Look of The Day – Ready for Departure

leather sneakers / skórzane trampki – RYŁKO

denim jacket & hoodie / dżinsowa kurtka i bluza – Topshop

black coated jeans / woskowane spodnie – Mango

bag / torebka – Gucci

   We tend to say that when it comes to travelling the way we reach our destination is equally important as the destination itself. It's probably about the philosophical and psychological aspect and not the art of choosing your clothes, but the truth is that a bad outfit can spoil our mood right at the very start of the trip. Boarding pass that you can't stick anywhere or that you lose in the depths of your handbag (and then you search for it blindly when strangers are frantically breathing onto your neck), uncomfortable shoes, feet freezing on the airplane (always take socks if there is a longer flight ahead), or an outfit that isn't quite matching the weather at our destination spot – these are only a few details that can spoil our day. There's also the age-long dilemma – stay elegant like Vicotira Beckham or wear sweatpants like Małgorzata Rozenek?   

   This trip wasn't connected with my work so I could wear something really casual. Due to the fact that mornings in Tricity are still very cool and, besides, that we never know what the temperature will be during the flight, I decided to go for three layers – a T-shirt, a sweatshirt, and a denim jacket. I also put on a pair of white sneakers that I'd been searching for a long time (these are ideal: well profiled, leather on the inside and on the outside, and they didn't graze my feet even after many hours of walking).

* * *

   Mówi się, że w podróży równie ważny co jej cel jest sposób w jaki do niego dotrzemy. Zapewne chodzi tu o filozoficzno-psychologiczny aspekt, a nie sztukę doboru garderoby, ale prawda jest taka, że zły strój może skutecznie zepsuć nam humor na samym początku wyprawy. Karta pokładowa, której nie masz gdzie wcisnąć albo gubisz w czeluściach torebki (i szukasz jej później po omacku, gdy w trakcie boardingu ludzie chuchają ci nerwowo na szyję), obcierające buty i zmarznięte stopy w samolocie (na dłuższe loty zwsze zabieraj skarpetki) czy strój niedopasowany do pogody, którą zastaniemy w docelowym miejscu to tylko kilka drobiazgów, które mogą uprzykrzyć nam dzień. Do tego dochodzi odwieczny dylemat – być elegancką jak Victoria Beckham czy włożyć dresy jak Małgorzata Rozenek? 

   Ten wyjazd nie był związany z moją pracą, więc mogłam wybrać coś mało formalnego. Ponieważ w Trójmieście poranki są wciąż bardzo chłodne, a poza tym nigdy nie wiem jaką temperaturę zafunduje nam w trakcie lotu obsługa samolotu, to postawiłam na trzy warstwy – t-shirt, bluzę i kurtkę dżinsową. Włożyłam też białe trampki, których szukałam od dawna (te są idealne: dobrze wyprofilowane, skórzane od wewnątrz i zewnątrz i nie obtarły mnie nawet po wielu godzinach chodzenia). 

Look of The Day – Wedding Party

 

 

I've always tried to approach "special event outfits" with some distance. In the majority of cases, I simply chose one of my two black lace dresses, and each time I came to the conclusion that instead of running around the stores in search of something with the "wow" factor, it's better to opt for such classic solutions. With one exception – choosing a black dress for a wedding isn't the right thing to do.

When we receive the wedding invitation cards, we usually still have enough time and we aren't really bothered by the choice of an appropriate outfit. However, a couple of weeks later, when we are going through the contents of our wardrobe in a pretty relaxed manner, and we suddenly come to the conclusion that we have nothing to wear, the hectic search for a solution starts. Usually, it's already too late – chain stores don't have most popular sizes any more, the dressmaker bursts with laughter when she hears about the event date, the parcel from the States won't arrive in time (you can find many discounts and promotions in American online stores, but it's more difficult when it comes to returns and delivery costs), and the dress that you've got in your wardrobe has been seen by almost all your friends. Three times.

Learning from previous experience, I know that when I see a dress at an acceptable price that doesn't require many alterations in a store, I should buy it. Even when there are six months left until the wedding reception. Following that assumption, I've decided to introduce wedding guest dresses to MLE Collection a lot quicker – they are already available in pre-sale.

