gold earrings and ring / kolczyki i pierścionek – YES
black long dress/ długa czarna sukienka – MLE Collection (wyszperana w kartonie z nieudanymi prototypami ;))
hat/ kapelusz -H&M (wiele z Was pytało o niego na Instagramie – jak dla mnie za szybko się odkształca)
leather shoes/ skórzane klapki – Hermes
beach bag / torba plażowa – Chanel
W piątek udało nam się wyrwać z miasta koło południa i pojechać na piękną plażę w Lubiatowie. Pogoda była piękna – nie za zimno i nie za ciepło, za to zupełnie pusto. Dziś byliśmy w tym samym miejscu, ale ludzi było już znacznie więcej i nawet w tym stroju byłoby mi zdecydowanie za gorąco. Pewnie pomyślicie, że coś jest z nami nie tak – mieszkamy w Sopocie i wyjeżdżamy z niego, aby być na plaży. Powiedzmy, że chcemy zrobić więcej miejsca spragnionym morza turystom, więc usuwamy się im z drogi i szukamy bardziej odludnych miejsc ;).
Niby wszyscy wiemy, że "mniej znaczy więcej" i że umiar idzie w parze z dobrym stylem, ale moda plażowa wpisuje się w tę teorię bardziej niż wszystkie inne stylizacyjne dziedziny. Dlaczego? Na plażę idziemy zwykle z masą rzeczy, którą trzeba przydźwigać przez nieutwardzane ścieżki, jest nam gorąco, wieje, włosy lepią się do skóry, a piach jest wszędzie. Nie od dziś wiadomo, że im trudniejsze warunki i im więcej różniastych elementów, które ze sobą wzięłyśmy, tym łatwiej o chaos i przesadę – także w stroju. Oczywiście to nie wygląd w plażowaniu jest najważniejszy, tylko miło spędzony czas, ale po co wyglądać gorzej, jeśli można wyglądać lepiej, i to w gruncie rzeczy starając się mniej. Myślę, że nie będą to puste przechwałki jeśli powiem, że jestem zaprawioną w bojach plażowiczką. Wiem, która plaża będzie mi odpowiadać w zależności od sytuacji, co ze sobą zabrać (do opalania, do jedzenia, do picia, do czytania), ale też to czego na pewno nie brać, jakie modele kostiumów wybierać, aby uzyskać równomierną opaleniznę, mam patenty na przebieranie się, ochronę ręcznika przed piaskiem czy bezbolesne wchodzenie do zimnej wody ;). No i oczywiście całą encyklopedię udanego plażowania z dzieckiem. A co do stroju nie mam wątpliwości – najlepiej sprawdza się biel, czerń i naturalne materiały. Mówiąc "naturalne" nie mam na myśli tylko naszych ubrań, ale też kapelusz, opakowania na jedzenie (polecam warzywa w papierowych torebkach), wodę w szkle, kosz z wikliny albo torbę z bawełny. Od sztucznego koca naprawdę lepiej sprawdzi się zwykły lniany lub bawełniany obrus (ręcznik jest potrzebny do wycierania, ale przy dzieciach przydaje się coś o dużej powierzchni, a obrus zajmuje po złożeniu zdecydowanie mniej miejsca, jest lżejszy i przyjemniejszy). Nie będę już wspominać o minimalistycznej biżuterii, bo sama noszę taką nie tylko na plażę ;).