#Livefolk czyli dlaczego tak bardzo kochamy wiejskie klimaty

   I don't suppose that there is someone among us who doesn't miss the concept of living in the countryside – away from the commotion, in harmony with nature, and with a view of a meadow behind their window. Maundering around the house, wrapped in a blanket, it's really nice to look at the photos of pastures shrouded in mist, even though I know that the daily life outside of the city would probably turn out to be far from utopian and that I would miss civilisation after a short respite. However, there just has to be something in those country-style motifs since they are more and more often noticeable in our homes. Hashtag livefolk has been used more than thirteen million times on Instagram, and profiles like mrsostrovia, ali.horne, marte_marie_forsberg, _foodstories_ have gained a couple of thousands of followers in next to no time. Why idyllic atmosphere evokes such nostalgia in us?

***

    Nie sądzę, aby wśród nas był ktoś, kto nie tęskni czasem za życiem na wsi – z dala od miejskiego zgiełku, w zgodzie z naturą i z widokiem łąki za oknem. Snując się po domu, owinięta w koc, z przyjemnością oglądam fotografie pastwisk owitych mgłą, chociaż wiem, że pewnie codzienność życia za miastem nie okazałaby się tak utopijna, a po chwilowym oddechu brakowałoby mi cywilizacji. Coś jednak w tych wiejskich klimatach musi być skoro coraz częściej widzę, jak wkradają się do naszych miejskich mieszkań. Hasztag livefolk ma na Instagramie ponad trzynaście milionów oznaczeń, a profile takie jak mrsostrovia, ali.horne, marte_marie_forsberg, _foodstories_ w mgnieniu oka zyskały kilkadziesiąt tysięcy obserwatorów. Dlaczego sielskie klimaty wzbudzają w nas taką nostalgię? 

1. It's healthier.  

   Bees, hives, migratory apiaries – the life of these hard-working insects is one of the most incredible rural mysteries. We are awe-struck when observing their hierarchy, their skill to pollinate flowers, and, of course, the ability to create the elixir of health: honey which is the most wonderful gift of nature. A whole book could be written on the benefits of its use – it diminishes the toxic effect of alcohol, the presence of acetylcholine decreases blood pressure and improves blood circulation, owing to hydrogen peroxite (it's the same substance that is used for wound cleansing), it has antibacterial properties. Honey has also anti-inflammatory, restoring, and cleansing properties. In children, the consumption of honey improves mental development and increases their immunity to diseases.

   Today, honey is present in almost all homes because it is available everywhere. However, not all types of honey (or rather not all types of products called honey) possess these magical properties. Those that we can find in supermarkets mostly underwent processing involving high temperature which in turn means that they can be equated with a simple sugar syrup. Genuine honey is almost always dense (honey comes in liquid form only right after it was gathered and it solidifies over time), and after adding it to water it dissolves in a non-uniform way leaving peculiar streaks and then the substance falls to the bottom. It is also worth paying attention to its taste or rather to the characteristic "scratchy" feeling that it leaves on our tongue. It's best to search for it at family-run apiaries, and when we find such a place, we should stock up on honey jars for the whole winter season.

   As I mentioned earlier, high temperature destroys the medicinal properties of honey – this is bad news as we often add honey to hot drinks. Fortunately, we've got some time before honey turns into regular sugar. After adding it to a cup of hot tea or infusion, it is vital to drink it within fifteen minutes from the moment of brewing – otherwise, it will indeed lose its medicinal traits. You can also wait until the beverage cools a little and then add some honey. The temperature of honey shouldn't exceed 35 degrees Celsius – that is the temperature that prevails inside a hive.

Orange, ginger, and honey infusion

Ingredients:

100 g of fresh ginger

1 orangea few sprigs of rosemary

3 anise stars natural honey

Directions:  

Peel the ginger and cut it into fine slices. Wash three rosemary sprigs and fairly divide them into three mugs. Cut the orange into fine slices and then put two orange slices into each mug. Add anise and pour hot water over the prepared ingredients (remember, it can't be boiling hot). Leave it for two minutes and then add some honey. Stir thoroughly.

***

1. Bo zdrowiej.

   Pszczoły, ule, wędrowne pasieki – życie tych pracowitych owadów to jedna z najbardziej niezwykłych wiejskich tajemnic. Z zachwytem patrzymy na ich hierarchię, nieocenioną umiejętność zapylania kwiatów i oczywiście eliksir zdrowia: miód to najcudowniejszy dar natury. O jego zaletach można by napisać całą książkę – obniża toksyczne działanie alkoholu, obecna w miodzie acetylocholina obniża ciśnienie i poprawia krążenie krwi, dzięki obecnemu w nim nadtlenku wodoru (to ta sama substancja, która znajduje się w wodzie utlenionej) działa antybakteryjnie. Miód odznacza się również właściwościami przeciwzapalnymi, odnawiającymi i oczyszczającymi. U dzieci spożycie miodu wzmaga rozwój umysłowy i zwiększa odporność na choroby. 

   Dziś miód obecny jest prawie w każdym domu, bo można go kupić dosłownie wszędzie. Jednak nie każdy miód (albo raczej nie każdy produkt nazwany miodem) posiada swoje magiczne właściwości. Te które znajdziemy w supermarketach w większości zostały poddane działaniu wysokiej temperatury, a to oznacza, że nie różnią się prawie niczym od zwykłego syropu cukrowego. Prawdziwy miód prawie zawsze jest gęsty (tylko tuż po zebraniu miód jest płynny, z czasem jednak zastyga), a po dodaniu go do wody rozpuszcza się niejednolicie, zostawia w wodzie specyficzne „wstęgi” i opada na dno. Warto też zwrócić uwagę na smak, a raczej specyficzne "drapanie" w język. Najlepiej szukać go w rodzinnych pasiekach, a gdy już taką znajdziemy kupić zapas na całą zimę. 