I wanted each model to highlight the figure differently. The first dress, worn by Monika, is similar cut- and colour-wise to the one that I worn during Gosia's wedding – however, that dress had many details that I quickly stopped liking so the current version is more classic, has different draping, and a different skirt. The red dress, worn by Asia, is an option for those girls who want to look impressively beautiful and feel comfortable at the same time. It was sewn from a soft jersey and, in my opinion, will be great for other occasions as well. The third dress was created with summer evenings in mind. It has regulated shoulder straps and an envelope front, owing to which you can easily adjust it to your figure. If you are worried by the deep décolletages, I highly recommend the use of a body tape – it is really affordable and makes even the most cut-out dress stay in place for the whole night (I've tested it personally!).  I hope that one of these dresses will save you from the wedding oppression and I'd also like to thank you for all your comments submitted during this passing thematic week. Have a peaceful evening!

* * *

   Zawsze starałam się podchodzić z dystansem do „kreacji na specjalną okazję”. W zdecydowanej większości przypadków wybierałam po prostu jedną z moich dwóch czarnych koronkowych sukienek i za każdym razem dochodziłam do wniosku, że zamiast latać po sklepach w poszukiwaniu "czegoś wow” lepiej postawić właśnie na takie klasyczne rozwiązania. Z jednym wyjątkiem – na wesela nie bardzo wypada pójść w czarnej sukience. 

W chwili otrzymania zaproszenia na ślub i wesele zwykle mamy jeszcze tyle czasu, że w ogóle nie przejmujemy się tym, co na siebie włożymy. Gdy kilka tygodni później na pełnym luzie zaczynamy przeglądać zawartość szafy i po krótkiej chwili dochodzimy do wniosku, że właściwie nic w niej nie ma, zaczynamy gorączkowo szukać ratunku. Najczęściej jednak jest już za późno – w sieciówkach najpopularniejsze rozmiary wykupione, krawcowa wybucha śmiechem gdy słyszy o terminie imprezy, ze Stanów Zjednoczonych paczka już raczej nie dojdzie (w amerykańskich sklepach internetowych można znaleźć dużo propozycji, ale gorzej ze zwrotami i kosztami przesyłki), a suknię, którą masz w szafie, widzieli już chyba wszyscy twoi znajomi. Trzy razy. 

Nauczona doświadczeniem wiem, że jeśli znajduję gdzieś sukienkę w akceptowalnej cenie, która nie wymaga wielu przeróbek to powinnam ją kupić. Nawet jeśli do wesela zostało jeszcze pół roku. Wychodząc z tego założenia postanowiłam wypuścić weselne modele sukienek od MLE Collection znacznie szybciej – właśnie dziś ruszyła ich przedsprzedaż. 

Chciałam aby każdy model podkreślał sylwetkę w inny sposób. Pierwsza sukienka, którą ma na sobie Monika, krojem i kolorem przypomina tę, którą miałam na sobie na ślubie Gosi – tamta miała jednak wiele detali, które bardzo szybko przestały mi się podobać więc obecna wersja jest bardziej klasyczna, ma inaczej odszyte marszczenia i spódnicę. Czerwona suknia Asi to propozycja dla tych dziewczyn, które chcą wyglądać efektownie i wygodnie jednocześnie. Została uszyta z miękkiej dzianiny i według mnie świetnie nada się nie tylko na wesele. Trzecią suknię stworzyłam z myślą o letnich wieczorach. Ma regulowane ramiączka i kopertowe wiązane zapięcie, dzięki czemu można ją dobrze dopasować do sylwetki. Jeśli martwią Was głębokie dekolty to gorąco polecam Wam tak zwaną taśmę do ciała – kosztuje niewiele a sprawia, że nawet najbardziej wycięta sukienka trzyma się na miejscu przez całą noc (osobiście przetestowane!).  Mam nadzieję, że jedna z tych kreacji uratuje Was z weselnej opresji, a przy okazji dziękuję Wam za wszystkie komentarze w mijającym właśnie tygodniu tematycznym. Spokojnego wieczoru!

Polskie marki sukien ślubnych

   

   We've decided that this week will be all about a subject that has been slightly neglected on the blog. Wedding and wedding receptions are important moments both for the newly married couple and the invited guests – all events of this type stay in our memories for years and often become the subject of discussions that last for several weeks. What outfit to wear, what is appropriate and what is not, where to look for appropriate accessories – such questions have appeared on the blog from the very beginning of its existence; therefore, this week we will try to solve all of your doubts.

