The countdown has started – Chanel 100 years of celebrity

   W dzisiejszym świecie, w którym to, co wczoraj było pożądane staje się niechcianym przeżytkiem następnego dnia, lubimy operować określeniem „ponadczasowy”. Doceniamy, gdy przedmiot nie traci na swoim uroku z biegiem lat, gdy jeden model marynarki posłuży nam przez parę sezonów, gdy czas mija a nasza ulubiona torebka nadal pasuje do wszystkiego.

   Ale jak zatem znaleźć odpowiednio mocne słowo na coś, co nie straciło na swojej aktualności przez dokładnie sto lat? Butelka wygląda tak, jakby zaprojektowano ją rok temu, w duchu modnego minimalizmu. Zapach przypomina nowoczesne kompozycje, a jego reinterpretacja sprzed paru lat (Premiere) to mój numer jeden. Logo to wciąż niedościgniony wzór, którym inspirują się największe marki na świecie.

   Chanel N5 obchodzi w tym roku swoje setne urodziny. Jego twórczyni twierdziła, że jest on dla niej czymś w rodzaju „manifestu nowoczesności” – niewątpliwie był nim w 1921 roku, dziś jest już synonimem klasyki. 

  W związku z tą okrągłą rocznicą, marka rozpoczęła już wielkie odliczanie – jubileusz przypada na maj, czyli piąty miesiąc w roku (to nie przypadek, Gabrielle Chanel podobno sugerowała się także datą, gdy wybierała nazwę dla swoich kultowych perfum). W internecie możecie już zobaczyć film poświęcony tej okazji. Chętnych do jego obejrzenia zapraszam tutaj

Last Month

   Z ciekawości zerknęłam, co napisałam Wam w marcowym "Last Month" w zeszłym roku. Był to czas całkowitej i powszechnej izolacji, nikt z nas nie wiedział co będzie dalej i jak bardzo powinien się bać. Czy wirus zostanie z nami na miesiąc? Dwa? A może na zawsze? Pamiętam, że bardzo nie chciałam wtedy publikować czegokolwiek, mając świadomość, że to nie był dobry moment na "lifestylowe treści". Sama po sobie jednak widziałam, jak bardzo potrzebne były mi wtedy drobne rzeczy, które mimo tych niezwykłych czasów pozostały niezmienne i nawet jeśli nowy artykuł od ulubionej blogerki to coś zupełnie nieistotnego to chociaż na chwilę potrafił poprawić mi humor.

   Pewnie nie spodziewaliśmy się, że po dwunastu miesiącach obostrzeń, noszenia maseczek i walki z wirusem na różnych frontach, będziemy mierzyć się z najgorszą z dotychczasowych fal. Mimo tego mam wrażenie, że nastroje są jakby lepsze – to, co już znane przeraża mniej, do wielu rzeczy zdążyliśmy się przyzwyczaić, a najstarszych, dzięki szczepionkom, ochronić przed najgorszym. Nawet porównując zdjęcia w dzisiejszym wpisie z tymi sprzed roku widzę sporo plusów. Zapraszam Was do małego fotograficznego zestawienia z ostatnich tygodni. 

