
Wpis powstał we współpracy z Noteka, Sensum Mare, Wool so Cool, so linen! i Stag Jewels.
O tym, że w Święta nie chodzi tylko o prezenty zorientowałam się bardzo szybko. Konkretnie było to wtedy, gdy jako kilkuletnia dziewczynka podsłuchałam rozmowę mamy i taty. Właściwie była to regularna kłótnia o to, że mama ogarnęła już wszystkie prezenty, a tata nie potrafił nawet zrealizować listy zakupów na bigos i ogarnąć stojaka na choinkę. „Czyli Święty Mikołaj zna się z mamą!” – pomyślałam w pierwszym momencie, a potem doszło do mnie, że dla moich rodziców gwarancja prezentów wcale nie oznaczała jeszcze, że Święta będą udane. No tak. Nawet uczennica podstawówki czuła gdzieś w środku, że jeśli nie będzie choinki, a zapach bigosu (za którym w sumie nie przepadam) nie wypełni całego mieszkania, to jakoś tak dziwnie będzie te prezenty rozpakowywać.
Wigilia oczywiście się odbyła, chociaż w popisowym daniu taty brakowało suszonych śliwek, a drzewko stało nieco przekrzywione – jak się pewnie domyślacie te drobne niedociągnięcia zupełnie mi nie przeszkadzały. Liczyło się to, że kluczowe elementy scenariusza zostały zachowane – a to, że nie wyglądały one jak z hollywoodzkich filmów nie miało znaczenia. Przypominam sobie tamte emocje za każdym razem, gdy tylko zaczyna mi się wydawać, że można postawić znak równości między radosnymi i perfekcyjnymi Świętami (właściwie to gonitwa za tym drugim może skutecznie zniszczyć to pierwsze). Ale wyciągnęłam z tego też inną lekcję – nie ma Świąt bez rytuałów, symboli, rodzinnych dziwactw… no i pracy, które je poprzedzają. Tych kilka składowych musi się pojawić, aby ożywić prawdziwego Ducha Świąt. To one sprawiają, że Boże Narodzenie jest czymś wyjątkowym, czymś zupełnie innym niż po prostu kilka dni wolnego.
Tak się jednak składa, że – chociaż w dzisiejszej rzeczywistości wiele rzeczy ze świątecznej listy jest prostszych do zorganizowania i teoretycznie zajmuje mniej czasu – to coraz częściej gubimy po drodze jakiś istotny pierwiastek magii. A im bardziej go szukamy i im większą choinkę kupujemy, tym bardziej zagubieni się czujemy. Nasi rodzice i dziadkowie nie zgłaszali nigdy podobnych rozterek, a przecież nikt chyba nie pokusi się o stwierdzenie, że było im łatwiej w powojennej rzeczywistości czy w czasach głębokiego PRL-u… W takim razie w czym rzecz?! Dlaczego im więcej mamy, im łatwiej nam jest w codziennym życiu, tym mniej cieszą nas Święta?
Przy okazji tegorocznego prezentownika, z pomocą antropologów i filozofów, postaram się odpowiedzieć na te pytania, no i znaleźć na nie panaceum. Mam nadzieję, że te kilka akapitów będzie dla Was jak szczypta gwiezdnego pyłu, którego aura zostanie z Wami aż do ostatniego dnia grudnia.

1. Kalendarz Adwentowy na miarę 2023 roku.
Wszystkie serwisy informacyjne ogłosiły wielką nowinę: ci z nas, którzy wcześniej dekorują na Święta swoje domy są statystycznie rzecz ujmując szczęśliwsi. Co za ulga! Czyli to jednak nie jest wariactwo, że pierwszego grudnia wyciągam z szafki kubki z reniferami, słucham tylko jednej składanki zaczynającej się od „The little drummer boy”, a pani w pasmanterii zamyka drzwi na trzy spusty, gdy tylko widzi, że moja uśmiechnięta i żądna wstążek twarz zagląda przez witrynę. Oczywiście, jak zwykle trochę przesadzam, ale jestem jedną z tych osób, które cały czas muszą brać sobie na wstrzymanie, aby nie odpalić świątecznego nastroju zbyt szybko. Dziś opieranie się przed tym jest trudniejsze, bo odkąd w nasze życie wdarły się najpierw telewizja i galerie handlowe, a teraz media społecznościowe, to od początku listopada właściwie biegniemy przez pole minowe. Każdy próbuje zdetonować w nas świąteczny nastrój.
„No ale właściwie czemu Kasia tak sama siebie strofujesz? Jeśli masz na to taką ochotę, to po prostu zacznij wcześniej!” – pewnie część z Was chciałaby mi powiedzieć. Aha! Czekałam na tę prowokację! Świetnie zdaję sobie sprawę z tego, jakie spotkają mnie konsekwencje, jeśli za szybko włączę w swojej głowie tę bożonarodzeniową machinę.
No to gdzie przechodzi ta cienka granica, która wskaże nam kiedy jesteśmy szczęśliwsi, gdy szybciej zaczynamy przeżywać Święta, a kiedy ten cudowny czas oczekiwania traci swój urok i tuż przed Gwiazdką jest już tak obeschnięty jak gałązki choinki kupionej w połowie listopada?

Wydaje mi się, że odpowiedź na to pytanie powinna zawierać w sobie informację „jak”, a nie „kiedy”. Uczepię się tej choinki, bo to dobry przykład, no i budzi sporo grinczowej kontrowersji. Przystrajanie świątecznego drzewka, gdy za oknem liście jeszcze zielone, jest jak pyszny obiad, który zaczynamy jeść, chociaż jeszcze nie zgłodnieliśmy po śniadaniu, jak sukces, na który wcale nie zasłużyliśmy, jak ślub i dziecko z mężczyzną, który przed chwilą ustąpił nam miejsca w pociągu… Ostatni przykład nieco przejaskrawiony, ale myślę, że przekaz czytelny. Jest wiele rzeczy, które mogą nas odpowiednio nastroić – nie trzeba od razu zaczynać od finałowych atrakcji. Jeśli ubierzemy choinkę w listopadzie, to jakoś mniej radości jej widok przyniesie nam w Wigilię. Mówiąc wprost: podekscytowanie dobrze jest stopniować.
Jestem pełna wyrozumiałości dla tych, którzy chcą Święta wcześniej. I chyba wiem dlaczego tak bardzo nas to kusi. Szykujemy się do Świąt kilka dobrych tygodni. W naszej kulturze tak naprawdę jeden wieczór, czyli Wigilia, ma nam dostarczyć pełen wachlarz emocji i wrażeń uznawanych za najważniejsze w czasie Bożego Narodzenia. Spotkanie z rodziną, odświętna kolacja, prezenty, pasterka, śpiewanie kolęd… dużo tego. Jeśli kumulujemy całą naszą nadzieję, podekscytowanie i przede wszystkim oczekiwania tylko wokół tego jednego dnia, to presja faktycznie może stać się nieznośna (a na dodatek po Świętach możemy czuć niedosyt). Nie dziwi więc, że chociaż część tego nastroju próbujemy zapewnić sobie wcześniej. No i super. Pamiętajmy tylko, że robiąc to zbyt powierzchownie i bez odpowiedniego porządku te emocje mogą tracić swą moc. Poniekąd, to przecież właśnie ich ulotność sprawia, że tak je doceniamy.