   If you are preparing for a wedding or you are newly engaged but you have already started imagining your dress, have a look at our Polish brands before you move on to visiting regular wedding dress salons. Some of the projects seem to me an ideal balance between elegance and effortless play. You really don't have to travel to Paris or Milan to find a beautiful and unique wedding dress.

Warsaw Poet

Magdalena Socha-Włodarska, the founder of Warsaw Poet, has an interesting view on wedding dresses. Her projects are for women who don't want a conventional wedding and a lavish wedding reception. Customers who visit the boutique search for something more than a piece of clothing to adorn them. The founder of the brand proves that a wedding dress doesn't have to be a one-time outfit. Magdalena Socha-Włodarska also designs dresses for other special occasions.

Below, you will find photos from a campaign created by Sonia Szóstak.

* * *

   Ten tydzień postanowiłyśmy poświęcić tematowi, który na blogu był do tej pory traktowany nieco po macoszemu. Śluby i wesela to ważny moment zarówno dla pary młodej, jak i zaproszonych gości – każde tego rodzaju wydarzenie pamiętamy bardzo długo i często sjest on przedmiotem wielotygodniowych dyskusji w towarzystwie. Jaki strój włożyć, co wypada, a czego nie, gdzie szukać odpowiednich dodatków – takie pytania pojawiały się na blogu nieprzerwanie od początku jego istnienia, więc w tym tygodniu spróbujemy rozwiać wszystkie trapiące Was wątpliwości. 

Jeśli szykujecie się do ślubu lub dopiero się zaręczyłyście ale już zaczynacie wyobrażać sobie swoją kreację, to nim wybierzecie się do tradycyjnych salonów ślubnych, przyjrzyjcie się polskim markom – niektóre projekty, to według mnie idealne wyważenie elegancji i niewymuszonego luzu. Naprawdę nie trzeba wyjeżdżać do Paryża czy Mediolanu, by znaleźć piękną i wyjątkową suknię. 

Warsaw Poet

Ciekawe spojrzenie na suknie ślubnej ma Magdalena Socha-Włodarska, założycielka Warsaw Poet. Jej projekty są dla kobiet, które nie chcą konwencjonalnego ślubu i wesela pełnego przepychu. Klientki które odwiedzają butik szukają czegoś więcej niż ubrania jako ozdoby. Założycielka marki udowadnia też, że suknia ślubna nie musi być ubraniem na jeden raz. Magdalena Socha-Włodarska projektuje również suknie na inne specjalne okazje. 

Poniżej zdjęcia z kampanii, stworzene przez Sonię Szóstak. 

 

Laurelle

The fans of perfectly fitting forms should check out the lookbook of Laurelle atelier. These are options for all brides-to-be who dream about an elegant and sophisticated wedding. Even though there are plenty of airy models in the latest collection, tight-fitting dresses that highlight the figure are what draw attention the most.

If the collection lacks your dream outfit, Laurelle will be happy to design it. "There isn't a dress that we can't sew" – this sentence should be enough ever for the most demanding customers. Probably that is why the brand is so popular among the red carpet socialites. Paulina Sykut-Jeżyna, among others, is impressed with the dresses.

* * *

Laurelle

Fanki perfekcyjnie dopasowanych form powinny natomiast zajrzeć do lookbooka pracowni Laurelle. To propozycja dla wszystkich narzeczonych, którym marzy się ślub elegancki i wyrafinowany. Choć w najnowszej kolekcji nie brakuje zwiewnych modeli, to największą uwagę przyciągają te obcisłe, i podkreślające sylwetkę.

Jeśli Waszej wymarzonej kreacji nie ma wśród propozycji, Laurelle chętnie ją zaprojektuje. „Nie ma takiej sukni, której nie mogłybyśmy uszyć” – to zdanie powinno zadowolić nawet najbardziej wybredne klientki. Pewnie dlatego marka jest tak lubiana przez bywalczynie czerwonych dywanów. Zachwyca się nią między innymi Paulina Sykut-Jeżyna.

 

Bizuu Bridal

Blanka Jordan and Zuzanna Wachowiak, privately sisters, professionally the founders of Bizuu brand, pay homage to femininity and try to guess women's desires in each of their collections. Their wedding collections will surely be of interest for fans of fashion who aren't afraid of bold ideas and want their outfit to stand out from the crowd.

* * *

Bizuu Bridal

Blanka Jordan i Zuzanna Wachowiak, prywatnie siostry, zawodowo założycielki marki Bizuu, w każdej swojej kolekcji składają hołd kobiecości i starają odgadnąć pragnienia kobiet. Ich ślubna kolekcja na pewno spodoba się fankom mody, które nie boją się odważnych pomysłów i chcą, aby ich kreacja wyróżniała się spośród innych. 

