Look of The Day

 

shoes / buty – Guess on eobuwie.pl

cotton dress / bawełniana sukienka – Stradivarius

white sunglasses / białe okulary – H&M

basket / koszyk – RobotyRęczne

   Bloggers, fashion magazines, or the so-called influencers struggle to stand out against their competitors.It's understandable – after all, new profiles and titles have been running rampant in the recent years, and it's difficult to catch the audience's attention in the crowd. Spotting trends is in a way our task; however, putting on a mask should be left to actors – unless we treat our posts like theatrical performances indeed. I feel a discrepancy, even if the online celebrities sometimes show themselves "sauté" and proudly admit that they look like that on a daily basis. Why? What's the point in showing something that's not true for most of the time? What are they supposed to attain? What do they want us to learn?  

   I've never been a fan of visionary outfits and makeup metamorphoses. Not to mention improving your beauty in Photoshop that I have never installed on my computer. Waiting for good light, an appropriate body position, and a little bit of self-acceptance have to suffice. If you see uneven skin colour, wrinkles on my neck, and fine scars on my knees (Portos and him learning how to walk on a leash), it means that everything is fine.

* * *

   Blogerki, magazyny modowe czy tak zwane "ifluencerki" walczą o to, aby wyróżniać się na tle konkurencji. To zrozumiałe – w końcu nowe profile i tytuły wyrastają w ostatnich latach jak grzyby po deszczu, a w tłumie trudno zwrócić na siebie uwagę widowni. Wychwytywanie trendów to w pewnym sensie nasze zadanie, ale przybieranie maski powinno się jednak zostawić aktorom – chyba, że nasze publikację faktycznie traktujemy jak teatralne przedstawienie. Odczuwam dysonans, nawet jeśli internetowe gwiazdy, od czasu do czasu, pokazują się światu w wersji "sauté" i z dumą oświadczają "tak wyglądam na co dzień". Dlaczego? No bo po co w takim razie przez większość czasu raczą nas czymś co jest nieprawdziwe? Co w ten sposób chcą nam przekazać? Czego nauczyć?

   Nigdy nie byłam fanką wizjonerskich stylizacji i makijażowych metamorfoz. Nie mówiąc już o poprawianiu urody w Photoshopie, którego po dziś dzień nie zainstalowałam w komputerze. Wyczekiwanie na dobre światło, odpowiednia pozycja ciała i odrobina samoakceptacji muszą mi wystarczyć. Jeśli więc dopatrzycie się nierównego koloru skóry, zmarszczek na szyi i drobnych blizn na kolanach (ach ten Portos i jego nauka chodzenia na smyczy), to znaczy, że wszystko jest w porządku. 

CHANEL – THE CLEANSING COLLECTION

   Cleansing is one of the most necessary stages of face care. Chanel has just introduced a collection of six new makeup removal cosmetics. Each product has been designed to match different types of skin. For the last month, I could test all of them one by one and choose the one that I like the most when it comes to its texture and working. For example, LE LAIT FRAÎCHEUR D'EAU is applied with your fingers and washed off with a pad, and L'HUILE, LE LAIT DOUCEURD'HUILE and LA MOUSSE are also applied with fingers but washed off with water – the choice is based on your preferences and skin type. I've prepared short descriptions of each cosmetic so that you can check whether any of them would be a good accessory to your makeup bag.

L'HUILE CLEANSING OIL

The product contains delicate natural oils, but it doesn't leave an oily layer on your skin. When it comes into contact with water, its oily texture changes into milky one. It is applied straight onto your face – with the use of circular motions around your whole face and then washed off with some water.

LE LAIT DOUCEUR D'HUILE CLEANSING MILK

This cleansing milk turns into oil after it has been rubbed into your skin.  It ideally removes makeup, even a heavier foundation vanishes without a trace. After the application of this cleansing milk, your skin doesn't feel tight which often happens in case of this type of products.