   Tak jak wspominałam wcześniej, wysoka temperatura niszczy lecznicze właściwości  – to zła wiadomość, bo przecież najczęściej dodajemy miód do gorących napojów. Na szczęście mamy trochę czasu nim miód zamieni się w zwykły cukier. Po dodaniu go do gorącej herbaty czy naparu należy wypić napój w ciągu piętnastu minut od zaparzenia – inaczej faktycznie straci swoje walory zdrowotne. Można też poczekać aż napój trochę wystygnie i dopiero wtedy dodać miód. Temperatura miodu nie powinna przekraczać 35 stopni Celsjusza, czyli takiej, jaka panuje w ulu. 

Napar z pomarańczą, imbirem i miodem

Skład:

100 g świeżego imbiru 

1 pomarańcza

kilka gałązek świeżego rozmarynu

3 anyżowe "gwiazdki" 

miód naturalny

Sposób przygotowania:

   Imbir obieramy ze skórki i kroimy na cienkie plastry. Myjemy trzy gałązki rozmarynu i sprawiedliwie rozdzielamy na trzy kubki. Pomarańcze kroimy na plasterki, wrzucamy po dwie plastry do każdego kubka. Dodajemy anyż i zalewamy gorącą wodą (ale nie wrzątkiem). Odstawiamy na dwie minuty i dopiero wtedy dodajemy miód. Mocno mieszamy. 

Kubek, który trzymam w ręku jest emaliowany – można go trzymać nad płomieniem i nie zbije się nawet jeśli rzucimy nim w telewizor (odradzam przeprowadzenie testów). Nie kupiłam go jednak w sklepie, wyślijcie wiadomość na Instagramie do tej zdolnej dziewczyny jeśli jesteście zainteresowane. 

  You've probably often heard your mother or grandmother proudly declaring that a friend's friend gave them a hen, double-yolk eggs, or genuine bacon. Beef from an organic farm can sometimes reach exorbitant prices, but doctors and scientists considerably more often convince us that such a choice will pay off in the future. In Chemical Children by Peter Mansfield, we can read that […] We have already learned a lot by reflecting on the habits of our ancestor, many of whom thrived well on meat. But their animals were healthy and enjoyed a wide variety of food in all seasons. They ate grass not only young and green, but in seed a few months later. And they browsed leaves and shoots off trees as far up as they could reach. They still do, when they get a chance. […] we should be exposed to much less immediate or potential hazard if it [meat] were grown slowly, for health rather than quality reasons.

   The difference between intense and organic breeding is vast and it increases by the day. It is enough to mention that in natural circumstances a chicken reaches its proper weight within eighty days, and only within forty-two days on an industrial farm (with the help of genetically-modified fodder and antibiotics). It's hard to believe that it has no impact on the quality of meat and, as a result, our health. If you are curious about what an organic farm looks like and how much you can learn from animals, you should read "The Secret Life of Cows" by Rosamung Young.

***

 Pewnie często słyszycie, jak Wasza mama lub babcia z dumą oznajmia, że znajoma znajomej podarowała jej wiejską kurę, jajka całe w piórkach od zielononóżki, czy prawdziwy boczek. Ceny wołowiny pochodzącej od krów z hodowli organicznej potrafią zwalić nas z nóg, ale lekarze i naukowcy coraz częściej przekonują, że taki wybór i tak nam się opłaci. W książce Chemical Children autorstwa Petera Mansfielda można przeczytać, że […] Wiemy już sporo dzięki analizie zwyczajów naszych przodków, którym mięsna dieta służyła wyśmienicie. Tyle, że zwierzęta w ich czasach były zdrowe i przez okrągły rok żywiły się zróżnicowanym pokarmem. Jadły nie tylko młodą zieloną trawę, ale też taką, która parę miesięcy później zawiązała nasiona. Sięgały po liście i pędy drzew. Do dziś to robią, jeśli tylko dać im ku temu sposobność. […] sami bylibyśmy wystawieni na dużo mniejsze ryzyko, gdyby spożywane przez nas mięso było produkowane powoli, z myślą właśnie o zdrowiu, nie o ilości. 

   Różnica między hodowlą intensywną a organiczną jest ogromna i z każdym dniem coraz większa. Wystarczy wspomnieć, że w naturalnych warunkach kurczak osiąga swoją wagę w osiemdziesiąt dni, ale tylko w czterdzieści dwa dni na fermie przemysłowej (z pomocą zmodyfikowanych pasz i antybiotyków). Ciężko uwierzyć, aby nie miało to wpływu na jakość mięsa, a tym samym na nasze zdrowie. Gdybyście byli ciekawi jak wygląda organiczna hodowla i jak wiele można nauczyć się od zwierząt to odsyłam Was do książki "Sekretne życie krów" autorstwa Rosamund Young. 

