Ulubione miejsca i wydarzenia w moim mieście – Kino letnie

 

Jest parę takich rzeczy, po których wiem, że właśnie zaczął się najpiękniejszy okres wakacji. Pierwszym sygnałem jest otwarcie mojej ulubionej budki z lodami na gdyńskim bulwarze, w połowie czerwca. W lipcu zawsze czekam na zaproszenie mojej przyjaciółki na półwysep helski, gdzie co roku wyprawia swoje urodziny (jak zwykle nie musiałam czekać długo:)). Jednak prawdziwy, wakacyjny nastrój pojawia się u mnie wtedy, kiedy usłyszę przez przypadek o repertuarze kina letniego, na sopockim molo. Bo gdzie, jak nie na leżaku, przy szumie morskich fal, oglądając kultowe filmy możemy poczuć się jak na wymarzonych wczasach? A często jest to dopiero zapowiedź magicznego wieczoru.

Jeśli więc pojawicie się w Sopocie (lub na zakopiańskich Krupówkach) postarajcie się poświęcić chociaż jeden wieczór na „pójście do kina”:). Uwaga! Bilet to tylko 5,50 zł:).

Ja wybrałam się na kino letnie już parę razy. „Poznasz przystojnego bruneta”, „Autor Widmo” oraz „Księżna” to filmy, które obejrzałam do tej pory. Jestem przekonana, że w repertuarze każdy znajdzie coś dla siebie.

 

Pamiętajcie o tym aby ciepło się ubrać. Wieczorem na molo można naprawdę zmarznąć, więc nawet jeśli uznacie, że jesteście dobrze przygotowani, to weźcie coś jeszcze – niezastąpiony jest koc!

Oglądając te zdjęcia znowu zapragnęłam znaleźć się w tym miejscu. Dziś grają film "Wielki Mike", kto się wybiera?:)

 

TV

   Witajcie! Kto z Was oglądał dziś ślub roku?:). Ja miałam okazję oglądać transmisję tylko przez chwilę, ale i tak byłam pod ogromnym wrażeniem zarówno rodziny królewskiej, jak i rodziny panny młodej, oczywiście z nią samą na czele.  Jeśli jeszcze nie widzieliście zdjęć pięknej Kate Middleton (której chyba wszystkie dziś trochę zazdrościmy:)) musicie to nadrobić: 

http://www.plotek.pl/plotek/51,111483,9515207.html?i=0&bo=1

   Jeśli nie macie planów na dzisiejszy wieczór chciałam Wam gorąco polecić film, o którym już kiedyś pisałam ("Uprowadzona"). O  20.00 możecie go obejrzeć na TVN, jestem bardzo ciekawa czy Wam się spodoba:). Miłego wieczoru!

 

 

 

 

Tysiąc wspaniałych słońc

Jeśli podjęłam się zadania przedstawienia Wam dzieła Khaleda Hosseiniego („Chłopiec z latawcem”), grzechem byłoby pominięcie jego drugiej książki: „Tysiąc wspaniałych słońc”. O ile „Chłopiec z latawcem” jest książką naprawdę dla każdego, o tyle swoje drugie dzieło autor zadedykował przede wszystkim kobietom. Świat przeżyć głównych bohaterek jest po prostu łatwiejszy do zrozumienia dla nas niż dla mężczyzn; są sytuacje, w których tylko kobieta może zrozumieć drugą kobietę.

Książka przedstawia biografie dwóch żon Afgańczyka Raszida na tle dramatycznych wydarzeń historycznych w Kabulu. Obie historie, zarówno Lajli jak i Miriam, są na tyle wstrząsające, że na pewno pozostawią ślad w Waszych umysłach. Ja po przeczytaniu tej książki byłam jednocześnie zafascynowana i przerażona rzeczywistością Afganistanu. Z jednej strony marzyłam o tym, aby zobaczyć ten kraj, a z drugiej, obraz tego miejsca wywoływał mój autentyczny lęk.

Nie jest to książka dla osób o słabych nerwach, ale dla koneserów dobrej literatury na pewno. To prawda, że są w niej opisywane najgorsze ludzkie odruchy, okrucieństwo wojny, bieda, ale w tym wszystkim jest też miłość, nadzieja, poświęcenie i przyjaźń. W kilku zdaniach nie potrafię przekazać Wam tego, co daje ta lektura. Więc jeśli po tej krótkiej i nie oddającej charakteru książki recenzji stwierdziliście, że wystarczy Wam własnych problemów, aby czytać jeszcze o rzeczach dużo straszniejszych i przygnębiających, uwierzcie mi na słowo: po tej książce będziecie najbardziej wdzięcznymi losowi i najszczęśliwszymi ludźmi na świecie.

 

Uprowadzona

     Udało mi się załapać na promocję w BP. Za podwójne zatankowanie dwudziestu pięciu litrów benzyny, można dostać darmowy film. Jak Wiecie uwielbiam okazję każdego typu, więc tej też nie mogłam ominąć. Pani przy kasie przedstawiła mi filmy do wyboru, między innymi "Kill Bill", który jest już uznany za klasykę ale moją uwagę od razu przykuł film o tytule "Uprowadzona". Przede wszystkim dlatego, że widziałam go juz 3 razy a miałam wielką ochotę, żeby obejrzeć go po raz czwarty, co zresztą uczyniłam. 