Aby pomóc Wam – i sobie samej przede wszystkim – tworzę swój własny kalendarz adwentowy. Bez czekoladek (niestety), ale z tą samą ideą: aby dzień po dniu, sprawiając sobie małe świąteczne przyjemności, czekać cierpliwie do 24 grudnia. Do tej pory była to wizyta w „Ogrodzie świateł” w Orłowie i na jarmarku świątecznym w Gdańsku, własnoręczne wycinanie ozdób z dziećmi (niżej znajdziecie więcej szczegółów) czy testowanie najprostszych z możliwych słodkich przepisów. Ważne, aby te rytuały nie były nastawione na efekt, ale na działanie. No i żeby świadomie pozwoliły nam odliczać czas do Świąt.
Byung-Chul Han, humanista i filozof, w swoim eseju dla grudniowego magazynu Znak pisze że „[…] Rytuały czynią ze świata miejsce pewne. Są w czasie tym, czym w przestrzeni jest mieszkanie. Sprawiają, że czas nadaje się do zamieszkania. Sprawiają, że można się po nim poruszać jak po domu. Porządkują czas, organizują go. […]”. Święta Bożego Narodzenia i te kilka tygodni, które je poprzedzają to największy i najbardziej czytelny w naszej kulturze zbiór rytuałów w roku. A skoro – według uczonych – mają one dla nas działanie wręcz terapeutyczne, to korzystajmy z nich i umeblujmy nimi czas do Świąt.

Moje kolczyki to model Gulia earrings gold od Stag Jewels, a sweter znalazłam w naszym La Ronde.
2. Czym różni się zwykły dzień wolny od świętowania? Wysiłkiem, który wcześniej trzeba wykonać.
Profesor nauk humanistycznych i antropolog kulturowy, Waldemar Kuligowski, mówi, że „[…] Przede wszystkim nie ma święta bez wysiłku. Każde święto wymaga przygotowania. Jeśli nie poświęcamy czasu, sił, energii, pieniędzy, to nie możemy mówić o święcie. Tak samo było w społeczeństwach plemiennych. Jeżeli chcemy zachować jakiekolwiek rudymenty święta, tak musi być i dziś. To są te drożdże, na których święto może wyrosnąć. W przeciwnym razie mamy do czynienia ze zwykłym dniem wolnym. […] (obecny numer magazynu Znak).
O nastrój świąteczny trzeba zawalczyć. Nie mam, co do tego wątpliwości. Rewolucja technologiczna, przemiany społeczne i pokoleniowe sprawiły, że nasza codzienność wygląda zupełnie inaczej niż naszych rodziców i dziadków, ale tradycje kochamy te same. Nie widzę nic złego w tym, aby usprawnić pieczenie pierników i ciasto przygotować w termomixie, ale nie przesadzałbym z ekspresowymi rozwiązaniami, bo możemy wpaść w pułapkę. Sto razy bardziej poczujemy magię Świąt ubierając własnoręcznie najbrzydszego iglastego drapaka, niż gdy w naszym salonie stanie czterometrowa, idealnie ubrana choinka, którą zamówiliśmy u profesjonalnej firmy (co ja się tak tej choinki uczepiłam? Chyba z zazdrości, że sama jeszcze nie mam!).
Skoro w tytule tego artykułu pojawia się słowo „prezentownik” to ciężko nie wspomnieć o tym, co planuję podarować najbliższym. Nie wiem, czy w Waszych rodzinach jest podobnie, ale u nas co roku, ktoś na początku grudnia robi tak zwaną „wrzutkę” i próbuje przekonać resztę, aby w tym roku robić prezenty tylko dzieciom. Kuszące, nie powiem… ale jakoś nikt tematu na dłuższą metę nie podłapuje. Dzielę się więc z Wami moją listą i mam nadzieję, że okaże się dla kogoś z Was przydatna.

Delikatna biżuteria.
Na zdjęciu powyżej widzicie kolczyki od Stag Jewels – przyszły w pudełku i właściwie są już gotoweladnym na prezent. Gorąco polecam też bardziej klasyczne modele: Manon i Nina (albo ten bardziej odświętny, który mam na zdjęciach). Dla moich Czytelniczek mam specjalny świąteczny rabat: – 20% z kodem MLE20XMAS , który będzie aktywny do 26 grudnia.

Idealne kosmetyki.
A to taki prezent ode mnie dla Was. Na kilka dni przed publikacją tego artykułu zapytałam jeszcze Waszą ulubioną markę – Sensum Mare – czy przed Świętami można liczyć na jakąś zniżkę. Z kodem MLE, otrzymacie 20% zniżki (w tym również na zestawy).

Ja zamówiłam pod choinkę zestaw Regeneracja i nawilżenie skóry suchej. Zawiera on kultową linię ALGORICH oraz ALGOTONIC – odżywczy i nawilżający tonik w mgiełce, który jest bestsellerem marki (wpadł chyba za pudełka, gdy śpieszyłam się z ich ukrywaniem, bo nie widać go na zdjęciu – w gwoli ścisłości w zestawie są trzy produkty).

Bo ktoś zawsze musi je przecież dostać na Święta!
„Ojej… jak widziałam, że pokazujesz te skarpety w swoim prezentowniku to myślałam, że będą dla mnie…” – usłyszałam od kogoś kilka lat temu, gdy pokazywałam te puchate cuda w jednym z wpisów. No cóż, moja para ma już pięć lat, a nadal trzyma się świetnie – w prezencie dam jednak nowe ;). Jeśli macie w rodzinie kogoś, kto kocha wełniane, dobrej jakości rzeczy, to z całą pewnością zakocha się we wszystkim, co można znaleźć w ofercie marki Wool so Cool. Z kodem MLE otrzymacie 10% zniżki (kod działa do 10.12).