"Sekretne życie krów" to książka, którą połyka się w dwa wieczory, ale jej przekaz zostanie z nami znacznie dłużej. Krowy są tak samo różnorodne jak ludzie. Bywają niezwykle inteligentne albo niezbyt rozgarnięte, sympatyczne, uważne, agresywne, potulne, pomysłowe, nudne, dumne albo wstydliwe. Rosamund Young przez wiele lat obserwowała życie krów na swojej rodzinnej farmie – miejscu, które uchodzi za ideał zrównoważonej hodowli.

2. Countryside is more inspiring.  

   Meadow flowers, old wood, thick crocheted blankets, porcelain with folk motifs – these are elements that immediately introduce a little bit of idyllic cosy atmosphere into all interiors. Rustic style has been popular in Poland for a long time, but it disseminated in its Provençal version treated in a too literal way (whitewash wood, a lot of pink hues, fine floral patterns, and bibelots that no one needs) – I, however, prefer its more stark interpretation. Examples of interiors with folk motifs can be found here. My bedroom, where white colours reign, lacked an element that would break the classic woodwork. I decided to go for a wooden crate, which was previously used as a mere prop for the culinary photo shoots, and turn it into a bedside table. You can find a similar crate on all types of markets – I bought mine for PLN 12.

***

2. Bo wieś jest inspirująca

   Polne kwiaty, stare drewno, grubo dziergane koce, porcelana z folkowymi wzorami, to elementy, które od razu wprowadzają do wnętrza odrobinę sielskiego, przytulnego klimatu. Rustykalny styl popularny był w Polsce od dawna, ale rozpanoszył się przede wszystkim w wersji prowansalskiej i to traktowanej trochę zbyt dosłownie (bielone drewno, dużo różu, drobnych kwiatowych wzorów i mało przydatnych bibelotów), ja preferuję jednak tę bardziej surową interpretację. Przykłady wnętrz z wiejskimi zapożyczeniami znajdziecie tutaj. W mojej sypialni, w której dominuje biel, brakowało elementu, który przełamałby stolarkę w klasycznym stylu. Drewnianą skrzynkę po jabłkach, która do tej pory służyła mi jako tło do zdjęć kulinarnych, postanowiłam wykorzystać jako stolik nocny. Podobne znajdziecie na każdym rynku – ja kupiłam swoją za dwanaście złotych. 

   The fashion industry also stopped treating folk elements as something unrefined and inelegant. Let's look, for example, at the photo shoot for the German ELLE by Mikael Schulz. Of course, crocheted plait sweaters against the backdrop of pastures played first fiddle. The following season will also be full of folk references, and as long as we don't combine them with Emu shoes, they will add our wardrobe a little bit of lightness. I would be really eager to choose this one, this one and this one.

***

  W przemyśle modowym wiejskie akcenty również przestały być traktowane jako coś przaśnego i mało eleganckiego. Spójrzmy chociażby na sesję dla niemieckiego ELLE autorstwa Mikaela Schulza. W roli głównej wystąpiły oczywiście dziergane swetry z warkoczowymi splotami na tle pastwisk. W trendach na najbliższy sezon znajdziemy też wiele nawiązań do folkloru i, o ile nie połączymy ich z butami Emu,  dodadzą one naszej garderobie trochę lekkości. Ja chętnie wybrałabym to, to i to

Mój sweter jest od marki Diverse i kosztuje tylko 159 złotych. Przy okazji mam dla Was kod rabatowy o wysokości 10% na swetry w DIVERSE, wystarczy, że użyjecie hasła MLE (kod ważny do końca dnia 22.10.2017, więc się spieszcie). Udanych zakupów! :)

3. We're sentimental.  

   If we look back to our favourite childhood books, it will be difficult to find those whose setting depicted the city. The Moomins, Anne of Green Gables, The Six Bullerby Children, Winnie-the-Pooh, The Secret Garden – there were so many beautiful stories that conveyed, between the lines, the truth about the closeness to nature bringing piece of mind and that "to be" is more important than "to have". Of course, unless we're talking about honey barrels – then, the problem becomes more complicated.

***

3. Bo jesteśmy sentymentalni.

   Jeśli wrócimy pamięcią do ulubionych książek z dzieciństwa z trudem znajdziemy te, których akcja toczyła się w mieście. Muminki, Ania z Zielonego Wzgórza, Dzieci z Bullerbyn, Kubuś Puchatek, Zaczarowany Ogród – ileż to pięknych opowieści przekazywało nam między wierszami prawdę o tym, że bliskość z naturą zawsze działa kojąco i że "być" jest ważniejsze niż "mieć". Chyba że mowa o baryłkach miodu, wtedy sprawa zaczyna się komplikować…

 

***

 

 

 

LOOK OF THE DAY

boots / botki – Ewa Minge na eobuwie.pl

black trousers / czarne spodnie – Topshop (model Jamie)

sweater / sweter – MLE Collcetion (nadal dostępny)

leather bag / skórzana torba – Tory Burch

umbrella / parasol – no name

coat / płaszcz – Zara

    A blazer with metal buttons worn with a contrasting pair of trousers (a pair that is not part of a women's suit) was one of the basic garments of the 20th-century gentlemen.That's why there's nothing surprising that today, we associate these types of accents with something sophisticated.Apparently, a navy blazer with two rows of golden buttons has its beginning in the BritishRoyal Navy, where it functioned as the first standardised uniform. Today, women are eager to choose minimalist clothes as they ideally combine male rigidity with sophisticated elegance.    

   To top up the classic coat, I chose a pair of high heel booties (I think that knee-high boots wouldn't be a great match for this coat length) and a lighter turtleneck so that the whole outfit isn't too bleak.

