Ciężko przypomnieć sobie sytuację w ostatnich latach, która w podobny sposób co epidemia zatrzęsłaby naszą garderobą. Do tej pory na zawartość szafy marudziłam głównie wtedy, gdy szłam na imprezę lub inną specjalną okazję. Teraz okazuje się, że z większym zaangażowaniem szukamy idealnych dresów niż kreacji na wesele. Niektóre z nas w ogóle obraziły się na modę i postanowiły ograniczyć zakupy do minimum, nie tylko w związku z tym, że po prostu nie ma gdzie pokazywać się w nowych ciuchach, ale też ze względów szeroko pojętej ekologii. Jeśli jednak chciałybyście odświeżyć nieco Wasze domowe zestawy, to przygotowałam dla was zestawienie najciekawszych marek ”homewear”. Wspieramy polskie marki na każdym kroku, dlatego szepnę tylko, że wszystkie poniższe propozycje to oczywiście nasze rodzime firmy.
HIBOU
Dresy, bluzy, krótkie legginsy, t-shirty, piżamy, szorty. Jeśli szukacie marki, która zaoferuje Wam te produkty z dobrych materiałów i w nowoczesnych fasonach, to natychmiast przychodzi mi na myśl jedna firma – HIBOU. Większość moich koleżanek (ze mną włącznie) upolowała w tym sklepie wymarzone dresy i inne basicowe ubrania, a Instagram wprost pęka w szwach od ponętnych zdjęć z bawełnianymi zestawami tej polskiej marki. HIBOU funkcjonuje na rynku już do kilku lat i aż miło popatrzeć jak zdobywa coraz większą rzeszę fanów.
NUDYESS
Marka Nudyess pokazuje, że po domu świetnie sprawdzą się nie tylko dresy, ale też dłuższe sukienki i bardziej kobiece fasony. Zwłaszcza teraz, gdy powoli robi się cieplej, miło jest włożyć coś, co podkreśli figurę. A jeśli któraś z Was wcale nie ma ochoty podkreślać tego, co przybrała w trakcie kwarantanny, to od razu Was uspokajam – wszystkie projekty od tej marki, nawet jeśli wydawały mi się bardzo wymagające, leżały na sylwetce naprawdę idealnie. To co zasługuje na dodatkowy plus, to podkreślenie idei #BodyPositive. Ubrania Nudyess są zatem stworzone dla KAŻDEJ z nas, a zdjęcia w kampanii to przede wszystkim podkreślenie naturalności (bez retuszu i makijażu!). To według niektórych już standard, aby w paczkach nie używać plastiku, ale nie chciałabym pominąć tego wątku – wszystkie metki są papierowe, koperty i naklejki wysyłkowe nie są powlekane folią, a w kopercie nie znajdziecie zbędnych karteczek czy foliowych wypełniaczy. Marka odbiera całą produkcję w kartonowych opakowaniach, które są powtórnie wykorzystywane przez szwalnię.
LE PETIT TROU
Le Petit Trou to polska marka, która została założona w 2014 roku przez Zuzannę Kuczyńską. W swojej ofercie posiada przede wszystkim bieliznę, ale też kilka elementów, które pięknie dopełnią domową garderobę. Wszystkie produkty zaprojektowane są tak, aby pobudzać zmysły – są seksowne, ale nie w sposób dosłowny. Sama nazwa marki, nawiązująca do bardzo sugestywnych wycięć, wiele mówi o jej charakterze. Dużą wagę przywiązuje się tutaj do detali, dlatego wszystkie produkty zapakowane są w formie prezentu. O marce pisano na łamach największych międzynarodowych edycji magazynów takich jak Vogue, Harper's Bazaar czy Elle. Doceniło ją również wiele znanych modelek, stylistek i infuencerek, które współtworzą piękny i spójny wizerunek. Le Petit Trou jest obecnie dostępna w 25 krajach, będąc częścią prestiżowych butików i wyselekcjonowanych portali internetowych, poszerzając swój zasięg z sezonu na sezon.
MOYE
Jeśli mówimy o modzie domowej, to czas wspomnieć o pewnym niedocenionym elemencie… szlafroku oczywiście! Przez dłuższy czas cieszył się on złą sławą (wystarczy wspomnieć o tym, jak pejoratywnie brzmi sformułowanie, że ktoś siedział w nim do południa zamiast włożyć normalne ubranie), ale dzięki pracy pewnej polskiej marki zyskał on chyba nowy status. Ładny szlafrok naprawdę się przydaje – nosimy go rano, gdy szwendamy się po mieszkaniu w poszukiwaniu kawy, otwieramy w nim drzwi kurierowi, gdy zaskoczy nas jak jeszcze suszymy włosy, no i z przyjemnością otulamy się nim wieczorem. Od Moye mam też kilka naprawdę przepięknych gumek do włosów, które uwielbiam i parę topów.
THE ODDER SIDE
Marka The Odder Side to kolejny przykład na to, że polskie marki w niczym nie odstają od tych zagranicznych. Dziś jej Instagram śledzi ponad 125 tysięcy osób, a marka ma cztery butiki: flagowy w Warszawie na ulicy Koszykowej, we Wrocławiu, w Poznaniu, a także w Paryżu. Cała kolekcja, czyli T-shirty z charakterystycznym już dla marki sporym wycięciem w kształcie litery „V”, topy, sukienki, swetry, bluzy, a ostatnio także szorty, dostępna jest również w sklepie online.
THE SEASIDE TONES
Była mowa o jedwabiu i dresowej bawełnie, wypadałoby też wspomnieć o lnie, który świetnie sprawdzi się w domowych pieleszach i letnich upałach na działce. Len to najmocniejszy i najtrwalszy rodzaj tkaniny.Dodatkową zaletą jest jego mało wymagająca uprawa, co sprawia, że produkcja ubrań z lnu ma zdecydowanie mniejszy wpływ na środowisko niż w przypadku pozostałych materiałów. Marka The Seaside Tones postanowiła tworzyć ubrania wyłącznie z tego surowca i mimo tych ambitnych założeń udało jej się zdobyć międzynarodową sławę. Ciekawostką może być to, że marka zamiast kartonowych pudełek (bo o plastiku w o ogóle nie ma mowy) wprowadziła do sklepu torebkę kompostową, roślinną i w 100% biodegradowalną. Za stworzeniem marki stoi małżeństwo Ani i Michała – moich serdecznych przyjaciół.