Gdy przyjeżdża do ciebie ekipa z VOGUE, a ty szukasz w swojej szafie czegoś naprawdę oryginalnego ;). 
1. Ponad pół roku od ostatniej wizyty u fryzjera. Byłam umówiona na pierwszego kwietnia, ale… jakby to powiedzieć… chyba się nie uda. // 2. Zakrywa to, czego nie chcemy pokazać. Chroni nas przed deszczem i wiatrem. Jest oporny na przemijający czas i nie ma dla niego znaczenia czy nosi go kobieta czy mężczyzna. Mowa o idealnym trenczu. Zrobiłyśmy dla Was trzy przedsprzedaże z różnym terminem dostaw, tak aby starczyło dla każdego – wczoraj rozpoczęłyśmy wysyłki pierwszej partii. // 3. Bardzo rzadko zgadzam się na jakąkolwiek aktywność w mediach komercyjnych, ale raz na rok można zrobić mały wyjątek (zapraszam do kiosków). // 4. Na pogodę w kratkę – sweter w paski. //Z powodu pandemii zespół Vogue'owej ekipy był bardzo okrojony (w tle błądzące po mieszkaniu "krzesło grzechu"). 1. Ciasto własnej roboty. To uproszczona wersja tej tarty. // 2. Uwielbiam te kadry, na które sama na pewno bym nie wpadła. // 3. Gdy Monika na sekundkę zostawi laptopa mały haker już jest gotowy. // 4. Wiosna idzie! //Tak wyglądał u mnie Dzień Kobiet. Kwiaty to zawsze coś miłego, ale chciałabym, aby na kolejne takie święto kobiety doczekały się szanowania ich praw. 1. Z każdym dniem coraz jaśniej. // 2. Poniedziałek pod kontrolą.  // 3. Jak ich nie kochać? // 4. Czyli jednak nie ścinamy? //Gdańsk. W biegu. Mała i miła paczuszka od Bioecolife. Głęboko nawilżające serum do twarzy z kwasem hialuronowym i aloesem oraz delikatny peeling enzymatyczny. Serum posiada naturalne oleje roślinne: ze słodkich migdałów, arganowy, z pestek ogórka, z baobabu i jojoba. Kwas hialuronowy zawarty w serum to oczywiście ten "właściwy", który faktycznie wnika w skórę. Specjalne cząsteczki liposomowe przenoszą go w głębokie warstwy naskórka. Jeśli kwas nie zostanie zamknięty w liposomach nie ma możliwości przenikania w głąb skóry, ponieważ bardzo szybko pęcznieje, powiększa swoją objętość i jest zwyczajnie za duży żeby przejść barierę naskórka. Działa wyłącznie na powierzchni skóry. Natomiast cząsteczki liposomowe nie zmieniają swojej objętości i z łatwością przenikają zewnętrzną powłokę skórną. Docierają w głąb skóry i tam się rozpadają i uwalniają kwas hialuronowy, skwalan i ceramidy. 1. Magiczne serum w przybliżeniu. // 2. "Wiosna na ulicy Czereśniowej" po raz 2356633. // 3. Naleśniki. Gdy mieszam składniki "na oko" zawsze wychodzą najlepiej. // 4. Dni bez makijażu coraz więcej. //Jeśli jeszcze nie miałyście okazji, to serdecznie zapraszamy do showroomu Iconic w Gdańsku, gdzie poza pięknym wzornictwem możecie zobaczyć też nasze ubrania na żywo.
1.Nasza dwurzędowa sukienka już wyprzedana, ale w piątek pojawi się w wersji "premium" w kolorze granatowy. // 2. Nasze najcudowniejsze dresy z wełny merynosowej. Po zimie przeżywają u mnie renesans w zestawie z trampkami i dżinsową kurtką. // 3. Ta pikowana kurtka z szalem wróci jeszcze w pojedynczych rozmiarach. Jest moim ulubieńcem na szybkie wyjścia. // 4. Koszulową kurtkę można nosić jak sukienkę. Na zdjęciu poniżej możecie zobaczyć jak wygląda w połączeniu z kozakami. //Ta koszulowa kurtka z mieszanki wełny i bawełny to kolejna kwietniowa nowość. Wypatrujcie jej już w ten piątek. AKTUALIZACJA! Mamy jeszcze parę sztuk tej sukienki :).
Piątkowe rozpakowywanie paczek. Trochę się tego uzbierało! 1. Ktoś z daleka o mnie pomyślał i wysłał coś miłego. Zawartość pudełka zobaczycie niżej. // 2. W czym robimy mazurka? A w czym Tiramisu? A białą kiełbasę? Przedświąteczne porządki w kuchni już za nami. // 3. Fotogeniczne zakupy. Bez plastiku jest też ładniej! // 4. Pierwsze (średnio-udane) pieczenie już za nami. Wracamy do sprawdzonych przepisów Zosi, bo te niesprawdzone z internetu coraz częściej zawodzą. //W mojej paczuszce znalazł się cydr wiosenny "Kwaśne Jabłko", "Herbata Clea" czyli mięta z koszyczkami rumianku z manufaktury Brown House & Tea, coś słodkiego i dwie urocze obrączki na serwetki w kształcie wielkanocnych zajączków. Jeśli szukacie pomysłu na świąteczny prezent, to takie gotowe zestawy od Tori przychodzą Wam na ratunek. Macie wiele różnych paczuszek do wyboru, ale we wszystkich znajdziecie pyszne, wysokogatunkowe produkty z polskich manufaktur. 
Gdy w sklepie meblowym Twoje dziecko postanawia zrobić małe porządki. Za mało zdjęć śniadań było powyżej, nadrabiam zaległości. ;) Podarty naleśnik, trochę truskawek (wiem, że to zbrodnia o tej porze roku, ale te greckie były naprawdę zaskakująco dobre), dwie łyżki twarożku ze strzałkowa i miód. 1. Uczymy się co jest delikatne, co można ciągnąć, szarpać a co trzeba głaskać. // 2. Ulubione pary na ten sezon. // 3. Autoportret w wersji pół na pół.// 4. Moje skarby. //Nowy dzień. Plan zrobiony. Ciekawe co wypadnie z listy. 1. Sezon na kosze uważam za otwarty (już od miesiąca ;)). // 2. "Look of The Day" w wersji dwulatki. // 3. Porządek. Na pięć minut. // 4. Wspólne czytanie zajmuje nam naprawdę sporo czasu w ciągu dnia. //Jeszcze na dobre nie zaczęła się wiosna, a my, w MLE Collection już szykujemy nowe modele swetrów na zimę. Znając życie z tych wszystkich prototypów najwyżej jeden trafi do docelowej sprzedaży. Wielkanocne kotki, czyli bazie. Oglądamy, głaszczemy, niektórzy też miauczą dla urealnienia sceny. Ten pokój już gotowy na Wielkanoc. Ten słodki zajączek to ręcznie malowana nocna lampka. 
1. Długie godziny przed komputerem. Portos pilnuje abym nie szła za często do lodówki. // 2. Za to ten bobas pilnuje, aby mama nie pracowała ani minuty dłużej niż się umawialiśmy. // 3. Ten dzień w którym wyglądasz, jak G…argamel! // 4. Najpiękniejszy świąteczny akcent w moim mieszkaniu. Takie wieńce zawsze robiłam razem z dziewczynami z trakcie wielkanocnych warsztatów. W tym roku niestety, nie mogły się odbyć. Na pocieszenie Narcyz uruchomił możliwość zamówienia takiego cuda do domu. Można dla siebie albo dla kogoś z kim chcielibyśmy spędzić święta, ale z oczywistych względów nie możemy. //