***

  Marynarka z metalowymi guzikami noszona do kontrastujących spodni (czyli nie będąca częścią garnituru) była jedną z podstawowych elementów garderoby XX-wiecznych dżentelmenów. Nic więc dziwnego, że dziś tego rodzaju akcenty kojarzą nam się zawsze z czymś wysmakowanym. Podobno, granatowy blezer z dwoma rzędami złotych guzików ma swój początek w brytyjskiej flocie Royal Navy, gdzie pełnił funkcję pierwszego ujednoliconego munduruDziś kobiety chętnie sięgają po ubrania w marynistycznym stylu, bo idealnie łączy męską surowość z wysublimowaną elegancją.  

   Do klasycznego płaszcza dobrałam botki na obcasie (wysokie kozaki chyba nie pasowałyby do jego długości) i jaśniejszy golf, aby strój nie wydawał się zbyt ponury. 

Look of The Day

cashmere scarf / kaszmirowy szal – MINOU (niezwykle ciepły i lekki)

navy coat and shoes / granatowy płaszcz i buty – Massimo Dutti (stara kolekcja)

black jeans / czarne spodnie – Topshop (model Jamie)

  These are probably the last days when we can sit on the grass that has been warmed by the sun and take pleasure in the surrounding greenery. If we have some hot tea in a thermos flask with us (and we do have!) and a couple of cinnamon buns (from Eliza Mórawska's recipe), bicycle trips can last forever.  And we return home with a basket full of apples.

PS If you like my shawl, I've got a discount code for you on all MINOU shawls. It is enough to insert the code MLE20 during the purchase (the code is valid until 15.10.2017). I wore this shawl whole winter last year and I didn’t get tired of it.

***

  To pewnie ostatnie dni w tym roku, kiedy na nagrzanej od słońca trawie można jeszcze usiąść i nacieszyć się otaczającą zielenią. Jeśli mamy w termosie gorącą herbatę (a mamy!) i kilka cynamonowych bułeczek (z przepisu Elizy Mórawskiej) to rowerowe przejażdżki mogłyby się nie kończyć.  A do domu wracamy z koszem pełnym jabłek. 

PS. Jeśli podoba Wam się mój szal to mam dla Was kod rabatowy na wszystkie szale MINOU. Wystarczy, że w podsumowaniu zakupów wpiszecie MLE20 (kod jest ważny do 15.10.2017). Szal nosiłam całą zeszłą zimę i nie znudził mi się ani trochę. 

 

 

Last Month

A new season has started: children went to school, the leaves are falling from the chestnuts, and there is more to do at work than usually. I'm glad that, despite the whole autumn haste, you were able to find some time to visit the blog and see a couple of snapshots from the last month. And there was really a lot going on…

***

Rozpoczął się nowy sezon: dzieci poszły do szkoły, liście lecą z kasztanowców, a pracy jest jeszcze więcej niż wcześniej. Miło mi, że w tej całej jesiennej zawierusze znalazłyście czas aby wejść na blog i zobaczyć kilka ujęć z ostatniego miesiąca. A działo się naprawdę sporo…

 

1. Psia plaża w Orłowie. // 2. Baletki i mokasyny już pochowane. // 3. Ten moment gdy w końcu możesz wskoczyć to świeżej pościeli. // 4. Maliny i jagody pod kruszonką, a właściwie to brytfanka, w której kiedyś były maliny i jagody pod kruszonką. //Łapię ostatnie promienie słońca w Brukseli, ale dłonie grzeję już trzymając gorącą kawę. Park niedaleko placu Sablon.1. Ulubione buty od dwóch sezonów. Kupione rok temu w Mango. // 2. Gdy widzę takie drzwi to umieram z zazdrości. // 3. Słoneczne wrześniowe poranki i piękna brukselska architektua. // 4. Przerwa na najpyszniejszą kawę w Le Pain Quotidien. //
W ich otoczeniu od razu czuję się lepiej. 

1. Ktoś tu chce poleżeć na łóżku. // 2. Tyle koloru na jednym zdjęciu. // 3. Znalazło się nowe miejsce na regale dla "Make Photography Easier" . // 4. Dopadły mnie zaległości po książce w mejlach, ciepły sweterek, kawa i zabieram się do pracy. //

Jesli przygotowuję kawę w domu to zawsze korzystam z kawiarki – w mojej kuchni nie ma miejsca na ekspres więc nawet nie rozważam jego zakupu. Moja kawiarka ceramiczna jest od Cafeport (za jednym razem parzeniem uzyskamy tyle kawy, że starczy na cztery espresso) natomiast kawę mam marki Coffee Circle. 

W nowym Glamour znajdziecie artykuł o tym, jak robić piękne zdjęcia w codziennych sytuacjach. Bo zwyczajne chwile z czasem nabierają niezwykłego znaczenia

1. Pierwszy egzemplarz! // 2. Nasze piękne polskie lasy. // 3. Bruksela. // 4. Wizyta w drukarni. Całą relację możecie zobaczyć w tym wpisie. //

Z Gosią w jej najważniejszym dniu.

1. Grupa wsparcia w gotowości. // 2. Odbicie w lustrze. // 3. Musi się wkraść się w każdy kadr. // 4. I po weselu. Sto lat dla Gosi i Daniela! //

Ostatni wrześniowy "Look of The Day". 