LE LAIT FRAICHER D'EAU LIGHT CLEANSING MILK

The cleansing milk has light texture – at first, I had second thoughts whether it would work because it had such a runny texture, but ultimately, the milk turned out to be my favourite product from the whole collection. Makeup removal was extremely quick. According to the brand's description, it's enough to wash it off with a pad, but I wanted to use an additional toner.

LA MOUSSE CLEANSING CREAM

This cream is nothing else than a delicate face lotion. It ensures you with especially delicate and deep cleansing. The cream changes into dense foam when it comes into contact with water and, of course, you need to wash it off with water after the application.

LE TONIQUE TONER

The toner finishes the cleansing ritual and, at the same time, refreshes and soothes our skin. In the morning, this alcohol-free refreshing water will wake up your skin, whereas in the evening, it will remove makeup residues.

* * *

   Oczyszczanie to jeden z najbardziej niezbędnych etapów pielęgnacji naszej twarzy. Marka Chanel wprowadziła właśnie na rynek kolekcję sześciu nowych kosmetyków do demakijażu. Każdy produkt zaprojektowano tak, aby pasował do różnych typów skóry. Przez ostatni miesiąc mogłam testować wszystkie kosmetyki po kolei i wybrać ten, który najlepiej odpowiada mi konsystencją i działaniem. Na przykład LE LAIT FRAÎCHEUR D'EAU nakłada się palcami a następnie zmywa wacikiem, za to L'HUILE, LE LAIT DOUCEURD'HUILE i LA MOUSSE nakłada się również palcami, ale spłukuje wodą. – wybór zależy od upodobań i typu skóry. Przygotowałam dla Was krótkie opisy każdego z kosmetyków, abyście same mogły sprawdzić, czy coś sprawdziłoby się w Waszej kosmetyczce. 

L'HUILE OLEJ OCZYSZCZAJĄCY

Produkt zawiera delikatne oleje pochodzenia naturalnego, ale nie pozostawia na skórze tłustej powłoki. W kontakcie z wodą jego oleista konsystencja zamienia się w mleczną. Stosuje się go bezpośrednio na twarz – kolistymi ruchami rozprowadzami produkt po całej twarzy a następnie delikatnie spłukujemy wodą. 

LE LAIT DOUCEUR D'HUILE MLECZKO OCZYSZCZAJĄCE

To mleczko przekształca się w olej po wmasowaniu go w skórę.  Bardzo dobrze usuwa makijaż, nawet cięższy podkład znika bez śladu. Skóra po tym mleczku nie jest nieprzejemnie napięta, co czesto zdarzało mi się w przypadku tego rodzaju produktów. 

LE LAIT FRAICHER D'EAU LEKKIE MLECZKO OCZYSZCZAJĄCE

Mleczko ma bardzo lekką konsystencję – w pierwszej chwili miałam wątpliwości czy w ogóle zadziała skoro jest tak wodniste, ale finalnie mleczko okazało się być moim ulubionym produktem z całej kolekcji. Demakijaż przy jego użyciu trwał moment. Według opisu marki wystarczy ściagnąć go wacikiem, ale ja wolałam jeszcze przemyć twarz tonikiem.

LA MOUSSE OCZYSZCZAJĄCY KREM

Ten krem to nic innego jak delikatny płyn do mycia twarzy. Zapewnia wyjątkowo delikatne i głębokie oczyszczanie. Krem w kontakcie z wodą zamienia się w obfitą pianę, więc po użyciu należy go oczywiście spłukać wodą.

LE TONIQUE TONIK

Tonik kończy rytuał oczyszczający, jednocześnie odświeżając i łagodząc skórę. Rano ta bezalkoholowa, orzeźwiająca wodabudzi skórę, a wieczorem usuwa ostatnie ślady makijażu. 

 

 

Look of The Day

navy dress / granatowa sukienka – Bynamesakke

leather sandals / skórzane sandały – Massimo Dutti (stara kolekcja)

basket / koszyk – RobotyRęczne

   The beginning of July is always a harbinger of a dilemma for the dwellers of Tricity – participating in Opener since it's at a stone's throw away or running away. I tried to strike a golden balance. On Friday, we departed in the opposite direction and enjoyed the charms of the Kashubian region, nearby Przodków. We were even able to taste the last batch of sweet cherries. On Saturday, together with 70 thousand other people, we were listening to Dawid Podsiadło and Bruno Mars. We were listening because it was difficult to spot them, unless you count the wall screen.   