I to tyle! Dziś mamy w Sopocie tyle słońca, że biorę aparat i pędzę korzystać. Nie siedźcie za długo w internecie!

*  *  *

 

 

 

Look of The Day – ubrania na zawsze.

shoes / trampki – Converse on eobuwie.pl

jacket & sweater – MLE Collection (stara kolekcja)

trousers / spodnie – Zara (model sprzed kilku sezonów)

leather bag / skórzana torebka – Arket 

   Dzisiejszy zestaw to coś w rodzaju pochwały dla tych rzeczy, które może i nie zachwycają na pierwszy rzut oka, ale za to służą przez lata, a dzięki odpowiedniemu zestawieniu zawsze wpisują się w trendy. Torebkę widziałyście u mnie już niezliczoną ilość razy, trampki conversy to chyba jedna z niewielu rzeczy, którą nosiłam chętnie osiem, pięć i dwa lata temu i uważam, że wciąż niczego im nie brakuje. O czarnym golfie i marynarce nie będę już nawet pisać, bo to podstawa garderoby każdej stylowej kobiety. 

LOOK OF THE DAY – 1 Dzień Wiosny

ring & earrings / pierścionek i kolczyki – YES

wool jacket and cashmere sweater – H&M (kupione jakiś czas temu)

leather sneakers / skórzane białe trampki – Kazar (widziałyście je już u mnie pare razy)

basket / kosz – "no name" kupiony w Brukseli, ale Oysho ma teraz bardzo podobne

jeans / dżinsy – Zara (stara kolekcja)

   Ciężko wyłapać zmiany w modzie wiosennej porównując ją z tą z zeszłego roku. Nie mówię tu o tych najgorętszych trendach sezonu, których fanki klasyki raczej nie biorą na poważnie, tylko o zmianach w proporcji czy łączenia kolorów. Moda na wiosnę 2020 została zbanowana – zamarła w oczekiwaniu na to, co przyniesie jutro, więc wszystkie zmiany, które miały nadejść jakoś się nie spieszyły.

