Last Month

   Gdyby ktoś nazwał mnie "jesieniarą" chyba bym się nie obraziła. Uwielbiam tę porę roku i rozpływam się na samą myśl o najbliższych tygodniach. Po remoncie rozkładałam dziś z powrotem kubki do kuchennych szafek i robię porządek w herbatach – trzeba być gotowym na październik i długie wieczory na kanapie. Domowe kąty to moja bezpieczna przystań i cieszę się, że powoli wraca w niej ład. Ten wrzesień będzie mi się już zawsze kojarzył z pyłem, życiem na kartonach i przede wszystkim bardzo intensywną pracą nad nowym projektem, o którym usłyszycie lada dzień. Jesień to czas zbiorów – moment, w którym natura chwali się najpiękniejszymi efektami swojej pracy. Mam nadzieję, że ta zasada tyczy się też mnie. 

Zamknięcie sezonu na Kaszubach. Lekcja biologii w plenerze i dużo błota na nogach Portosa.kurtka – Max Mara // czapka z daszkiem – COS // szary dres – 303 Avenue // kozaki – Khaite

Łowca trufli i jego pomocnica. 

1. Próbujemy polubić deszcz. // 2. Szczera i prawdziwa natura. Zrobimy z nich racuchy na podwieczorek. // Hygge to moje drugie imię. Suszymy skarpety po spacerze. Deszcz. Mgła. Mokra trawa. Portos w błocie. I gorące placki z jabłkami. Radość to nie kwestia pogody. Z koszem grzybów i zapasem jabłek. Wracamy do miasta.
Spotkania, rozmowy, dyskusje, pomysły i zmiany. To był bardzo intensywny miesiąc. To był ten moment, w którym z jednej strony czujesz przypływ radości, a z drugiej masz już wszystkiego dosyć. "Pamiętasz w którym kartonie jest ta książka co czytałem ją wiosną i prawidła do butów od garnituru?
– Chyba w tym samym co album ze zdjęciami ze ślubu i szachy."1. Przedszkole na budowie. Rodzice mierzą wnękę na szafę, a dzieci przygotowują nowe obrazy na ścianę. // 2 i 3. Dawno niewidziane podłogi. Po latach mieszkania tutaj naprawdę niewiele chciałam zmienić. Cyklinowanie wystarczy. // 4. Ostatni moment nim wyjmę z szafy wełniane skarpety. // "No dobrze mamo. Teraz już możesz się poczęstować.""U Kucharzy" w Sopocie. Miło. Pierwszy rzut oka i domyślam się, że wiele z Was od razu zorientuje się, że to muszą być Włochy. Powód wyjazdu był bardziej służbowy niż prywatny, ale gdy ważne sprawy zostały załatwione pozwoliliśmy sobie zatrzymać się przy jeziorze Como. Ta restauracja to restauracja "La Punta" w miasteczku Belaggio.Ależ tam było pięknie! Na wyjazd wzięłam swoją ukochaną koszulę z MLE i mam dla Was dobrą wiadomość- udało nam się zarezerwować jeszcze trochę materiału i ten model wróci lada moment (tutaj można podać mejla, aby otrzymać powiadomienie, gdy już pojawi się w sklepie). Gdy jestem we Włoszech… nie potrafię oprzeć się nawet najzwyklejszym potrawom dla dzieci. Jak oni to robią, że makaron z sosem pomidorowym smakuje tak genialnie?

(Spostrzegawcze oko zauważy, że mama nie zdążyła jeszcze ruszyć kawy.)

1. Mogłabym godzinami patrzeć na tę architektoniczną perfekcję. // 2. Dobrze mieć prawdziwego żeglarza za męża ;). // 

Zatrzymaliśmy się w prawdziwym domu pisarza. Warunki były nieco polowe (kuchenka na opał), ale klimat niezastąpiony. 

Można? Można. Tych dwóch kierowców nawet nie zwolniło! Willa Jamesa Bonda przed nami. Otwarta dla zwiedzających!

W słońcu upał, w cieniu mróz. No to wkładam wełniany sweter i klapki ;). Tego "pasiaka" znajdziecie tutaj – zostało jeszcze dosłownie kilka sztuk. 

Widoki jak z bajki. 1. Fawcio kolejny raz pomógł nam przy kampanii dla MLE. To oczywiście mieszkaniec stajni Pałacu w Ciekocinku. // 2. To był prawdopodobnie ostatni dzień w tym roku, kiedy tank top nie służył mi jeszcze jako podkoszulka pod sweter. // Gdańsk. Przedwojenna dzielnica po udanej rewitalizacji.Z aparatem do pracy! Oj dostaje ostatnio w kość ten mój Canon ;). Ten czas w roku, gdy chcesz jeszcze nosić baletki, ale ubierasz już ciepły golf po samą szyję. Sweter to prototyp MLE, spodnie to nasze niezawodne Alcamo (jedną parę skróciłam przed kostkę), baletki od Chanel, a torba to Arket. 1. Jesienne ciasto, na które czekam cały rok. Link do przepisu i do artykułu (który chyba nie stracił nic na swojej aktualności) znajdziecie tutaj. // 2. Mundurek. // Szukam aż znajdę. Całkiem fajne kinkiety znalazłam w maleńkim sklepiku w Gdyni Orłowo. 1. Klasyka w modzie. // 2. Gdy próbujesz przejść na weganizm, ale maślany diabeł kusi. // 

Zapewne tylko gdyńscy hipsterzy poznają to miejsce ;). Ostatnio często zaglądam do malutkiego lokalu "Flow". 

A gdy mam dłuższą przerwę między jednym, a drugim spotkaniem korzystam z czasu jak mogę. Nie wszystko muszę robić sama, ale korepetycje z grafiki komputerowej to coś czegoś potrzebowałam natychmiast. Na szczęście nie musiałam ciągle prosić o rady kolegów – znalazłam w Internecie mniej upokarzający sposób ;). Jeśli chcecie się czegoś nauczyć, a macie bardzo napięty kalendarz, nie chcecie tracić czasu na dojazdy no i zależy Wam na tym, aby przekazywany materiał był maksymalnie spersonalizowany (nie chcę się uczyć obróbki zdjęć, ale zasady kompozycji strony czy projektowanie "layotów" to coś, co bardzo przyda mi się w najbliższym czasie) to poszukajcie w internecie odpowiednich kursów. Na Tutore znajdziecie też inne opcję (na przykład kursy językowe) – sprawdźcie czego możecie się nauczyć pod okiem bardzo życzliwych specjalistów. 1. Lastryko w formie kafli? Hit czy kit? // 2. Dziękuję za przypomnienie! 3. Niestety, kurtka już wyprzedana, ale mam nadzieję, że będę mogła poinformować Was o powrocie pojedynczych rozmiarów. // 4. Gobelin. // Gotowe! Trochę biznesowych dyskusji, trochę nauki, filiżanka kawy i wracam do dzieci. Ale ja wcale nie lubię brązowego ;). 

Kolejny tydzień i kolejne spotkanie przy laptopach i kawie.

Nowa rutyna, którą uwielbiam. Bycie mamą przedszkolaka jest fajne! :)1. Ulubiona plaża poza sezonem. // 2. "Look of The Day" na jesienne dni bez owijania w bawełnę – gruby sweter i kurtka z kapturem. // Kochamy Ciebie, Lubiatowo. Szkoda, że chcą Cię zmienić. 1. Dobranocka dla córeczek przeczytana, to teraz wreszcie chwila dla mamy. // 2. Ten moment, gdy zmywasz z twarzy cały stres dnia… // 

Tonicum od marki Szmaragdowe Żuki to nawilżająca esencja tonizująca z prebiotycznymi cukrami. Cokolwiek to oznacza – mi ten tonik przynosi ukojenie, sprawia, że przez parę sekund myślę tylko o jego przyjemnym zapachu i o tym, jak pielęgnuje moją skórę. W składzie, zamiast wody znajdziemy świeże napary. Co ważne – tonik jest wielozadaniowy. Niby to tylko tonik, a super się sprawdza jako „podkład" pod serum olejowe, pod krem (gdy ten jest zbyt ciężki), jako poślizg pod masaż i jako dodatek do masek. 

Jeśli chciałybyście wypróbować nowości od Szmaragdowych Żuków to mam dla Was kod rabatowy dający 15% zniżki na pojedyncze produkty (gotowe zestawy nie podlegają promocji). Wystarczy, że w koszyku zakupowym wpiszecie hasło MLE15 a tańsze zakupy zrobicie do 15 października. 

Wciągnęłam się w lekturę i nie mogłam przestać czytać, aż do… pierwszego przebudzenia w środku nocy. 

A o to przyczyna mojej bezsenności: książka "Mój mały zwierzaku". To powieść o fantazji, która chroni przed tym, co najstraszniejsze, i języku, który niesie zbawienie i nadzieję. Marieke Lucas Rijneveld jest uznawany za pisarza bardzo kontrowersyjnego i z całą pewnością podpisuję się pod tą opinią. Historia, którą spisał jest wstrząsająca – wciąga, ale i przeraża jednocześnie. Czytelnik sam nie wie czy aby na pewno chce zostać wpuszczony w ten mrok, ale z każdą kolejną stroną czuje, że już nie ma odwrotu.

"Niemięsny". Bardzo fajna knajpka na Jaskółczej w Gdańsku. 

1.Słodkie pobudki. // 2. Raz w tygodniu. // Portos złapał trop na molo. Ogromna prośba do wszystkich, którzy odwiedzają moje strony – na molo pies zawsze powinien być na smyczy, bo tak nietypowe dla niego otoczenie sprawia, że trudno przewidzieć zachowanie naszego przyjaciela.Następnym razem przyjdę tu już pewnie z czapką na głowie. 

Gdy tata zajmował się nadzorem budowlanym, to na oknie powstała rodzina dinozaurów. Proste w składaniu, efekty widać od razu, a czas w mało sprzyjających warunkach od razu mija przyjemniej. 