Lniany obrus o idealnych wymiarach.
Wymarzony prezent, który dostałam wcześniej i czekał w szufladzie na wyjątkowa okazję. Obrus, taki duży i świetnej jakości, to według mnie bardzo symboliczny podarunek o wielkiej wadze. Jest on niejako zapowiedzią życia rodzinnego wypełnionego spotkaniami wokół stołu. Warto mieć chociaż jeden, biały i wystarczająco duży, tak aby nie dać się zaskoczyć, gdy pojawi się okazja. Ten mój uszyła dla mnie polska marka so linen! (jeśli zamówicie obrus do końca weekendu, to macie gwarancję dostawy na Święta, jednakże ważne, aby w notatkach dodać dopisek "obrus na Święta").

Papierowe skarby.
Kartki świąteczne od takich marek jak Cudowianki, All The Ways To Say czy Kartotek Copenhagen to tylko niektóre perełki, które możecie znaleźć w NOTEKA. Mam kogoś, kto co roku marzy o kalendarzu i notatniku i wiem, że mój tegoroczny wybór na pewno sprawi mu radość. Jeśli też szukacie dla kogoś papierniczych produktów najwyższej jakości to kod MLE2023 da Wam -10% na zakupy. Kod jest ważny do końca tygodnia, czyli do 10.12.
3. Magia przekazywana z pokolenia na pokolenie.
W ostatnich latach internet huczy od wszystkich tych „lekcji uważności”, o umiejętności bycia „tu i teraz”. Świąteczne rytuały bardzo ułatwiają nam wejście w ten stan. Im jesteśmy starsi, obarczeni mniejszymi lub większymi zmartwieniami, tym coraz trudniej jest nam odnaleźć w sobie tę beztroskę i umiejętność cieszenia się z drobiazgów. Ale w świątecznym czasie jest to naturalne i przychodzi nam bez większego wysiłku. Dajemy sobie przyzwolenie na to, aby zanurzyć się we własnej krainie dzieciństwa i poważne, dorosłe sprawy odłożyć na chwilę na bok.
Rodzicom jest pewnie trochę łatwiej – przedświąteczny czas to okres, w którym jesteśmy najbliżej z naszymi dziećmi. Nie tylko dlatego, że mamy do wykonania wiele domowych czynności i siłą rzeczy robimy je razem z nimi, ale także dlatego, że chętniej wchodzimy wtedy w ich świat. W świat magii, latających reniferów, marzeń i zimowych krain. Chcemy przekazać im to, co sami czuliśmy, gdy byliśmy mali i to jest dla nas ogromna motywacja do pracy. W wielu rodzinach to właśnie chęć przekazywania tradycji młodszym pokoleniom jest tym, co podtrzymuje tę najsłodszą, wyjątkową atmosferę. A więc, Droga Mamo, Drogi Tato, staram się ze wszystkich sił aby Święta były dla moich dzieci magiczne, bo najpierw to Wy sprawiliście, że były magiczne dla mnie.


Od rodziców nie raz słyszałam, że za dziecka pierwszy świąteczny nastrój udzielał im się zwykle w trakcie lepienia łańcucha z papieru. Ozdoby trzeba było robić samemu, bo innych opcji po prostu nie było. Dziś jest znacznie łatwiej, ale czy lepiej? Na blogu od tygodni pojawiały się pytania o moje papierowe gwiazdy w oknach, a że podobne wszędzie są już wykupione, to wracam do Was z szybką rolką na Instagramie. Wystarczy kilka torebek na kanapki, klej do papieru (ja mam od dawna ten kultowy od Coccoina na bazie skrobii ziemniaczanej, wody i naturalnego migdałowego aromatu), ołówek i nożyczki. Zobaczcie jakie to proste!
Antropolodzy są zgodni, że to, co wyróżnia święta na tle innych dni w roku, to nie tylko praca, którą wkładamy przed ich nadejściem, nie wystarczą też rytuały, nawet jeśli odegramy je perfekcyjnie. Ostatnie ogniwo nadaje sens całej reszcie. To symbole, idee, wartości. Dla dorosłych to one pełnią funkcję magii. Nawet jeśli dla każdego będzie to oznaczało zupełnie coś innego. Święty Mikołaj i renifery to oczywiście super sprawa i – jeśli do Świąt przygotowujemy się z dziećmi – świetnie spełniają one swoją rolę i napędzają nas do tworzenia odpowiedniej metafizycznej atmosfery. Ale co z resztą? Dla wielu z nas może to być po prostu możliwość spotkania z bliskimi po długim czasie, albo szansa na pojednanie. Przez wieki to religia była – i jest – dla naszej kultury wielkim źródłem duchowego uniesienia, ale równie dobrze może to być niesienie pomocy innym – już Dickens wiedział, że to najlepsze antidotum dla wszystkich Scrooge-ów, którzy w grudniu widzą tylko pędzącą konsumpcję (tu polecam inicjatywę Szlachetnej Paczki, która towarzyszy nam i mi osobiście już kolejny rok).
Grunt to poszukac tego co na nas działa. Zbiór bożonarodzeniowych symboli nigdy nie został zamknięty. Wręcz przeciwnie. Dzięki temu, że kolejne pokolenia wciąż interpretują je na nowo i dokładają do nich cząstkę siebie Duch Świąt, nawet po dwóch tysiącach i dwudziestu trzech latach, żyje i co roku budzi na świecie anioły. Z każdym grudniowym dniem poczujemy to bardziej.