Atelier Twardowska

If you are dreaming about a romantic wedding reception, a dress from Atelier Twardowska will be a true cherry on top. Brand's designs are dominated by French lace and delicate ethereal fabrics.

Karolina Twardowska had her debut as a designer of wedding dresses (previously she was creating lingerie and stage costumes) in 2015. She surprised and excited the whole industry with the lightness of her creations, attention to detail, and mostly with a subtle vision of the bride. She remained faithful to her original idea in her collections for following seasons. In the latest collection, you will find references to the 70s, retro style, and her signature detail – openwork trimmings.

* * *

Atelier Twardowska

Jeśli marzycie o weselu w romantycznym klimacie, prawdziwym jego ukoronowaniem będzie suknia z Atelier Karoliny Twardowskiej. W projektach tej marki dominuje francuska koronka i delikatne, eteryczne materiały. 

Karolina Twardowska jako projektantka sukien ślubnych (wcześniej tworzyła bieliznę i kostiumy na scenę) zadebiutowała w 2015 roku, zachwycając całą branżę lekkością swoich dzieł, dbałością o detale i przede wszystkim inną, subtelną wizją panny młodej. Temu obrazowi pozostała wierna w propozycjach na kolejne sezony. W najnowszej kolekcji znajdziecie nawiązania do lat 70., stylu retro oraz jej znak rozpoznawczy, czyli ażurowe wykończenia. 

LOOK OF THE DAY

dress / sukienka – MLE Collection (dostępna w dwóch długościach)

necklaces / naszyjniki – STAG Jewels

nude shoes / cieliste buty – Francesco Russo

   I hope that you are resting right now after the Easter breakfast and that you are equally full and happy. A family storm went through my home today – children, eggs with surprises in them, and Portos are a guarantee of a few-hour-long chase that ends in a chocolate-stained bed. Of course, we will survive on the prepared food for another month (we freeze everything that we don't eat as we can never be sure whether white sausage saves us when we are hunted by extreme hunger), the dishwasher is on its third cycle, and the cranberry stain will stay on the table cover for ever – what would Easter atmosphere be without a little bit of mess? :)  

   Today's photos were taken before the whole commotion. The dress that you can see in the photo was released in two versions – long and shorter. The first disappeared from the shop within less than an hour, but the second one is still available in almost all sizes (getting ahead of your questions – the longer cut will return to the store). I added fine jewellery to the dress – I'm sure that I will wear these two pendants for days on end – they look really beautiful in reality.   

   If you like my two necklaces, I've got a surprise for you from STAG Jewels. With "MLE15" code, you will receive a 15% discount (it is enough to use it during the purchase). The code expires on the 15th of April. Happy Easter! :)

* * *

   Mam nadzieję, że odpoczywacie właśnie po świątecznym śniadaniu i jesteście równie najedzone, co szczęśliwe. Przez mieszkanie przeszła dziś rodzinna burza – dzieci, jajka z niespodzianką i Portos to gwarancja kilkugodzinnej gonitwy, która kończy się łóżkiem wymazanym czekoladą. Jedzenia oczywiście starczy nam jeszcze na miesiąc (wszystko czego nie zjemy mrozimy, bo kto wie, czy biała kiełbasa nie uratuje nas za jakiś czas w chwili wielkiego głodu), zmywarka robi trzecią rundę, a plama z żurawiny zostanie na obrusie już na zawsze, ale czym byłby świąteczny nastrój bez odrobiny bałaganu? :)

   Dzisiejsze zdjęcia zostały wykonane jeszcze przed całym zamieszaniem. Sukienka, którą widzicie powstała w dwóch wersjach – długiej i krótszej. Ta pierwsza zniknęła ze sklepu w przeciągu niecałej godziny, ale druga dostępna jest jeszcze w prawie całej rozmiarówce (ubiegając Wasze pytania – dłuższy model jeszcze wróci). Do sukienki dodałam delikatną bizuterię – jestem pewna, że te dwa wisiorki będę teraz nosiła non stop – na żywo wyglądają naprawdę pięknie. 