Stegozaur, diplodok, ichtiozaur, triceratops i tyranozaur – to właśnie takie dinozaury poznaliśmy układając tekturynki. To eko-puzzle, które mogę zabrać ze sobą wszędzie – niezłożony dinozaur zajmuje bardzo mało miejsca i spokojnie zmieści się w torebce, czy nawet teczce z dokumentami. W sklepie MUDUKO dostępne są również owady czy samochody. Od 2021 r. Wydawnictwo Muduko stosuje innowacyjną technologię Biocidal Coating, która została opracowana we współpracy z Wydziałem Inżynierii Materiałowej Politechniki Warszawskiej. Oznacza to, że powierzchni produktów nie trzeba dezynfekować; wystarczy okazjonalnie przetrzeć suchą ściereczką; użyty lakier jest hipoalergiczny i bezzapachowy; produkt jest trwały i odporny na ścieranie; produkt jest ekologiczny i tym samym bezpieczny dla środowiska naturalnego. Polecam każdej mamie! Na hasło ZABAWA2022 dostaniecie 20% rabatu na wszystkie produkty marki Muduko Hello. Zapraszam tuaj: www.sklep.muduko.com1 i 2. I voila! Diplodok gotowy. Zaraz, zaraz… a może to był stegozaur? // 3. Potęga. // 4. Gdyby ktoś myślał, że pozbędziemy się któregokolwiek elementu stolarki to uspokajam – wszystko zostaje w rodzinie :).//Poza sezonem.A tę część mieszkania jeszcze omijam szerokim łukiem – jak muszę, to przebiegam i staram się nie patrzeć ;). 

1. Apolejka i jej osiołek znaleziona za regałem. Fala wspomnień uderza we mnie z wielką siłą. // 2. Do wiosny! Pozdrówcie ode mnie wielbłądy. // 3. "Nie jest Ci zimno w stopy?". "Jest. A czemu pytasz?". // 4. "Muszę przeczytać rozdział do końca, bo jak skończę teraz to będę się bała zasnąć!" – znacie te wymówki?

Czajnik rozpakowany – jesteśmy uratowani! Podobno filiżanka herbaty potrafi zakopać nie jeden topór wojenny, a w remoncie pojawia się ich całkiem sporo, więc pijemy jej, ile się da ;).  

Na zdjęciu znajduje się herbata Kericho. Ja wybrałam czarną z wanilią, lawendą i płatkami róży. W torebkach.
Jeśli macie ochotę spróbować, to zapraszam tutaj. Z kodem MLE10 otrzymacie 10% zniżki na wszystkie produkty w sklepie Kerichogold.pl. Z promocji możecie korzystać do 10 października.To jest ten moment, w którym w ogóle nie widzę tego kurzu i tynku na parapecie ;). "Niby rozpoznaję swoje ulubione kąty, a jednak coś tu nie pasuje… gdzie jest moje legowisko i miski!? Czy dobrze rozumiem, że w takim razie śpię dzisiaj z Wami?"

Spokojnego wieczoru!

Last Month

   Czasem to uczucie trwa tylko kilka chwil, czasem rozciąga się na tygodnie. I chociaż dotyczy przemijania, to przynosi przyjemną świadomość bycia częścią czegoś większego, wiarę w niezmienność świata, która – nawet jeśli bezwzględna – daje poczucie bezpieczeństwa. Mowa o tych dniach na styku lata i jesieni, kiedy poranki są już rześkie, ale dni nadal ciepłe i słoneczne. Myślę sobie wtedy o tym, jaka natura jest piękna w pełnym rozkwicie życia. Niby jej młodość już przeminęła, niebawem przyjdzie zimowy kres, a ona błyszczy jak nigdy, powoli obsypując się złotem. Słyszałam już pierwsze marudzenie w otoczeniu, że koniec wakacji, że zaraz przyjdzie ochłodzenie, że ledwo się obejrzeli, a tu już wrzesień. W Sopocie ten stan jest bardziej namacalny – z dnia na dzień ulice stają się puste, budki z goframi znikają, a znajomi już nie dzwonią co drugi wieczór, że czekają na nas na plaży. 

   Mimo wszystko uwielbiam ten moment. W tym roku przeżywam go bardziej z kilku powodów. Jednym z nich jest fakt, że w ostatnich tygodniach świat mediów społecznościowych pozostawał mocno z boku mojego życia i pracy. Nie gniewam się na nowe zasady rządzące Instagramem i próbuję się do nich dopasować będąc dalej w zgodzie z sobą, jednocześnie doceniam o wiele bardziej to nasze wspólne miejsce – blog – gdzie mogę publikować co chcę nie myśląc o algorytmach. Brakuje mi w sieci stron, które sama mogłabym poczytać, pooglądać i nie czuć się jednocześnie bombardowana treściami. Chciałabym z tego coś zapamiętać, zatrzymać dla siebie, przemyśleć, a nie zostać jedynie z bólem kciuka od scrolowania ;). W każdym razie, ostatnich kilka tygodni było cudownych. To znaczy, nie obyło się oczywiście bez przeszkód, ale w porównaniu do problemów, o których nie chcę już pamiętać, sierpień był pełen – nazwijmy to – perypetii. Teraz z uśmiechem na ustach patrzę na pranie suszące się na werandzie (i z nieco mniejszym uśmiechem na górę prania do zrobienia – powroty z wyjazdów z dziećmi kojarzą mi się przede wszystkim z zapachem proszku do prania ;)) i zabieram się za pierwsze kompletowanie plecaka dla przedszkolaka. 

   Nie zapominajcie o tym co najważniejsze, wszystko inne samo się ułoży. A jeśli macie teraz chwilę dla siebie to gorąco zapraszam na długą fotorelację z ostatnich tygodni lata. 

 

1. "Księga gaju laurowego i inne eseje." Autor tej powieści największe dzieła napisał pracując jako robotnik i magazynier na wielkich budowach socjalistycznych. Ciekawiło go niemal wszystko, co ważne, bez względu na czas i miejsce. Można przeczytać stronę, odłożyć na leżak i wrócić do niej po paru godzinach. // 2 i 3. Biel to dla mnie kolor letniego sezonu. Mam nadzieję, że jesienią też uda mi się go dobrze wykorzystać (caly opis stroju znajdziecie tutaj). // 4. Wakacje służą sztuce, a sztuka służy tym, którzy potrzebują ukojenia. Mój Sopot chyba o tym wie. W "Grandzie" każdy mógł zobaczyć wystawę zorganizowaną przez Desę. //No powiedz coś. Piękna kompozycja i oprawa rycin rodziny Kossaków. Wracamy z wernisażu. Tuż koło domu zwalniamy kroku, aby ten wieczór trwał jeszcze chwilę dłużej. Kto dojrzy tęczę?A tu już słoneczny poranek w Warszawie. Tym razem zatrzymaliśmy się w hotelu Puro i wyskoczyliśmy z pokoju tuż po świcie. 1. Ja się rozpływam w upale jak jej lody w wafelku, a jej z gracji nic nie ubywa. // 2. Dla tych co wstali o 11 to dopiero śniadanie. Ale ci którzy wstali przed szóstą chcą już obiadu, czyli miks jajka na twardo z frytkami.  // 3. Oglądaliście "Nie lubię poniedziałku"? Jeśli tak to z pewnością kojarzycie ten fragment wiersza Antoniego Słonimskiego "W Warszawie" // 4. Dla stęsknionych Paryża –  Łazienki. // 

Czasowa wystawa malarzy włoskich na Zamku Królewskim. Prawdziwą gwiazdą tego wydarzenia niewątpliwie było dzieło Sandro Botticelli'ego "Historia Wirginii" – obraz pierwotnie pełniący funkcję reprezentacyjną w jednej z siedzib rodu Vespuccich. Tę wystawę możecie oglądać jeszcze do 18 września w Zamku Królewskim w Warszawie a więcej informacji o niej znajdziecie tutaj

1. Szybkie zakupy… dorwałam wypatrzone skórzane spodenki, które mogliście zobaczyć w tym wpisie. // 2. Pędzlem malowany. // 3. Uczta, czyli zaaranżowana przez nas martwa natura. ;)  // 4. Znalazłam cień na schodach i mam zamiar z niego skorzystać. // Czyżby ta sama farba z Rossmanna? ;)
Same dobre wspomnienia z tego miejsca. Po Łazienkach biegałam, gdy miałam w Warszawie pierwsze praktyki (jeszcze jako niedoszła pani psycholog), a później odwiedziałam je od czasu do czasu, ale raczej w pośpiechu. Odkąd jestem mamą, a mój tata znów mieszka w Warszawie, Łazienki stały się dla nas ulubionym miejscem spotkań. "Cichnący słychać w oddali

Jęk zamykanych bram

I otośmy z sobą zostali

Tej nocy znów sam na sam.

 

W tę jedną godzinę przed świtem, 

Gdy w sennej martwocie trwasz, 

Odkrywam zasnutą błękitem 

Twą młodą, Warszawo, twarz."Wódka na widelcu. Polecam truskawki w zabajone!Czas w Warszawie upłynął nam zdecydowanie za szybko!Ptysie we włoskiej wersji. W końcu zawitaliśmy do "Lupo". 

Niby zatwardziała ze mnie fanka klasyki, ale taką lampę (?) chętnie bym przygarnęła. Wystrój restauracji Lupo miał nawiązywać do kultowych mediolańskich lokali. 

1. Moje alterego o imieniu "Kim" nosiłoby ten zestaw codziennie. // 2. Jeśli będziecie mieli jakieś wahania co wybrać to mogę Wam polecić makaron ze skórką cytrynową, burratę i liście szałwi w panierce. // Różowy jednorożec z kontrolą na budowie. Wyraźnie dał do zrozumienia, że wszędzie jest za mało brokatu. 1. Półka poświęcona architekturze i urbanistyce w wyjątkowym miejscu w Gdańsku – Sztuce Wyboru. // 2. Niby żal, że koniec lata, ale za tymi rekordowymi upałami nie będę tęsknić. // Babki z piasku i te łapki jak z obrazu. 1. To nie kadr z tunezyjskiej pustyni, tylko piękna polska Łeba. A cały wpis z tego dnia znajdziecie tutaj. // 2. Próby eliminacji kawy z diety ciąg dalszy. Ta niestety nie zakończyła się sukcesem.  // 

Gdy otwierasz trzecią firmę w życiu, myślisz, że jesteś już bardzo ważna i zajęta, a potem okazuje się, że początki zawsze wyglądają tak samo. 

Tego dnia catering zapewnił nam osiedlowy sklepik. Taką laktozową rozpustę może usprawiedliwić tylko żar z nieba.Moje zadania w pracy ostatnio mnie trochę zaskakują, ale od września niektórze rzeczy wrócą do normy… a niektóre nie :D.

W horoskopy zupełnie nie wierzę, ale z herbatą akurat gwiazdy trafiły ;). Puszka jest z kolekcji ZODIAC od Newbytea. Ja mam tę ze znakiem WAGA, któremu przyporządkowana jest herbata Earl Grey. Od lat piję herbaty właśnie od tej marki i inne już mi jakoś nie smakują ;). 

Tym razem herbata na wynos zamiast kawy.

Earl grey to teraz moja popołudniowa alternatywa dla kofeiny. Jedna mała kawa rano wystarczy. 