No i mam tę swoją choinkę! :) Dziękuję za uwagę i z przyjemnością poczytam o Waszych bożonarodzeniowych dziwactwach, rytuałach i symbolach.
* * *


Jedna z najbardziej poruszających kampanii reklamowych ostatnich lat przypomniała mi o tej książce. Zajrzałam, aby przeczytać wiersz "Portret kobiecy" wokół którego marka YES zbudowała całą narrację, ale później już przepadłam. "Metafizyka", "Pochwała złego o sobie mniemania", "Koniec i początek" czy "Kot w pustym mieszkaniu" – to tylko kilka utworów po przeczytaniu których ma się wrażenie, że poezja mogłaby uzdrowić świat, gdyby docierała do każdego.
Gorąca herbata, ciepłe miękkie swetry, za oknem halny urywa głowy, a my grzejemy się w środku i czekamy, aż zgłodniejemy. Czy mogłoby być lepiej?
W takiej scenerii mogłabym robić sesje zdjęciowe co tydzień! Po prawej koperty do Waszych zamówień – cieszę się, że każdy element naszych przesyłek wygląda (i pachnie!) dokładnie tak jakbym chciała :).
Uwierzcie mi na słowo, że ta wieża przetrwała jeszcze trzy kolejki!
Gdyby nie ta listopadowa szaruga za oknem to na nic zdałyby się te struktury, kolory, ściegi i warkocze. Uwielbiam nosić swetry, projektować je i dbać o nie. 
Szyszki i Jenga. Nasze najlepsze zabawki na wyjeździe. 
– No dobrze. A te powiesisz czy będą podpierać ścianę jak reszta?
To był jeden z tych poniedziałkowych poranków, kiedy wszyscy na instagramie wrzucali relację ze swojej zaśnieżonej okolicy, a w Trójmieście bardziej od sanek przydałaby się kosiarka do trawy…
1. Na Instagramie urządziłam dla Was w tym miesiącu Q&A (znajdziecie je teraz w zapisanych relacjach). Padło pytanie o to, jak udało mi się dopracować każdy kąt w mieszkaniu…Kochane Czytelniczki, pamiętajcie, że Wy na Instagramie widzicie jedno, a ja wchodząc do kuchni widzę to… Ta lampa to jedna z wielu rzeczy, które nadal czekają na to, aż zbiorę się w sobie i ogarnę to, co samo ogarnąć się nie chce. // 2. Wracamy do starych puzzli. Te za którymi ta starsza nie przepadała, z jakiegoś powodu dla tej młodszej są najfajniejsze. Nawet takie drobne rzeczy przypominają mi, że każdy z nas jest inny i warto być wrażliwym na te różnice. // 

W listopadzie dotarła do mnie nowa (druga już!) książka 






Tori to marka eleganckich upominków, które mają budzić skojarzenia z naturą i Polską. Takie prezenty to także super pomysł dla większych firm, więc jeśli macie swoją działalność odsyłam Was również 

No cóż… jakie łyżwy takie lodowisko!
Nigdy nie przypisuję zbiegów okoliczności jakimś nadprzyrodzonym mocom, ale to faktycznie zabawne, że ostatnim razem byłam tu przy okazji spotkania z Karą Becker, a dosłownie kilka minut wcześniej opublikowałam na blogu artykuł, w którym jest ona jedną z jego bohaterek – zapraszam Was serdecznie do 
Na zewnątrz siarczysty mróz. Prosimy o trzecią dolewkę kawy i ogrzewamy dłonie na ciepłych kubkach. 
Spacer po ulicy Mokotowskiej to świetny pomysł na "Black Friday". Tutaj w sklepie Le Petit Trou, ale w sąsiedztwie znajdziecie też wiele innych polskich marek. Zakupy stacjonarne mają jednak swoj urok :). 
Ależ ta Warszawa się zmienia! 



1. Wieczór wśród iluminacji świetlnych między Gdynią a Sopotem. // 2. Zmęczeni i zziębnięci rodzice chcieliby obejrzeć wieczorem serial o stulatkach.
"Kasiu, pokaż co masz dziś w swojej torebce?"
No dobra… tak naprawdę zawsze mam jeszcze to. 
Ten Puchatek to był mądry gość ;).
Zastanawiałyście się kiedyś, dlaczego pierwszy śnieg wywołuje w nas tyle emocji? Czy chodzi o wspomnienia z dzieciństwa? A może o to, że wystarczy nawet kilka centymetrów białego puchu, aby to, co szare i przygnębiające stało się nagle piękne i magiczne? Taka jestem wdzięczna, że ten przedświąteczny czas wygląda tak, jak za dawnych lat. Trójmiasto mrozów dawno nie widziało – korzystamy ile się da.
Moje gwałtownie wybudzone ze snu zmysły otuli ciepła kawa… Wstrząśnięta, nie mieszana.
Nic dziwnego, że zawsze wylana, skoro biegam z nią rano po całym mieszkaniu. Ale jeśli chodzi o to serum, to staram się nie uronić nawet kropelki! Markę Say Hi możecie już kojarzyć z moich poprzednich poleceń. Mowa o kremie Bright Vibes w pięknym żółtym kolorze, do którego dołączyło teraz 
I co roku zawsze to samo… spacery, serca na maskach samochodów, pierwsza śnieżka za kołnierzem. Tęskniliśmy za zimą!
Micky, Minnie i Pluto. Ale nie mam pojęcia po co ten opis, przecież sami byście się domyślili :D.
Portos i jego śnieżne bombki.
Codzienność, czyli plama na nowym dywanie,
Adwentowe kalendarze to jedna z tych rzeczy, które sprawiają, że już samo oczekiwanie na Święta ma w sobie magię. Na otwarcie pierwszego okienka czekamy cierpliwie do pierwszego grudnia (chociaż wiem, że będzie to trudne), ale do jednego misia udało im się dorwać!





Takiego kieliszka nie powstydziłby się nawet Wielki Gatsby ;). Polskiej produkcji!
Nigdy nie mam czasu, aby zrobić to porządnie, ale skoro teraz jest to takie proste…


Portosowi ostatnimi czasy wolno więcej. Właściwie to nie wiem dlaczego tak go wcześniej goniłam z kanapy, skoro termofor z niego idealny!
Wpis powstał we współpracy z markami Krosno, Muduko, Apimelium, Newbytea i Embryolisse oraz MLE.
Na początek proza życia, czyli ulubiony kubek w ciągu tygodnia kontra ten ulubiony na weekend – z Bambi ;). Ten po lewej stronie znajdziecie u polskiej marki KLO, ten drugi to pamiątka z Disneylandu.
Nowa długość włosów do której szybko się przyzwyczaiłam. Fotografuję tu kolejne piękne projekty z MLE, ale sama wygrzebałam z szafy najstarszy ze swetrów (RobotyRęczne).
1. Zaraz zrobimy placuszki z niczego, czyli czary, które potrafią tylko mamy. // 2. W takie dni doceniam wszystko. Niebieskie niebo i ten wiatr, który urywa nam głowy, a dla ptaków jest chyba jak najpiękniejsza kolejka górska. // 3. Moja pierwsza "Masala Chai" musiała być od Newbytea. Nie wiedziałam, że ten gatunek herbaty jest taki pyszny (chociaż podejrzewam, że to także zasługa marki, która znana jest ze znakomitej selekcji) // 4. Gorąca herbata, domowe ciasteczka, miód, dziewczyny – całkiem fajne to nasze "korporacyjne" spotkanie, nawet jeśli tematy do przedyskutowania naprawdę poważne. // 

