Chanel Haute Couture Jesień -Zima 2023/24

 

  U podnóży wieży Eiffla, w pełnej zgodzie z paryską atmosferą, Chanel zaprezentowało swoją kolekcję haute couture na jesień i zimę. Uwielbiam to, jak marka potrafi na nowo ogrywać swoje znaki szczególne – tweed, zdobione guziki, motyw kamelii, kontrastujące lamówki. Wiem, że dziś za jesienią mało kto jeszcze tęskni, ale te zdjęcia sprawią, że wrzesień zacznie jawić się jako romantyczny i pełen stylu czas. Zostawiam Was z długą fotorelacją z tego wydarzenia. 

LOOK OF THE DAY – Wystawa czasowa

bluzka – Seprov

materiałowe spodnie – MLE

buty – Ancient Greek Sandals

torebka – Chanel

  W pięknych warszawskich Łazienkach odbywa się teraz nieduża, ale bardzo ciekawa wystawa Fridy Kahlo pod tytułem „Kolor życia”. Oprawa sprostała wyzwaniu – dzięki niej, świat tej meksykańskiej malarki wydaje się bliższy i bardziej zrozumiały.

  Dłuższą chwilę stałam przy wielkiej tablicy z chronologicznym zapisem jej życia. Jako mała dziewczynka zachorowała na polio, przez chorobę jedna z jej nóg stała się zdeformowana, a to z kolei było przyczyną częstych docinków ze strony rówieśników. Kilka lat później nastoletnia Frida została ofiarą wypadku komunikacyjnego, w którym zderzyły się ze sobą autobus i tramwaj. Znalazła się w grupie najbardziej poszkodowanych pasażerów. W wyniku odniesionych urazów Frida trzy miesiące spędziła w odlewie gipsowym, którym unieruchomiono jej ciało. Jak dorosła już kobieta trzy razy zachodziła w ciążę, ale z powodu obrażeń nigdy nie została mamą. Czytając te zdawkowe opisy jej historii nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że niektórzy z nas dostają tak wiele i nie robią z tym nic, a inni od samego początku aż do samego końca, dostają tylko cios za ciosem, a mimo to znajdują siłę do tego, aby tworzyć i żyć. Frida, mimo niepełnosprawności i bólu, które pozostały z nią do końca jej życia, odniosła światowy sukces, wdała się w co najmniej kilka płomiennych romansów, prowadziła działalność polityczną i nigdy nie przestała tworzyć. Zmarła w wieku zaledwie 47 lat, ale przygodami swojego życia mogłaby obdarzyć chyba z siedem innych osób.

   Wyszliśmy z wystawy i jeszcze przez kilka chwil spacerowaliśmy po alejkach przy amfiteatrze. Czy sztuka może lepiej spełnić swoje zadanie, niż pokazać nam, jak wiele możliwości daje świat? 

 

Look of The Day

Wpis powstał we współpracy z marką YES.

 

złote kolczyki – Biżuteria YES (z wybranej przeze mnie kolekcji)

niebieska koszula z białym kołnierzykie – MLE (kolekcja na nowy sezon)

wiązane skórzane sandały – Gianvito Rossi

białe szorty Zara (stara kolekcja)

 

  Coraz częściej mówi się, że dziś w modzie można wszystko. Warunek jest jeden – my same musimy być pewne, że właśnie to nam się podoba. Że dokładnie to chcemy teraz założyć i będziemy czuć się w tym świetnie. I to ma być ułatwienie?! Przecież rozterki i brak zdecydowania są nieodłączną częścią codziennej przyjaźni z naszym stylem.

  Podpatrzyłam gdzieś na Instagramie to dzisiejsze połączenie. Niebieska koszula z kontrastującym kołnierzykiem i białe szorty to zestaw, który wydawał mi się „i trochę na plażę i trochę na upalny dzień w mieście”, a jak wiadomo w Sopocie jedno i drugie często idzie w parze. Podobno właśnie tak nosimy w tym sezonie koszule – zapięte na dwa guziki (albo w wersji dla odważnych tylko na jeden) i coraz rzadziej wkładamy do środka i bluzujemy.