Spakowani, gotowi i punktualni. Ruszamy do Chorwacji. Najpierw zwiedzanie wyspy Hvar, aby na koniec zawitać na dwa dni do miejsca, które spokojnie może zyskać miano koszmaru influencerki. Mowa o Valamarze i krainie ślimaka Maro. Dużo kolorowych zjeżdżalni, dmuchanych żółwi, campingowego życia i parówek na kolację. I tego właśnie było mi trzeba. 1. Tradycyjnie zrobiłam tylko parę (no może więcej…) zdjęć drzwi, ale Wam pokażę te ulubione. // 2. To podobno jest gazpacho…// 3. Podglądam Adriatyk. // 4. Kot kameleon. // 

Pobudka! I widok jak ze snu na śniadanie. 

1. Po godzinach spędzonych na basenie pierwszy raz nie trzeba było namawiać do drzemki. // 2. Ale że z wózkiem mam wejść po tych schodach? Renesansowi architekci za nic sobie mieli udogodnienia dla mam z dziećmi ;). // 3. Ulubione śniadanie również na wakacjach. // 4. Żadnych złudzeń. Plaże w Chorwacji są kamieniste (nawet jeśli z daleka wydają się piaszczyste). Na pewno jest wiele miejsc w Europie, których ukształtowanie terenu jest przyjaźniejsze dzieciom, ale pojechaliśmy większą grupą, której zależało właśnie na tym kierunku. Dostosowaliśmy się więc do ich wyboru – i to bez żalu.  // Trzy stylizacje schnące na słońcu. Na szczęście na czarnym plam tak nie widać ;). 

1. Szwedzki stół i ona. // 2. Uwaga na jeżowce! // 

Weszłyśmy!

… ale wózek wniósł dziadek. 

Wakacje pełną gębą.  

Trzy pokolenia na jednym zdjęciu. Też bym chciała jeździć na wakacje z wnukami. Ale żeby to się udało trzeba być super babcią. Taką jak moja mama <3.

Wszystkie zmysły na kilku ujęciach. Smak potraw, obrazy, które zachwycają i szum fal.1. Skradzione z Instagrama Negin Mirsalehi. // 2. A tu w miasteczku Stari Grad. // Głodni? Coraz wyższe to towarzystwo. Jeden babcię już przerósł. Takie kąty tutaj1. Moje ulubione buty na lato. Sprawdziły się też na kamienistych plażach. // 2. Widok z okna Adriana Hotel. Na moim Instagramie dodawałam w ostatnich dniach sporo poleceń – znajdziecie je teraz w zapisanych relacjach. // 

1. Babcia i mała podróżniczka ze swoją najmodniejszą torebką od bardzo popularnej wśród przedszkolaków projektantki – Świni Peppy. // 2. Pierwsze skojarzenie? Gorące słońce czy Fangor? // Ani jedno, ani drugie. To opakowanie od Skoncentrowanego Serum Rozświetlającego do Twarzy od Oio Lab. Dodaje blasku, zawiera naturalne ekstrakty z Tremella Fuciformis*, nasion glediczji trójcierniowej, otrzymywany przyjazną dla środowiska metodą ekstrakt z kowniatka morskiego** oraz składniki nawilżające i stymulujące syntezę elastyny – zapewniając widoczne efekty już po 1 godzinie od pierwszego użycia. Pięknie rozświetla skórę, nawet po nałożeniu makijażu. Serum jest dosyć gęste, dzięki czemu nie spływa i łatwo je nałożyć. Zobaczcie poniżej jaką ma niespotykaną konsystencję. Z kodem MLE15 otrzymacie zniżkę 15%  na całą ofertę marki dostępną na www.oiolab.co. Kod ważny jest do 11 września (do końca dnia). 

Płynna delikatna diamentowa konsystencja nadaje skórze zdrowego blasku. 

1. Starsza idzie do przedszkola. Będziemy za nią codziennie tęsknić. // 2. Gdy ścigasz kuriera po całym mieście w poszukiwaniu paczki, na którą czeka cała rodzina… // 

Miodowa paczka od Apimelium! W końcu herbata znów będzie słodka! Jeśli ktoś z Was nie wie o co chodzi to już wyjasniam – Apimelium to coś w rodzaju miodowej prenumeraty – co dwa miesiące dostajecie przesyłkę z wyjątkowymi słodkościami wyprodukowanymi w ulu. Wprost z pasieki do Twojego domu. Co dwa miesiące otrzymacie najzdrowszą i najsmaczniejszą przesyłkę jaką można sobie wymarzyć. Jeśli Wy też chcielibyście zdobyć takie słodkości to mam dla Was kod rabatowy na Miodową Paczkę. Z kodem MLE22 otrzymacie do 11 września 5% zniżki. Nie. To nie jest kolejny zamiennik kawy ;). Te słoiki jadą już ze mną z wizytą do mamy.  Praca wre. A efektów nie widać ;).

1. "Tak jak mówiłem. Pod koniec sierpnia wszystko będzie skończone."  // 2. Stara szkoła. // 3. i 4. Wczesne poranki po burzy to był jedyny moment aby nacieszyć się chłodem. // 

W niedzielę można. Gdyby każdy z nas jadł mięso raz w tygodniu, to… dokończcie zdanie w komentarzu! :)Nasz najdzielniejszy skarb skończył roczek. Kuzyni i starsza siostra dzielnie pomagali w rozpakowywaniu prezentów. 
1. "Miałaś na głowie tysiąc trosk, a rozkochałaś w sobie cały świat" – życzenia od dziadków, po których mama chlipie. // 2. Widzimy się w Sempre o siedemnastej! // A Ciebie chyba nikt na to przyjęcie nie zapraszał ;)Tym kadrem z pierwszymi złocistymi liśćmi żegnam się dziś z Wami! Dobranoc!

*  *  *

 

 

Last Month

   Sen nocy letniej w moim przypadku jest krótki i przerywany. W szekspirowskiej sztuce o tym tytule, w której łączą się dwa światy – ludzki i baśniowy – nie wspomniano słowem o mamach (ani o tatusiach!) wstających na okrągło do maluchów, a przecież byłyby idealnymi postaciami w takiej historii! Bo kto lepiej (i częściej) dostrzega magię nocy? Świat śpi, a my snujemy się po pokojach świadome, a jednocześnie nie do końca przebudzone – zupełnie jak zaczarowane.

   Co noc wydaje mi się, że cały ten taniec z bobasem na rękach przy świetle księżyca wijącym się po ścianach, jest jak prolog do jakiejś fantastycznej powieści. Przy piątej pobudce przypominamy już prawdziwe zjawy z baśni, witamy się z jutrzenką i żegnamy z nocą – bo nawet jeśli uda nam się na chwilę zasnąć, to czar zaraz pryśnie. Chrabąszcze zakończą swój koncert i zastąpią je świergoczące ptaki. Zacznie się kolejny dzień lata. 

   Czerwiec był szalony, piękny, zaskakujący i trochę odurzający. No i bezsenny. Zapraszam na długą fotorelację z ostatnich tygodni. 

Mój zbiór książek na czerwiec (i lipiec… i sierpień… i do września też ich pewnie starczy sądząc po moim tempie czytania w ostatnim czasie).1. Zjawa z szekspirowskiej sztuki w całej okazałości. Kawa zdejmie z niej zły urok. // 2. Dobre i naturalne. Ten zapach to dla mnie najprzyjemniejszy budzik. // 3. Nigdy czarna, zawsze z mlekiem. // 4. Kawa, którą teraz pijam ma lekki smak migdałów i czekolady. Przepyszna. // 

   Kawa Wild Hill Coffee to organiczna odpowiedź dla wymagających. Stu procentowa Arabica z europejskim certyfikatem ekologicznym, uprawiana jest na zboczach andyjskiej góry La Jacoba. Trzy pasma północnych And zbiegają się w kolumbijskim regionie Nariño, który zachwyca żyznymi glebami, idealnymi do uprawy arabiki. Dziś region ten przoduje w innowacjach i jest wzorem dla innych plantacji kawy organicznej. Kawa z La Jacoba uznawana jest przez międzynarodowych ekspertów za wysokiej jakości kawę "speciality". 

Jak myślicie, czyja to podobizna? ;)

Domowa focaccia z oliwkami, rozmarynem i pieczonym czosnkiem. Czy może być coś lepszego na letni piknik? Przepis jest banalnie prosty i znajdziecie go tutajZosia już do nas pędzi ze swoim koszykiem piknikowym pełnym domowych pyszności. I deszcz jej niestraszny!1. Sezon otwarty! // 2. Zupa z żółwia (a żółw z groszku ;)). // 3. Na poprawę poniedziałkowego humoru – kolor nadziei. // 4. Koszyk, w którym zmieści się wszystko i jeszcze więcej. // Przypominam o kodzie KASIAC30 do DUKA, który da Wam rabat w wysokości 100 zł za wydane 300 zł. Kod nie łączy się z innymi promocjami, ale za to ilość użyć jest nielimitowana. Możecie z niego korzystać do końca tego weekendu (a dokładniej do 4 lipca do 8:59). Zakład dziewiarski właśnie dał znać, że ma wolne moce przerobowe. To znaczy, że możemy ruszyć z produkcją tego zielonego swetra :). W sobotę przedsprzedaż – a wysyłka już w przyszłym tygodniu. Śledźcie MLE.Zawody jeździeckie w świecie Duplo.1. Dżinsy dzwony – póki co mierzę, ale z domu jeszcze w nich nie wychodzę ;). // 2. Pierwszy lot w tym roku. I dla niej i dla mnie ;). // 3. Londyńska pogoda w Paryżu. // 4. Bonjour! // Ach te paryskie dachy. Nie do podrobienia.
1. Jeden z lepszych dni. // 2. "Chyba się umówiły z tymi strojami…" // 3. Gotowi do kibicowania. // 4. Dzięki pogodzie mogłam się poczuć jak w moim Trójmieście. //Spóźnimy się! A tutaj nikt nie będzie na nas czekał! (Koszula Gosi jest z 303 Avenue, moje szorty to Victoria Beckham sprzed lat, koszula – Seaside Tones, torebka – Prada.)1. Koronkowa robota. // 2. Uwielbiam na nich patrzeć. // 3. "Mamo, ja ładniej rysuję" czyli muzeum Picassa. // 4. Idziemy świętować zwycięstwo Igi! // A nad nami grzmoty i burza. Kto na zdjęciu znajdzie zwyciężczynię?Open bar. 

J’ai deux amours: mon pays et Paris.