   Do moich ulubionych wiosenno-letnich atrybutów, mimo upływających lat, z pewnością należy wiklinowy kosz. Wyciągam go, gdy tylko topnieją ostatnie śniegi, a potem noszę do trencza, dżinsowej kurtki czy sukienek. Jest w ciągłym użyciu od marca do końca września. Białe trampki i dżinsy w ładnym niebieskim odcieniu to kolejne elementy, które natychmiast dodają świeżości naszym codziennym zestawom. Do tego ulubiona biżuteria i biały t-shirt pod sweter (ten cieniutki skrawek bieli sprawia, że wszystko wygląda jakoś tak schludniej i na luzie jednocześnie). A Wy macie już w głowie zestawy na wiosnę?

Look of The Day – Przedwiośnie w moim stylu.

 

gold ring & earrings / pierścionek i kolczyki – Stag Jewels

tench coat & black trousers / trencz i spodnie ze strzemieniem – MLE Collection 

leather white sneakers / białe skórzane trampki – Kazar 

leather bag / skórzana torba – Stylein

sweatshirt / bluza – H&M 

   Każda z nas na pewno zna to uczucie, zwykle atakujące nas właśnie w marcu. Wybiegamy z domu w zimowym zestawie, który świetnie sprawdzał się przez ostatnie dwa miesiące i nagle dopada nas wrażenie, że nim się spostrzegłyśmy coś się zmieniło. Czujemy na twarzy cieplejszy wiatr, dochodzi do nas zapach świeżo zagrabionej ziemi z ogrodu sąsiada, a słońce bezlitośnie obnaża, że nasze ciepłe buty potrzebują solidnego czyszczenia, jeśli w ogóle mamy się w nich pokazywać w świetle dziennym. Z Zosią miałyśmy na to zawsze zgrabne określenie: „dziś jest dzień, gdy szczury wychodzą z kanału”. Większość ludzi mówi jednak: „idzie wiosna”.

    Jeszcze za wcześnie na topienie Marzanny i ciepłe kurtki na pewno nam się w tym miesiącu przydadzą, ale w ostatnim tygodniu miałam już kilka okazji, aby sprawdzić czy moje ukochane atrybuty na przedwiośnie, czyli białe trampki (jeszcze skórzane, bo na te z gumową podeszwą chyba jeszcze ciut za chłodno) i ponadczasowy trencz, nadal zdają egzamin. Tak. Zdają, i to bez zarzutu. Te z Was, które ubolewają, że nie zdążyły kupić materiałowych spodni ze strzemieniem od razu uspokajam – wrócimy z inną wersją, bardziej niezobowiązującą, ale równie dobrze wykonaną. Na trencz jak wiecie trzeba poczekać, ale przedsprzedaż rozpoczniemy już naprawdę lada moment (a wysyłkę zaczniemy realizować jeszcze w marcu). Dziś wyjątkowo wybrałam dużą torbę (chociaż ta z Arket chyba też by pasowała). Całość dopełnia delikatna biżuteria od polskiej marki. To właśnie od Stag Jewels mam ulubione „monety”, teraz dołączyły do nich kolczyki i piękny pierścionek o surowym wykończeniu. Jeśli spodoba Wam się któryś z projektów tej marki, to mam dla Was kod rabatowy dający 20% zniżki. Wystarczy, że w podsumowaniu wpiszecie 20MLE (kod jest ważny tylko do końca marca). 

Last Month

   Ostatnie (chyba) śniegi za nami więc żegnam się też z mroźnymi kadrami. Będę trochę tęsknić za tymi bajkowymi sceneriami, chociaż po cichu liczę na to, że słońce zostanie już z nami na dobre. Cieszę się na porządki w ogrodzie, spacery w trampkach, a nawet na remont, który powinien w końcu przyspieszyć. Nie czekam już za to na poprawę pandemicznej sytuacji – chronię siebie i najbliższych tak jak potrafię najlepiej, a rzeczami, na które nie mam wpływu staram się nie przejmować. Jeśli też szukacie odrobiny wytchnienia to zapraszam Was do obejrzenia kilku ujęć z najkrótszego miesiąca w roku.