   Jeśli spodobały Wam się moje dwa naszyjniki, to mam dla Was miłą niespodziankę od STAG Jewels. Z kodem MLE15 otrzymacie 15% zniżki (wystarczy, że wpiszecie go w podsumowaniu zakupów). Kod jest ważny do 15 kwietnia. Wesołych Świąt! :)

Last Month

   How quickly can March pass? This period between winter and spring usually drags on for everyone, but not this time. Daffodils in flower shops were a shock for me, and I still can't believe that Easter holidays will be over next week. Right after that I'm launching the new spring-summer MLE Collection, and I am planning a couple of new solutions for the blog. Right after the Easter holidays, you can expect the first thematic week in a very long time.  I hope that the next Last Month post will be full of green photos and flowers. In the meantime, check out a few snapshots of early spring.

* * *

   Jak szybko może minąć marzec? Ten okres pomiędzy zimą i wiosną zwykle dłuży się każdemu, ale nie tym razem. Żonkile w kwiaciarniach były dla mnie szokiem i wciąż nie mogę uwierzyć, że w przyszłym tygodni będzie już po Świętach Wielkanocnych. Zaraz potem ruszam pełną parą z wiosenno-letnią kolekcją MLE Collection, a na blogu planuję kilka nowości. Zaraz po Świętach możecie spodziewać się pierwszego od dawien dawna tygodnia tematycznego.  Mam nadzieję, że następny post z cyklu Last Month będzie już przepełniony zielenią i kwiatami, a póki co, zapraszam Was na kilka ujęć przedwiośnia. 

Marcowe mrozy. 1. Moje pierwsze Levi'sy 501. Już czekają na wiosnę! // 2. Bez makijażu, ale za to z kubkiem kawy. // 3. Teoretycznie pracujemy, a w praktyce świetnie się bawimy. Razem z dziewczynami z 2InCreatives tworzyłyśmy materiały na profil MLE // 4. Odrobina koloru w tę szarą pogodę. // The cardigan that you can see in the photos has been created with girls who don't like itchy sweaters in mind. In late spring and summer, I will wear it with a pair of white trousers and shorts, and now it functions as something in-between a sleeping bag and a housecoat. Search for it on MLE Collection.

* * *

Kardigan, który widzicie na zdjęciach stworzyłam z myślą o tych dziewczynach, które narzekają na gryzące swetry. Późną wiosną i latem będę go nosić z białymi spodniami i szortami, a teraz pełni on funkcję czegoś pomiędzy śpiworem a podomką. Szukajcie go na MLE CollectionEven though I execute most of my tasks alone while hunching over a computer, I like teamwork the most. It seems that if you find an appropriate group, skills and satisfaction multiply by the number of people participating in the undertaking. It is nice to head for Warsaw once in a while and see how other people work.

* * *

Chociaż większość moich zadań wykonuję w samotności, pochylając się na komputerem, to najbardziej lubię pracować w zespole. Jeśli trafi się na odpowiednią grupę to mam wrażenie, że umiejętności i satysfakcja mnożą się przez liczbę osób biorących udział w całym przedsięwzięciu. Fajnie od czasu do czasu ruszyć w stronę Warszawy i poznać warsztat kogoś innego. 1. Słodkie poranki. // 2. Coś dla kobiet, które chcą aby zapach perfum utrzymywał się na ciele dłużej, czyli suchy olej o zapachu Chance Chanel w różnych odsłonach. Aż zapachniało wiosną! // 3. Oryginalne sztukaterie w przedwojennej warszawskiej kamienicy. // 4. Mam gościa, nazywa się Matisse. //Recently, a post appeared on the blog about my weekend beauty routine (you can read it here), but what about weekend fashion? Saturday laziness wouldn't be so sweet without a pair of comfortable (and nice) sweatpants. Mine are from HIBOU. Unfortunately, they were sold out in one weekend (which isn't surprising for me at all), but there are other colours available – I really like the beige model (but my model will surely come back to the store soon).

* * *

Na blogu pojawił się ostatnio wpis o weekendowej pielęgnacji (możecie przeczytać go tutaj), a co z weekendową modą? Sobotnie lenistwo nie byłoby takie słodkie gdybym nie miała w szafie naprawdę wygodnych (i jednocześnie ładnych dresów. Moje są od HIBOU. Niestety, wyprzedały się w ciągu weekendu (co zresztą mnie nie dziwi), ale na stronie zostały jeszcze inne kolory – podoba mi się na przykład beżowy model (ale ten mój pewnie też niedługo wróci do sprzedaży).In March, I could forget about basking in the sun rays, and days similar to the one that can be seen in the photo above could be counted on the fingers of one hand. In order to shoo the winter season away, I've already took my woollen scarves to the laundry and switched to my beloved cashmere shawls by MINOU Cashmere. The one that you can see in the photo is in cappuccino shade. If you like, I've got a 15 % discount code for you. It is enough to insert the code "MLE15" during the purchase (the code can't be used with discounted products) and is valid until the 3rd of April 2018.