1. Upragnione słońce nad paryskim niebem. // 2. Śniadanie w "The Season". To sieciówka, ale naprawdę świetna! // 3. Ale powitanie! W końcu nie widziały się od śniadania! ;). // 4. // Te wapienne mury, ta pozłacana mała klameczka, cienkie profile okien i wytarte kamienne płytki – poproszę zapakować i wysłać do Sopotu. Francuska wersja naszego warszawskiego Charlotte. ;)"Mamo, ale przecież ty masz swoje awokado?"
"No kids no fun" mawiają więc wzięliśmy jeszcze jedno od Zosi ;). Paryż z dziewięciolatką, trzylatką i dziesięciomiesięcznym bobasem wyszedł znakomicie. Pociechy najlepiej oswajać ze sztuką już od najmłodszych lat. Więcej na ten temat wspominałam między innymi w tym wpisie. 1. Wymarzony stolik do nowej kuchni. Niestety nie na sprzedaż (no i do podręcznego się zmieści ;)). // 2. "Mirror check" w windzie do mnie nie pasuje. Ale w cukierni już jak najbardziej. // 3. Różane, cytrynowe, jagodowe, czekoladowe, migdałowe… do wyboru, do koloru. // 4. Maria Teresa uwieczniona przez Picassa.Niby romantycznie, ale jak zna się więcej szczegółów… // Mam nadzieję, że nie będzie Państwu przeszkadzać nasze towarzystwo. Cafe Charlot. Czyli Karol. Nie Karolina. Z radością stwierdzam, że trójmiejskie place zabaw nie ustępują tym w Paryżu. 
Pakujemy skarby i ruszamy do najważniejszego celu podróży.Jeszcze ten widok na pożegnanie. Zawsze przychodziłam tutaj rano i wtedy atmosfera jest magiczna. Niestety w środku dnia nie było już tak miło. Po haussmanowskich kamienicach przyszedł czas na… Marvela. Disneyland w Paryżu kończy trzydzieści lat. 

Odwiedzając Disneyland jako mama mam parę nowych spostrzeżeń: 1. Kaczor Donald mimo skończonych w tym roku 88 lat nadal świetnie się trzyma. 2. Nieważne czy masz 5, 10, 20 czy 35 lat – po przekroczeniu wejścia każdy jest znów dzieckiem. 3. Układanie włosów jest bez sensu i lepiej wybrać ciemny strój – dobrze komponuje się z naleśnikami i nutellą. 4. No i aplikacja na telefon – kolejny raz przekonałam się, że bez niej byłoby ciężko.

Najszczęśliwsza myszka na świecie.A to nasza ukochana atrakcja w całym parku! Ktoś był?
Kto widzi na tym zdjęciu bohatera „procesu dekady”?Podróż drogą mleczną razem z Piotrusiem Panem? Zawsze!Co za szkoda, że nie będziesz tego pamiętać :). … i powrót do rzeczywistości. Od samego rana zdjęcia, przeglądanie próbek, upinanie szpilek, klawiatura komputera i… kochane współpracowniczki :).1. Tak wygląda każdy czwartek. Zdjęcia produktowe robimy z Asią same – jednym z naszych głównych założeń jest to, aby minimalizować koszty, które nie wpływają na jakość ubrania. Kupując w MLE nie płacicie za prowadzenie drogiego butiku, topmodelki w kampanii czy rozkładówki w magazynach. // 2. Nawet nie chcę myśleć jaki musi być gorący. // 3. w dniu przesilenia wiosenno-letniego. Najkrótsza noc w roku wymaga odpowiedniej oprawy. // 4. Gdzie turyści? Ta sukienka pojawi się w MLE Collection już jutro, więc koniecznie zaglądajcie na stronę. Portosa wyjątkowo zmęczyły te zdjęcia. Ile można?1. W poszukiwaniu kamienia na blat kuchenny ;).  // 2. Dzieciństwo. // 3. Ostatnia sobota. Zaledwie pół godziny drogi od Sopotu. Pierwsze kroki na rozgrzanym od słońca piasku. Dywagacje na temat morskiej kąpieli ("jak Ty wskoczysz, to ja też"). Ambitne plany przeczytania chociaż kilku stron książki, gdy oni będą uczyć się puszczać kaczki. Chciałabym zapakować te wszystkie wspomnienia do swojego wiklinowego kosza, żeby były na później (tak jak zrobiłam to z kukurydzianymi flipsami). // 4. Tu miała być reklama karmy Portosa, ale nim zabrałam się za zdjęcia okazało się, że Portos opróżnił już zawartość worka. // Dostawa. O Farminie pisałam już kiedyś w tym wpisieNa stronie Farmina możecie skorzystać z konsultacji żywieniowej i doradzić się w sprawie karmy dla naszego pupila (zarówno dla psa jak i kota). Portos ma dość wybredny żołądek, ale karma dyniowa z dzikiem mu pasuje :). Z kodem 30MLH22 otrzymacie, aż 30% zniżki na wszystkie produkty. Kod jest ważny do końca lipca. 1. Niby nie do końca lubię się z kolorami, ale w tym swetrze się zakochałam. // 2. Dla każdego ciapka i mruczka, wszyscy się najedzą. // 3. Morze stokrotek. // 4. Z ziemniakami, z koperkiem i łososiem. Domowa zupa rybna. // Czasem wydaje mi się, że może mam za dużo koszy…1. Były też chłodniejsze czerwcowe dni, ale z każdego intensywnie korzystałyśmy. // 2 i 3. Tata załatwił ;). // 4. Już kwitnie. I jak co roku jestem zaskoczona, że "to już?!" // Czymże byłoby Last Month bez zdjęcia niezbyt ładnej zupy? Królowa jarzynowa. Nic nie znaczące zdjęcia zrobione w pewien pochmurny dzień.Majestatyczny Grand Hotel. Agatha Christie mogłaby tam znaleźć jakieś inspiracje do powieści…1 i 3. Na plaży wolicie czytać czy pluskać się w wodzie? // 2. Oj tam oj tam. Trochę truskawek na białej pościeli. // 3. Jak kąpiel słoneczna to tylko z książką. // 4. Ten top znajdziecie tutaj. // 

33 piętro w Olivia Center – zawsze chętnie tutaj wracamy. 

1. Risotto a la "Oskar z ulicy Sezamkowej". // 2. Park w mieście. Ich nigdy za mało. // 3. Jakoś tak boli oglądanie tego albumu w deszczowy poniedziałek po długim weekendzie. Najpiękniejsze hotele w Europie w jednym miejscu od wydawnictwa Taschen. // 4. Moja interpretacja obrazu Vermeer'a "Dziewczyna z perłą". Jak wyszło?  // Gdy ruszasz na krótki wyjazd i jesteś spakowana to dodaj do walizki jeszcze białą koszulę i t-shirt. Gdziekolwiek nie jadę to te dwie rzeczy zawsze mnie ratują.I krem z filtrem też pakuję, nawet jeśli nic nie wskazuje na to, że będzie można się opalać. Jeśli do tej pory nie zaopatrzyłyście się w krem z filtrem to mam dla Was jeszcze jedną opcję, która testowałam na wyjeździe. Lekki krem ochronny z filtrem SPF 50 od Senelle zapewniają bardzo wysoką ochronę przed UVA i UVB, światłem niebieskim HEV, oraz światłem podczerwonym IR, do tego daje efekt długotrwałego nawilżenia, odżywienia i wygładzenia. Cała formuła jest wegańska. Z kodem MLE otrzymacie 15% rabatu na zakupy w Senelle do końca lipca (cena regularna to 129 złotych).Ten rozanielony wzrok mówi właśnie "papa" wszystkim nowym posłonecznym przebarwieniom. 1. Słodki zapach rozpływający się w słońcu. // 2. i 3. Ja już od dawna nie walczę z piaskiem na ręczniku… // 4. Tak gorąco, że pora uciekać… // Najlepsze, najtrwalsze, najprzyjemniejsze bodziaki (i nie tylko). Ubranka dla dzieci od Body Organic Zoo są naprawdę trudno dostępne (wiem, bo gdy szykowałam wyprawkę dla młodszej córeczki musiałam się zadowolić piżamką pod tej starszej – w sklepach wszystko było wyprzedane). A w Happy Go Lucky znalazłam teraz i bodziaki i piżamki, a nawet spodenki. Mleko? A może czekolada? Ten ze zdjęcia powyżej naprawdę sporo przeszedł, a wygląda jak nowy.  Mamo, chciałabyś mieć opaleniznę na brzuchu w kształcie niemowlaka?

Naprawdę ktoś dotrwał do końca? Bo ja ledwo… Żartuję! Dziękuję Wam wszystkim i każdej z osobna za odwiedziny w tym czasie – mam nadzieję, że wypoczywacie i weszłyście tu z nudów! :)

 

*  *  *  

 

 

Last Month

   W pośpiechu próbuję włożyć klucz do furtki i oczywiście nie trafiam za pierwszym razem – jak zawsze, gdy na szyję spadają mi wielkie krople deszczu i chcę jak najprędzej wejść do domu. Udało nam się z Portosem uciec przed pierwszymi piorunami – obserwowaliśmy je już przez okno, licząc sekundy do grzmotów, jak wtedy gdy byłam małym dzieckiem. 

   Jest maj, a to oznacza długie dni i krótkie noce, ale dziś nad Sopotem zawisły tak gęste chmury, że poranną kawę piłam w półmroku. Cieszyłam się więc, że zamiast latać po mieście, mogłam pisać dla Was ten wpis, a błyski na niebie obserwować z kanapy. Idealne warunki do przywoływania retrospekcji! A miałam co wspominać, więc z przyjemnością zapraszam Was do obejrzenia kadrów mojej majowej codzienności. 