  Dodatki to moje klasyki z poprzednich lat. Wiklinowy kosz, skórzane sandały i oczywiście złote kolczyki. Te ostatnie możecie znaleźć w kolekcji, którą wybrałam specjalnie dla marki YES (zakładkę z moją biżuterią możecie znaleźć tutaj). Biżuterię, którą polecam możecie również znaleźć w butikach stacjonarnych. Kolczyki, które widzicie we wpisie pochodzą z kolekcji SIMPLE.
 

LOOK OF THE DAY

Artykuł zawiera linki afiliacyjne i lokowanie marki własnej.

 

buty – Adisasy Samba znalezione na Gotem

marynarka – MLE, kolekcja Resort (dostępna w sierpniu)

spodnie z plisowanego materiału – MLE (prototyp)

jedwabny top i torebka – MOYE

 

  Czy posiadanie swojego stylu oznacza jednocześnie to, że mimo lat ubierasz się tak samo? Że trendy nie mają żadnego wpływu na to, co chcesz nosić? Nie wiem. Nie sądzę. Kocham klasykę, która w teorii nigdy nie przemija, a jednak dziś na sporą część moich strojów z przeszłości nie patrzę z zachwytem… 

  Czasem chciałabym aby ktoś przełamał moją bezpieczną garderobę – spojrzał na mnie tak, jak ja sama nie potrafię i powiedział, co mogą zmienić aby odświeżyć to i owo, a jednocześnie nie tracić w tym siebie. Póki co pracuję nad tym sama. Długo unikałam na przykład Samb, które podobały mi się właściwie w każdej pinterestowej stylizacji, ale jakoś nie widziałam ich u siebie. W sumie i tak nie mogłam ich znaleźć w żadnym sklepie, więc problem był rozwiązany. Minęły tygodnie i jednak się zdecydowałam (no i pojawiły się w końcu w sprzedaży). Z początku czułam się niepewnie i jeszcze połączyłam je z nowym (jak dla mnie) fasonem spodni, ale z minuty na minutę byłam coraz pewniejsza tego, że zmiany są dobre. Od czasu do czasu. 

  A skoro już mowa o modzie i nowych trendach – jeśli nie widziałyście ostatnich selekcji w La Ronde, to jestem pewna, że będziecie bardzo zaskoczone tym, jak modne (i markowe) ubrania można znaleźć w drugim obiegu. Dziś ruszamy z wyprzedażami!

Last Month

Wpis powstał we współpracy z markami Effiki, Farmina, Nature Science.

 

  Wracam do domu spacerem. W jednej ręce trzymam kilka gałązek pachnącego jaśminu z ogrodu mojej mamy, w drugiej – hulajnogę, która mniej więcej pięć minut po wyjściu z domu została porzucona przez swoją czteroletnią właścicielkę. Jest ciepło i wszyscy już rozmawiamy o lemoniadzie, którą zrobimy po powrocie. W przedpokoju wciąż leży kilka rzeczy z czerwcowych wyjazdów, których nie mam czasu odłożyć na miejsce – cóż za cudowne kontrasty miał dla mnie ten miesiąc. Od powolnej rutyny mamy dwóch małych dziewczynek, przez historyczne pełne podniosłości wydarzenia, wymarzoną podróż do Francji, aż po słodkie powroty pachnące ciastem z truskawkami i mokrą po burzy trawą. Jak dobrze, że zarówno te wszystkie ważne i zupełnie zwyczajne chwile przetrwają na zdjęciach. Zapraszam na czerwcową relację!

Czerwiec rozpoczęłam z przytupem i w pięknym towarzystwie. Jednego dnia ze wszystkich stron Polski zjechało się do Warszawy wiele moich przyjaciół. Delegacja z Trójmiasta też nie zawiodła! Datę 4 czerwca zapamiętamy na długo.

Wycieczka do Zoo ;). 

Być może usłyszycie w jakichś mediach, że to był marsz polityków, działaczy, samorządowców, artystów i sław. Ale każdy kto szedł tego dnia z nami widział tłum zwykłych/niezwykłych ludzi, którzy porzucili swoje codzienne obowiązki i ruszyli w imię najcenniejszych wartości. I to im jestem wdzięczna najbardziej. Bo pod koniec to wszystko od Was zależy.

1. Pierwsze zdjęcie to zapowiedź pewnej niespodzianki, którą szykujemy w MLE na jutro… // 2. Dziękuję za tę przesyłkę – to jeden z fajniejszych albumów o podróży jakie widziałam. 

Puk puk… czy przypadkiem od miesiąca kurier nie zostawia u Pana moich paczek?