Otoczenie wpływa na nasz strój, prawda? A może na odwrót? Mój ulubiony golf w paski znajdziecie w dwóch wersjach kolorystycznych
Jak odczarować listopad? Skorzystać z zaproszenia znajomych, którzy potrafią pokazać, że jesień na wsi może być równie piękna, co w samym środku czerwca.
Gdy po krótkiej wizycie w szklarni dzieci same pytają czy pojedziemy kupić jakieś warzywa na obiad… Czyżby wieś przekonała je nawet do marchewki?
Czy jednak nie i znów będziemy się bawić w chowanego, gdy tylko krzyknę, że obiad gotowy?
1. Ostatnie w tym sezonie kwiaty w moim ogrodzie. // 2. Ja i mój mały pomocnik. Uwielbiam ten czas, gdy jesteśmy we dwie i czekamy, aż starsza siostra wróci z przedszkola. //
Mapa Stumilowego Lasu. W piekarniku piecze się obiad, a my zabijamy czas czytając.
A może królikowe mądrości przekonają moje dzieci do marchewki?
No w każdym razie mama z takiego dania jest zadowolona.
Zaczynamy najbardziej emocjonujący weekend ostatnich lat. Jeszcze nie wiemy czy w niedzielny wieczór będziemy się cieszyć czy smucić.
Idziemy głosować!
Ależ podniosła była ta atmosfera w lokalach wyborczych!
Zagłosowane. Przed nami kilkanaście godzin wielkich nerwów i niepewności. Ale następnego ranka…
… dostałam nie tylko urodzinowe bukiety. Wyniki wyborów były naprawdę świetnym prezentem – ktoś to dobrze zaplanował :). 
Jednego dnia wcale nie jesteś stara, a następnego masz już swój ulubiony sklep spożywczy… w jednym w październikowych artykułów trochę na wesoło rozprawiłam się z wejściem w nowy etap "kobiety przed czterdziestką". Chociaż w gruncie rzeczy, to raczej wymówka do napisania dla Was kolejnych "umilaczy". Sporo adresów i poleceń, którymi wcale nie chciałam się dzielić – jeśli jeszcze nie czytałyście to zapraszam na "
To zdjęcie uzmysłowiło mi, że zaraz skończę ostatni słoik miodu – w spiżarce nic już nie zostało, a przecież właśnie teraz potrzebuję go najbardziej!
Uff! W ostatniej chwili! Listopadowa miodowa paczka od
Jesień rozgościła się już na dobre więc oficjalnie ogłaszam otwarcie sezonu na herbatę z miodem.
Chyba widać, które swetry lubimy z Asią najbardziej. Dosyć często zdarza się, że mamy na sobie to samo (lub prawie to samo), ale prawda jest taka, że mając do dyspozycji swetry od MLE, jakoś mniej chętnie nosi się te od innych marek. 
Gdybym miała z mojej szafki wyciągnąć kosmetyk, którego używamy w domu najczęściej to pewnie byłaby to tubka, którą widzicie na powyższym zdjęciu po prawej stronie.
Może lepiej wyciągnąć go z łazienkowej szafki i położyć w centralnej części mieszkania, aby był zawsze pod ręką?
1. Piątkowy wieczór. Cisza i spokój w mojej kuchni. Ten tydzień dał nam w kość. // 2. Tak, to jest kij od mopa. //
Polska Złota Jesień. Zachwyca co roku.
Inhalacje, syropki, witaminy, błaganie o zjedzenie rosołu czyli kolejny dzień w domu zamiast w przedszkolu. Puzzle, wspólne gotowanie i pieczenie, no i gry to moje ulubione sposoby na to, aby z samego rana nie rozpoczęło się jęczenie o bajkę.
I Ty maluchu też chcesz grać? Gra jest od pięciu lat, ale mniejsze dzieci chętnie podłąpują domalowywanie potworowi kolejnej pary oczu czy strasznych rogów ;).
Nie. To nie jest po prostu infantylne zdjęcie trzydziestopięciolatki. Od kilku dni plaster na nosie stał się na Intagramie pewnym symbolem. Nikt mnie nie prosił o włączenie się do tej akcji, ale to, co robi Katarzyna Zielińska po prostu chwyta za serce i ciężko przejść obok tej historii obojętnie… Może ktoś z Was też
A to nic innego jak resztki po omlecie cesarskim (inaczej KAISERSCHMARRN). Była to nagroda za najdłuższą jak do tej pory wycieczkę rowerową.
Rowerkiem na plażę? Tutaj chyba nasza wycieczka się kończy. Łyk gorącej herbaty i zawracamy!
Ja lubię te ciemne jesienne poranki, ale na pewno ciężej wtedy wskoczyć na szybsze obroty…
1. Ta lampka bez kabla to nowa odsłona słynnego projektu Flowerpot z 1968 roku. Lampa składa się z dwóch półkolistych mis, a zaprojektował ją Verner Panton. Podobno zainpirowały go przemiany społeczzne ruchu flower-power. Świat designu uznaje Vernera za jednego z najwybitniejszych twórców XX wieku. // 2. A tym zajęłam się po pracy! Pomarańczowa dama zajęła honorowe miejsce w naszym
Portos, który cieszy się na spacer, zawsze jest na zdjęciu rozmazany ;).
Konkurs w przedszkolu zobowiązuje.
Cały ten "okołodyniowy" czas to idealny przystanek w tej jesiennej szarudze. Rytuały i zwyczaje – oto moje antidotum.
Ja wiem. Dzieło sztuki. Na szczęście mogę powiedzieć, że to dzieci zrobiły.
1. Wieczorami rysunki zaczynają się wymykać spod kontroli. // 2. Długo czekałam na ten płaszcz. Jeden jedyny prototyp, które miałyśmy na sesji musiałyśmy później odesłać do szwalni jako wzór.
Pogoda na jazz.
Ubieramy się ciepło i ruszamy z Asią gasić kolejne pożary w MLE. Temat na ten tydzień? Odpadające guziki :|.
Uwielbiam ten płaszcz za to, że jest inny od wszystkich, nie widać na nim paprochów ani sierści Portosa :).
Piątek. Od samego rana latałyśmy z Moniką, Asią i Olą po Trójmieście i załatwiałyśmy wszystkie te sprawy, na które nie miałyśmy czasu przez resztę tygodnia. Szczerze? Blog, media społecznościowe, codzienne problemy mamy – to wszystko jest nic w porównaniu do ogarniania marki odzieżowej. Zaraz pędzimy na spotkanie z naszą dyrektorką produkcji, które potrwa pewnie ze trzy godziny, więc zgarniamy coś pysznego w Buns w Gdyni po drodze (Heh, pod przykrywką tego marudzenia, powiem Wam, że i tak to kocham!)
Nawet jeśli Ty i wszystkie Twoje przyjaciółki uwielbiacie MLE, to w tym sezonie nie musicie wyglądać tak samo. ;)
Rzeczy, które przywracają mi spokój. Rozmowa o niczym przy filiżance ciepłej herbaty i artystyczne rozkminki.
Gdy jako dziecko kolekcjonujesz misie Barbary Bukowski, a po kilkudziesięciu latach jej syn, który przejął po niej firmę, zupełnie nie wiedząc o mojej dziecięcej pasji, wysyła w imię sympatii do mojego taty paczkę pluszaków. Nadawca tej paczki chyba nie spodziewał się, że zrobi mi taką niespodziankę.
Jeszcze tylko kilka kadrów i zabieram się z dziewczynkami do pieczenia domowych ciasteczek z
Czy trzy piętra wystarczą? Chyba tak! Ten szklany pojemnik na ciastka (lub inne słodycze, ale do ciastek nadaje się idealnie) jest z 
Kolejny dzień, kolejne zdjęcia produktowe. Tym razem przyszła pora na sweter Laax w dłuższej wersji.
Przepis na ciasteczka jest błyskawiczny i to idealnie, bo musimy się jeszcze przygotować do wieczoru…
Ta jedna noc w roku…
… kiedy dorośli bawią się jak dzieci.
Nieważne jak długi był poprzedni wieczór. Obowiązki z rana i tak zawsze te same ;).
Poniedziałkowa atmosfera.
Nastrój nadal nas trzyma. Myślicie, że te pająki przejdą płynnie w lampki choinkowe? :D
Spotkania przy stole. Szukam już kolejnych okazji, aby je powtórzyć. 