Pierwsze nocowanie kuzynki, a więc baza też musiała być taka jak nigdy wcześniej. 1. Nowe mydło do łazienki i coś do poczytania. // 2. Wystarczy kilka stron i emocji starczy do końca dnia. // 3. Domowa porcja lodów i ulubione smaki – słony karmel, mascarpone z malinami, tarta cytrynowa z kruszynką. // 4. Paski wciąż modne? Wedlug mnie – zawsze! Warto jednak co parę sezonów trochę się nimi pobawić. // Pani Zającowa z ręcznie wyhaftowaną buzią. Szykujemy się do snu i ścielimy wszystkie trzy łóżka. Do tego najmniejszego wkładam czterowarstwową, muślinową pościel od Sei Mia.A kuku! Mama próbuje niepostrzeżenie przemycić lody do łóżka, ale ktoś się rozbudził i przerwał moje łakomstwo. 1. Wzór o nazwie Lila. Z każdym praniem ta kołderka jest coraz przyjemniejsza. // 2. i 3. Chyba jednak będę musiała się podzielić… // 4. Wiszące gołąbeczki znajdziecie tutaj i tutajPiżama od Carry. Na długie burzowe wieczory, takie jak dziś.  W tym miesiącu do mojej biblioteki dołączyły dwie książki Magdaleny Łucyan, o której mogłyście przeczytać w tym wpisie1. Moja trzyletnia córka była zachwycona tym kolorem na moich paznokciach, ale ja chyba wolę neutralną wersję. // 2. Fasada Hotelu Europejskiego na Krakowskim Przedmieściu. // 3. Wódka na widelcu czyli wieczór w stolicy pełen wrażeń. // 4. Lustro Życzeń? Nie – to wnętrze restauracji Park Cafe w Konstancinie. // Gdy ulubiony flakon perfum zaczyna się kończyć i w związku z tym coraz rzadziej go używasz, bo chcesz go "oszczędzać".1. Hotel Bristol i takie osobiste elementy w biblioteczce. // 2. Spacer o zachodzie słońca. // 3. i 4. Ściany i widok z okna w Bristolu. Zawsze miło tu wracać. // Jak myślicie, który kolor tej sukienki sprzedaje się najlepiej? Ja zostawiłam sobie wersję ecru i pistację. Jemy obiad, a na ścianie takie cuda (Park Cafe).Z początku nie byłam przekonana do "eskalopków a'la Toklas", ale teraz wiem, że wrócę tutaj przede wszystkim dla tego dania! No i jeszcze dla leniwych na słodko. No i truskawek w zabajone. Zapas białej czekolady i pysznego pieczywa zrobiony! (sukienka również od Carry)1. Warszawa to dla mnie zawsze bardzo intensywny czas, który chcę wycisnąć jak cytrynę. Tym razem była to sesja dla MLE, pasmo spotkań, no i dzieci do podziałki z mężem. W Charlotte przy Placy Trzech Krzyży korzystałyśmy z ostatnich minut luzu, aby dobrze nastroić umysły na długi dzień. // 3. Ktoś tu zgłodniał i chce do mamy! Gdzieś w międzyczasie zgubiłyśmy bucika i nie możemy go odnaleźć. // 4. Kawowy raj. // Ups… zguba znaleziona. Wystarczy, że mama wstała. Szarlotka w wersji alternatywnej. Palce lizać!Ojeeej… Uber odmówił przyjazdu więc zostajemy do wieczora!Mój mały kącik florysty, który budzi mnie każdego dnia. 1. Showroom MLE Collection w nowej sopockiej lokalizacji! Byłyście już? // 2. Zestaw porannego fotografa. // 3. Dla tych co tak jak ja kochają "połówki" i nie tylko. Ja w końcu dorwałam 36,5 a baletki pochodzą od marki polskiej Sept. // 4. Miło poczytać. // Że też ja już wyszłam za mąż ;). Trzymam ją jednak na naszą rocznicę – jeszcze nie wiem czy będziemy ją hucznie obchodzić, ale pomarzyć można! 1. Raz, dwa, trzy… nie zdążyłam zrobić zdjęcia, a już połowy nie ma. // 2. Taka piekna ta koszula, ale jakość jednak bardzo "sieciówkowa". // 3. To krzesełko przywędrowało z Gdańska, jednakże wiele modeli zastąpiły już nowe. To wnętrze wyjątkowego miejsca – Showroom Iconic Design powrócił i możecie go teraz odwiedzić w Sopocie. // 4. Wycinanki. Matisse wiedział co będzie modne. // Kolekcja MLE Collection w otoczeniu perełek wzornictwa. Więcej informacji znajdziecie w tym wpisie. 1. Tokio czy Sopot? // 2. Nadchodzi wszechobecna biel, ale w zimniejsze dni niezawodny beżowy trencz również się przyda. // 3. Może chociaż tę drewnianą podstawkę bym przygarnęła? // Powoli, ale do przodu. Mam nadzieję, że choinkę będziemy ubierać już tutaj. // Remont trwa w najlepsze i z całą pewnością nie skończy się w planowanym terminie. Za to wymarzony ekspres dotarł zgodnie z planem ;). Chciałam poczekać aż będę miała gdzie go postawić, ale nie mogliśmy się powstrzymać i od razu go rozpakowaliśmy.Burza za oknem. 1. Mój model to Eletta od Delonghi. // 2. Na moim stories pojawiło się dziś "mini Q&A" ale było od Was tyle pytań, że chyba trzeba będzie to powtórzyć. // 3. Mój ulubiony kubek w ostatnim czasie. // 4. Miłe zaskoczenie, czyli pierwsze polskie wydanie Vogue Living.  // Jak jest moja "perfetto"? Dużo idealnie spienionego mleka i aksamitne espresso. Ja bym to nazwała "cafe cappulatte". Jeśli jednak nie mogłabym się zdecydować i musiałabym wybrać inną ulubioną kawę, to mam do wyboru jeszcze czterdzieści innych rodzajów kaw, które mogę przygotować w ekspresie Eletta Explore od DeLonghi . Posiada on również system spieniania mleka na zimno (idealna funkcja do kaw mrożonych).

Istnieje również możliwość przygotowania kawy na wynos. Wystarczy przygotować kawę do ulubionego kubka i można zabrać go ze sobą na miasto. Menu jest bardzo intuicyjne i proste w obsłudze, w polskim języku. A smak kawy jak z ulubionej kawiarni…1. Korzystamy z tego, że ekspres robi espresso w kilka sekund i robimy tiramisu. // 2. Raz, dwa, trzy – wszystkie ręce na pokład! Kawa dla całego zespołu przed pracowitym dniem. Od lewej mamy: cappuccino, latte machiato i ice flat white. // 3. "Mamo, kiedy Ty byłaś na wakacjach beze mnie?" // 4. Przepis na tiramisu znajdziecie tutaj, ale uprzedzam, że teraz robiłam bardziej "na oko" ;).// 33 piętro i nasze ulubione miejsce na specjalne okazje, czyli Treinta Y Tres. 1. A tych specjalnych okazji w maju było naprawdę sporo. // 2. Pewnie był dobry. Ja się nie załapałam ;). // 3. To był maj… // 4. U taty wygodniej. //Z tęsknoty za Wenecją. Jeśli nie znacie jeszcze wydawnictwa Próby to czas to nadgonić.1. I jak to zrobić żeby nie musieć nikogo częstować? // 2. Najzgrabniejsza modelka na świecie w sukience, która już jutro pojawi się w MLE. W tym roku na Waszą prośbę pojawia się w czerni. // 3. Tort na część Henia. Sto lat! // 4. "Mama i tata niedługo wrócą." // Wyrywanie zębów drewnianymi obcęgami, mierzenie ciśnienia przy pomocy papieru toaletowego i ciągłe podjadanie pasty do zębów – tak z grubsza wyglądały nasze przygotowania do pierwszej wizyty u dentysty. Gdyby nie posiłki w formie książeczki autorstwa dr Pauliny Kosiniak-Kamysz (i to nie jest zbieżność nazwisk ;)) ta pierwsza wizyta pewnie nie poszłaby tak gładko. "Zajączek u dentysty" pomaga dzieciom – a właściwie to rodzicom – oswoić się z różnymi stomatologicznymi tematami ;).  
Przygodę z lekarzem dentystą oraz gabinetem dziecko zaczyna już w domu, w którym czuje się najbezpieczniej na świecie. 
Autorką ilustracji była Gabriela Cichowska, której prace możecie już kojarzyć z książki "Urodziny misia".  Książeczka jest w tym momencie w przedsprzedaży. A tutaj znajdziecie bezpłatny poradnik o tym, jak dbać o higienę jamy ustnej swoich dzieci. 

Tak, tak, tak. Dobrze widzicie. To drewniana szczęka.

1. Biała sukienka, dwójka małych dzieci i restauracja. Idealne połączenie! Sukienkę znajdziecie tutaj. // 2. Zabawki dla większych chłopców. // 3. i 4. Miło tu wracać! // Znany widok z innej perspektywy.Wiem, że szampony w kostce wyglądają niepozornie, ale ja już czwarty raz wracam do tej kokosowej wersji od Herbs&Hydro. Włosy po użyciu tego szamponu pięknie sie układają i zdecydowanie mniej plączą. No i to podobno jedno z najbardziej ekologicznych rozwiązań. Z kodem herbshydro otrzymacie aż 20% rabatu na swoje zamówienie w Herbs&Hydro (kod działa do 7 czerwca). Kokosowy! Kokosowy! Zamówcie ten kokosowy! :)1. Nic się z nimi nie dało zrobić, a na fryzjera było za późno. // 2. Kiedyś to były metki! Uprzedzając Wasze pytania – koszula wisi w mojej szafie już dobrą dekadę. // 3. Gdy z mężem nie macie zbyt częstych okazji do wyjść więc "biforek" robicie między kuchnią a salonem. // 4. Kojarzycie ścieżkę dźwiękową z filmu "Szczęki"? W każdym razie grzywka odświeżona. // Zdjęcie pod tytułem "Chcę umyć okno, a ty jak zwykle przeszkadzasz". 
Pierwsza z dołu (kolor 818) i druga od góry (kolor 832) to moi faworyci! Dzień Mamy, czyli okazja w której czuję się bardzo spełnioną kobietą. A ja czekam jeszcze na "Apetyt na Paryż".Brak koloru to temat, który ostatnio często pojawia się w komentarzach na moich kanałach. Na przekór udowadniam, że mam przecież jeden kolorowy sweter w szafie! :)
Coś słodkiego, chrupiącego i niebywale smacznego… Tym razem to nie Charlotte w Warszawie ale nasza lokalna La Bagatela (mająca u nas ksywkę "La Bagieta") na dworcu w Sopocie. 
Prawie jak niebo nad Paryżem. No dobrze. Wcale nie "prawie". Moje miasto to najpiękniejsze miejsce na świecie. Zwłaszcza gdy po burzy przychodzi taki piękny zachód. Dobranoc!

*  *  *

 

 

Cztery sylwetki współczesnych kobiet. Chciałabym, aby to one były wzorem dla moich córek.

   Mężczyźni mają łatwiej. W wielu wymiarach. Także we wskazywaniu swoich idoli i wzorów. Do wyboru jest multum zawodów i specjalności, a skutki uboczne tej czy innej drogi życiowej z reguły się mężczyznom zapomina. Przecież nie możemy krytykować astronauty, który siedzi pół roku na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, za to że zostawił żonę samą z dzieciakami na cały ten czas (rodzina powinna być przecież dumna, bo robi bardzo istotne rzeczy). Co ważne, wzory te są w miarę uniwersalne dla wszystkich. Okej, nie każdy chce być astronautą, żołnierzem – bohaterem, czy przywódcą swojego państwa. Ale w zasadzie każdy akceptuje, że są to wielkie osiągnięcia.