… a w tych paczkach mnóstwo ciekawych tekstów do poczytania. Jak miło, że sezon plażowy już rozpoczęty! Sukienka to oczywiście MLE

Fryzjerskie popisy mamy, które na nic się zdają. Co rano gonię ze szczotką i słyszę, że panna nie ma czasu, bo musi z tatą robić kawę dla mamy. No to odpuszczam… i dogonię, gdy już wypiję tę kawę.

1. Pakujemy walizkę do Paryża! Im mniej tym lepiej – to moja dewiza skoro muszę wygospodarować miejsce dla dwóch innych kobiet(ek). // 2. W stronę kortów imienia Rolanda Garrosa. 

Ten widok zawsze koi moją duszę. 

To będę emocje. Walka o zwycięstwo w finałowym meczu. Iga Świątek kontra Karolina Muchova. 

Mecz był piękny i pełen emocji. Co za szczęście, że już drugi raz mogłam na żywo oglądać triumf Polki na tym słynnym korcie!

Każdego roku inny artysta odpowiedzialny jest za zaprojektowanie logo turnieju. Niektóre z nich są jak małe dzieła sztuki – każde zawiera ukryte przesłanie. Mój komplet w kolorze khaki znajdziecie jeszcze w MLE. 

Restauracja tuż koło ukochanego Jardin du Palais Royal. Wyglądała bardzo zachęcająco, ale tym razem odpuściliśmy obiad w tak eleganckiu miejscu, bo z dwójką rozbrykanych dziewczynek prędzej czy później i tak by nas wyprosili ;). 

Ten krem to odkrycie! Skóra sucha po samolotowym locie i paryskim słońcu, podrażniona i odwodniona, a cienka warstwa tego kosmetyku po prostu zmieniła ją nie do poznania. BAK probiotyczny krem Healthy Aging od Nature Science jest oczywiście wegański. Jego skład jest w 100 procentach naturalny (!!!), ale mnie najbardziej zaskoczyły jego właściwości – o zbawiennym działaniu probiotyków na nasz organizm wiemy od dawna, teraz przekonałam się do nich także w kwestii pielęgnacji. 

BAK Healthy Aging Moisture Boost  jest przebadanym klinicznie produktem, przeznaczonym dla każdego rodzaju skóry. 

Do kompletu mamy też płyn do mycia twarzy. Polecam wszystkim wrażliwcom.

Centra handlowe to miejsce, które na wyjazdach omijam szerokim łukiem, jednak tym razem bardzo chciałam coś sprawdzić w galerii Lafayette. I nie chodziło o zakupy! Na trzecim piętrze już od jakiegoś czasu znajduje się sektor z ubraniam z drugiej ręki – byłam ciekawa jak ten projekt rozwinął się przez ostatni rok. Najpierw wpadłam jednak do butiku słynnej francuskiej marki Rouje – jakie było moje zdziwienie, gdy wśród wieszaków znalazłam bluzkę, którą mamy obecnie w La Ronde. Moda z drugiej ręki jest nie tylko tańsza i bardziej przyjazna dla środowiska, ale – jak widać – może być też mega na czasie!

Słynny The Frankie Shop też ma tutaj swoje miejsce. 

No dobrze… to cudownie, że Crush On się rozwija i zajmuje w galerii Lafayette już ponad pół piętra (a przypomnijmy, że to podobno najbardziej luksusowa galeria handlowa na świecie), bo odzież używana to przyszłość. Przyznam jednak, że selekcja w La Ronde jest… zdecydowanie bardziej rygorystyczna ;). 

Mogłabym tu zostać na całą resztę dnia. 

1. Słynna kawiarnia Kitsune w Jardin du Palais Royal. // 2. i 3. Dwie dziewczyny, dwie skrajności, ten sam zawód. // 4. Ten "Karol" nie jest może tak elegancki, ale na pewno niezawodny. Uwielbiamy wracać do tego paryskiego bistro (mowa o "Cafe Charlot" na Rue de Bretagne). 

We francuskich magazynach o wnętrzach można znaleźć takie przykładowe palety barw – ta mi pasuje!

Idziemy zwiedzać muzeum Rodin. I dzięki marce Jacadi ta okazja jest wyjątkowo elegancka. 