1. Oprawa grafik, czyli kolejna ściana, która codziennie będzie mnie cieszyć.

Moja codzienna pielęgnacja w czterech prostych krokach.





Wszystkie piękne staniki, w których prawie w ogóle nie chodzę, bo wolę wygodniejsze ;). Metki wycięte, bo drapią, ale pamiętam, że ten na samym dole jest od MOYE (a drugi od góry chyba od Undresscode). 


Dzień dobry! Zastosujmy dziś „prawo Parkinsona”! Mając mało czasu, pracujemy wydajniej. Jeśli zadzwonią twoi teściowie i powiedzą, że będą za kwadrans, to zdążysz przed ich przyjściem sprzątnąć całe mieszkanie. Według Cyrila Northcote'a Parkinsona, brytyjskiego historyka i pisarza, "praca się rozciąga i wypełnia czas, który mamy na jej wykonanie". Albo inaczej: zaplanuj, kiedy zaczniesz coś robić, i kiedy skończysz." – rada przeczytana w książce „Lykke”, którą wzięłam sobie ostatnio do serca.
Zabieramy je wszystkie! Dziś jest ich dzień!
Zaraz ruszamy na plan zdjęciowy naszej nowej kampanii. Niektórzy mówią, że za każdym silnym mężczyzną stoi mądra kobieta. A ja powiedziałabym, że za każdą silną kobietą stoi wiele mądrych kobiet. A już na pewno stoją one za sukcesem MLE , którego skala, nawet po 8 latach prowadzenia własnej marki, dalej mnie zaskakuje. // 2. Nigdy nie jest zbyt wcześnie, aby otworzyć sezon na uggi/emu. Już wiemy, że warunki pogodowe na sesji nie będą lekkie i układanie włosów można sobie było darować. //
Miało być tak jakby światowo, ale bez zadęcia, więc ekipa wpadła na pomysł, abym jeździła na koniu bez siodła. Do tego mega wichura, więc na zdjęciu wszystko wygląda bardzo dynamicznie. Łukasz Ziętek – nasz fotograf – mówi, że jeszcze tylko siedem rundek wzdłuż brzegu i będę mogła trochę przyspieszyć… ha… ha…ha.
Kariera kobiety jest trochę jak szachy – to ciągłe podejmowanie trudnych decyzji, zastanawianie się nad tym, co możesz stracić, aby osiągnąć cel. Zaczynając tę rozgrywkę wiesz już na starcie, że trzeba będzie coś poświęcić, aby wygrać. Wiem, że na blogu niewiele piszę o MLE (to znaczy, Wam może się wydawać, że piszę bardzo często, ale ja patrząc na kadry tutaj widzę wyraźnie, że proporcje są nieco zaburzone). Nie widać tutaj wszystkich tych momentów, gdy oglądałam się za siebie, gdy po bolesnych lekcjach musiałam stać się mniej naiwna, a bardziej asertywna, gdy życie pokazało mi, że wcale nie mam nad wszystkim kontroli. Nie widać tu nieprzespanych nocy i strachu, że wieloletnia praca pójdzie na marne, gdy macierzyństwo okazało się piękniejsze i jednocześnie o wiele bardziej angażujące niż to sobie wyobrażałam (a przecież o ileż miałam łatwiej niż niektóre z Was…).
Chyba klimat zbliżającego się Halloween za bardzo mi się udziela, bo widzę tu Czarnego Jeźdźca z "Władcy Pierścienia".
Dlaczego to właśnie w MLE Collection znajdziecie najlepsze swetry na świecie? Bo rodowite Pomorzanki naprawdę wiedzą jak przetrwać chłód i wiatr. Miało być dwiadzieścia stopni i słońce, ale jednak robimy co tylko możemy, aby zdążyć przed burzą i do tego czasu nie zamarznąć.
Chwilami było bardzo zimno… ale na szczęście zawsze można było się do kogoś przytulić. 
Ekipa uważnie czuwała nad detalami każdej stylizacji. Za każdy strój odpowiedzialna była niezawodna i niezwykle profesjonalna
O czym marzyłam w drodze powrotnej? O herbacie i kocu.
No dobrze, tak naprawdę to najbardziej cieszyłam się na wspólny czas w tegorocznej wersji naszej bazy z koców (jednak się podzieliłam). Musiałam też cierpliwie wysłuchać plotek z przedszkola i pochwalić nowy sweterek. Dzianinowy
A ten komplet występuje też w wersji dla dorosłych? Marka
1. Jednym z zastosowań kocyka od
Ktoś: Dżizys, Kasia. Nie mów, że już teraz czytasz świąteczne książki dla dzieci.
1. Pożegnanie z ekipą nim wszyscy rozjadą się po Polsce. Czekamy na jedzenie i bardzo doceniamy ten moment. Wieczór jest ciepły. Gdańsk jest piękny. A my mamy za sobą ekscytujący dzień. // 2. Jeśli szukacie azjatyckiego jedzenia w fajnej, nowocześnie zaaranżowanej przestrzeni to
To co? Zamawiamy wszystkie przystawki i się dzielimy?
Noc jeszcze młoda, ale my już nie :D. Wracamy do domu!
Bez nudnej książki na dobranoc i liczeniu owiec się tego dnia nie obeszło. Emocje i sen rzadko chodzą w parze.
1. Prezenty od Topestetic. // 2. W tym stroju przechodzę całą jesień! //
Gdy wpadasz na pomysł aby zrobić z dziećmi ludziki z kasztanów, ale wychodzą Wam kosmici z "Wojny światów".
Praca w piątek.
Pierwsze jesienne dni. Uwielbiam to delikatne rozmyte światło tańczące na wietrze.
Nasz czas.
"Mamo, spóźnimy się! Nie mamy czasu do stracenia"
I nagle przenoszę się do miejsca, które znałam do tej pory tylko w słonecznej, wakacyjnej odsłonie.
Witryny sklepowe miasteczka Saint-Paul-de-Vence.
A ja myślałam, że to w Sopocie czuć jesień…
Na osłodę po deszczowym spacerze: Calissons. Przysmak Prowansji, czyli połączenie migdałów i… melona.
1. I wtedy wchodzę ja – cała w MLE ;). // 2. Wróciłam w środku nocy i od razu uśmiechnęłam się po przebudzeniu. //
… I od razu zabrałam się za pisanie artykułu na bloga z relacją z podróży. Po więcej informacji zapraszam
Kontakt z roślinami czy pielęgnacja? Co przynosi więcej ukojenia po szalonym dniu?
Na zdjęciu powyżej widzicie
Przed i po!
Została mi jeszcze jedna maska z poprzedniego zestawu i dziś mam zamiar ją wykorzystać tuż po tym, jak skończę dla Was ten wpis :). Jeśli jeszcze nie próbowałyście masek na dłonie w formie rękawic to polecam spróbować. Aktualizacja: marka Handy Lab postanowiła podzielić się z Wami kodem rabatowym "makelife15", który daje -15% rabatu ma wszystko w sklepie. Kod jest do wykorzystania od dziś do poniedziałku (9 października).
1. Kto pierwszy krzyknie "czas posprzątać ze stołu"? // 2. Czy gotowanie na co dzień musi być oryginalne? Jak dla mnie makaron z pesto wystarczy (byle nie częściej niż 5 razy w tygodniu ;)).
Nie omijamy przy dzieciach trudnych tematów i podobnie jest w przypadku polityki (o której ostatnio rozmawiamy jeszcze częściej). Jeśli czasem nie wiecie jak w przystępny sposób wytłumaczyć dzieciom czym są wybory, demokracja i dlaczego to wszystko wzbudza u rodziców tyle emocji, to polecam książkę "