1. Kolibki i pierwsze chłodne popołudnia. // 2. Ktoś tu coś nabroił… // 3.  Klasyka gatunku, czyli słońce wyjrzało na pięć minut, a później znów się gdzieś zgubiło. // 4. Backstage podczas wizyty Dzień dobry TVN, niestety nie wiem jeszcze, kiedy materiał będzie publikowany. //

Magazyn KUKBUK wpadł do mnie na gościnę i domową tartę kajmakową. 

A mówią, że jeśli chodzi o kosmetyki to wymyślono już wszystko. Eliksir wzmacniający z kolendrą od Botanicals Fresh Care to produkt do włosów jakiego wcześniej nie miałam – intensywna odżywka bez spłukiwania, którą można stosować o każdej porze dnia, a włosy są po niej wyjątkowo wzmocnione. A to wszystko bez silikonów, parabenów, barwników. No i ten zapach!

Miało być wielkie grzybobranie, a skończyło się na dwóch maślakach i jednej kurce.  Nie znaleźliśmy co prawda żadnego prawdziwka, ale i tak było fajnie!Łosoś pieczony z rozmarynem i cytryną… takie proste a takie dobre. 

Prezentacja nowego zapachu Chanel. 

Pogoda zmusiła by wyszperać z szafy ciepły szal…

1. Nie zamykajmy drzwi między sobą… // 2. Cisza i spokój. // 3. Targ na placu Sablon. To tu znajduję najlepsze gadżety do zdjęć kulinarnych. // 4. Domowe spaghetti Bolognese i maraton z Harry'm Potterem. //Turyści opuścili już trójmiejską plażę i jest tu piękniej niż kiedykolwiek. Spokojnego wieczoru!

Sobotni poranek i kalendarz spotkań Make Photography Easier

   Lately, there were really only a few mornings when the sky was blue and the sun barged into my bedroom. The view behind the window is changing overnight. There are increasingly more red and golden hues, and fewer and fewer leaves on the trees. I like that period when the air becomes cooler and smells of damp soil – coming back to a warm house is extremely pleasant and you sometimes don't want to leave it at all. Especially if we get to experience an exceptional Saturday…

   In the past couple of weeks, I was writing much about my second book devoted to photography. Since the moment I finished the last chapter, I've had a lot of time to ponder over some issues, and now I can safely say that I'm really glad. I was able to include there many helpful guidelines and sneak a couple of observations that might encourage you to do some photographic experiments. Today, I'm filled with true pride – every now and then I receive your comments and messages, not to mention that you stop me in the street just to say a couple of warm words about my book. And less than a week has passed from the moment when "Make Photography Easier" finally reached its first readers! I'm also talking about myself, because it was only last Saturday that I could see a printed book with my own eyes.

    When on the Saturday morning, I heard someone knocking on the door, I was sure that it was my neighbour who wanted me to move my car because I blocked his ("yeah sure, probably with my bicycle") or another amazing offer to combine Internet connection with cable TV – which will be twice as expensive as my current one but I will gain access to a TV station that is fully devoted to plastic surgeries ("wonderful, I wasn't dreaming of anything else"). However, I was wrong.

    A second after I, with a grin on my face, bid the courier goodbye (and I propably slammed the door shut a little bit too fiercely because all of the emotions), I was already running towards the bed to unpack the book. It was a really pleasant moment. What was even more pleasant was yesterday's evening – I was moved and thunderstruck that there were crowds to meet me. In my wildest dreams I wasn't expecting that there will be so many smiling faces to welcome me. Thank you very much for everything and, at the same time, I'm pleased to invite you to the next meet the author sessions that will take place over the forthcoming months. You just have to take down the dates – I'm waiting for you impatiently!

  If you are interested in what yesterday's meeting looked like, you can visit my Instagram account (see it on Instastories). Also, answering the numerous questions about the sweater and the trousers: the sweater is from Mango, and the trousers are by MLE Collection – they should soon be available in the store. 

***

 

 Takich poranków, gdy niebo jest niebieskie a słońce wprasza się do mojej sypialni, było ostatnio naprawdę niewiele. Widok za oknem zmienia się teraz z dnia na dzień. Coraz więcej w nim kolorów złota i czerwieni, a coraz mniej liści na drzewach. Lubię ten okres, gdy powietrze staję się chłodniejsze i pachnie wilgotną ziemią – chętniej wraca się teraz do ciepłego domu albo w ogóle się z niego nie wychodzi. Zwłaszcza jeśli trafia się nam wyjątkowa sobota…

   W ostatnich tygodniach dużo pisałam Wam o mojej drugiej książce poświęconej fotografii. Od momentu, kiedy skończyłam składać ostatni rozdział miałam sporo czasu na przemyślenia i teraz spokojnie mogę powiedzieć, że jestem naprawdę zadowolona. Udało mi się zawrzeć w niej wiele pomocnych wskazówek i przemycić kilka spostrzeżeń, które być może zachęcą Was do fotograficznych eksperymentów. Dziś rozpiera mnie już prawdziwa duma – co chwilę dostaję od Was komentarze i wiadomości, nie mówiąc już o tym, gdy zatrzymujecie mnie na ulicy tylko po to, aby powiedzieć mi kilka miłych słów o książce. A przecież minął niecały tydzień od momentu, gdy "Make Photography Easier" dotarła w końcu do pierwszych osób! I mam tu na myśli również siebie, bo dopiero w minioną sobotę mogłam zobaczyć wydrukowany egzemplarz na własne oczy.