   However, going back to the crux, that is today's look of the day – this week you could read a long post about slow philosophy that has caught my heart a long time ago. I'm glad that it's increasingly easy to find clothes that match the slow trend in Poland. As today, fashion is very hectic, and those who try to be one step ahead of it (or again make it even faster) eventually become breathless. Bynamesakke, for example, can boast clothes made of cotton that is considerably more durable than the one that we know from chain stores. I give it a point for the design as well – a few dresses resemble tiny art works. They are sewn with great attention to detail and are great to wear.

* * *

   Początek lipca to dla mieszkańców Trójmiasta zawsze zwiastun dylematu – korzystać z Opener'a skoro jest tuż obok czy brać nogi za pas i uciekać jak najdalej. Ja spróbowałam pogodzić jedno i drugie. W piątek wyruszyliśmy w przeciwnym kierunku do festiwalu i korzystaliśmy z uroków Kaszub, niedaleko Przodkowa. Załapaliśmy się nawet na ostatnie czereśnie. Za to w sobotę wraz z 70-tysięcznym tłumem słuchaliśmy Dawida Podsiadło i Bruno Marsa. Słuchaliśmy, bo zobaczyć ich było ciężko, no chyba, że obraz z telebimów też się liczy. 

   Wracając jednak do meritum, czyli dzisiejszego stroju – w tym tygodniu na blogu można było przeczytać długi wpis o idei "slow", która już dawno skradła moje serce. Cieszę się, że w Polsce coraz łatwiej jest znaleźć ubrania, które wpisują się w nurt "powolnej mody". Bo dziś moda nie pędzi już jak szalona, a Ci którzy próbują ją przegonić (albo znów nadać jej szybszy rytm) dostają zadyszki. Marka Bynamesakke na przykład może poszczycić się ubraniami wykonanymi z bawełny znacznie trwalszej niż ta, którą znamy z sieciówek. Ode mnie dostaje też plus za projekty – kilka sukienek przypomina małe dzieła sztuki, są uszyte z ogromną dbałością i nosi się je świetnie. 


 

Last Month

   I'd like to skip the clichés concerning the fact that summer time is running too fast and that winter time has just ended, but, in fact, it's really difficult for me to escape the impression that time flies too quickly. And so much happened in June! The trip to the French Dueville, finishing winter MLE Collection projects, and even the everyday work on the blog. And, of course, one more detail that was the cause of considerable commotion – but I'll write about it later as I'd rather keep you in suspense. In the meantime, check out the photos from last month!

* * *

   Chciałabym pominąć banały o tym, że lato ucieka zbyt szybko i że przecież dopiero co skończyła się zima, ale naprawdę ciężko jest mi się pozbyć wrażenia ulatującego czasu. A przecież w czerwcu tyle się działo! Wyjazd do francuskiego Deauville, zamykanie zimowych projektów do kolekcji MLE Collection, czy chociażby codzienna praca nad blogiem. Ach, no i jeszcze jeden drobiazg, który zapewne stanie się przyczyną niemałych zawirowań – ale o tym oczywiście później, bo wolę Was potrzymać w niepewności. Tymczasem zapraszam Was na małe zestawienie z ostatniego miesiąca!