   Z kobietami jest inaczej. To truizm, ale warty podkreślenia – dla wielu osób kobieta „poświęcająca się karierze” (czytaj: zaniedbująca dom i dzieci) nie może być dobrym wzorem. To się szczęśliwie na przestrzeni lat powoli zmienia. Do końca XIX wieku kwestia kobiety jako wzoru była ograniczona wyłącznie do jej postrzegania przez mężczyzn i pożądanych przez nich cech – czy dobrze gotuje, czy jest zdrowa, czy zniesie piętnaście ciąż i wykarmi potem piętnaścioro dzieci. Oczywiście historia zna przypadki odważnych, przebojowych kobiet, także z głębokiego średniowiecza, ale były one traktowane w najlepszym razie jako ciekawostki. W najgorszym – kończyły na stosie.

   Dziś stos nam nie grozi (przynajmniej w Polsce, od razu nasuwa mi się na myśl dramatycznie pogarszająca się sytuacja kobiet w Afganistanie, którym ostatnio zakazano wychodzenia z domu bez ważnego powodu), ale chyba każda mama dziewczynki bądź dziewczynek miewa przemyślenia dotyczące ich przyszłości – nie tylko tej zawodowej, ale także prywatnej. Podświadomie chcemy nie tylko pięknej kariery, dobrego wykształcenia i sukcesu finansowego naszych dzieci – chcemy także, by znalazły partnera z którym będą szczęśliwe i (wybiegając już naprawdę daleko wprzód), aby doświadczyły szczęścia posiadania własnego potomstwa. Czy takie pragnienia są przeżytkiem i świadczą o moim mentalnym zacofaniu? Nie wiem. Pozostawiam to pytanie otwarte – dla Was i dla mnie samej.  

   Mimo tych dwubiegunowych oczekiwań (spełnienie zawodowe – szczęśliwe życie rodzinne) porwę się na stwierdzenie, że zarówno moje pokolenie, jak i pokolenie naszych córek może już korzystać z praw wywalczonych przez dzielne matki, babki i prababki. Dziś to już nie tylko równe prawa na papierze, ale także bardziej zdecydowane formułowanie oczekiwań wobec partnera (bo w emancypacji nie chodzi o to abyśmy „mogły” robić karierę i „musiały” jednocześnie prowadzić dom). Nowe możliwości sprawiły, że archetypy kobiety również wymagają przeformułowania. Ale nie jest to łatwe.

   Kulturowe wzorce kobiecych i męskich ról społecznych, zakorzenione głęboko w naszej podświadomości, kształtują postrzeganie świata, a w efekcie wpływają na życiowe decyzje – począwszy od mało ważnych, takich jak na przykład farbowanie włosów, a skończywszy na fundamentalnych, takich jak stopień zależności od życiowego partnera czy podejście do kariery zawodowej. Archetypy płciowe zostały w licznych badaniach dobrze sprecyzowane i w przypadku kobiety oznaczają takie cechy jak uległość, troskę, empatię i tym podobne. Badania udowadniają także, że zetknięcie z kobietą, która posiada cechy uznawane powszechnie za męskie (skuteczność, zdecydowanie, siła) wzbudza w nas niepokój. A największy niepokój wzbudza w nas sytuacja, gdy kobieta posiada zarówno cechy typowo kobiece i typowo męskie (co ciekawe ten niepokój jest większy u kobiet niż u mężczyzn!). Jeszcze jako studentka Psychologii nie mogłam wyjść ze zdziwienia jak dużą część społeczeństwa w jakimś stopniu uwiera myśl, że można być na przykład miłą i kompetentną jednocześnie…

   Jaki z tego wniosek? Pozytywne zmiany, jakie obserwujemy wokół nas wyprzedzają to, co dzieje się głęboko w naszej podświadomości. Archetypy w naszych głowach zmieniają się bardzo powoli, nawet jeśli chciałybyśmy aby było inaczej. Nasz rozum mówi nam, że możemy wszystko, że każda z nas może być tym kim chce, ale gdzieś głęboko w środku wyobrażenia o roli kobiety wciąż mogą nam namieszać w głowie. I nawet jeśli nie chcę, to pewnie bezwiednie wiele archaicznych archetypów przekazuję moim córkom. Przechodząc w końcu do meritum – już zdecydowanie nie Kopciuszek, Zosia z Pana Tadeusza i inne skromne panienki. Szukam dziś nowych bohaterek. Na miarę naszych czasów.

    Ursula von der Leyen

   Dziś na świecie wiele jest potężnych kobiet. Chociaż sformułowanie „potężna kobieta” zapewne w wielu ciągle wzbudza delikatny dysonans poznawczy. Na pierwszy rzut oka, wielu Polakom kojarzy się z odhumanizowaną administracją Unii Europejskiej, zapewne o lewicowych poglądach i sztywnej jak maszt unijnej flagi biografii. Nic bardziej mylnego.

   Obecna Przewodnicząca Komisji Europejskiej ma z jednej strony siódemkę dzieci (do tego z jednym partnerem – swoim mężem), arystokratyczną otoczkę (przez tytuł – mający jednak wyłącznie status historycznej ciekawostki, bo oficjalnie tytuły szlacheckie zostały zniesione) i jest przykładną ewangeliczką. Z drugiej strony przygodę z polityką zaczęła mając dopiero 43 lata, wcześniej realizując się jako lekarka w szpitalu, co z kolei poprzedził szalony czas studiów w Londynie pod przybranym nazwiskiem.

   Ta ostatnia historia jest szczególnie ciekawa i ma polski wątek. W 1978 roku ojciec Ursuli, który dwa lata wcześniej został premierem jednego z zachodnioniemieckich landów wysłał ją na studia do Londynu. Był to czas, w którym wpływowych niemieckich przemysłowców i polityków (a także ich rodziny) próbowała mordować, często skutecznie, Frakcja Czerwonej Armii, skrajnie lewicowa organizacja terrorystyczna (znana także pod nazwą Grupa Bader-Mainhoff, od nazwisk jej damsko-męskiego, przywódczego duetu). Ursula została więc wysłana do będącego wtedy poza zasięgiem działań terrorystów Londynu, ale żeby dmuchać na zimne, żyła tam pod zmienionym nazwiskiem. A żyła bardzo dynamicznie, bo jak sama wspomina, był to czas „próbowania wszystkiego” i „radości z wielkiego miasta”. Zaświadczyć może o tym polski były minister finansów – Jacek Rostowski – którego rodzina mieszkała wtedy w stolicy Wielkiej Brytanii. Tak się bowiem składa, że młoda Ursula właśnie w jego rodzinnym domu wynajęła pokój. Rostowskiemu zapadły w pamięć bardzo późne powroty z imprez i wiecznie niezamykane drzwi wejściowe do budynku.

   W niemieckiej polityce jest postrzegana jako zdroworozsądkowa i mająca kontakt z rzeczywistością. Będąc ministrem najpierw rodziny, a potem pracy i spraw społecznych biła rekordy popularności w sondażach. Trudno było nie lubić kobiety, która wie co robi wprowadzając wydłużone urlopy macierzyńskie, czy program masowej budowy żłobków – w końcu sama ma siedmioro dzieci i z sukcesami łączy ich wychowanie z błyskotliwą karierą. Potem dostała polityczną misję zupełnie odmiennego kalibru. Została Ministrem Obrony, co także w Polsce było często złośliwie komentowane – blondynka (i do tego atrakcyjna) kieruje armią. Jednak nic nie dzieje się bez przypadku.

   Gdy europejscy przywódcy zgodzili się, by to ona kierowała od 2019 Komisją Europejską każde z tych doświadczeń było na wagę złota. Dziś zapewne tym najważniejszym doświadczeniem jest właśnie te sześć lat na czele resortu obrony. Bo oprócz szalonej studentki i przykładnej matki siedmiorga dzieci, Ursula von der Leyen zdała też test z przywództwa i człowieczeństwa, gdy 8 kwietnia w kamizelce kuloodpornej oglądała na własne oczy koszmar mieszkańców podkijowskiej Buczy, będąc pierwszym światowym przywódcą, który odwiedził osobiście ukraińską stolicę. Czy męskie i kobiece archetypy mogą być bardziej przemieszane?

moja jedwabna gumka ze wstążką – Moye // dżinsy – Arket (ale średnio je lubię bo spadają) // koszula – 303 Avenue //​

Bardzo pompatyczny ten tytuł i trochę muszę go sprostować ;). Nie – nie zamierzam wytyczać ścieżek moim dzieciom. Wręcz przeciwnie. Chciałabym, aby umiały obrać własną drogę, a nie spełniać oczekiwania innych. Dlatego wolę im czytać bajki o mądrych i silnych kobietach, zamiast o tych, którym dzięki urodzie udało się znaleźć męża. Na zdjęciu widzicie książkę „Klara buduje", która powstała z inicjatywy Fundacji Erbud. Poza tym, że cały dochód z jej sprzedaży zostanie przekazany na wspieranie jej działań (pomoc wychowankom domu dziecka w wejściu w dorosłość) to okazała się być pięknie wydaną, mądrą opowieścią o tym, że dziewczynki też mogą odnaleźć się w męskim świecie i zostać, na przykład, kierownikiem budowy (idealnie wpisuje się ona w to, co obecnie dzieję się w naszej nowej kuchni ;)).   

 Dr Magdalena Kryger

   To nie gwiazda ścianek, ani ktoś powszechnie znany, ale wcale nie trzeba wyskakiwać z artykułów na Pudelku i Onecie, aby być stawianym za wzór. Ba! Wiem, że wiele kobiet wypełnia misje godne największych pochwał, chociaż wcale na to nie liczą.

   Zapewne prawie każdy rodzic będzie pękał z dumy jeśli jego dziecko zostanie lekarzem. Jest to nobilitacja dla rodziny sama w sobie, o ułatwionym dostępie do porad czy szybkich recept wystawionych w środku bożonarodzeniowej nocy nie wspominając. Praca lekarki w Klinice Pediatrii, Hematologii i Onkologii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku to, moim zdaniem, wystarczający powód do tego, aby wzbudzić szacunek u innych. I nie zmienią tego paskudne komentarze, że „to przecież jej zawód i otrzymuje za to wynagrodzenie”, które czasem zdarza mi się słyszeć. Ten kto spędził trochę czasu na oddziale, na którym leczone są dzieci z chorobami onkologicznymi wie, że dla personelu nie jest to zwykłe odsiedzenie godzin, a z takim wykształceniem bez trudu znalazłoby się równie dobrze płatne, chociaż znacznie mniej obciążające, zajęcie.