   Gdy w sobotni poranek usłyszałam pukanie do drzwi, byłam przekonana, że to sąsiad, który uznał, że zastawiłam jego samochód ("no na pewno, chyba rowerem") albo kolejna niesamowita oferta połączenia internetu z kablówką, za którą będę co prawda płacić dwa razy więcej, ale zyskam dostęp do stacji telewizyjnej w całości poświęconej operacjom plastycznym ("wspaniale, o niczym innym nie marzyłam"). Moje przypuszczenia były jednak nietrafione.

   Moment po tym jak wyszczerzona od ucha do ucha powiedziałam kurierowi "do widzenia" (i z emocji chyba ciut za mocno zamknęłam mu przed nosem drzwi), biegłam już w stronę łóżka, aby rozpakować paczkę. To była naprawdę miła chwila. Jeszcze milej wspominam jednak wczorajszy wieczór – byłam wzruszona i oszołomiona tym, że przyszłyście tak tłumnie na spotkanie ze mną. W najśmielszych snach nie spodziewałam się, że przywita mnie tyle uśmiechniętych twarzy. Dziękuję Wam za wszystko i jednocześnie mam przyjemność zaprosić Was na kolejne spotkanie w innych miastach. Koniecznie zapiszcie sobie daty – czekam na Was z wielką niecierpliwością!

03.10, 18:00 – Wrocław – Empik, Renoma, ul. Świdnicka 40, 50-024 Wrocław

05.10, 18:00 – Katowice – CH Silesia (przestrzeń ogólnodostępna), ul. Chorzowska 107 40-101 Katowice

12.10, 18:00  – Łódź – Manufaktura, ul. Drewnowska 58, 91- 002 Łódź

17.10, 18:00 – Gdańsk – Empik, Gdańsk, Galeria Bałtycka, Al.Grunwaldzka 141 poziom -1.

29.10 – Kraków – Targi Książki, godz. 13.00

   Jeśli jesteście ciekawi jak wyglądało wczorajsze spotkanie, to zapraszam Was na mój Instagram (na Instastories). Od razu też odpowiadam na Wasze liczne pytania o sweter i spodnie. Ten pierwszy jest z obecnej kolekcji Mango, spodnie są od MLE Collection i niedługo powinny wejść do sprzedaży.  

Sezonowa pielęgnacja, czyli 6 kosmetyków, które przydadzą Ci się jesienią

   I don't like revolutions in my everyday life and I become attached to everything. Even to cosmetics. If I don't have to, I don't change the principles of my everyday skin care. I try to finish each package of cream, unless it somehow doesn't lives up to my expectations. However, it happens on rare occasions because I do considerate shopping, and I always choose products that were recommended by women whom I trust. My complexion and hair are, however, extremely susceptible to weather changes. In the spring time, my ponytail is thinner, in the summer, my lips are dried, in the winter, my face looks tired and my skin is noticeably irritated. Every few months, I do a small overhaul – near the bathtub, in a bathroom drawer, and in a small makeup bag that I always keep in my handbag.

1. Intense sheet face mask.

For the last ten months, I thought that face masks are a product that does nothing – a product that is available in the store because girls enjoy applying it during a pyjama party. It was only recently that my beautician, whom I attend for cleansing, told me that I should apply a moisturising mask from time to time. And that even those cheapest that can be found in drugstores will be good if they haven't got too many artificial substances. During the summer, I chose a cleansing one with clay, but in the autumn time, I've equipped myself with  A' PIEU White Milk (also available here), which is very moisturising (the producer assures us that it is like a "glass of milk for our skin"). I use it when I am taking a bath – what's important, even when it stays on my face for a long time, I don't experience any irritation. 

***

   Nie lubię rewolucji w swojej codzienności i przywiązuję się do wszystkiego. Nawet do kosmetyków. Jeśli nie muszę, to nie zmieniam zasad swojej codziennej pielęgnacji. Każdy słoiczek kremu staram się dokończyć, chyba, że z jakiegoś powodu mi nie podpasował, zdarza się to jednak rzadko bo robię rozsądne zakupy i zawsze z polecenia kobiet, którym ufam. Moja cera i włosy są jednak wyjątkowo podatne na zmiany pogody. Wiosną moja kitka jest cieńsza, latem usta są wysuszone, a zimą moja twarz wygląda na zmęczoną, a skóra jest wyraźnie podrażniona. Co kilka miesięcy robię więc mały remanent – koło wanny, w łazienkowej szufladzie i małej ksometyczce, którą zawsze  trzymam w torebce. 

1. Maseczka w płachcie o intensywnym działaniu.

Przez ostatnie dzisięć lat wydawało mi się, że maseczki do twarzy to kompletnie nie działający produkt, który jest w sprzedaży tylko dlatego, że dziewczyny lubią je sobie nakładać w trakcie pyjama party. Dopiero niedawno, kosmetyczka, do której chodzę na oczyszczanie, powiedziała mi, że od czasu do czasu powinnam robić sobie maseczkę nawilżającą. I że nawet te najtańsze w drogerii mogą się dobrze sprawdzić, jeśli nie będą mieć za dużo sztucznych substancji. Latem wybierałam oczyszczające z glinką, ale na jesień zaopatrzyłam się w A' PIEU White Milk (dostępna także tutaj), która ma działanie mocno nawilżające (producent zapewnia, że jest jak "szklanka mleka dla naszej skóry"). Ja używam jej w trakcie kąpieli – co ważne, nawet jeśli długo ją trzymam, to nie mam uczucia podrażnionej skóry.  