Wokół muzeum rozpościera się piękny ogród, który oczaruje i dorosłych i dzieci. Minęło sporo czasu nim udało się te dwie małe królewny nakłonić do wejścia do środka. 

W takich miejscach czas płynie szybciej, mimo tego, że cofamy się w odległą przeszłość.

Muzeum Rodin to prawdziwa perła Paryża. Jeśli spodobało Wam się muzeum Picassa, które już tutaj parę razy polecałam, to koniecznie zajrzyjcie też tutaj. Na pewno lepiej nadaje się dla tych, którzy chcą tą sztuką podzielić się z najmłodszymi. 

Fotografuję wszystko – od genialnych (i zaskakująco demonicznych) rzeźb, przez detale wnętrz, frezy na ścianach, stolarkę okienną aż po wzory na parkietach… 

Po lewej dłoń, która ma około 150 lat, po prawej młodsza wersja – zaledwie 36 lat. 

A na tej fotografii mogą Państwo dostrzec dwie perfekcyjne kopie dwóch starszy eksponatów. Czteroletnią i prawie dwuletnią. 

Sopot? ;)

Mamo, a gdzie w muzeum sprzedaje się lody? 

Na terenie muzeum, w nowo powstałym budynku znajduje się mini wersja dla najmłodszych. Można tu zobaczyć wszystkie materiały, z których tworzone są rzeźby, pozjeżdżać ze zjeżdżalni i samemu coś ulepić. 

Talent. Jak do odkryć i pielęgnować?

Wrócimy tu na pewno!

Jeśli mam zrobić wyjątek to niech faktycznie będzie wyjątkowy! Mięso jem coraz rzadziej, ale w tym przypadku postanowiłam na chwilę się złamać. Jesteśmy w słynnym Au Pied de Cochon założonym w 1947 roku. 

Paryż, Paryż i jeszcze trochę Paryża. Włóczymy się bez końca.

Przypomnij mi Kochanie co zamówiliśmy jej na obiad?

Czas podzielony sprawiedliwie – jeden dzień dla rodziców, trzy dla dzieci. 

Ten widok na Luwr zostanie już ze mną. Wieczór w Cafe Marly to idealne miejsce dla fanów Kodu Leonarda da Vinci. Po kolacji poszliśmy szukać Linii Róży ;). 

Powroty. Pranie na kaloryferach i domowa kuchnia. Świeże zioła to u nas zasługa pani Ewy z Narcyza. 

Jest sobota i jest pogoda! Jak wiemy taka konfiguracja nie zdarza się za często, zmieniamy więc plany i otwieramy sezon plażowy. 

Pędzę nim pogoda zmieni zdanie!

1. Pakujemy do kosza mnóstwo rzeczy. Ciekawe czy te moje też się zmieszczą? // 2. i 4. No tak. Jeszcze kostium. // 3. Ten sweter to lenie wybawienie. Znajdziecie go w CARRY (a jeśli rozmiary już wyprzedane to w sklepach stacjonarnych podobno jest ich pod dostatkiem, ja wybrałam rozmiar L). 

Każdego roku jeden pasiak staję moim numerem jeden. W 2023 roku jest to on

Coś dla mnie. Po remoncie zawsze przychodzi taki moment, kiedy połowa rzeczy chciałoby się poprawić. Tytuł tej książki to "Jak przestałem kochać design".

Szukamy nowego miejsca na karmę Portosa. Dotychczasowe miejsce się nie sprawdziło – Portos, gdy tylko miał wolną chwilę, stał sobie przy szafce i wył minimum kwadrans w nadziei na to, że jej drzwi się otworzą, a karma wysypie wprost do jego paszczy. Pozostaje nam chyba piwnica. 

Wiem, że u wielu z Was nasza karma też się sprawdziła. Ja polecam Farminę wszystkim właścicielom wymagających psiaków. Jeśli jeszcze jej nie testowaliście to zachęcam Was do skorzystania z pomocy profesjonalnej konsultantki żywieniowej, która nawet jeśli pies/kot nie ma problemów jak alergia, biegunki, drapanie itp. to będzie mogła obliczyć indywidualnie dawkowanie wybranej karmy pod konkretne zapotrzebowanie pupila: LINK TUTAJ. O Farminie pisałam jeszcze na długo przed tym, nim marka odezwała się do mnie, aby nawiązać współpracę – z wielu źródeł polecali mi ją specjaliści, bo jej skład nie budzi żadnych zastrzeżeń. Tradycyjnie mam dla Was kod – ja sama z niego skorzystam i kupię karmę na zapas. Kod PL3438AZHHZMHG daje aż -25% i jest ważny do końca września 2023 na stronie Farmina.