* * *

W marcu mogłam zapomnieć o grzaniu się w promieniach słońca, a takie dni, jak na zdjęciu powyżej, policzyłabym na palcach jednej ręki. Aby odpędzić zimę oddałam już swoje grube wełniane szaliki do pralni i przestawiłam się na ukochane kaszmirowe szale od MINOU Cashmere. Ten ze zdjęcia jest w odcieniu cappuccino. Jeśli i Wam się spodobał to mam dla Was kod zniżkowy MLE15 dający 15% rabatu na całą kolekcję (poza promocjami), ważny do 3 kwietnia 2018. 1. I po pięciu sekundach słońce zaszło. // 2. Takie prezenty mogłabym dostawać codziennie. // 3. Stosik książek przy moim łóżku wciąż pnie się ku górze. Zaczęłam "Labirynt duchów" i poleciłyście mi na instagramie, żebym koniecznie nie odpuszczała, nawet jeśli początek mnie nie zachęcił. I nie zawiodłam się! Jestem już w połowie i nie mogę się doczekać finału. // 4. Portos musi skraść każdy kadr. //Dziesiątki mejli do odpisania, umowy do wypełnienia i wpisy do zaplanowania, czyli praca wre od samego rana. 1. Moja nowa kosmetyczka, która nie opuści żadnej podróży.  // 2.  Miłe spotkanie w Krem_Warszawa // 3. Wiosenne nowości od Chanel. // 4. Smak kawy o poranku. //"Mogę zabrać ten patyk do domu?"
1.  Najlepszy relaks to ten czas, kiedy robimy coś niepotrzebnego. Taki kurnikowy wieniec zrobiłam na warsztatach w Pracowni Florystycznej Narcyz. A może szukacie pięknych dekoracji wielkanocnych? Tutaj znajdziecie ich całe mnóstwo. // 2. Że niby wiosna? Dziękuję finkewear, że zrobiliście mi na drutach mój wymarzony zestaw. // 3. Ten "Look of The Day" znajdziecie tutaj// 4. Gra światła w mojej kuchni. // Po sobotnich zakupach na rynku. Od razu robi się jakoś bardziej świątecznie. Sweter znajdziecie w MLE Collection, klapki kupiłam w Mango (podobne znajdziecie tutaj), a dżinsy mam z KappAhla (tutaj podobne).Nowy łaciaty przyjaciel! Portos był trochę nieśmiały, bo w końcu spotkał kogoś większego od siebie…1. Już wiem, że połączenie beżu i bieli będzie moim ulubionym w nadchodzącym sezonie. // 2. Ciężko teraz przywołać wspomnienia upalnych wieczorów pachnących trawą, moim ukochanym morzem i lemoniadą z dodatkiem czegoś mocniejszego… ale wiem, że prędzej czy później znów będziemy tańczyć pod gołym niebem. Coco Mademoiselle Intense pomoże mi przetrwać do tego czasu. // 3. Orłowskie molo całe w śniegu.  // 4. Autorrooms w Warszawie. // I do not wish women to have power over men; but over themselves. Remember – your silence will not protect you. #blackprotest 1. Kilka nowych zapachów od Jomalone London. // 2. Ulubiony kąt do czytania. Planujemy majówkę i zastanawiamy się gdzie ruszyć tym razem. // 3. Kwiat magnolii i gipsówka. // 4. Za dwa miesiące ta plaża będzie wypełniona ludźmi. //

As always, a little bit of the sea to finish off.

Have a wonderful evening!

* * *

Tradycyjnie już odrobina morza na koniec.
Cudownego wieczoru!

***

 

 

LOOK OF THE DAY

blue jeans / niebieskie dżinsy – KappAhl

seude shoes / zamszowe buty – Gino Rossi on eobuwie.pl

turtleneck sweater / sweter z golfem – Karen Millen

leather bag / skórzana torebka – Saint Laurent

leather belt / skórzany pasek – H&M 

long coat / długi płaszcz – vintage