2. Hand cream

Hands are the part of our body that is the quickest to react to weather changes. Due to wind, frost, rain, snow, or dry air, our skin becomes dry and irritated. In order to take care of our skin, we need to wash our hands in warm (not hot) water and use cream afterwards. Otherwise, the leftovers of water will immediately irritate it or even leave tiny bleeding wounds. Since the beginning of September, I've been keeping a small tube in my purse (now, I use  this one).

3. Intense moisturising cream that is ideal to apply under makeup.

You think that if you're not sunbathing and the summer is a thing of the past, your face cream doesn't have to protect you from the sun rays? That's a mistake. Maybe it's hard to believe, but even the light emitted by the computer screen has a negative influence on our skin (and we're more eager to sit in front of the computer screen during long autumn evenings), not to mention the September sun. Additionally (something that I remember well from last winter), low temperature is a good environment for pollution to float in the air. Such a situation fosters the creation of free radicals. Therefore, you can still use your summer face cream, providing that it moisturises your skin enough.

***

2. Krem do rąk. 

Dłonie to ta część ciała, która najszybciej reaguje na zmianę pogody. Pod wpływem wiatru, mrozu, deszczu, śniegu czy suchego powietrza skóra staje się przesuszona i zaczerwieniona. Aby zadbać o skórę dłoni, należy myć ręce w ciepłej (ale nie gorącej) wodzie i po każdym razie używać kremu. W przeciwnym razie, pozostałości wody natychmiast spowodują spierzchnięcie dłoni, a nawet malutkie krwawiące rany. Od września małą tubkę kremu trzymam zawsze w torebce (teraz używam tego).

3. Intenswynie nawilżający krem, na który można szybko nałożyć makijaż.

Myślisz, że jeśli się nie opalasz, bo lato już minęło, to Twój krem nie musi Cię chronić przed promieniami słonecznymi? To błąd. Może ciężko w to uwierzyć, ale nawet światło z ekranu komputera źle wpływa na kondycję naszej skóry (a przed komputerem siedzimy najchętniej w długie jesienne wieczory) nie mówiąc już o wrześniowym słońcu. Dodatkowo (co pamiętamy dobrze z zeszłej zimy) niska temperatura sprzyja utrzymywaniu się zanieczyszczeń w powietrzu, które przyczyniają się do powstawania wolnych rodników. Możesz więc dalej używać swojego letniego kremu, pod warunkiem, że wystarczająco nawilża skórę. 

Krem restrukturyzujący na dzień Elixir Jeunesse Yves Rocher z wysoce skoncentrowanym wyciągiem z aphloi, który przeciwdziała czynnikom przyspieszającym starzenie się skóry (zanieczyszczenia, promieniowanie UV, stres, zmęczenie). Dobrze sprawdzi się jesienią. Szybko się wchłania.

4. Intense brightening cosmetics and chemical peels.

There exist many creams that you can't use during summer because they can do us more harm than good (brightening, with retinol, with St John's wort and calendula, with strong acids). We should avoid the sun after procedures that are supposed to get rid of discolouration or after intense peels. Therefore, autumn is an ideal time to tackle our imperfections. Now, you can use professional cosmetics with high concentration of active substances or go to a beauty salon where they will adjust the treatment to your needs. For those who are from Tricity, I recommend visiting Studio Urody Beau-Ty, where you will find such treatments as microdermabrasion (which decreases scars, acne discolouration, black heads, enlarged pores, decreases wrinkles, and improves skin tone). In Studio Urody Beau-Ty, there're two types of this treatment: diamond microdermabrasion and corundum microdermabrasion (you will be surely satisfied with the service at the salon, personnel really pampers their clients). You can find this salon on 1/70 Kilińskiego Street in Gdańsk.

***

4. Kosmetyki intensywnie rozjaśniające i chemiczne peelingi. 

Istnieje wiele kremów, których nie wolno używać latem, bo mogą nam bardziej zaszkodzić niż pomóc (rozjaśniające, z retinolem, z dziurawcem i nagietkiem, z mocnymi kwasami). Skóra po usuwaniu przebarwień czy intensywnym złuszczaniu nie może być wystawiana na słońce. Dlatego idealnym momentem, aby rozprawić się z niedoskonałościami jest właśnie jesień. Teraz możesz stosować profesjonalne kosmetyki z dużym stężeniem aktwynych substancji albo udać się na zabieg dostosowany do Twoich problemów. Osobom z Trójmiasta bardzo polecam sprawdzone studio urody Studio Urody Beau-Ty, które ma w swojej ofercie na przykład zabieg mikrodermabrazji (zmniejsza blizny, przebarwienia potrądzikowe i zaskórniki, rozszerzone pory, spłyca zmarszczki i poprawia koloryt cery). W studiu Beau-Ty macie do wyboru dwa rodzaje zabiegu: mikrodermabrazję diamentową i korundową (na pewno będziecie zawodolone z obsługi, bo personel bardzo dba o zadowolenie klientek). Salon znajduje się na ulicy Kilińskiego 1/70 w Gdańsku.

5. Makeup products that recover skin colour.

Soon, no one will know that we once had summer tan; therefore, it's worth browsing through our colourful cosmetics in search of those in warm tones. Beige and brown eyeshadows, blood-red lipsticks instead of carmine shades, and peach cosmetics – these are products that will give our everyday makeup a little bit of summer accent. Bronzing powder will also be irreplaceable in this situation. Remember to choose one that is at least two tones darker than your natural skin tone – owing to that you won't achieve an over-the-top effect, even when you apply a little bit too much product. My favourite product is BONNE MINE bronzing and smoothing powder by Embryolisse, which gives you a healthy glow and colour, but at the same time it optically disperses the imperfections without an intense shine. This powder together with other dermocosmetics by Embryolisse are available in all Super-Pharm drugstores in Poland.