   Ale Doktor Kryger idzie dalej. Nie tylko leczy dzieci, ale jak sama mówi chce, aby dzieciom żyło się lżej, aby dzieci były akceptowane. Dlatego parę lat temu zaczęła pisać wyjątkowe bajki dla dzieci (i ich rodziców), w których tłumaczy jak rozumieć dzieci chore i niepełnosprawne. Żeby tego było mało, Pani Doktor publikuje także filmy na youtube skierowane do dzieci o tematyce medycznej. W przystępny sposób tłumaczy najmłodszym na czym polega badanie USG, albo z czym wiąże się cukrzyca. Myślę, że dla dzieci przewlekle chorych, to naprawdę niezwykle ważne, że ktoś tworzy jakiś przekaz specjalnie z myślą o nich.

   Magdalena Łucyan

   Magdalena Łucyan zupełnie mimowolnie obnaża wszystkie paskudne stereotypy płciowe, które tkwią w naszych głowach. Gdy szukam o niej informacji w internecie nie raz i nie dwa natykam się na wstęp brzmiący mniej więcej tak „jedna z najpiękniejszych dziennikarek telewizyjnych…”.  Ale jak tu winić kogoś za stwierdzanie oczywistych faktów? Gdy pierwszy raz widzimy na antenie redaktor Łucyan skupiamy się na tym, co oczywiste – wielkich niebieskich oczach i uderzającej urodzie. Do tego dochodzi wrażenie, że ta blondynka z mikrofonem to chyba po prostu tegoroczna maturzystka, która w sondzie ulicznej odpowiada na pytanie dlaczego wybrała temat o Zofii Nałkowskiej. Gdy zaczynamy słuchać o tym, o czym mówi zaczyna się robić dziwnie. No dobrze, trochę przesadzam – raczej nikt, poza „seksistowskimi dziadersami”, nie powinien być zaskoczony, że ładna, dobrze ubrana i zadbana dziewczyna ma wiele do powiedzenia.

   Ta trzydziestojednolatka to przykład zaangażowanej dziennikarki, która porusza ważne społecznie tematy, od energii odnawialnej po marnowanie żywności przez sklepy. Relacja z obchodów 79 rocznicy powstania w getcie żydowskim, cykl „Rozmowy o końcu świata”,  poruszający reportaż o kobietach chorujących na endometriozę (mający zresztą piękny finał, bo rozpoczął realne zmiany) to dosłownie promil efektów pracy tej młodej dziennikarki. Łucyan pisze książki, historyczne reportaże. W 2019 roku wydano pozycję „Powstańcy. Ostatni świadkowie walczącej Warszawy”, a dwa lata później „Dzieci getta. Ostatni świadkowie zagłady”. Za wywiady telewizyjne z byłymi więźniami obozów koncentracyjnych w 2019 została laureatką MediaTorów – jednej z najważniejszych dziennikarskich nagród w Polsce.

Książeczka "Klara buduje" to uniwersalna opowieść o dziewczynce, która postanowiła zrealizować swoje marzenie i zbudować coś, czego świat jeszcze nie widział. Jej autorem jest Jakub Skworz, autor m.in. bestsellerowej „Mani Skłodowskiej" o Marii Curie-Skłodowskiej,. Z kolei za piękne ilustracje odpowiedzialna była Paulina Derecka. No i coś ujmującego – książkę przetłumaczono również na język ukraiński. ​

Cóż za słodka bezkarność na mnie spadła – ilekroć zaglądam na stronę marki Louisse mam wymówkę, aby zamówić więcej, bo przecież "będzie dla młodszej"! Marka Louisse to nie tylko piękne sukienki dla dziewczynek, ale też dowód na to, że mamy też potrafią prowadzić biznesy. Co sezon znajduję tam perfekcyjne projekty – polecam je z czystym sumieniem, bo wiem, że w całym internecie niczego lepszego nie znajdziecie. 

 Zendaya Coleman

   W dzisiejszym zestawieniu chciałam znaleźć miejsce również dla artystki i zrobić mały ukłon w kierunku młodego pokolenia. Ciekawa jestem dla ilu z Was ten wybór jest absolutnie oczywisty (bo dla moich o dekadę młodszych koleżanek właśnie taki jest), a dla ilu zaskakujący? Gdy porzucam na chwilę swoją trzydziestopięcioletnią bańkę i próbuję połapać się w tym, co jest teraz na topie i na kim wzorują się roczniki 2000 plus, bardzo szybko dochodzę do ulubionego wniosku każdej szanującej się babci: „ach ta dzisiejsza młodzież…”. Stwierdziłam więc, że skoro w całym tłumie bezdennej głupoty, sztuczności i nierzadko też patologii pojawia się ktoś, kto potrafi przekuć wielką sławę w coś dobrego i nie deprawuje rówieśników swoim zachowaniem, to warto o tym kimś wspomnieć.

   Zendaya postawiła sobie za cel zrewolucjonizowania kobiecych ról w Hollywood, co jak na tak młodą aktorkę jest ambitnym planem. Zamiast kierować swoją karierą w taki sposób, aby jak najszybciej nabrała tempa, ona odrzucała liczne scenariusze tylko dlatego, że bohaterki, w które miała się wcielić były jedynie tłem dla ciekawszych i bardziej rozbudowanych męskich postaci. Wyjaśniała przy tym, że scenariusze wcale nie były złe, ale czytając je miała wrażenie, że kobiety są w danym filmie tylko po to, aby mężczyzna mógł osiągnąć swój cel. ​​Udział w tych filmach przyniosłyby jej większą sławę, sukces i uznanie, ale ktoś musi podejmować takie działania, jeśli reżyserzy i producenci mają zmienić swój sposób myślenia.  

*  *  *

   Nie trzeba zbyt długo główkować, aby znaleźć kobiety, które mogą być dla nas wzorem. Właściwie to ciężko było mi się zdecydować i do tego zestawienia dodałabym jeszcze tuzin nazwisk (albo i trzy tuziny). Zresztą idę o zakład, że zasypiecie mnie komentarzami z własnymi propozycjami. I bardzo dobrze. Przez wieki dziewczynki wychowywane były przez kobiety, którym nikt nie dawał głosu, ale pokoleniowy łańcuch, który wdrukowywał w nasze DNA „jedyną słuszną rolę” został przerwany. Szukajmy więc mądrych wzorców i starajmy się zaszczepić je w naszej rodzinie. Wierzę, że dzięki dzisiejszym staraniom moich równolatek nasze córki dokończą tę rewolucję. 

Last Month

   Sto trzydzieści zdjęć – tyle fotografii uzbierało się w kwietniu do comiesięcznego podsumowania. Pamięć mojego telefonu wysyła ostrzeżenia, perfidnie zwalnia, udaje, że już się skończyła – na wszelkie możliwe sposoby błaga, abym się uspokoiła, a ja nic sobie z tego nie robię. Życie jest zbyt piękne, aby pozwolić mu przemijać niepostrzeżenie. A w kwietniu, gdy natura daje nam najładniejszy ze swych koncertów, jeszcze trudniej jest się powstrzymać. ​

   Majówka dobiega końca, wiosna w pełnym rozkwicie, a długie i jasne wieczory w końcu trochę spokojniejsze. Może nawet wrócę do którejś z rozpoczętych powieści? A jeśli Wy macie chwilę czasu to zapraszam na tę przydługawą retrospekcję i już biję brawo tym, którzy dotarli do końca. 

Słońce w końcu dało o sobie znać, więc przyszedł czas na podmiankę rzeczy zimowych na wiosenne.1. Paski? Na wiosnę? Zaskakujące! // 2. Bazie, bukszpan, gałązki brzózki… naturalne ozdoby są najpiękniejsze. // 3. Biegnę z zakupami i za pięć minut jestem w domu! // 4. Wskoczę w ten zestaw na wakacjach. Albo nawet jutro, gdy wieczorem padnę na kanapę z lodami w ręku. // Piękna Asia w moim obiektywie. To czarny dres Tampa, który jest jeszcze dostępny w pojedynczych rozmiarach w MLE Collection.I tak po prostu zaczynamy świąteczne przygotowania. Wielkanocne ozdoby wyjęte już na początku miesiąca. Na szczęście przetrwały i nie dały się tym małym lepkim łapkom. 1. Przygotowania do świąt idą wielką parą. Tutaj ciężko pracowałyśmy nad idealnym ciastem do tarty. // 2. Wybrałam ten! I kupiłam jeszcze jeden dla mamy. Święta nie mogłoby się obyć bez wieńca od Pracowni Florystycznej Narcyz. // 3. Gdy wielkanocny nastrój wejdzie za mocno. Stylizacja na świąteczne śniadanie urozmaicona dodatkiem wybranym przez moją córkę. // 4. Nasze "dzieła". Ktoś pomylił pędzel z młotkiem. //Pierwsze wspólne malowanie pisanek. W tym roku poszłyśmy na łatwiznę i postawiłyśmy na akwarele. Stolik dla tych mniejszych gości też przygotowany. 1. W dłoni czekoladowy królik więc jest dobrze. // 2. Ostatnie kawałki mazurka cudem uchowane przed gośćmi. // 3. "Kochanie! Chyba szykują się nam kolejne oprawione grafiki stojące przy ścianie!". // 4. Orłowo. Świat się zmienia, dzieci rosną, a to miejsce niezmiennie piękne. // Rośnie mi młoda następczyni Paula Klee, jak nic! Wszystkie dzieła trzylatki sprzedane za czekoladę ;). Zastanawiałyście się kiedyś, jak robi się zdjęcia packshotowe? Tutaj widzicie etap produkcji, a w tym wpisie możecie zobaczyć efekt końcowy. To nic trudnego, wyzwaniem jest tylko takie ułożenie ubrania, aby dobrze prezentowało się na wieszaku. 1. Przed pracą warto zadbać o opiekę nad dziećmi… albo dobrze wyćwiczyć biceps ;).  // 2. Schowane za szafą, czekały kilka miesięcy na oprawę i 3. // 4. Na Riwierę Francuską się teraz nie wybieram, ale jej klimat to piękna inspiracja dla naszej letniej garderoby. Biel z odrobiną czerni to uniwersalne rozwiązanie… od mniej więcej stu lat. //Herbata, miód, babka. Wracamy do rutyny po świętach i dojadamy resztki. W tym roku nic się nie zmarnowało. 1. Dzień dobry! Kawa do łóżka to mój synonim luksusu. // 2. Ten dywan miał być w pokoju dziecięcym, ale sami powiedzcie… idealnie tu pasuje! // 3. Nowe przygody "Kubusia Puchatka" w przekładzie Michała Rusinka. // 4. Ten artykuł miał być krótki, ale wyszło jak zawsze. //Uwaga! Bobas na planie! Gdy robię zdjęcia na własny użytek i na bloga to słodkie główki wkradające się w kadr zupełnie mi nie przeszkadzają. Zdarza się jednak, że realizuję też sesje produktowe dla różnych marek i wtedy zaczyna się prawdziwa zabawa w "złap mnie jeśli potrafisz". 1. Sarenkę znalazłam w lesie. // 2. Portos w wykonaniu małej kubistki. // 3. Stary Przyjacielu, chodź – schowamy się przez chwilę przed tą dzieciarnią. // 4. Pierwsze interakcje. // 
Kwiecień to dla nas miesiąc urodzin. Tarta cytrynowa nie wygląda najlepiej, ale i tak wywołała u kogoś wzruszenie. Żółte serum rewitalizujące od marki Ukviat. Wygładza i rozświetla zmęczoną skórę twarzy. Wiem, że wiele z Was korzysta z moich pielęgnacyjnych porad, a to bardzo mnie cieszy, bo staram sie pokazywać tutaj wyłącznie te produkty, które zasługują na uwagę. Ukviat to marka, która korzystając z dobrodziejstw natury, stara się ją jednocześnie wspierać. Co najmniej 2% środków ze sprzedaży każdego z produktów trafia do jednej z trzech zaprzyjaźnionych fundacji lub na konkretnie wskazany cel. W ofercie znajdziecie zaledwie cztery produkty, ale od dawna już wiemy, że bardzo długie menu w restauracji wcale nie świadczy o niej za dobrze ;). W tym przypadku nie liczy się ilość, a jakość. Sprawdźcie same – poniżej podaję kod. Ja wybrałam żółtą wersję z ekstraktami z kopru morskiego i rokitnika (100% składników pochodzenia naturalnego). Jeśli macie ochotę wypróbować produkty polskiej marki Ukviat, to mam dla Was kod rabatowy MLE15 dający 15% zniżki w sklepie.1. Uczymy się kolorów. Dla niej to zabwa, a dla mnie najcudowniejszy relaks na świecie. // 2 i 3. 2022 i 2019. Ten czerwony miał być przechodni, ale jednak siostra nie chciała się podzielić. // 4. Sobotnie poranki to mój ukochany moment w tygodniu. W subtelny sposób budzi mnie wtedy książka rzucona prosto w moje czoło i wykrzykiwanie "czytamyyy mamusiuuu". No to czytamy!  //A jak wygląda Wasza zakładka do książek? 1. Gdy próbujesz przewietrzyć głowę, ale molo w Orłowie za bardzo bierze to sobie do serca. // 2. Trudne decyzje podczas zdjęć dla MLE Collection. // 3. Misio, który od kilku dni udaje Puchatka, a powienien już pójść na pluszakową emeryturę bo zaraz stuknie mu trzydziestka. // 4. Atrybuty niewyspanej influencerki. // Lubię senną Warszawę. Zwłaszcza z kawą w ręku.1. Espadryle, które już od 1927 roku pomagały kobietom tworzyć letnie zestawy. // 2. Wszyscy zapakowani! Jedziemy! Kto zgadnie dokąd? // 3. Zdążyliśmy na zachód słońca. // 4. Portos – podróżnik, który nie boi się niczego (łącznie z wskakiwaniem na hotelowo łóżko – a tfu! // Jeśli ominął Was ten wpis to zapraszam tutaj