Czy trudno być przywódcą? Czym są zmiany klimatyczne i nierówności społeczne? Czy ten młody człowiek ma już jakieś poglądy? Coś czuję, że w najbliższy weekend moimi bratankowie będą chcieli przegadać ze mną tę książkę – i to kartka po kartce.
… mam wrażenie, że niektórych dorośli też powinni ją przeczytać. Zwłaszcza rozdział o prawach człowieka! Może taka przystępna wersja bardziej do nich dotrze?
Chwila oddechu od wszystkich spraw, które nie wyszły mi tak, jak planowałam.
1. Paleta barw na październik. // 2. Remont prawie skończony (czy to już drugi rok?). Przymiarki do wymarzonego (i naprawdę dużego) "common table" wciąż trwają. // 
1. Moja mała ogrodniczka. Lekcje pani Ewy z Narcyza nie poszły na marne. // 2. Te dosięga tylko mama i proszę, co się z nimi dzieje… :D //
Jesień pełną parą. Ubrane w nasze ciepłe swetry omawiamy z Asią ostatnie modele na zimę. A następnego dnia, niespodziewanie….
Wróciło lato! Darowany upalny weekend w samym środku września. Ruszamy w stronę Lubiatowa, kąpiemy się w morzu, budujemy zamki z piasku.
A po morskich szaleństwach czekamy pokornie na stolik w "Ewa zaprasza". Zamawiam, na przekór, rybę z jeziora – i nie żałuję!
1. Na okładce wrześniowego Vogue widnieje tytuł "power dressing" czyli styl, który ma wpływać na naszą osobowość. To coś jak samospełniająca się przepowiednia. Ubieram się tak, jakbym miała władzę, więc ludzie (i ja sama) zaczynają mnie tak postrzegać. // 2. Tyle wspomnień i tyle radości.
Lubiatowo! Miłości moja! Czy za rok będziesz tu na nas czekać? Jak bardzo się zmienisz? Dlaczego nie doceniono Twojej wartości?
Najpiękniejsza plaża jaką widziałam. Obyśmy w kolejne lato mogli się jeszcze nacieszyć tym miejscem!
1. Monika, która jak nikt rozumie główne założenie w naszym biurze. "NO COFFEE NO WORKEE". // 2. Dziękuję Topestetic, że już przez 10 lat dbasz o to, aby dać mojej skórze to co najlepsze, nawet w zaciszu własnego domu. //
Jakiego pytania mamy najbardziej boją się przed urodzinami swoich dzieci?
Wiadomo, że tak! Doskonałości są nudne i powtarzalne, nieprawdaż?
Gdy obiecujesz sobie, że dziś rano to naprawdę wszystko pójdzie super sprawnie i szybko. W przedszkolu będziecie skoro świt i nic Ciebie nie zaskoczy. A potem okazuje się, że do 10.00 zbierasz kasztany. 
Kiedyś w przerwach od pracy (gdy nikt nie patrzył oczywiście) wchodziłam na ten portal na "P" ;). Teraz faszeruję się zdjęciami idealnych jadalni na Pintereście i próbuję dokończyć projekt stołu. Tylko pięć minut i wracam do mejli!
Za to gdy ja nie patrzę, to Portosowi trafia się darmowy masaż od Moniki.
"Musisz znaleźć czas dla siebie!", "nie zapomnij o własnym rozwoju", "zwolnij" – czasem te życzliwe rady wywołują u mnie więcej irytacji niż konstruktywnych przemyśleń. Życie funduje nam różne etapy i nie zawsze udaje się uniknąć wszystkich negatywnych emocji związanych z rolami, które pełnimy. Ja staram się na swój sposób. I też nie zawsze mi wychodzi.
Pierwsze zajęcia dodatkowe czterolatki. Dla jednych to koszmar dojazdów, dla innych po prostu strata czasu. A dla niektórych to idealny moment, aby zrobić coś w skupieniu, gdy ona ćwiczy piruety.
Ten śliwkowy przepis podsunął mi nie kto inny jak
Trencz jako mata na huśtawkę? Dlaczego nie?
Wyszło bardzo dobre! Do tego łyżka śmietany i po pięciu minutach trzeba robić kolejny deser!
Tak. Naprawdę bardzo lubię tę piżamę (dostępna na początku grudnia).
Omlety odgrywały rolę w kuchni każdej kultury kulinarnej na świecie. Starożytni Rzymianie, Persowie, Japończycy i Aztekowie odkryli, że jajka i ciepło, w połączeniu z prawie każdym innym składnikiem, tworzą doskonały posiłek. Podobno gospodarz pewnego zajazdu podał niegdyś omlet Napoleonowi Bonaparte, który był tak zachwycony, że rozkazał wykorzystać wszystkie jaja w mieście, aby stworzyć ogromny omlet dla swojej armii następnego dnia. Ja też regularnie podaję go mojej armii :). Przepis na idealną wersję znajdziecie w tym wpisie. Przepis na idealny omlet znajdziecie w moim artykule
1. Sałatka w kolorze jesiennych liści. // 2. Ależ ja kocham
"Martynka i przyjaciele." Ten egzemplarz ma ponad 30 lat i teraz cieszy kolejne pokolenie.
Damy radę z tym przepisem ;).
1. Podsmażana cukinia, to jeden z moich ulubionych dodatków do obiadów. // 2. To zachodzące słońce oznacza, że musimy już ruszyć w drogę. Widzimy się na marszu, prawda? //
Wolność. Kocham i rozumiem… :D
Dziękuję marce YES, za piękną przypinkę na marsz i na 15.10. Ja, co jakiś czas dostaję wiadomości, że za dużo tu u mnie polityki ostatnio, ale niestety, mam wrażenie, że to mnie tylko prowokuje do mocniejszych przekazów :D. Dziewczyny! Wasze prawa to nie polityka. To Wasze życie! Nie dajcie sobie wmówić, że to sprawy, które Was nie dotyczą!
Ten moment gdy o poranku idziesz Warszawą i wszyscy przechodnie zmierzają w jednym kierunku.
Tata w dzieciństwie był fanem Winnetou, ale myślę, że ten plakat i tak mu się spodoba ;).
W ostatnią niedzielę ponad milion serc biło w Warszawie w rytm nadziei.
Dziękujemy za wszystkie przybite piątki i pozdrowienia!
A oto co nas spotkało nad ranem w naszym Trójmieście! Portos na szczęście może czuć się bezpiecznie. 
A najlepiej, gdy jest to kawa pochodząca z ekologicznych upraw bez pestycydów, z najwyższej jakości ziaren. Jak wiecie od dłuższego czasu wybieram tę od Wild Hill Coffee. Teraz w ich ofercie pojawia się także
Według badaczy z Harvard Medical School w październiku śpimy średnio o ponad 2 godziny dłużej niż w innych miesiącach – to taka ciekawostka dla tych, którzy uważają, że natura nie ma już na nas zbyt dużego wpływu.
Podpis pod tymi zdjęciami powinien brzmieć "cudowny czas na plaży". Ale zdecydowanie lepiej pasuje "gdy bierzesz na plażę dzieci i ciasto pamiątej, że pod koniec to Ty będziesz miała piasek między zębami".
Dziękuję Wam za takie cudowne przyjęcie tej naszej rodzinnej kolekcji. A damskie swetry, które wyprzedały się w mig, wrócą niebawem!

