Styczeń to dla wszystkich branż, z którymi mam styczność trochę martwy sezon. Po świętach firmy marketingowe muszą odetchnąć i zrobić nowe plany, marki odzieżowe z kolei są już po szaleństwie wyprzedaży i to jedyny moment w roku, w którym wszyscy mogą spokojnie pójść na urlop, a sporo szwalni w ogóle zamyka się na ten czas. Moje dwie firmy mogły więc spokojnie przejść w stan zimowej hibernacji, ale jakoś się to nie udało ;). Czytelniczki czekają przecież na artykuły, a w MLE nowości pojawiają się co tydzień i samo wprowadzenie produktu, obfotografowanie go i promocja zajmują nieco czasu. Mimo wszystko mogę jednak śmiało powiedzieć, że mam za sobą bardzo spokojny miesiąc. Był czas na powolną kawę przed pracą, na spacery, sporo wieczornego gotowania i dużo czasu z najbliższymi. I pewnie bez trudu wyłapiecie to na zdjęciach!
1. Amarylis. Najpiękniejszy zimowy kwiat. Babcia powiedziała mi, żeby nie dawać mu za dużo wody. „W bulwie ma wszystko, czego potrzebuje, sam zakwitnie”. Właśnie tak – wygląda pięknie, bo nie pamiętałam, aby go podlewać. Idealna roślina dla mnie. 2. // Nietrudno zgadnąć, które wybrałam chociaż podobały mi się wszystkie. // 3. Tak wyglądał nasz sylwester. Do północy dotrwaliśmy wszyscy, ale ja ledwo, ledwo ;).. // 4. Autoportret. //Nigdy nie należy się śmiać z diety mamy pracującej ;). Gdy jest ten dzień, kiedy to tata ogarnia jedzenie dla siebie i córki, ja żywię takimi o to rarytasami ;).
Miejmy nadzieję, że za kilka miesięcy prace zaczną postępować nieco szybciej… (ciekawe czy ta istotka będzie już wyższa o głowę)."Mamo, czy to nasz nowy stół?"1. Morsowanie w śniegu już zaliczyliśmy. Kilka sekund po zrobieniu tego zdjęcia wbiegłam boso na śnieg i raz na zawsze przekonałam się, że to chyba jednak nie dla mnie. // 2. Wspólne kąpiele stały się wieczorną rutyną (chyba moją ulubioną!). //. 3. Tyle śniegu w Trójmieście nie było od lat. Nigdy wcześniej nie zjeżdżałam z Monciak na sankach! // 4. Mleczko do demakijażu, o przyjemnej gęstej konsystencji. Można go nałożyć w tradycyjny sposób na wacik, ale też delikatnie wsmarować w twarz i dopiero poźniej zetrzeć wacikiem. Dla druga opcja jest dla mnie znacznie wygodniejsza.
A to wcześniej wspomniane mleczko do demakijażu Laponie Of Scandinavia od Hedone. Jeśli macie już trochę dość oklepanych kosmetyków, a jednocześnie lubicie ekologiczne i naturalne marki to zajrzyjcie tutaj. Ja znalazłam tam właśnie produkty Laponie of Scandinavia, ale również znane już Wam pewnie Mokosh czy Hagi. 1. Hiacynty. O wiośnie jeszcze nie myślimy, ale kwiaty chętnie przyjmuję. // 2. Gdy tuż po świcie wita się pierwszy śnieg. // 3. Rośnie mi kolejna blogerka kulinarna. // 4. Weekendowe plany. //Komuś tu bardzo posmakował miodek lipowy. Nie sądziłam, że wpis o moich ulubieńcach Instagramowych będzie się cieszył tak ogromnym zainteresowaniem!Najpiękniejsza pora roku. Domyślam się, że jestem w mniejszości, ale dla mnie zima mogłaby trwać jak najdłużej. 1. Ten look miał być "zimową opcją" dopóki nie przyszła prawdziwa zima :D. // 2. Portos strzeże dresowych nowości MLE Collection. Cieszę się, że tak wiele z Was chwali sobie zakup tych dresów. Wiedziałam, że nie będzie inaczej, bo sama je uwielbiam, ale miło mi, że doceniacie ich dopracowanie. // 3. Morze wciąż wzburzone. // 4. Podkład Estee Lauder Double Wear (kolor Sand) wymieszany z kremem BB od Sisley to teraz podstawa mojego makijażu. "Jak być silną i wysoce wrażliwą. Kiedy kobieta czuje za mocno" – Harke Sylvia. Ta książka miała premierę 13 stycznia, a dwie moje koleżanki już zdążyły ją przeczytać i mi polecić. Ja nie jestem fanką poradników, ale Sylvia Harke wtrąca do książki sporo psychologicznej wiedzy, więc nawet taka pragmatyczka jak ja nie ma poczucia zmarnowanego czasu. Sama treść też dobrze do mnie trafia, bo od czasu ciąży (być może niektóre z Was mają podobnie) mam wrażenie, że wiele rzeczy dotyka mnie za bardzo, że chciałabym czasem nałożyć sobie filtr na niektóre moje emocje i nie przejmować się aż tak bardzo. 