Hummus. A jaka jest Wasza ulubiona potrawa z grilla? :D

Pierwsza kolacja na świeżym powietrzu w tym roku. Miejsce, jedzenie, towarzystwo – wszystko zagrało tak jak powinno. 
1. Kaczeńce. // 2. Krótki powrót do młodzieńczych pasji. // 3. Jak romantycznie… to które z nas podgrzewa kaszkę, a które tłumaczy, że nie zdmuchuje się świeczek w restauracjach? // 4. Czy to Downton Abbey i klucz do pokoju hrabiego Portosa? // Z kompanem, który potrafi docenić piękno zwykłych chwil. Na zdjęciach zazwyczaj osobno, ale w weekendy, gdy odkładamy aparaty i gonimy za dziećmi – wręcz przeciwnie. 1. "Ależ byłaś tu już wiele razy! Tyle, że w brzuchu!". // 2. Do niczego nie można się przyczepić. // 3. Cameron – piękny, ale dosyć niepokorny ;). // 4. Plażowe znaleziska. // 

Spuszczać ze smyczy czy jednak nie?

1. Wszystko w piachu. // 2. Za miesiąc planuję tu stać w samym kostiumie. // 3. Wolność. // 4. Dobrze, że rano nie traciłam czasu na ich układanie! //Gołe kostki? Początek wiosny? Długie spacery na łonie natury? Brzmi super, ale pewnie niektórym z Was, tak jak mi, gdzieś z tyłu głowy, przemyka myśl o kleszczach. Zainteresowanym polecam końcówkę tego wpisu.Stuletnia stajnia w tle.
Dzbanek z herbatą na rozgrzanie i możemy kolorować dalej.To co? Gotowi na jazdę konną?1. Szkoda, że nie słyszycie tego ptasiego koncertu! // 2. Rozmowy rodzeństwa na temat budowy kominka. W dyskusję tych architektów lepiej się nie wtrącać. // 3. Umysł mówi "tego się nie zapomina", a ciało mówi "jutro nie będziesz mogła chodzić". // 4. Gdyby parę miesięcy temu ktoś pokazał mi, że będzie właśnie tak, o ile łatwiej by mi było… // 

Gdy to tatusiowie wybierają pozycje z menu.

Do zobaczenia! Pałac Ciekocinko to miejsce, do ktorego chce się wracać o każdej porze roku. 

A to już nowe miejsce na mapie Trójmiasta – winiarnia Mielżyński. Restauracja znajduje się w budynku dawnej remizy Stoczni Gdańskiej. 

Od idealnie dobranego wina po dodatkową porcję "karpatki". Z całym Zespołem MLE. Czas na nowe wyzwania!1. Redakcja polskiego Vogue'a postanowiła oddać okładkę ukraińskiej artystce Yelenie Yemchuk. Wojna to temat, o którym nie chcemy i nie powinniśmy zapominać. // 2., 3. i 4. Kolejny wieczór u Mielżynskiego. Do ludzi z Trójmiasta! Fundacja Gdańska cały czas działa i nadal potrzebuje wsparcia. To świetnie zorganizowana grupa ludzi o wielkich sercach – postarali się, aby udzielanie wszelakiej pomocy było dla nas jak najprostsze. Zajrzyjcie na tę stronę i sprawdźcie co możecie zrobić. 1. Gdy praca się przeciąga i na kawę jest już za późno… // 2. Kwiecień bez zdjęcia kwitnących drzew? Nie może być! // 3. Jeszcze trochę i będzie gotowe… Tarta cytrynowa to jeden z najstarszych blogowych przepisów. // 4. Nasz showroom MLE Collection znajduje się już w zupełnie nowym miejscu… //Zamiast iść na emeryturę przebiegł maraton. Sto lat Tatulku! 

Szuflada wypełniona rarytasami. Herbaty to oczywiście Newbytea, bo gdy raz się ich spróbuje to już żadne inne nie smakują. 

Każdy z innej parafii. Bardziej mniej to irytuje niż cieszy ;).

… wracając do tematu kleszczy. Przy wózku dziecięcym i na obroży Portosa wiszą małe urządzenia. TickLess działa na zasadzie emisji impulsów ultradźwiękowych, które są całkowicie nieszkodliwe dla ludzi oraz zwierząt domowych, ale blokują tak zwany narząd Hallera u kleszczy (gdy jest on zablokowany, nie są w stanie skutecznie polować).  Badania potwierdzające skuteczność ultradźwiękowej metody ochrony przed kleszczami znajdziecie tutaj i tutaj. No i po uruchumieniu działają aż przez 12 miesięcy. Przypominam też kod rabatowy ze stories, bo wiem, że sporo z Wwas nie zdążyło z zakupami – na hasło SPRING22 otrzymacie kod dający 20% zniżki (ważny do 10 maja).

Portos odnajduje w sobie instynkt tacierzyński. 

Wygodne, solidne, trzymające piętę, oddychające – szukanie dobrych butów dla dzieci to prawdziwe wyzwanie. Jeśli do tego chcemy, aby były ładne, to zadanie może się wydawać niemożliwe do wykonania. Domyślam się więc, że w komentarzach pojawiłoby się (tak jak zawsze zresztą, gdy na zdjęciach pojawiają się dziecięce buciki) sporo pytań o to, skąd są te granatowe półsandały. Marka Bobux współpracuje z uznanymi specjalistami w zakresie obuwia, pediatrami i fizjoterapeutami oraz zapewnia zdrowy rozwój stopy na każdym etapie – od dzieci nie umiejących jeszcze chodzić, po wprawnych odkrywców. Na hasło MAJ2022 otrzymacie 10% zniżki w sklepie Bobux (kod jest ważny do 7 maja). 

1. O przyjaźni między kotem a psem. "Martynka i przyjaciele" to książka mojego dzieciństwa. Teraz znów mogę ją godzinami czytać i oglądać. // 2. Naprawdę już obiecuję, że będę podlewać! // 3. O cześć kiciusiu! Poznałeś już Portosa? // 4. To cudo jest naprawdę moje? // 

Kiteczka.Takich szukałam :). Dziękuję Bobux1. Powoli żegnamy kwiaty Magnoli. // 2. Portos, błagam, bądź dla nich łaskawy. // 3. i 4. Robimy porządki w starych fotografiach… żeby z czystym sumieniem móc wywołać kolejne trzy kilogramy!

Pierścionek z topazem od 696 jewelery. Nie wiem czy zdjęcie oddaje jego piękno, ale na żywo wygląda jak zaczarowany. Można wybrać kolor kamienia. Zresztą sprawdźcie same na stronie! Na hasło MLE otrzymacie do zamówień pierścionki na gumce z perłą. Akcja trwa do 8 maja. Co ważne – słowo MLE musicie wpisać w rubryce "uwagi", aby właścicielki marki wiedziały, że trafiłyście do nich właśnie z tego bloga. "Jaśminowa królewna" to zielona herbata z pierwszych wiosennych zbiorów. W pierwszej kolejności liście herbaty wraz z tipsami, czyli zalążkami jeszcze nierozwiniętych listków, są ręcznie zwijane w równej wielkości kulki. Następnie przykrywa się herbaciane perełki grubą warstwą jaśminowego kwiecia i pozostawia na noc. Rano zbiera się kwiaty i kładzie nową wartstwę. Proces ten wielokrotnie się powtarza, aż do momentu, gdy herbaciany susz całkowicie wchłonie jaśminowy aromat. Smak niepodrabialny.

Przeglądam stare fotografie i przywołuję dawne wspomnienia. W tym miesiącu dodaję do nich kilka nowych, pięknych, niecodziennych i tych zupełnie zwyczajnych. I czekam na więcej!

*  *  *