* * *

Mój wewnętrzny książkowy mol jest w ostatnim czasie naprawdę zadowolony – w końcu trochę więcej czytam. "Chwila" Iwony Wiśniewskiej, w poetycki sposób nawiązuje do idei "slow life" i otwiera oczy na to co ulotne – "Z chwilami jest tak, że można się na nich skupić, a można ich nie zauważyć." Cieszę się też bardzo, że coraz częściej widzę w księgarniach właśnie takie delikatne okładki, a nie krzyczący do nas z półek kolorowe abstrakcje. Wciąż nie zabrałam się za wpis z mojego wyjazdu z marką CHANEL do Francji, ale nie mogłam przecież pominąć tego faktu w tym wpisie. Na tym zdjęciu z Jessicą. Jak widać, przed wyjściem z hotelu nie konsultowałyśmy naszych strojów ;). 1. Letnie deszczowe wieczory… kto by pomyślał, że ten wpis spotka się z tak dużym zainteresowaniem? // 2. Mój maleńki stolik nocny, na którym nic się nie mieści. // 3. Słony karmel, dobry na wszystko. // 4. Ślady psiego entuzjazmu na piasku. //

Top od Nudyess można nosić na wiele sposobów – z maxi spódnicą, pod luźną kurtką albo do szortów z wysokim stanem. Mi najbardziej podoba się z dżinsami. Jeśli podoba Wam się ten krótki top to mam dla Was kod rabatowy od Nudyess o wysokości 10%. Wystarczy, że w podsumowaniu zakupów wpiszecie hasło MAKELIFEEASIER. :)

Szybkie i pyszne śniadanie, czyli chleb bezglutenowy, parę liści rukoli, łosoś z hodowli ekologicznej, awokado, kropla oliwy truflowej i pieprz. 1. A myślałam, że już po nim! // 2. Sezon na truskawki powoli dobiega końca… więc brałam je garściami! // 3. Z najlepszym modelem pod słońcem! Nie wiem kiedy on się tak nauczył pozować… // 4. Gdy udaje, że śpi, ale wie, że go obserwuję. //baletki – Chloe // spodnie – New Look (podobne tutaj) // body – Bershka (teraz jest w promocji!)1. Kwiaty jaśminu. // 2. Udane zdjęcie wymaga poświęcenia. // 3. W upały, które były w czerwcu nie dało się pracować… więc zabrałyśmy pracę na plażę! // 4.  Jeśli chodzę w czymś za często to na pewno jest to dżinsowa kurtka. // Miś polarny na Karaibach? Nie! To psia plaża w Orłowie! Na zdjęciu jeden z wielu nowych przyjaciół Portosa.1. Najlepsze frytki belgijskie znalazłam przy plaży w Gdyni głównej.  // 2. Gdy po pracy wszystko sprzątamy i biuro zamienia się w stół kuchenny. // 3. Jaśmin z ogrodu mojej mamy (nie żeby jej drzewko było już całkiem łyse…). // 4. Lato w Gdyni. Sukienkę znajdziecie tutaj. //Jeśli, któraś z Was wciąż poszukuje sukienki na wielkie wyjście, to informuję w tajemnicy, że kilka sztuk wróciło na stan. Tutaj znajdziecie wszystkie długie suknie od MLE.Takie delikatne… ale jakie piękne!1. Przy drodze. // 2. Naleśniki ze śliwkami i słonym karmelem. // 3. Póki co mogę przymierzać kostium tylko przed lustrem, bo do wakacji jeszcze trochę… Ten ze zdjęcia to MOIESS. // 4. Płatki śniegu w czerwcu… //Zachody słońca nad polskim morzem…

Na koniec tradycyjnie pejzaż. Wiedzieliście, że nasze morze jest takie piękne?

 

 

Look of The Day – polish sea

ring / pierścionek – YES

trousers / spodnie – NEW LOOK

blanket / jasny koc – H&M HOME

black top / czarna bluzka – Asos

bag / koszyk – RobotyRęczne

Umilacze na letnie deszczowe wieczory

   It's supposed to be summer, but the raindrops are falling on the windowsill. The citizens of Tricity are used to the view of wet jasmine flowers and puddles in June – the weather is always a little more giddy here. Evening torrents are always a great pretext for me to bustle around the kitchen, reach books, and clean up in various strange recesses of my home. And, of course, to prepare posts for you!  