1 i 2. Poranki w lutym zaczynały się powoli, ale kończyły bardzo szybko. // 3. Czy ktoś z Was biegł w dzieciństwie do salonu, aby oglądać na Jedynce o dziewiętnastej te urocze białe stworzonka? // 4.  Poniedziałek. Zabieram się za uprzątnięcie mojego domowego biura, bo zaraz ruszamy z pracą, a wszędzie leżą jeszcze grafiki, które planowałam powiesić w niedzielę… //Po drugiej stronie obiektywu nic nie wygląda już tak jak powinno. W lutym wróciłyśmy w końcu do pracy nad zdjęciami dla MLE i w marcu nie zamierzamy zwolnić :). 1. Prezent od mamy. Wie co lubię. // 2. Jedyne zdjęcie, na którym nie wcinam popcornu. Wszystkie trzy kolory tych dresów, wykonanych ze 100% wełny merynosowej, są już dostępne na stronie i szczerze mówiąc nie wiem w czym chodziłam, gdy jeszcze ich nie miałam! // 3. Modelki w wersji niskobudżetowej – fakt, że same z Asią prezentujemy nasze ubrania jest dla nas naprawdę niesamowitą oszczędnością  czasu i pieniędzy. // 4. Te spodnie z rozcięciem to zdecydowanie jeden z moich największych faworytów tej kolekcji. Świetnie prezentuje się zarówno z czarnym golfem (tak jak w ostatnim Look of The Day) jak i ze swetrem w paski. //W takim wnętrzu zdjęcia same się robią.  Być może w lutym nie miałyście czasu zajrzeć na moje stories, więc chciałabym Wam szybko przypomnieć ekspresowy przepis na Kaiserschmarrn. Składniki na pewno macie w domu (duża szklanka mleka, szklanka mąki pszennej, 3 jajka, 3 łyżeczki cukru, pół łyżeczki wanilii lub esencji, szczypta soli, łyżka masła, konfitura do podania). Białka oddzielamy od żółtek, dodajemy szczyptę soli i ubijamy z nich pianę. Żółtka mieszamy trzepaczką z resztą składników (mleko, mąka, cukier, wanilia). Delikatnie dodajemy ubitą wcześniej pianę. Całość wylewamy na dużą patelnię, na której wcześniej rozgrzałyśmy masło. Po kilku minutach odwracamy omlet i czekamy aż delikatnie zarumieni się też z drugiej strony. Po chwili dzielimy ciasto łopatką na nieduże kawałki. Przed podaniem posypujemy cukrem pudrem. (wkradło się do tego kolażu też jedno zdjęcie chałki – ona też jest dobra!).

