Misja samobójcza. ;) // 3. Tak zwane "siedzenie na sowę". To moje ulubione krzesło do pracy od marki TON, które polubiła też Monika :). // 4. Na pytanie czy jako mamie pracującej z domu zdarza mi się pić zimną kawę odpowiadam: ratuję się jak mogę. / Dress-code u mnie w domu nie istnieje, ale jeśli mam spotkanie służbowe na mieście to zamieniam sweter na marynarkę. Jeśli przeoczyłyście moją relację na Instagramie to od razu uprzedzam, że marynarka i spódniczka są z Modivo. Z kodem "KasiaTusk10" otrzymacie 10% zniżki w Modivo a z kodu korzystać możecie do końca lutego. To był wyjątkowy pokaz – w całości możecie go zobaczyć tutaj, a kilka słów więcej napisałam o nim w tym artykule.Bajkowe popołudnie trwa w najlepsze. Któraś z Was zapytała mnie ostatnio co zrobić, aby bałagan w domu nie rozpraszał, gdy musimy popracować? Myślę, że dobrze jest wyznaczyć sobie konkretną godzinę, w której siadasz do pracy nawet jeśli żaden pokój w tym momencie się do tego nie nadaje. ;) W domu zawsze znajdzie się coś do zrobienia, więc to kwestia raczej naszej decyzji niż otoczenia.
Bukiet od nas dla Was na koniec. Niech to będzie zapowiedź cudownego przedwiośnia!

*  *  *

 

 

 

Wpis powstał przy współpracy z markami Krosno i Muduko.