   A recipe for pancakes isn't any revelation, but I've lately noticed that I’d totally forgotten about this extremely simple dessert for a very long time. I decided to make up for it, the more so that a certain person had been formulating a statement "I really fancy eating some pancakes, I wish I could prepare them on my own" for quite some time and directing it seemingly to no one in particular. In fact, we both exactly knew the meaning of these words ;).

Ingredients for pancakes with hot plums and salted caramelbatter:

150 ml of milk

1 egg

75 g of wheat flour

2 tablespoons of icing sugar

2 tablespoons of melted butter

gluten-free batter version:

25 g of corn flour

25 g of rice flour

25 g of potato flour

1 large egg

150 ml of milk

2 tablespoons of melted butter

filling:

5 plums (it's best to choose less ripe plums as they will retain their shape and will sourness)

2 tablespoons of salted caramel (home-made or purchased)

you can choose: nuts, crumbled cookies, almond flakes

sour cream or dairy ice cream

* * *

   Niby lato, a deszcz kapie na parapet. Mieszkańcy Trójmiasta przyzwyczajeni są do widoku mokrych kwiatów jaśminu i kałuży w czerwcu – pogoda u nas zawsze jest bardziej kapryśna. Wieczorne ulewy to dla mnie zawsze świetny pretekst do krzątania się po kuchni, czytania książek i robienia porządków w dziwnych zakamarkach. No i do przygotowywania dla Was wpisów oczywiście!

   Przepis na naleśniki nie jest niczym odkrywczym, ale ostatnio zorientowałam się, że przez bardzo długi czas nie pamiętałam o tym najprostszym deserze na świecie. Postanowiłam więc przypomnieć o nim i Wam, tym bardziej, że pewna osoba już od dawna nad wyraz często formułowała przy mnie stwierdzenie "mam wielką ochotę na naleśniki, szkoda, że nie umiem ich robić" kierowane niby w próżnie, ale tak naprawdę oboje doskonale wiemy o co chodzi ;). 

Składniki na naleśniki z gorącymi śliwkami i solonym karmelem

ciasto:

150 ml mleka

1 jajko

75 g mąki pszennej

2 łyżki cukru pudru

2 łyżki roztopionego masła

ciasto w wersji bezglutenowej:

25 g mąki kukurydzianej

25 g mąki ryżowej

25 g mąki ziemniaczanej

1 duże jajko

150 ml mleka

2 łyżki masła

farsz:

5 śliwek (lepiej wybrać trochę twardsze bo zachowają kształt i będą odpowiednio kwaśne)

2 łyżki solonego karmel (domowej roboty albo kupiony)

do wyboru: orzechy, pokruszone herbatniki, płatki migdałów

śmietana albo lody śmietankowe

Directions:

1. Melt butter in a small pot on low heat. Put the rest of batter ingredients into a large bowl. Then, add melted butter. Stir everything thoroughly until the batter is smooth. It's best to leave the batter aside at least for half an hour. Warm up the pan and pour a couple of spoonfuls of batter (it'll be more convenient to use a ladle). Spread it around to create a thin layer by tilting the pan. Fry for around half a minute on one side. Toss it to the other side (who can toss the pancake without the help of your other hand?) and fry for about 15 seconds.

2. Cut the plums into crescents. Place a pot on low heat and add salted caramel and plums. Fry for around 5 minutes, take them off the heat and place them on top of the pancakes. We can also sprinkle them with crumbled cookies or favourite nuts. If you still have some dairy ice-cream in the refrigerator, it means that you've just received your ticket to heaven.

* * *

Sposób przygotowania:

1. Na małym ogniu rozpuszczamy masło w rondelku. Pozostałe produkty do ciasta wrzucamy do dużej miski, następnie dodajemy roztopione masło. Całość dokładnie mieszamy, aż znikną wszystkie grudki. Ciasto dobrze jest odstawić chociaż na pół godziny. Rozgrzewamy patelnie i wlewamy do niej kilka łyżek ciasta (wygodniej będzie posługiwać się chochelką). Rozprowadzamy je cienką warstwą, przechylając patelnię i smażymy około pół minuty z jednej strony. Przerzucamy na drugą stronę (kto umie w powietrzu?) i smażymy dalej przez około 15 sekund.