Tradycyjnie Kaiserschmarrn (inaczej "omlet cesarski") podaje się z gorącymi powidłami śliwkowymi, ale można dodać do niego też inne owoce (ja polecam konfitury z tej firmy). W tym przepisie wszystko robię już "na oko" i zawsze wychodzi dobrze. 1. Tak prezentuje się już gotowe danie. Jeszcze tylko kilka zdjęć i kilka głodomorów będzie mogło rzucić się do konsumpcji. // 2. Poszukiwania idealnej klamry do naszego trencza. // 3. Luty był miesiącem wypieków.// 4. Kto powiedział, że nie można grillować w środku zimy? //Takie zestawy lubię najbardziej. Trochę śniegu jeszcze nikomu nie zaszkodziło! 1. Miesiąc cudownych spacerów, wywrotek, zjeżdżania na sankach – oj, będzie nam tego bardzo brakowało. // 2. Domowa zupa warzywna – pokazuję tylko dlatego, że prosiłyście o zdjęcia teco "co naprawdę" jem w ciągu dnia ;). // 3. Techno dinozaur i pan Prosiak – a Wasze dzieci kogo lulają do snu? // 4. Zdrowe zupy też są fajne, ale nie oszukujmy się – kto nie ma czasami ochoty poszaleć? //Wydeptana ścieżka. Nie zbłądzimy. W lutym na blogu pojawił się artykuł, gdzie mogłyście znaleźć kilka inspirujących linków, nową składankę, okrutną recenzję popularnego teraz dokumentu (dla równowagi pisałam także o tym, co warto obejrzeć) i mogłyście poznać największy niewypał w historii MLE… Czytałyście?1. Zimowe spacery. Jednym z niezastąpionych modeli okazały się śniegowce marki Bogner. // 2. Face to face. // 3. Co roku liczyłam, w tym przestałam – po piątym… // 4. Z taką koroną mi do twarzy!A tu nasze poniedziałkowe centrum dowodzenia. Monika z początku była kimś w rodzaju asystentki, ale teraz pomaga mi właściwie we wszystkim. Razem planujemy i realizujemy sesje produktowe dla MLE, pomaga mi tworzyć oferty reklamowe, jak trzeba to zrobi zdjęcia i ogarnia całą masę firmowych problemów życia codziennego. Do tego jest super skromną i mega kochaną osobą. No i uwielbia zwierzęta, a to tak jakby istotne u mnie w pracy ;).Pucia w naszym domu nigdy za wiele. Książeczki z tej serii mają w sobie jakąś niezwykłą moc przyciągania maluchów (i ich rodziców też!) więc każdy nowy "odcinek" od razu ląduje u nas na regale. Z "PUCIEM w mieście" zajrzymy na plac budowy, do supermarketu, na dworzec kolejowy, do parku, gabinetu taty i na wystawę cioci Igi. Szósta część przygód Pucia może służyć zarówno dzieciom młodszym, jak i starszym przedszkolakom. Jej celem jest wzbogacenie słownika dziecka o nazwy nowych obiektów i czynności oraz rozwinięcie umiejętności opowiadania.1. I kolejne popisy domowej piekarni. // 2. Tę stronę chyba lubimy najbardziej. // 3. Szykujemy wiosenną garderobę. // 4. Najprostszy sposób na odświeżenie wystroju mieszkania. //Z tęsknoty za prawdziwym latem. Już widzę jak biały obłoczek biega sobie w czerwcowym słońcu, a ja nie mogę go dogonić. Kto wie? Może weźmiemy tę sukienkę na pierwsze od dawna prawdziwe wakacje? A nawet jeśli nie, to w Sopocie też będzie dobrze wyglądać. Tę piękną sukienkę znalazłam w sklepiku marki Mille Miracles. Jest wykonana z wysokogatunkowej mieszanki wiskozy z lnem, dzięki czemu oddycha, jest miękka w dotyku, przewiewna a jednocześnie wygląda elegancko. Pod spodem została podszyta delikatnym batystem bawełnianym, który zapobiega prześwitywaniu. Na ubraniu nie znajdziecie wszytej metki przy karku, bo jak wiadomo mamy i tak je potem muszą odpruwać ;). 1.  Smak konfitur – to naprawdę miły sposób, aby przypomnieć sobie ulubione letnie owoce w czasie, gdy jedyny krzaczek malin w ogrodzie posłużył jako stelaż do bałwana. // 2 i 3. Niezwykłe róże z polskiego ogrodu w Łańcucie stały się inspiracją do stworzenia wyjątkowego zapachu Izia la Nuit od Sisley Paris. Całą historię przeczytacie w tym wpisie. // 4. Póki co – mrożona… ale z niecierpliwością oczekuję sezonu na fasolkę szparagową. Gotowane warzywa z kroplą oliwy to kolejne danie, które ratuje mnie do "porządnej obiado-kolacji" którą zawsze jemy wszyscy razem.  //

Konfitura o smaku mango z jabłkiem. Pochodzi ze sklepu Jadłosfera. Gorąco polecam też tę malinową z migdałami!Śniadanie na życzenie męża. 1. Las zimą zachwyca najbardziej. // 2. A ty, mała królewno, dasz dziś trochę popracować mamie? // 3. Gdy tak długo decydujesz się, które plakaty masz wybrać, że aż jesz z nimi śniadanie. // 4. Borówka, śmietana, konfitura, masło = niebo. //Odkopałam stare UGG'i, szary dres i puchową kurtkę. Czyżby (nie)idealna stylizacja na Look of The Day? ;)Macie wrażenie, że już gdzieś to widziałyście? :D Ale tym razem zamiast jogurtu jest zielone smoothie! Czy to nie zmienia postaci rzeczy?1. Gotowa na wiosnę! // 2. Po takie paczki mogłabym ścigać kurierów codziennie. // 3. Oj nie! To wcale nie jest smoothie z poprzedniego zdjęcia tylko krem z groszku! // 4. Jak dobrze, że ktoś jednak postanowił zawrócić…//

Włączamy piąty bieg, aby móc więcej czasu spędzić na spacerze z tym wariatem. Jest i słynne "wurstel mit patate"! Zosia pewnie spadnie z krzesła, jak zobaczy tę niezwykle wyszukaną potrawę, ale co zrobić – kochamy frytki z parówką, a w marcu już nie wypada jeść tego schroniskowego dania. 

Lada moment będzie tu zielono! Dziękuję za uwagę!

 

*  *  *