Ciekawostka – marka stworzyła aplikację FarminaGenius w której jest nieograniczona i bezpłatna pomoc dietetyków zwierzęcych, a także kontrola parametrów zdrowia zwierzaka. 

Lato – we wspomnieniach z mojego dzieciństwa wydaje się bardziej beztroskie, spokojniejsze. Staram się takie same wrażenia zaszczepić moim dzieciom – cały czas mam nadzieję, że to po prostu punkt widzenia się zmienia wraz z wiekiem, a nie nasz świat. Operacja pod kryptonimem "buty w szufladzie, a nie powpychane do kartonów". Jeśli te segregatory się sprawdzą to w kolejnym Last Month zobaczycie efekty!… ale najpierw trzeba coś zrobić z zawartością tej szuflady, która uświadomiła mi, że chyba za bardzo kocham Boże Narodzenie, bo asortyment ozdób wystarczyłby mi na to, aby obchodzić je conajmniej 10 razy w roku. Stare grafiki zawisły z powrotem na swoim miejscu. Ale zamiast łóżka postawię tu teraz biurko! Szukam wymarzonego, ale nic co znalazłam nawet nie stało blisko niego. Miłość to wydłubywanie pestek z czereśni. 

Uczymy się (zupełnie bezskutecznie) porannego ścielenia łóżek. 

Na instagramie pojawił się zaledwie fragment tych pięknych pościeli, ale mimo to wywołał niemałe poruszenie. Zupełnie się nie dziwię, bo są naprawdę piękne i do tego świetnie wykonane. Znajdziecie je w sklepie Effiki (w różnych rozmiarach, z wypełnieniem lub bez). Dziesięć lat temu na polskim rynku wyrobów włókienniczych dla niemowląt dominowały tkaniny intensywnie barwione, o niskiej jakości i przypadkowym wzornictwie – to na szczęście się zmieniło i dziś można już znaleźć kolorowe i jednocześnie delikatne tekstylia do dziecięcych pokoi. Pluszowy królik, który ostatnio chodzi z nami wszędzie, to także dzieło założycielki marki Effiki – mamy trójki maluchów. Próbuj! Ale byłam zdziwiona gdy na drugi dzień jedno z łóżek było (prawie) idealnie pościelone. Wiem, że dziewczynki patrzą na mnie i na to co robię. Nie chcę, aby miały wrażenie, że biorę na siebie wszystkie obowiązki – wiem, że powielałyby ten schemat w przyszłości. 
Na plażę już nie zdążymy, ale ręcznik na trawie i kawa w dłoni to równie idealny plan na piątkowe popołudnie. 
Z okazji Dnia Taty, który obchodziłeś w czerwcu, życzyłabym Ci aby ten czas był łatwiejszy. Abyś chociaż od czasu do czasu mógł zrobić coś dla siebie, a nie dla innych.  Abyś Ty nie musiał się martwić o nas i żebyśmy my nie musieli się martwić o Ciebie.  I nawet jeśli czasem trudno zaakceptować wszystkie konsekwencje, to jestem dziś najdumniejszą córką na świecieCzy to Ty porwałeś z naszego ogrodu ostatni kawałek ciasta morelowego?!

Dotarliście do końca,a więc widok morza w nagrodę. Odpocznijmy teraz od ekranów – dziękuję Wam za uwagę :*,

 

*  *  *

 

 

Look of The Day

Wpis powstał we współpracy z marką Ryłko. 

 

skórzane klapki – RYŁKO

jasne spodnie – Zara (wyszukane w La Ronde)

czarny top – MLE (stara kolekcja)

torebka – Polene

 

  Chciałabym być mistrzynią wakacyjnego luzu, ale chyba nigdy nią nie zostanę. Zresztą za bardzo się nawet nie staram – moją uwagę niezmiennie przykuwają kreacje, które pasowałyby raczej do wakacyjnego remake’u „Śniadania u Tiffany’ego” i takich też rzeczy szukam dla siebie. Jasne dżinsy z surowym wykończeniem nogawek i nowoczesny model klapek to kombinacja, która trochę wychodzi z mojego bezpiecznego schematu.