2. Kroimy śliwki w półksiężyce. Stawiamy rondelek na małym ogniu, dodajemy solony karmel i śliwki. Podsmażamy przez 5 minut, ściągamy z ognia i nakładamy na naleśniki, możemy też posypać je pokruszonymi herbatnikami albo ulubionymi orzechami. Jeśli jeszcze macie w zamrażarce trochę lodów śmietankowych to znaczy, że właśnie dostaliście bilet do nieba. 

   When a gourmand already has a full plate in front of them, they can start thinking about other pleasures. Lately, I've read a few books, but I mostly recall "Circe" by Madeline Miller. It caught my attention owing to the fact that it's based on the motifs taken from Greek mythology which fascinated me during my childhood years. Up until today on my book rack, you'll find "Ancient Greek Mythology" by Pietrzykowski from 1985 or the time-worn "Mythology Atlas", which I received from my father when I was finishing primary school. I was into the adventures of Artemis, Persephone, Athena, or the courageous demigods a lot more than into Scooby Doo. Additionally, this novel got to the New York Times top selling book list already on its release day. I had plenty of reasons to read it.   

   The novel tells a story of a girl, Helios’ daughter, who was forsaken by her family of gods. It sounds like the beginning of a fairy tale for kids, but even a particularly non-inquisitive reader will notice the merit of this novel and the frequency with which you can spot analogies to today's problems.

* * *

   Gdy łasuch ma już przed sobą pełny talerz może pomyśleć o innych przyjemnościach. Ostatnio przez moje ręce przewinęło się kilka książek, ale w pamięci  została mi przede wszystkim "Kirke" autorstwa Madeline Miller. Zwróciłam na nią uwagę przede wszystkim dlatego, że opiera się na motywach mitologii greckiej, którą w dzieciństwie byłam zafascynowana. Do dziś na moim regale z książkami znajdziecie "Mitologię starożytnej Grecji" Pietrzykowskiego z 1985 roku czy mocno sfatygowany "Atlas Mitologii" który dostałam od mojego taty na zakończenie podstawówki. Przygody Artemidy, Persefony, Ateny czy dzielnych herosów fascynowały mnie o wiele bardziej niż Scooby Doo. Na dodatek, powieść ta już w dniu premiery trafiła na pierwsze miejsce listy bestsellerów New York Timesa. Dla mnie powodów aby sięgnąć po "Kirke" było aż nadto. 

   Książka opowiada historię dziewczyny, córki greckiego boga Heliosa, która została odrzucona przez swoją boską rodzinę. Brzmi jak początek bajki dla dzieci, ale nawet mało wnikliwy czytelnik szybko zauważy jak pouczająca jest ta powieść i jak często można znaleźć w niej analogię do dzisiejszych problemów.

   And if you're fed up with reading, I've prepared a short ranking of Netflix and HBO GO TV series – after all, you need to cope somehow until the new Game of Thrones season is realised.

1. "Stranger Things".

I was able to remain unfazed by this TV series because science fiction productions hadn't been able to attract my interest since the times of X-Files. However, the production is really worth pursing in this case.

2. "Narcos".

A TV series based on the story of Pablo Escobar, a drug lord from Columbia. Even though the production was a little bit irritating for me at some points, I was really watching it with bated breath. The more so, when I could see agent Pena played by Pedro Pascala on the screen ;).

3. "Big Little Lies".

A star-studded TV series will always lure large audience, and so happened in this case. Even though I was able to predict the ending in the middle of the season, I really liked the stories of the women whose lives seemed ideal on the surface.

4. "Ann, not Annie".

Who would have thought that the adaptation of "Anne of Green Gables" can turn out to be a production not meant for the faint hearted. Beautifully shot, but it's too emotional at times for me. How many times can you cry during one episode, huh ?!

5. "The Crown".