1. Babka migdałowa rozeszła się migusiem. Tak to jest, gdy na co dzień nie je się słodyczy, a potem coś niespodziewanie pojawia się na blacie w kuchni. // 2. Zwłaszcza ostatnie tygodnie pokazały mi, że bardzo przeżywam niektóre tematy. Chciałabym czasem móc spojrzeć na nie z dystansem, a z drugiej strony nie stać się kimś, kto ma wszystko w nosie. // 3. Najlepsze prezenty na drugie urodziny. Po wsmarowaniu tortu czekoladowego w pościel przyszedł czas na budowanie kawiarni z duplo. // 4. Moja ulubiona pora w ciągu dnia. Zgadniecie, która to może być godzina? //Prawie jak w Wieżycy, a to przecież Gdańsk :)Każdy z innej parafii, ale nie wyobrażam sobie bez nich mojej kuchni. Wszystkie to używane starocie wyszukiwane na allegro albo pchlich targach. 1. Te sanki stały w piwnicy ostatnie 4 lata, braliśmy je tylko na wyjazdy w góry, natomiast tej zimy służą nam intensywnie niemal każdego dnia. // 2. Ranking najlepszych maseczek do twarzy to jeden z najpopularniejszych wpisów tego miesiąca. Miałyście okazję już zapoznać się z tym wpisem? // 3. Białych t-shirtów nigdy dość – nawet zimą. // 4. Uśmiech! W końcu będzie lepiej. //
A wracając do białych t-shirtów noszonych zimą – bardzo lubię tę subtelna bawełnianą biel wystającą spod bluz i swetrów. mam wrażenie, że każdy zestaw wygląda dzięki temu świeżej. Ważne aby t-shirt miał dekolt pod szyję i nie był zbyt obszerny, bo będzie się fałdował pod cieńszymi swetrami. Moja koszulka jest od polskiej marki Fraternity. W ofercie marki znajdziecie sporo ubrań dobrej jakości. Ten t-shirt jest idealny – miękki, wystarczająco sztywny i ma super krój. 1. Powiało luksusem i elegancją. Pokaz Chanel oglądałam "on-line" na kanapie. Ciekawe czy tradycyjne pokazy mody z widownią jeszcze kiedykolwiek wrócą. // 2. Kolejna sobota, czyli kolejne godziny na sankach. // 3. Widok na orłowskie molo – spacer trwał bardzo krótko, bo tego dnia było minus dziesięć stopni! // 4. Tradycyjne styczniowe śniadanie – bezglutenowe płatki owsiane, banan, ekologiczny jogurt, płatki migdałów i łyżka malinowej konfitury. // Gdyby w każdy poniedziałek budził mnie taki widok…Najbardziej wzruszająca niedziela w całym styczniu! Do Nicoli, która zebrała dla WOŚP ponad pięć milionów nam daleko, ale w MLE też postanowiłyśmy coś zrobić w tej sprawie. Najpierw chciałyśmy przekazać na WOSP zysk z zakupów w MLE, ale tym razem stwierdziłyśmy, że jest sporo podobnych akcji (które popieramy) i pewnie sporo z Was bierze w nich udział opróżniając tym samym swoje skarbonki. Nie chcemy też przyczyniać się do chaosu w Waszych szafach i zachęcać do nieplanowanych zakupów (zwłaszcza, że wciąż trzymamy Was w niepewności na temat tego, jak będę wyglądały kolejne produkty). Pandemia zniweczyła nie jedną, a trzy kampanie reklamowe, które zawsze były dla nas sporym kosztem – to strata wizerunkowa, ale też więcej oszczędności. A ponieważ Wy nie opuściłyście nas nawet wtedy, gdy nie mogłyśmy zaprezentować Wam nowych kolekcji w toskańskim słońcu, ani na paryskich ulicach, to my w taki oto sposób spłacamy ten dług – do wospowej skarbonki wrzucamy 29 tysięcy złotych na 29 finał. Wiem, że takimi rzeczami nie powinniśmy się chwalić, ale myślę, że w tym przypadku możemy zrobić wyjątek – niech każdy przekrzykuje się w tym, ile cegiełek udało mu się dołożyć – rywalizacja tego jednego dnia, to coś za co naprawdę kocham Polaków.
Sukienka Atlanta w pięknym karmelowym odcieniu jest już dostępna!
1. Netflix i lody czekoladowe. Jak żyć? // 2. Widok z najwyższego budynku w Gdańsku, czyli poszukiwania dobrej lokalizacji na sesję. // 3. Nasz pierwszy śnieżny bałwan (marchewkę chwilę później porwał Portos). // 4. Takie mdłe kolory właśnie lubię. //Koncert w wykonaniu gąski. Dziękuję Bebe Planet za tego pluszaka. Moja kosmetyczka, a w niej kosmetyki do dziennego makijażu.
Chanel puder Les Beiges N30, paleta cieni Les Beiges Chanel – warm, puder Studio MAC FIX – NC30, róż do policzków Bobbi Brown (niestety numer mi się zdrapał, ale w środku są dwa odcienie różu), podkład Lingerie De Peau z filtrem SPF 20 od Guerlain – kolor 02W (nie jestem fanką tego podkładu, kupiłam z polecenia pani w drogerii ale żałuję), żel do brwi Clear Brow Gel od Anastasia Beverly Hills, pomadka Chanel Rouge Coco Flash – kolor 53. Gdy raz na miesiąc wybierzesz się do empiku i na wejściu od razu atakuje cię tata. Niczym pocztówka sprzed wielu lat. Sopot wieczorową porą w drodze na Łysą.
Kończąc dla Was dzisiejszy wpis znów miałam za oknem syberyjskie widoki. Zamykam już laptopa, pędzę ubierać małą (co zajmuje teraz jakieś 23 minuty), bierzemy Portosa, bo on z nas wszystkich najbardziej kocha śnieg, i pędzimy zaliczyć chociaż jeden zjazd przed obiadem. Trzymajcie się ciepło!
* * *