***

5. Produkty do makijażu, które ożywią kolor skóry. 

Po naszej letniej opaleniźnie zaraz nie będzie śladu, dlatego już teraz warto jest przejrzeć nasze kolorowe kosmetyki w poszukiwaniu tych w ciepłym odcieniu. Cienie do oczu w kolorze beżu i brązów, krwiste a nie karminowe czerwienie na ustach, brzoskiwniowe róże to kosmetyki, które dodadzą naszemu dziennemu makijażowi odrobiny letniego akcentu. Niezastąpiony w tej kwestii będzie też oczywiście bronzer. Pamiętajcie, aby wybrać taki, który jest co najwyżej dwa tony ciemniejszy niż Wasz naturalny odcień skóry – dzięki temu, nawet jeśli trochę przesadzicie, to efekt niepowinien być sztuczny. Moim faworytem jest puder wygładzająco-brązujący BONNE MINE marki Embryolisse, który nadaje zdrowy blask i koloryt, a jednocześnie optycznie rozprasza niedoskonałości, bez intenswynego efektu błysku. Ten puder i inne dermokosmetyki marki Embryolisse znajdziecie w każdej drogerii Super-Pharm w Polsce.

Pomada dyscyplinująca włosy Botanicals Fresh Care z naparem z krokosza barwierskiego. Ten lekki, perłowy, aksamitny krem pomaga ujarzmić napuszone włosy bez ich obciążania i przetłuszczania. Można go stosować na sucho. 

6. Products that help to harness flyaway hair.

Flyaway hair is the most irritating consequence of decreasing temperature. I've been boycotting the advice of hairdressers since one of them cut my hair crookedly and told me to apply lightener on my whole head (fortunately, I didn't agree to do the second thing). He was trying to convince me that I've got a tendency to flyaway hair because I don't bother to moisturise it well enough. He was also mistaken in this matter. I regularly use light no-wash conditioners, deeply moisturising masks, ampoule treatments, and overnight hot coconut oil treatment. None of these steps decreased my problem with flyaway hair. Hair styling products turned out to be considerably more practical in comparison to conditioners (which I use regardless). If you've got the feeling that your head could be a great mobile phone charger, I recommend light cosmetics and avoiding hairspray (I recommend pomade from KROKOSZ line by Botanicals Fresh Care).

***

6. Produkty pomagające ujarzmić elektryzujące się włosy.

Naelektrzyowana czupryna to najbardziej irytująca konsekwencja spadającej temperatury. Bojkotuję rady fryzjerów, odkąd jeden krzywo ściął mi włosy w zeszłym roku i polecił mi chlusnąć na całą głowę rozjaśniacz (na szczęście chociaż na to drugie się nie zgodziłam). Przekonywał mnie też, że jeśli moje włosy mają tendencje do elektrzyowania to znaczy, że za słabo je nawilżam. I tu też był w błędzie. Stosuję regularnie lekkie odżywki bez spłukiwania, głęboko nawilżające maski, kuracje w ampułkach i nakładanie rozgrzanego oleju kokosowego na noc. I żadna z tych czynności nie zmniejszała poziomu naładowania elektrycznego moich włosów nawet o jeden kilowat. Zdecydowanie lepiej od odżywek (które i tak nadal stosuję) sprawdziły się u mnie produkty do stylizacji włosów. Jeśli też macie wrażenie, że Wasza głowa mogłaby posłużyć jako bezprzewodowa ładowarka do telefonu, to polecam sięgnąć po lekkie kosmetyki dyscyplinujące i jak ognia unikać lakieru (ja polecam pomadę dyscyplinującą z linii KROKOSZ od Botanicals Fresh Care). 

Answering the yet-unstated question: in the photo above, I'm wearing a T-shirt by MLE Collection, a leather belt from H&M, and jeans with zippers at the leg cuffs from KappAhl – the trousers are produced from cotton that comes from a sustainable plantation. KappAhl is a member of Better Cotton Initiative (BCI), which means that the production plants use less water and pesticides in the production process. The planters belonging to BCI have also assume social responsibility. The main aim of BCI is to ensure that up to 30 % of the whole cotton production process worldwide becomes sustainable by 2020. Now, there is a promotion in KppAhl – 20% off on all trousers and jeans.

***

Uprzedzając Wasze pytania: na zdjęciu powyżej mam na sobie T-Shirt od MLE Collection, skórzany pasek z H&M i dżinsy z zamkami przy nogawkach od KappAhl-a.Te ostatnie wykonane są z bawełny pochodzącej ze zrównoważonej uprawy. KappAhl jest członkiem organizacji Better Cotton Initiative (BCI), a to oznacza, że w trakcie produkcji ich ubrań zużywa się mniej wody i pestycydów. Plantatorzy zrzeszeni w BCI ponoszą również odpowiedzialność społeczną. Głównym celem BCI jest doprowadzenie do tego, aby do roku 2020 trzydzieści procent całej produkcji bawełny na świecie odbywało się w sposób ekologiczny. Teraz w KappAhl trwa promocja – 20% na wszystkie spodnie i dżinsy. 

***