A TV series about Queen Elisabeth's story ranks on the fifth position for good reason. I was able to go through two seasons, but most of the episodes were just a remedy for sleeplessness. It was easy to spot that the producers didn't want to annoy the Royal Family which, in turn, had an impact on the slow-paced action. However, if you are fans of costume dramas and you can appreciate top-notch scenography, this TV series will be surely a pleasant experience for you – for example, while ironing ;).

I'm waiting for your recommendations now – I'm still considering buying Canal+ subscription to watch "the Crow". Is it worth it?

* * *

A jeśli macie już dość czytania to przygotowałam dla Was krótki ranking seriali Netflix i HBO GO – w końcu trzeba sobie jakoś radzić do czasu aż wyjdzie nowy sezon "Gry o tron".

1. "Stranger Things".

Długo broniłam się przed tym serialem, bo produkcje science fiction nie wzbudzały mojego zainteresowania od czasów "Archiwum X". W tym przypadku naprawdę warto się przełamać.

2. "Narcos". 

Serial oparty jest na historii pochodzącego z Kolumbii Pablo Escobara, barona narkotykowego. Chociaż serial momentami mnie drażnił, to i tak oglądałam go z zapartym tchem. Tym bardziej gdy na ekranie zjawiał się agent Pena grany przez Pedro Pascala ;). 

3. "Wielkie kłamstewka".

Gwiazdorska obsada zawsze przyciąga i tak było też w tym przypadku. Chociaż zakończenia domyślałam się już w połowie sezonu to bardzo podobały mi się perypetie kobiet, których życie z pozoru wydawało się idealne. 

4. "Ania, nie Anna".

Kto by pomyślał, że ekranizacja "Ani z zielonego wzgórza" okaże się być serialem dla ludzi o mocnych nerwach? Pięknie nakręcony, ale dla mnie momentami  za mocno grający na emocjach. No bo ile razy można płakać w ciągu jednego odcinka?!

5. "The Crown".

Serial o losach królowej Elżbiety zajmuje u mnie piąte miejsce nie bez powodu. Udało mi się co prawda przebrnąć przez obydwa sezony, ale większość odcinków traktowałam jako lekarstwo na bezsenność. Z łatwością można było zauważyć, że producenci nie chcieli za bardzo drażnić rodziny królewskiej, a to miało niewątpliwie wpływ na niezbyt wartką akcję. Jeśli jednak jesteście fanami filmów kostiumowych i potraficie docenić świetną scenografię to serial ten na pewno przyniesie Wam trochę przyjemności – na przykład w trakcie prasowania ;). 

Czekam teraz na Wasze polecenia – wciąż zastanawiam się czy wykupić pakiet w Canal+ aby móc obejrzeć serial "Kruk". Warto?

I jak mu wytłumaczyć, że te naleśniki nie są dla niego? :(

   How to explain to him that these pancakes aren't for him? :(I'm a real fan of homewear clothing, and if I don't have to leave the house on a given day, I wear a pair of sweatpants or pyjamas with pleasure – even if I still need to do some work in front of the laptop. Changing into clothes that can be unequivocally associated with resting put me into a calmer state right away. Answering the yet-unstated questions – I bought this shirt in ZARA HOME and I can see that it's still available. Another item that I've been wearing around the house lately is this silken hair band by MOYE.

* * *

   Jestem prawdziwą fanką domowych pieleszy i jeśli tylko nie muszę już danego dnia wychodzić z domu to z przyjemnością przebieram się w dresy albo pidżamę – nawet jeśli czeka mnie jeszcze praca na komputerze. Przebieranie się w rzeczy, które jednoznacznie kojarzą mi się z odpoczynkiem automatycznie wprawia mnie w spokojniejszy stan. Od razu uprzedzę Wasze pytania – tę koszulę kupiłam w ZARA HOME i z tego co widzę jest jeszcze dostępna. Kolejna rzecz, którą ostatnio noszę po domu, to jedwabna gumka do włosów od MOYE. Jest wyjątkowo delikatna i nie ciągnie moich kosmyków.

Życzę Wam wszystkim spokojnego wieczoru w towarzystwie świetnych książek i gorących naleśników. Dobranoc!