Joseph Mul od pokoleń zajmuje się uprawą kwiatów.
Wyruszamy na pola CHANEL, aby na własne oczy zobaczyć proces powstawania najważniejszych esencji zapachowych ich słynnych perfum.
Kto by się spodziewał, że to na Lazurowym Wybrzeżu ogarnie mnie silny jesienny nastrój? Od rana padał deszcz, ale marka CHANEL pomyślała o wszystkim.
Minęliśmy już pola róży stulistnej i tuberozy. Jeszcze kilkaset metrów i dojedziemy do pola z niezebranymi kwiatami.
Polna droga na francuskiej prowincji i ja pędząca na rowerze. W powietrzu czuć zapach mokrej ziemi i kwiatów. Zapamiętuję tę chwilę jako mój osobisty "Juliette Binoche moment".
Deszcz to ostatnio nieodłączny element moich wyjazdów prasowych :).
Jestem dumna ze swojego zbioru! Jeszcze tylko 1000 kwiatów i będę mogła skończyć ;). Monsieur Mul, którego rodzina od pokoleń uprawiała kwiaty na tych polach, pokazał nam jak poprawnie je zrywać. Musimy się spieszyć, bo kwiaty jeszcze dziś muszą trafić do wielkich kadzi, które wyciągną z nich esencję zapachu.
Jaśmin w Grasse uprawiany jest według zrównoważonych wytycznych, tak aby w jak najmniejszym stopniu wpływać na ekosystem.
Ten egzemplarz trafi między kartki mojego zeszytu.
Jedziemy dalej!
Tak nie pachną żadne inne kwiaty tego gatunku. Aby powstał ekstrakt, kwiaty muszą przejść przez proces destylacji.
Tuberoza, Geranium, Irys, Róża stulistna i Jaśmin z Grasse. A do porównania – jaśmin egzotyczny, który pachniał zupełnie inaczej.
W pośpiechu zapisuję liczby. "Aby uzyskać 1 kg absolutu jaśminu potrzebnych jest 350kg kwiatów".
Olivier Polge. Zbiory to dla niego najważniejszy okres w roku.