      Film jest typową sensacją chociaż nie dotyczy handlu narkotykami, walki gangów czy seryjnych morderców, ba nawet nie dzieję się w Stanach Zjednoczonych, chociaż jest produkcji amerykańskiej. Tematyka niewątpliwie jest ciężka, bardzo obrazowo pokazuje, jak wygląda handel kobietami w Europie Zachodniej i jak łatwo w dzisiejszych czasach podjąć błahą decyzję, mogącą złamać nam żcyie.

     Główny bohater to emerytowany agent specjalny, który z niechęcią pozwala swojej siedemnastoletniej córce na podróż do Paryża. Jego obawy okazują się słuszne. W momencie w którym dziewczyna zostaje porwana, zdesperowany ojciec, posiadający specyficzne umiejętności nabyte w trakcie wielu lat służby, postanawia odnaleźć córkę za wszelką cenę. Jego poczynania budzą jednocześnie podziw i przerażenie, a widzom uzmysławia do czego zdolny jest rodzic aby ratować własne dziecko. 

     Film niewątpliwie trzyma w napięciu. Cztero minutową scenę porwania znam na pamięć ale za każdym razem, oglądałam ją  na wstrzymanym oddechu. Ciekawa fabuła, dobre ujęcia i autentyczność ról sprawia, że jest to niezła gratka dla fanów sensacji. Być może zakończenie nie jest wyjątkowo  zaskakujące a niektóre sceny banalne ale dla mnie film spełnił swoje zadanie w stu procentach.  Jeśli lubicie filmy akcji powinnyście obejrzeć tą produkcję. Gwarantuję, że ani Wy ani Wasz chłopak  nie będzie się nudzić.

 

Księgarnio-kawiarnia

    W samym środku zimy postanowiłyśmy wybrać się z Zosią do miejsca, które cieszy się u nas w mieście bardzo dobrą sławą. Kawiarnia połączona z księgarnią to naprawdę wspaniałe miejsce aby spotkać się ze znajomymi.

   Jeśli lubicie czytać książki, to lista tematów do omówienia w księgarnio-kawiarni będzie nieskończona. W naszym przypadku tak było. Od razu zaczęłyśmy panoszyć się wśród regałów i wykrzykiwać raz po raz: A to czytałaś?! A TO? Nie??!! No to MUSISZ przeczytać!!!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  Gdy każda z nas miała już zrobioną listę książek obowiązkowych, mogłyśmy spokojnie napić się pysznej kawy. Kiedy Zosia zajęła się przeglądaniem książek kucharskich, ja zabrałam się za to co lubię najbardziej, czyli czytaniem tylnych okładek książek, gdzie znajduję się krótki opis fabuły i błyskotliwa recenzja. Dla mnie to jak oglądanie trailerów filmowych, od razu wiem, czy chcę się w to zagłębić czy nie.

Wychodząc wiedziałyśmy już, że będziemy przychodzić do tego miejsca przy każdej nadającej się okazji.

Polecam sprawdzić, czy w Waszym mieście nie ma księgarnio-kawiarni. Oto miejsca, które ja znalazłam w internecie:

Warszawa:  http://www.tarabuk.pl/ 

Wrocław:  http://pik.wroclaw.pl/Nalanda-KsiegarnioKawiarniaVegedajnia-m362.html

Łódź:   http://czasdzieci.pl/lodz/katalog/id,9037deb-ksiegarnio_kawiarnia_mala.html

 

Poznań:  http://www.aktivist.pl/miejsce/localId,11214,ksiegarnio-kawiarnia-bookcrossing-pl-miejsce.html

 

 

Chłopiec z latawcem

    Gdy dwa lata temu moja mama podsunęła mi pod nos książkę „Chłopiec z latawcem”, pomyślałam, że dwieście stron przedstawiających 30 lat historii Afganistanu, z dokładnym opisem przebiegu wojny z ZSRR a później reżimu talibów, to nie jest to, co pozwoli mi się odstresować. Dla świętego spokoju stwierdziłam, że przeczytam 50 stron a potem, jeśli mnie nie zainteresuje, z czystym sumieniem będę mogła odłożyć na półkę. Jak się pewnie spodziewacie, książkę przeczytałam całą, tak samo jak moja mama, tata, bratowa, mój chłopak, kuzynka, dwie przyjaciółki, Zosia, jej tata, jej przyjaciółki i jeszcze parę osób, które do tego nakłoniłam. Nie cierpię banalnych sformułowań, ale ta książka NAPRAWDĘ zmieniła moje podejście do świata.

    Na jej podstawie został nakręcony film, który został doceniony przez międzynarodowych krytyków, ja jednak go nie obejrzałam. Moja wyobraźnia dostarczyła mi tak wyraźnych obrazów, że więcej wstrząsów już naprawdę nie potrzebuję. Uprzedzam, że nie jest to książka, którą czyta się z uśmiechem na ustach. Od czterdziestej strony chusteczka była moim stałym towarzyszem, chociaż książka w żadnym wypadku nie jest banalnym wyciskaczem łez.

    Dla mnie była to tak emocjonująca podróż, że nawet teraz (gdy minęło już sporo czasu od ponownego przeczytania książki) mam ściśnięte gardło pisząc ten tekst, a za każdym razem gdy mój chłopak wypowie zdanie: „Amir i Hassan, sułtani Kabulu” w ciągu sekundy zalewam się łzami. To prawdziwa mocna literatura i polecam ją każdemu, bez wyjątku.